Wrzód
Jestem jak wrzód na tyłku
Ropieje i cuchną bez przerwy
Bez kija lepiej nie podchodź
Miłością cię mogę popieścić
Na wszystko zerkam spode łba
Złą wolę im imputuję
Wylewam na nich frustrację
Wybucham – jak wulkan gotuje
Kiedy skopałem swe życie
W horror je przemieniłem
Wciągnąłem w to bagno bliskich
Uśmiech na ustach zgasiłem
A przecież nie chciałem tego
Marzyłem o wielkiej miłości
Czułych dłoniach co pieszczą
Domu ogniska radości
Kto przeklął mnie i me życie
Odebrał wiarę, nadzieję?
Sam durniu jesteś winien !!!
Obwiniaj tylko siebie
Komentarze (2)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania