Wróciłeś!

Był ciepły letni wieczór.Siedziałam na tarasie paląc papierosa i słuchałam piosenek, które zawsze śpiewaliśmy razem. Głowę roznoszą wspomnienia i żal. Chciałam przeżyć to jeszcze raz. Spakowałam więc torebkę i postanowiłam pojechać nad jezioro gdzie tak często bywaliśmy.

Po nie całej godzinie jazdy byłam już na miejscu. Usiadłam na ławce i wpatrywałam się w wodę. Dookoła nie było żywej duszy. Mogłam więc trochę w spokoju pomyśleć. Kiedyś siedzieliśmy tutaj razem. Ty obejmowałeś mnie mocno, nie chciałeś pozwolić żebym zmarzła. To tutaj pierwszy raz mnie pocałowałeś, i tutaj pierwszy raz powiedziałeś, że mnie kochasz. Łzy coraz bardziej napływały mi do oczu. Byłam wtedy taka szczęśliwa. Oddałam Ci całe swoje serce a Ty je rozdarłeś na pół i wyrzuciłeś. Jak starą zabawkę. Mijał czas, a ja wciąż o Tobie nie mogłam zapomnieć.

Słońce powoli zachodziło, lecz nie chciałam jeszcze wracać. Zza drzew zobaczyłam postacie, które zmierzały w moją stronę. Odwróciłam głowę nie chciałam na nich patrzyć. Gdy zbliżyli się do mnie usłyszałam głos, który od razu poznałam. To bez wątpienia był on. Zamarłam na chwilę, lecz chcąc się upewnić odwróciłam się. To naprawdę on. Szedł taki rozradowany z jakąś kobietą. Poczułam się jak bym zobaczyła ducha, a zarazem jak by ktoś mi wbił nóż w serce. Nie wiedziałam co zrobić. Spojrzał na mnie. Widziałam jego ogromne zaskoczenie. Przystanął na chwilę, ale nie wydusił z siebie nawet prostego "cześć", tylko patrzył. Jego kobieta zapytała czy wszystko w porządku, lecz też nie odpowiedział. Nie wiedziałam co mam czuć czy podejść i zapytać czy już mnie nie poznaje, czy od razu życzyć mu szczęścia z nową kobieta. Wszystkie wspomnienia kotłowały mi się wtedy w głowie. Myślałam o tym, że pewnie teraz ją tak czule dotyka, ją namiętnie całuje, mówi, że ją kocha... Chociaż jej nie znałam to od razu znienawidziłam. Łzy popłynęły mi po policzkach. Widziałam, że jemu też było trudno. Tylko dlaczego przecież to on postanowił mnie zostawić. Nie powinnam już na nim robić wrażenia. Nie mogłam tego już znieść chwyciłam za torebkę i ruszyłam w stronę samochodu. Słyszałam, że oni też podążali za mną. Wsiadłam do auta i szybko odjechałam. Całą drogę płakałam jak szalona, moje rany na sercu które już trochę się zabliźniły, na nowo zostały rozdarte. To miał być powrót do wspomnień, i udał się aż za bardzo...

Dojechałam już pod dom. Gdy wysiadałam z samochodu, na moje podwórko wjechał jakiś samochód. Było już ciemno więc nie poznałam kto to mógł być. Wypakowałam torebkę i postanowiłam podejść i zapytać o co chodzi. Świecił światłami prosto na mnie jak jakiś wariat. Gdy podeszłam odsunął szybę.

-Może zechce pani ze mną porozmawiać?

To był on..

-Zwariowałeś po co mnie śledzisz?

Z jednej strony czułam ogromną złość, po co on chce to dalej rozdrapywać już dość emocji przysporzył mi dziś. Z drugiej strony, może to głupie, ale czułam wielką radość. Mogłam znowu spojrzeć mu w oczy. Były tak samo piękne jak kiedyś.

-Zdaje się, że chyba musimy o czymś porozmawiać.

-Ty chyba mi już wszystko wyjaśniłeś, w tym jakże długim smsie. Gdy napisałeś, że po prostu odchodzisz.

Wysiadł z samochodu i stanął blisko mnie, za blisko..

-Wtedy myślałem, że tak będzie lepiej. Nie chciałem, żebyś przeze mnie cierpiała i musiała znosić głupie docinki i komentarze ludzi. Jak napisałem, że odchodzę to nie znaczyło, że przestałem Cię kochać. Cały czas Cię kochałem i uwierz mi, mi też było cholernie ciężko. Cały czas biłem się z myślami czy dobrze zrobiłem.

-Dobra przestań pieprzyć głupoty, i lepiej wsiadaj i jedź do tej swojej, bo jeszcze się pogniewa.

Odwróciłam się i chciałam odejść, lecz złapał mnie za rękę i przysunął do siebie.

-Nadal jesteś o mnie zazdrosna.. szepnął mi do ucha. A to znaczy, że nie myliłem się co do Ciebie. Wiedziałem, że nie przestaniesz mnie kochać. A ta kobieta nie jest moja to tylko znajoma, nic nas nie łączy.

-Skoro wszystko już powiedziałeś to teraz pozwól mi odejść. Nie dam Ci się ponownie zranić. Poza tym, mam kogoś. Więc może to Cie przekona.

Ściskał mocno moje dłonie i patrzył mi prosto w oczy tym swoim zabójczym spojrzeniem.

-Kochanie wiem, że nie masz nikogo. Nie musisz kłamać.

-Nie bądź taki pewny siebie!

-Przez ten cały czas miałaś obok siebie osoby, które Cię pilnowały. Zadbałem o to.

-Co ty wygadujesz?

-Nie ważne, to teraz jest nie ważne.

Przytulił mnie mocno, a mi znów poleciały łzy, lecz tym razem ze szczęścia. Tak cudownie było znów poczuć jego silne ramiona i taki spokój, który mi dawał.

-Proszę daj nam jeszcze jedną szanse. Tak bardzo Cię kocham, i obiecuję, że Cię już nigdy nie zawiodę.

Po chwili milczenia objęłam go. Chciałam, żeby było tak jak kiedyś, nawet jeśli miałabym znowu cierpieć.

-Ja Ciebie też kocham...

 

Szkoda tylko, że to spotkanie, ten cudowny człowiek i jego powrót, jego czułe słowa i gesty, że.. że to tylko wyobraźnia.. Pakuje torebkę i idę do samochodu, może gdy przyjadę następnym razem ta historia wydarzy się naprawdę.

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania