Czy wolność słowa obejmuje...
aby osiągnąć
samolubne cele
owijamy w bawełnę
wymyślając sposoby
na usprawiedliwienie
naszego zepsucia
koncepcją wolności słowa
i nikt się już
nie zastanawia
czy ona obejmuje
zadawanie bólu
Narodziny wolności słowa to ponad 50 000 przedegzekucyjnych przemówień skazańców — Brzmi super, nie sądzisz?
Wolności słowa jako dodatek do egzekucji, które już same w sobie stanowił olbrzymią sensację, przyciągała jeszcze większe tłumy spragnione krwawej rozrywki. Skazańcy ten przywilej wykorzystywali różnie. Niektórzy się przyznawali; inni protestowali lub krytykowali władze. Mówiąc krótko "co powie przed śmiercią" było w Tyburn, wielkim wydarzeniem towarzyskim, do roku 1783, gdy rozebrano szubienice. Wyroków nie wykonywano po 1783r, ale tradycja wolności słowa w Hyde Parku była i jest do dziś kontynuowana. Lenin, Orwell, a nawet Karol Marks mieli tu swoje przysłowiowe pięć minut.
Komentarze (41)
Oczywiście To żart, a zarazem przykład. Wolność słowa to narzędzie, które powinno, służy do wyrażania opinii, a nie jako kamuflaż do sprawiania przykrości.
Granica nie jest stała, gdyż wyznaczają ją rozsadek, empatia a przede wszystkim kultura. A ona może się zmieniać ze względu na czas i miejsce. Np. Czas — Kiedyś nie było nic złego w słowie na N (polskie czarnuch, murzyn). Dziś N to słowo tabu. Miejsce — Za wschodnią granicą słowo N ma się dobrze. (Nie poruszam tutaj zagadnienia słuszności zmian, zachodzących w kulturze). Po prostu miejmy na uwadze, żeby z braku świadomości kultury, taktu, empatii, nie sprawiać innym bólu. Pozdrawiam :)
Z drugiej strony każdy musi liczyć się z tym, że może usłyszeć niezbyt przyjemne rzeczy (nie mówię tu o epitetach, które od wieków, czy też lat są takie, jakie są.) Świat w każdej głowie wygląda inaczej i o tym należy pamiętać oraz przede wszystkim nie brać wszystkiego jako atak na własną osobę. Ludzie musieliby milczeć, aby mogli uniknąć wszelkich przykrości z ust innych. Tak się nie da, empatia ok, ale też pewien rodzaj dystansu. Nie oczekiwać, że każdy, z którym się spotkasz będzie nosił takie same okulary i patrzył przez nie na świat. To, co wygląda na atak, wcale nim nie musi być. Od nas może zależeć tylko granica, gdzie kończy się dialog, a zaczyna napaść oraz obraza, a to łatwe do odgadnięcia nie jest, jesteśmy ludźmi, w każdym momencie można zdać sobie sprawę o błędzie. Jedni wolą kłócić się aż do rękoczynów, drudzy odejdą w spokoju, ale nasz świat nie jest krainą przyjaźni, kucyków i pierzastych obłoków.
Oczywiście, przykład dwa linki poniżej w pierwszym wszyscy rozmawiają, szukając przyczyny problemu, w tym przypadku: słowa ze starego testamentu okazały się niespójne z torą. Drugi to... sami zobaczcie.
To Ty tylko wiesz, czy się modlisz szczerze... To tylko Ty wiesz, z jakiego powodu krytykujesz. Inni mogą tylko budować przypuszczenia na dowodach z miejsca zdarzenia i np. Jeżeli widzę, że wiersze autora są krytykowane przez tę samą osobę pomimo tego, że autor już poinformował tę osobę, że jej zdanie go nie interesuje, to ja zaczynam nabierać podejrzeń, czy ta osoba nie robi tego ze ściśliwości.
Ale jest wolność słowa...
https://youtu.be/SG-sg1_zgpo?t=1828
https://www.youtube.com/watch?v=d6oaeqF8Ouo&t=636s
rzetelnej nienawiści
bez której ciężko
uczciwie zabrać głos
nie żałuj im Panie
Należy bowiem zastanowić się, gdzie leży granica. Gdzie wyrażanie własnej opinii się kończy, a zaczyna się przemoc słowna? To, że taka granica istnieje, to pewność, lecz nikt jeszcze nie był w stanie jej wyznaczyć. Ludzie z reguły mają różny poziom tak samo empatii, jak i wrażliwości, i to, co jedna osoba potraktuje jako obrazę, druga uzna za przejaw czarnego humoru czy niepopularnej opinii. Oczywiście, istnieją sytuacje - jest ich mnóstwo w codziennym życiu - kiedy nie mamy do czynienia z wolnością słowa, a z ordynarnym chamstwem i atakiem w kierunku jakiś grup czy konkretnej osoby. Pozostaje tylko pytanie, czy powinniśmy w jakiś sposób stawiać granice? Mogę wyobrazić sobie sytuację, gdy jakaś grupa wyznacza jasną granicę wolności słowa, której nie powinniśmy przekraczać. Początkowo wydaje się być sensowna, lecz z biegiem czasu zostaje ona posuwana coraz dalej. Kiedy powinniśmy to przeciąganie liny zatrzymać? Gdzie kończy się naturalna dla człowieka swoboda wypowiedzi, nawet, jeśli może kogoś zranić, a zaczyna się atak? Myślę, że to po prostu kwestia wychowania. Ale i nawet wtedy nie każdy odbierze daną sytuację identycznie.
Podsumowując, każdy powinien mieć prawo do pokazania, jakim jest debilem.
Co do zadawania bólu słowem, to czasami nawet nie wiesz, że to robisz. Niestety poprzez niemiłe słowa, które bolą, zwyczajnie się uczysz.
Tak na marginesie w PRL przećwiczyliśmy warunkowaną wolność słowa. Plusem była pojawiająca się kreatywność omijająca cenzurę, minusem więzienia dla niepokornych.
Pozdrawiam
BTW. Słowa nie kamienie, krzywdy nie zrobią, ale warto mieć na uwadze, że nie wszyscy o tym wiedzą.
Co do kamieni to obstawiam, że mniej ludzi zginęło od nich, niż od słów, w wyniku których odebrali sobie życie.
Trzeba być odpowiedzialny za swoje słowa, jak i za nie wypowiedzenie ich. Odpowiedzialność powinna być moja, a nie narzucona mi przez prawo.
To tyle
Miłego dnia życzę, a właściwie wieczoru
Pozdrawiam.
M.
obejmuje
przytula czule
waginę
łechtaczka w koronie
zwisa z krzyża
...
Pozdrawiam
Wolności słowa jako dodatek do egzekucji, które już same w sobie stanowił olbrzymią sensację, przyciągała jeszcze większe tłumy spragnione krwawej rozrywki. Skazańcy ten przywilej wykorzystywali różnie. Niektórzy się przyznawali; inni protestowali lub krytykowali władze. Mówiąc krótko "co powie przed śmiercią" było w Tyburn, wielkimi wydarzeniami towarzyskimi, do roku 1783, gdy rozebrano szubienice. Wyroków nie wykonywano, ale tradycja wolności słowa w Hyde Parku była i jest do dziś kontynuowana. Lenin, Orwell, a nawet Karol Marks mieli tu swoje przysłowiowe pięć minut.
Rozebranie ludzi z poglądów własnych wobec tłumu, który i tak tylko przyszedł na spektakl to rzeczywiście rozebranie szubienic.
Wyrazić głośno powód śmierci własnej za życia to idiotyczne, czy nie?
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania