Wrześniowe lato w Ustce
Zygmunt Jan Prusiński
WRZEŚNIOWE LATO W USTCE
Nie omieszkam się wykąpać w morzu
plaże wyludnione - ciszę przytulę
może napiszę wiersz o marmoladzie
ale nie o miłości - przestałem wierzyć.
Kobieta jest dobra na rysunku
ma skrzydła ptaka i nie ma zębów
czasem coś powie sensownego
nie włóczy się po zakamarkach.
Wacek miał żonę ale piła
uczyła w szkole w Puławach
polonistka niczego sobie
jak zaśpiewała ubogim głosem
to ptaki nie wracały do gniazda.
Szwenda tu się taka jedna
zaczepia rybaków by wypić piwo
sakralny napój by potem szczać
w zaroślach i na dodatek przeklinać
na biedne pokrzywy.
Folklor ulicy tudzież stary dąb
a na nim gołębie dzikie
moje sąsiedztwo i stado wróbli
nie wspomnę o mewach -
to moi jedyni przyjaciele.
Jutro w morzu się wykąpię
zmyję czas który minął -
i wiara znikła że nic nie jest
szczególnego prócz krzyku.
A gitara nadal milczy w kącie
przejechała ze mną pół Europy
zacna i taka wierna jak nikt -
nie mam sposobu na zmiany.
3.9.2014 - Ustka
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania