Wschód Słońca

Był skłonny upozorować własną śmierć,

żeby przetrwać niepewne światło miasta.

Tam gdzie noc zabarwiona w indygo

wolfram krwawi i drży chorobotwórczą,

świecącą mazią.

 

On, dla którego schronieniem jest ciepły wiatr,

prześlizgnął się przez szczeliny planu,

zmieniającego strefę lotu dinozaurów.

Zielone rozwiązanie dla betonowej dżungli

z zakazem ruchu pojazdów po osiemnastej.

 

Uśpiony przez pohukiwania sowy,

na drzewie wyrwanym z korzeniami świąteczną radością.

W stożku światła dla szperacza, nagi Betlejem

z wyjątkiem anielskiego włosa rozpiętego pomiędzy pazurami,

później odnalezionego w brzuchu i odchodach.

 

Odnajdziesz go,

rozrzuconego pozą na Facebooku,

wysłuchasz piskliwej łabędziej pieśni.

A przecież słońce musi wstać wcześniej od ciebie

jak gdyby nigdy nic.

Średnia ocena: 4.5  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania