Wolne media
Mieszkańcy Głupotki Leśnej postanowili zorganizować marsz w obronie wolnych mediów. Okazją do tego stało się skandaliczne zachowanie naczelnika miejscowego urzędu skarbowego, który postawił redaktorce naczelnej „Gminnej Prawdy”, prywatnie teściowej córki wójta, zarzuty korupcyjne i dopatrzył się malwersacji związanych z wykorzystaniem dotacji unijnych. Zamiast na sprzęt biurowy przeznaczała fundusze na wycieczki zagraniczne. Prokuratura wystąpiła o areszt tymczasowy.
Miejsce zbiórki wyznaczono w pobliżu pomnika „Macic wyklętych”, pod którym złożono kwiaty i uczczono minutą ciszy. Ponieważ miasto nie było rozległe, na znak protestu postanowiono trzykrotnie okrążyć miejscowy skwer. Stawiła się dyrektorka szkoły i całe grono pedagogiczne, za wyjątkiem katechety, wszyscy przystrojeni w koszulki ze stosownymi napisami. Po nich przybył wójt ze swą trzódką, bo tak się akurat złożyło, że protest zaplanowano w godzinach pracy. Transparenty dowieźli towarzysze z powiatu.
W płomiennym orędziu wójt wezwał prokuraturę do opamiętania i zaprzestania prześladowań wolnych mediów. Po nim kolejno głos zabierali nauczyciele i urzędnicy, w niewybredny sposób potępiając rządzących. Okrzykom ****** *** nie było końca, do czasu przybycia zmotoryzowanego batalionu policji. Jego dowódca wezwał zebranych do przerwania nielegalnego zgromadzenia i rozejścia się. Ponieważ manifestanci nie zastosowali się do poleceń policji, a dyrektorka szkoły opluła stającego w pobliżu funkcjonariusza, mundurowi zastosowali zgodne z prawem środki przymusu bezpośredniego. Rozpoczęto pałowanie i legitymowanie awanturników.
Skuta bransoletkami dyrektorka szkoły wylądowała w suce. Spędziła na dołku czterdzieści osiem, ponieważ były trudności z identyfikacją. Powróciła jakaś zmieniona, ale po dwóch dniach nabrała nowego wigoru.
Koniec końców, wojewoda przejął „Gminną Prawdę”, ustanawiając redakcję komisaryczną. Nakład pisma znacznie wzrósł, od kiedy, zgodnie z prawdą zaczęło informować o tym, co naprawdę dzieje się w Głupotce Leśnej.
A dyrektorka? Na pamiątkę zostawiła sobie koszulkę z napisem "Wolne media", którą czasami przywdziewała na dupsko, gdy dostawała chandry. A naczelnika skarbówki zabanowała na fejsie, i natrząsała się mściwa zołza z jego cierpienia.
Komentarze (2)
lufa nie ode mła.
refluks lufy uzasadnia.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania