wrócił się czas na dwa mrugnięcia
na trzecie łaknie
głód nie wynika z braku chleba
pod dostatkiem okładu
nie myśleć o ssaniu
kładą się cienie
i drzewa się kładą
dobranoc
w półżyciu półśnie
wędrowiec przysiada
na serdecznym palcu pierścionek
był
i zszedł po namydleniu
pachnie rumiankiem
i sytą niedzielą pachnie
manną z nieba
sypnęli sypią się złudzenia
kobieta milczy
pije herbatę
z dwóch szklanek naprzemiennie
wydech i wdech
tak trzeba
Komentarze (17)
Faktycznie, to 1/8 oryginału, ale mnie się wszystko zgadza :P
Ano Twoje odczucie najważniejsze.
Ostatnio staram się wystrzegać mówienia po próżnicy. ;)
Przyjrzyj się przejściom międzywersowym. Ale jeśli jesteś zadowolona, to nie mamy o czym deliberować. Wiadomo, że nie wszystkim spasi.
Może nie mam racji, ale mogłyby zostać drzewa bez się kładą. I nie rozumiem tego okładu. Jest pod dostatkiem okładu?
O tym pierścionku co był i zszedł po namydleniu też warto pomyśleć.
Puenta do mnie przemawia.
A kobieta milczy, i pije ze szklanki swojej i szklanki tego, co jej ten pierścionek dał.
Dla mnie tyle wystarczyłoby na wiersz:
...
na serdecznym palcu pierścionek
był
i zszedł po namydleniu
pachnie rumiankiem
i sytą niedzielą pachnie
manną z nieba
sypią się złudzenia
kobieta milczy
pije herbatę
z dwóch szklanek naprzemiennie
wydech i wdech
tak trzeba
(Zabrałam tylko słowo "sypnęli" z tego wersu: "sypnęli sypią się złudzenia" i zostało "sypią się złudzenia").
Ale historia jest poruszająca, zamyślająca.
Wróciłam, żeby napisać, ze jeszcze z drugiej cząstki zabrałabym drugie "pachnie". I tak w domyśle czynność dotyczy tez manny z nieba.
i jeszcze coś. Masz taki początek (tytuł + pierwszy wers):
wrócił się czas na dwa mrugnięcia
na trzecie łaknie
Rozumiem, że na dwie krótkie chwile wróciło jakieś wspomnienie. to tytuł. Natomiast ten wers - czy nie lepiej dać: trzeciego łaknie?
Łaknie - czuje głód. głód czego? głód miłości. głód bezpieczeństwa. Głód trzeciego mrugnięcia czasu... Tak to sobie wyobraziłam. "Na trzecie łaknie' dziwnie brzmi, ale może jest i dobrze, w tym języku, raczej gwarowym? "Wrócił się" - zawrócił, cofnął, "dostatek okładu" - obfitość tego, co kładziemy na chlebie", ale - "na trzecie łaknie" - to nie słyszałam.
I u Ciebie coś w tym rodzaju jest w tej puencie:
wydech i wdech
tak trzeba
W najtrudniejszych życiowych chwilach nie należy tłumaczyć, że coś się robi po coś, bo nie ma na to czasu. Żeby kogoś ratować, wystarczą polecenia. W szpitalu autorytetem jest pielęgniarka. "Proszę usiąść! Proszę odsłonić przedramię". I pacjent nie zadaje pytania : "A po co?...". Nie ma czasu na dyskusję...
U Ciebie to końcowe "tak trzeba" jest jak polecenie wewnętrznej pielęgniarki.
Super puenta.
Twoja interpretacja jak zawsze jest trafna. Jakbyś siedziała w mojej głowie ;) Widzisz więcej i czujesz bardziej. Takie odnoszę wrażenie.
Dzięki!
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania