Uwaga, utwór może zawierać treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich!

Wolny człowiek Część Pierwsza

- Jak śmiesz! - wrzeszczała Belinda - To było po prostu bezczelne! Zrobić coś takiego? Mamy ustalone zasady, masz się ich trzymać, czy to naprawdę takie trudne?

- Uspokój się, kochanie, proszę - Leon próbował załapać żonę za rękę, ale kobieta wyrywała mu dłoń - To się nie powtórzy, obiecuję.

- Akurat! Zawsze tak mówisz, a potem dalej przekraczasz granice! Czy tak ciężko jest przestrzegać reguł?

- Przepraszam...

- I to wszystko?! - Belinda straciła panowanie nad sobą - Przepraszam?! To jest to, co chcesz mi teraz powiedzieć?! Przepraszam?!

- Kochanie...

- Jesteś bezczelny! Nie dość, że łamiesz wszystkie zasady, jakie razem ustaliliśmy, to jeszcze potem mówisz mi takie rzeczy?!

- Wiem, że mamy reguły... - powoli powiedział Leon.

- Chyba raczej nie wiesz! Powiedziałam ci jasno! Możesz mieć kochanki, chodzić z nimi na randki, uprawiać z nimi seks, możesz robić z nimi wszystko, co tylko zechcesz! Ale nie zgadzam się, żebyś przyprowadzał je do mojego domu!

- Chyba raczej do naszego... - nieśmiało wtrącił Leon.

Belinda posłała mu mordercze spojrzenie. Mężczyzna spuścił oczy.

- Nie zgadzam się, żebyś przyprowadzał swoje kochanki do mojego domu - powtórzyła kobieta - Jeśli jeszcze raz coś takiego się wydarzy, będziesz miał bardzo poważne kłopoty. I te suki też!

Belinda gwałtownie się obróciła i otworzyła butelkę wina. Leon patrzył na nią z niepokojem.

- Skarbie, to naprawdę się nigdy więcej nie stanie, obiecuję - powiedział drżącym głosem.

- Mam nadzieję - Belinda upiła łyk caberne - Wiesz, co będzie, jak znowu zobaczę coś podobnego. A teraz masz natychmiast pozbyć się stąd swojej kochanki. Bo nie ręczę za siebie!

- Oczywiście, kochanie!

Spłoszony Leon czym prędzej wybiegł z salonu. Wpadł do sypialni, zamknął drzwi i oparł się o nie, ciężko sapiąc.

Nie miał pojęcia, co go podkusiło, żeby przyprowadzać Karolinę do swojego domu. Nie wiedział jednak, że jego żona tak szybko wróci z pracy. Odkąd nakryła go w łóżku z Zuzanną, przestała go uprzedzać o takich rzeczach.

- Karolinko, musisz już iść - powiedział z żalem, przypatrując się młodej, ślicznej kochance.

- Rozumiem... Dobrze, że twoja żona mnie nie dopadła! - parsknęła śmiechem dziewczyna - Lecę. Pa!

Pocałowała go w policzek i cicho wyszła z pokoju. Leon zamknął za nią drzwi i odetchnął z ulgą.

Na chwilę zrobiło mu się trochę przykro. Karolina chyba wcale go nie rozumiała, w każdym razie nie okazała współczucia. Właściwie to tylko nieliczne jego kochanki dawały mu prawdziwe wsparcie. Na przykład Zuzanna. Ona zawsze potrafiła mu pomóc, podnieść go na duchu. Reszta kompletnie go nie rozumiała.

Myśli te jednak szybko go opuściły. Pomyślał o swojej żonie. Zawsze zastanawiał się, co spowodowało, że Belinda pozwoliła mu spotykać się z innymi kobietami. To było trochę dziwne. Sama zainteresowana tłumaczyła mu, że chce, żeby jej mąż był, jak to się wyraziła, wolnym człowiekiem. Powiedziała, że popiera związki partnerskie, czyli że i kobieta, i mężczyzna są równi i mają prawo się rozwijać. Belinda jednak rozumiała to troszkę inaczej. Dla niej oznaczało to, że mąż może ją zdradzać do woli i ona również ma prawo do spotykania się z innymi mężczyznami. Prawdę mówiąc właśnie to Belinda nazywała rozwijaniem się.

Kobieta ustaliła jednak pewne zasady, których Leon musiał bezwzględnie przestrzegać. Zabroniła mu między innymi przyprowadzania kochanek do domu. Mało tego - nie życzyła sobie także widzieć tych pań, a nawet o nich wiedzieć. Leon nie znał prawdziwego powodu. Miał wrażenie, że Belinda po prostu źle się czuje, gdy widzi młode, śliczne kochanki męża, chociaż mimo 42 lat na karku wciąż sprawiała, że mężczyznom na ulicy po prostu opadały szczęki na jej widok.

Leon usiadł na łóżku, rozmyślając, gdy do sypialni cicho weszła jego żona, z kieliszkiem wina w dłoni.

- Kochanie... - zaczął mężczyzna.

- Nic nie mów - Belinda przerwała mu gestem ręki - Twojej Karoliny tu nie ma?

- Nie, już poszła.

- Bardzo dobrze.

Kobieta usiadła obok męża i głęboko westchnęła.

- Co się stało, kochanie? - zmartwił się Leon.

- Nic, po prostu przykro mi się zrobiło. Łamiesz nasze zasady... Czy moje zdanie już się dla ciebie nie liczy? - spytała Belinda, teatralnie pochylając się w kierunku mężczyzny.

- Ależ skąd, najdroższa!

- Czy jesteś tak odważny, żeby przyprowadzać swoje kochanki do domu? Żeby okazywać jej uczucia w mojej obecności?

- Nie, skarbie...

- No widzisz.

Belinda dopiła wino i spojrzała na męża z rezygnacją.

- Co ja mam z tobą teraz zrobić? - westchnęła, delikatnie przykładając dłoń do piersi.

- Co tylko zechcesz... - Leon pokręcił głową, pożądliwie patrząc na żonę.

- Tak?

- Tak...

Po chwili oboje leżeli w łóżku, a Leon próbował zaspokoić swoją Belindę, zawsze spragnioną gorącego uczucia.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (6)

  • Bajkopisarz 20.01.2020
    „to naprawdę się nigdy więcej nie stanie,”
    Raczej: nie zdarzy
    „Karolinę do swojego domu”
    Ja bym usunął :swojego”. Przed chwilą była dyskusja, że ten dom jest wspólny, a może bardziej żony, więc wprowadzenie kolejnej informacji, że jednak męża, wymagałoby dodatkowego wyjaśnienia. Jeśli nie jest to istotne to usunięcie „swojego” załatwi sprawę.
    „jego żona tak szybko wróci z pracy. Odkąd nakryła go w łóżku z Zuzanną, przestała go”
    Jego-go-go
    Jego i drugie go – zbędne
    „mimo 42 lat na karku”
    Liczba słownie

    Prolog jest niezły, zachęca żeby dalej śledzić losy bohaterów. W sumie o to chodzi w prologach. Już udało Ci się zaznaczyć wyraziście konflikt i przełamanie oczywistości, zanegować oczywistą rzeczywistość. Teraz czas na pomysł, co bohaterowie chcą osiągnąć i mam nadzieję dowiem się tego z części I, bo na pewno zajrzę.
  • Klaudunia 20.01.2020
    Wielkie dzięki : )
    Nie ma to, jak błędy zauważone przez wprawne oko. Sama miałabym problem z ich zlokalizowaniem
  • Dekaos Dondi 20.01.2020
    Klauduniu→Ciekawy początek. Dialogi jak trzeba. A urwane, też... odpowiednio.
    Tylko za dużo – zdaniem mym → powtórzonego wyrazu: się→24. Można by zmniejszyć→Ale to jeno odczucie: me:)
    Pozdrawiam:)→4+
    P.S→ A z Milicjantem to już koniec?
  • Klaudunia 20.01.2020
    Dziękuję : )
    Nie! Pracuję już nad nowym rozdziałem
  • Shogun 20.01.2020
    Podoba mi się tekst, jak i sam pomysł. Jak to już zostało tutaj zaznaczone zbyt wiele powtórzeń, ale jest to do skorygowania. Dobry początek i koniec rozdziału zostawiający niedosyt i zachęcający do czekania na kolejną część :).
    Ode mnie 5.
    Pozdrawiam :).
  • Klaudunia 21.01.2020
    Dzięki : )

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania