Wracając wciąż uciekam

Nic się nie zmieniło, jak dwadzieścia lat temu

Afryka wciąż pachnie tak samo. Przyjechałem;

francuski lekarz nie żyje, a ja wciąż pamiętam,

mam nawet tamten kawałek metalu i nie palę.

 

Jedenaście kilometrów wgłąb rzeki Kongo –

Matadi – zapach spalonej ziemi, piwo z butelki

i dziewczyny. Natrętna ciekawość. Pogoń

za kawałkiem innego życia. Komary.

 

Barman, czarny, jak samo piekło, proponuje

seks z siostrą. Pytam o Julię, pewnie nie pamięta,

skąd mógłby wiedzieć, że dzisiejsze babcie,

były jak królowe nocy, nienasycone.

 

Szczerość zniknęła, dolar oglądany pod światło,

żyruje wyczekiwanie. Wracam do hotelu, rano samolot.

Panienka z recepcji ma wielkie, chcące oczy. Wow!

Wbiegam na piętro, i to akurat dobra wiadomość:

 

dziś będę spał sam.

Średnia ocena: 4.3  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (9)

  • pansowa dwa lata temu
    Kurwa, masz ty bracie klimat swoich wierszy. Bardzo specyficznie budowany.
    Dla mnie ten kawałek to Kapuściński poezji.
  • absynt dwa lata temu
    Piszę, jak umiem. Nic specjalnego. Ale to miłe.
  • pansowa dwa lata temu
    Cholera, byłeś dawno temu na Artefaktach?
  • absynt dwa lata temu
    Nigdy.
  • pansowa dwa lata temu
    Dawno temu był tam gość tworzący w podobny sposób klimat.
    Straciłem go z oczu parę lat temu.
  • absynt dwa lata temu
    Przykro
  • pansowa dwa lata temu
    Daj spokój, przecież nie umarł?
    To był młody chłopak.
  • o nim pseud dwa lata temu
    Super
  • Dekaos Dondi dwa lata temu
    Absynt↔Ładny wiersz. Taki naturalny w swej wymowie↔Pozdrawiam?:)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania