"Wracam" część 2

Dzwonek do drzwi. Porwałam płaszcz, bo wieczór zapowiadał się chłodny i otworzyłam drzwi wsuwając równocześnie czerwone szpilki na stopy.

- Jestem gotowa, nie musisz czekać. – Rzuciłam z uśmiechem. Stanęłam wyprostowana z przewieszonym przez ramię płaszczem i stwierdziłam, że wybrałam idealnego partnera na ten wypad. Włosy modnie przystrzyżone, biała sportowa koszula i ciemne jeansy do tego sportowe czarne buty. Stałam tak przez chwilę i stwierdziłam, że mam ochotę na seks, co uświadomiło mi, że żyję w celibacie od roku i chciałabym go przerwać właśnie z nim. Odniosłam wrażenie, że on też nie miałby nic przeciwko sądząc po jego spojrzeniu. – Idziemy? – Zapytałam.

- Przepraszam – ocknął się, - wyglądasz fantastycznie, zaniemówiłem na moment.

- Miło mi to słyszeć. – Wyszłam na zewnątrz, zamknęłam dom, po czym zauważyłam na podjeździe piękny i zdecydowanie drogi samochód. – Damian, to twoje auto?

- A no tak, moje. – Uśmiechnął się łobuzersko, spodobało mu się, że zrobił na mnie wrażenie, ale cóż się dziwić, nie ma żony ani rodziny, więc, na co miał wydawać pieniądze?

- Piękne. – Stwierdziłam zapinając pas. I tak rozmowa, luźno, toczyła się przez całą drogę do kina. Nie mogłam się nagadać, uzmysłowiłam sobie, że tak naprawdę od dawna potrzebowałam męskiego towarzystwa, wybierają go, trafiłam w dziesiątkę. Nie należał do rozmownych, ale nie siedział cicho bez słowa, odzywał się wtedy kiedy było trzeba. Pozwalał mi się wygadać.

Nie popisywał się szybką jazdą, chyba, że nie zauważyłam, bo na miejscu byliśmy sporo przed czasem. Kupił wielki popcorn i colę, nie pozwolił mi płacić, dżentelmen. Usiedliśmy na sofie obok drzwi na salę. Rozmowa fajne nam się kleiła. Nie wiem, dlaczego nie interesowałam się nim w szkole, może, dlatego, że zawsze był taki milczący i cichy, nie przypominam sobie żebym z nim, w tamtych czasach, rozmawiała o czymkolwiek. Zapytałam go o to.

- Bo widzisz Iwonko, ja to w sumie trochę boję się kobiet. – Usłyszałam w odpowiedzi.

- Żartujesz? – Zaskoczył mnie, teraz rozmawialiśmy jak para dobrych, starych przyjaciół. – Jakoś teraz tego nie widać.

- Bo ciebie już dobrze znam, nie wprawiasz mnie w zakłopotanie a po za tym z tobą tak się nie da. Jesteś bardzo otwarta na ludzi.

- Miło, że tak uważasz, nikt nigdy mi tego nie powiedział. – Rozejrzałam się wokół, bo zdawało mi się, że jest tu trochę zbyt cicho. – Cholera, film! – Przypomniałam sobie. Seans trwał już blisko pół godziny a my nadal siedzieliśmy na korytarzu. Oboje wybuchnęliśmy śmiechem i ruszyliśmy w stronę drzwi.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania