Poprzednie częściWróg u bram

Wróg publiczny

Łajdak zwalił mi się na głowę

I targa mym ciałem jak korowodem,

Plącze się gdzieś, głupie zdarzenie,

Aż wstyd mi, że walczę z diabła nasieniem,

Że wlokę się z trudem przeciw tą głupotą,

I argumentem zbijam każde słowo.

Ale patrzę - tu nagle cały tłum się zbiera

I na niego również wspólnie tłum napiera,

Zdziwienie mną targnęło, odsunąłem się lekko,

Po czym razem z nimi ruszyłem na niego.

Cóż się nie działo! jakie piękne obrazy!

Same najwspanialsze polskich słów okazy!

Żadnej riposty, która nie weszła by twardo,

Żadnego ataku, którego obronił hardo,

Widać, że osuwa się w przepaść, gdzie nic nie ma,

Widzę to też ja i nie wysuwam uderzenia,

Lecz już tylko przypatrywać się mogę,

Jak gamoń jeden w bezdenne spada morze.

Średnia ocena: 4.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

  • MartynaM dwa lata temu
    Słabe jeszcze pisanie.

    Poczytaj trochę poezji może...

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania