Współlokator brata – sezon I
Prolog
Kiedy wyszłam z pociągu, odeszłam kilka kroków i rozejrzałam się dookoła w poszukiwaniu brata. Niestety nigdzie nie mogłam go dostrzec, więc myśląc, że jeszcze go nie ma, usiadłam na ławce i włożyłam słuchawki do uszu.
Od ojca wyprowadziłam się dlatego, że kiedy stracił pracę, zaczął pić. Próbowałam go z tego wyciągnąć, ale nie potrafiłam zrobić tego sama. Pewnego dnia zadzwoniłam do swojego brata, który był skłócony z ojcem i wyprowadził się z domu zaraz, gdy skończył liceum. Chciałam, aby mi pomógł wyciągnąć naszego ojca z nałogu. Jednak, będąc odwrócona tyłem do drzwi wejściowych swojego pokoju, nie zauważyłam, że ojciec po cichu wszedł do mnie. Gdy powiedziałam Fabianowi, że nie daję sobie już sama rady, bo ojciec jest na tyle uzależniony, że nie rozstaje się z butelką wódki nawet, kiedy idzie do toalety, pijany mężczyzna szarpnął mnie za ramię tak, że stałam do niego twarzą i powiedział:
– Źle masz w tym domu, że musisz dzwonić do tego zdrajcy?! – krzyczał, plącząc się w słowach.
– Tato, nie chodzi o to – zaprzeczyłam. – Ty już po prostu nie potrafisz żyć normalnie...
Nie zdążyłam dokończyć, bo dostałam w twarz od ojca. Od własnego ojca.
I to pierwszy i ostatni raz, gdy mi coś zrobił, bo kiedy Fabian dowiedział się o tym, od razu zarządził, że zabiera mnie do siebie. A ja w tamtym momencie nie marzyła o niczym innym, jak o zniknięciu stamtąd.
1.
Zniecierpliwiona spojrzałam na zegarek. Wskazywał godzinę siedemnastą trzydzieści osiem, czyli czekałam na Fabiana już pół godziny. Na początku pomyślałam, że na drogach są korki, ale po pierwsze o tej godzinie to już raczej ich nie powinno być, a po drugie – przypomniało mi się, że chłopak wspominał, iż mieszka bardzo niedaleko od miejsca, gdzie wysiądę.
Wkurzona na niego, że nawet nie postanowił do mnie zadzwonić, skoro jakiś problem wystąpił, wyjęłam telefon z torebki i wybrałam jego numer.
Czekając na połączenie, zdążyłam wypuścić kilka razy powietrze przez usta, aby się uspokoić. Już miałam się rozłączyć, gdy łaskawie odebrał telefon.
– Taaak? – mówił niewyraźnie, a ja zmrużyłam oczy.
– Fabian, do cholery! Czekam na ciebie już pół godziny, a nawet nie wiem, czy coś się stało! – krzyknęłam. Nic nie dało wypuszczenie kilka razy powietrza przez usta, bo i tak byłam wkurzona. Ba! Wnerwiona.
– O Jezu, Anastazja! Kompletnie wyleciało mi z głowy, że przyjeżdżasz – powiedział, a ja chciałam się na niego zacząć drzeć. Jak, kurwa, zapomniał?! Jednak postanowiłam nie robić przedstawienia i powiedział spokojnie, acz przez zaciśnięte zęby.
– To za ile będziesz?
Chwila ciszy, a po niej mlasknięcie.
– Trudno powiedzieć...
– Sam mówiłeś, że mieszkasz niedaleko. Wychodzisz z domu i po jakimś czasie jesteś. – Byłam coraz bardziej zirytowana zachowaniem mojego brata.
– No i tu jest problem, bo aktualnie jestem... u znajomych. Dość daleko. I nie mogę wsiąść w auto.
Aha, zrozumiałam – pił alkohol. To wyjaśnia jego niewyraźną mowę... a już się bałam, że to logopedyczne problemy.
– Co w takim razie twoim zdaniem mam zrobić?
Poddałam się. Tyle czasu się z nim nie wiedziałam, więc nie wiem, jaki prowadzi tryb życia...
– Noooo podam ci adres.
– I co? Wyczaruje sobie klucze? – Położyłam rękę na czole, czując, że rozmawiam z kompletnym debilem.
– Nie, nie! Klucz jest pod wycieraczką – powiedział, a ja chciałam mu powiedzieć, że to bardzo inteligentne posunięcie chować klucz pod wycieraczką, ale sobie darowałam.
– Podaj mi adres.
Zrobił to, o co poprosiłam.
– Taki ciemno zielony blok. Tylko u mnie...
Nie dałam mu dokończyć, rozłączyłam się, następnie wstając i ciągnąc za sobą walizkę.
Kiedy trafiłam pod podany przez brata adres, zauważyłam, że teren był prywatny. Nie znałam żadnego kodu, a nie chciałam ponownie dzwonić do Fabian, bo istniała możliwość, że teraz by gdzieś zgonował. Widząc, jak starsza pani z wieloma torbami stoi przy wejściu, postanowiłam do niej podbiec z walizką.
– Dzień dobry! – krzyknęłam, aby mnie usłyszała. – Przyjechałam do brata w odwiedziny, ale nie znam kodu, czy mogłaby pani...
– Podam ci kod. – Uśmiechnęłam się, bo nawet nie dokończyłam, a ona wiedziała, o co mi chodzi. – Ale nie za darmo.
No pięknie...
– Pomożesz mi wnieść torby na drugie piętro, do mojego mieszkania – powiedziała, a ja się roześmiałam.
– Dobrze.
Kiedy przeszłyśmy przez bramę, położyłam walizkę i zabrałam z rąk staruszki trzy najcięższe torby. Będąc przy klatce, podejrzałam, jaki kod wpisuje, a następnie weszłyśmy. Nie ukrywam, że na wf-ie rzadko kiedy ćwiczyłam, a moja kondycja była w opłakanym stanie, więc gdy dotarłam z torbami na drugie piętro, zipałam, jakbym przenosiła góry. Kobieta mi podziękowała, a ja schodząc po swoją walizkę, cieszyłam się, iż Fabian mieszka na parterze.
Otwierając drzwi wejściowe do mieszkania chłopaka, postanowiłam od razu po wejściu pójść się odświeżyć. Wyjęłam z walizki ręcznik i skierowałam się do łazienki. Nie miałam siły na rozglądanie się w poszukiwaniu swojego pokoju.
Zdejmując bluzkę i zostając w samym staniu i majtkach, usłyszałam kogoś kroki. Wytężyłam słuch i zmrużyłam oczy, aby sprawdzić, czy mi się tylko nie zdawało, ale już po chwili drzwi do łazienki otworzyły się, a w nich stanął zaspany wysoki, błękitnooki blondyn.
Błyskawicznie zaczęłam krzyczeć.
– Zamknij się – powiedział, łapiąc się za głowę.
– Co ty tu robisz?! Kim jesteś?! – spytałam spanikowana.
Nagle oprzytomniał, zlustrował mnie wzrokiem i uśmiechnął się bezczelnie, a ja dopiero wtedy zdałam sobie sprawę, że stoję przed nim w samej bieliźnie. Nerwowo sięgnęłam po ręcznik.
– Oj, zazdroszczę Fabianowi – powiedział i puścił mi oczko.
– Kim jesteś? – powtórzyłam, nie analizując tego, co przed chwilą usłyszałam. – Fabian nic nie mówił, że ktoś tu będzie!
Spojrzał na mnie niezrozumiale.
– A ty, kim jesteś? – spytał, krzyżując ramionami i opierając się o framugę. – Mi Fabian o tobie też nie wspominał.
– Pierwsza spytałam.
– Jestem Maks, jego współlokator. Teraz ty.
Byłam w szoku po tym, co usłyszałam.
Mój brat mieszka ze współlokatorem i ani razu mi o tym nie wspomniał? Miał tyle czasu...
– Jestem jego siostrą – powiedziałam, uspokajając się.
Dopiero teraz zauważyłam, że mężczyzna ma na sobie tylko bokserki. Spojrzałam na jego ciało i... zaparło mi dech w piersiach! Jego ciało było idealne, niczym modela z okładki. Delikatnie opalone, z wyraźnymi mięśniami na brzuchu...
– Siostrą, mówisz...
Przeniosłam szybko spojrzenie na jego twarz i dostrzegłam na niej tajemniczy uśmieszek.
– Chciałam... chciałam się umyć. Mógłbyś wyjść? – spytała, plątając się w słowach.
– Mógłbym... ale nie chcesz, żebym ci potowarzyszył? – spytał niskim głosem, a ja spojrzałam na niego szeroko otwartymi oczami.
Z kim, do cholery, mój brat mieszka?!
2.
Pomrugałam kilka razy oczami.
Przełknęłam ślinę, bo może się przesłyszałam.
– Proszę? – spytałam grzecznie.
Zrobił dwa kroki do przodu, stojąc teraz ode mnie jakieś pół metra.
– Mogę zostać w łazience, gdy będziesz się myć – powiedział zniżonym głosem, nachylając się nade mną.
Patrzyłam w jego błękitne oczy i nie potrafiłam ani nic powiedzieć, ani się ruszyć, mimo że z całych sił chciałam tego idiotę uderzyć i jak najszybciej wyrzucić z łazienki. Co on sobie wyobraża?!
Moja warga drgnęła, a Maks uśmiechnął się delikatnie.
– Chyba jednak zostanę – szepnął, tym razem tuż przy moim uchu.
I w tym samym momencie usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi. Zobaczyłam, że do mieszkania wszedł Fabian i tylko kiedy spojrzał w naszą stronę, otworzył szeroko oczy. Położył klucze na stoliku i szybko ruszył w naszą stronę. Jego ostry wzrok był skupiony na współlokatorze.
– Maks – warknął – do salonu, natychmiast! – krzyknął i pokazał ręką pomieszczenie. Blondyn puścił do mnie oczko i zrobił to, co powiedział chłopak. – Z tobą porozmawiam później, najpierw muszę coś załatwić.
I już go nie było.
Stałam chwilę nieruchomo. Po tym, co się w ciągu ostatnich kilku minut wydarzyło, byłam w szoku. Nie mogłam zrozumieć, dlaczego Maks mówił coś takiego, skoro w ogóle mnie nie zna, a jeszcze bardziej nie mogłam zrozumieć swojej reakcji! Co on – pierwszy mężczyzna, który stał bliżej mnie? Dobra, wygląda jak jakiś Bóg seksu, ale co z tego? Przecież to nie powód do całkowitego osłupienia...
Już miałam zamykać drzwi, tym razem na zamek, gdy usłyszałam krzyki Fabiana, dobiegające z salonu. Wiem, że to niegrzecznie podsłuchiwać, ale ciekawość wzięła górę i już po kilku sekundach byłam pod drzwiami.
– Co to, kurwa, było?! Dobrze się czujesz?! – Po tonie jego głosu słyszałam, że jest wkurzony... Nie, to nie właściwe słowo – był wkurwiony.
– Stary – odezwał się spokojnie Maks – jakaś zajebista laska pojawia się w naszym mieszkaniu i wpadam na nią w łazience, gdy jest prawie goła... Nie, nie! Miała na sobie bieliznę, spokojnie. Nie wierzyłem jej, że jest twoją siostrą.
– Aha, czyli ci powiedziała, że jest moją siostrą, ale ty to zignorowałeś?
– Nie zignorowałem. – Roześmiał się. – Gdybym to zignorował, prawdopodobnie uprawialibyśmy dziki seks, gdy przyszedłeś.
Stałam przed drzwiami z szeroko otwartą buzią i nie mogłam uwierzyć w to, co słyszę?
Z kim, kurwa, mój brat mieszka?!
Usłyszałam, jak Fabian wypuszcza głośno powietrze przez usta.
– Maks – zaczął już spokojnym głosem – wszystkie, naprawdę wszystkie, ale nie moja siostra. Błagam cię, ona ma siedemnaście lat.
– A jak sama wpakuje się do moje łóżka?
– Lepiej dla ciebie, żeby tego nie zrobiła. Poważnie, lepiej dla ciebie – skończył mówić i zaczął kierować się do wyjścia, więc szybko pobiegłam do łazienki i się zamknęłam.
Szybko ściągnęłam z siebie ubrania i weszłam pod prysznic.
Czując spływające ciepłe kropelki wody po moim ciele, zaczęłam rozmyślać nad tym, co przed chwilą usłyszałam z kłótni chłopaków. Z jednej strony rozumiałam wszystko, z drugiej nic. No, bo to, że się o mnie martwi i nie chce, żeby jakiś mężczyzna mnie skrzywdził, rozumiem, ale dlaczego od razu sądził, że on robi coś... złego? Oczywiście, zanim Maks się odezwał, bo wtedy było wszystko jasne, ale już na początku na niego naskakiwać? Przecież mógł mi coś tłumaczyć czy podawać, a on, tylko gdy nas zobaczył, wyglądał, jakby chciał go zabić.
Po dłuższym prysznicu ubrałam się i wyszłam z łazienki, chcąc, aby Fabian pokazał mi, gdzie od dzisiaj będę spać. Wiedziałam, że na pewno będzie chciał ze mną porozmawiać na temat naszego ojca, więc podczas prysznicu przygotowała się na to psychicznie. Wiem jednak, że wspominanie tego mężczyzny jeszcze przez długi czas będzie dla mnie bolesne.
– Fabian, pokażesz mi mój pokój? – spytałam chłopaka, który opierał się o ścianę w przedpokoju i o czymś głęboko myślał.
Spojrzał na mnie i uśmiechnął się.
Swoją drogą, nie był chyba zbyt pijany, gdy z nim rozmawiałam, bo teraz zachowywał się normalnie, a alkohol w końcu tak szybko by nie wyparował z niego.
– Tak, chodź – powiedział i przeszedł przez przedpokój, pokazując mi ręką drzwi z naklejką: „Wejdź, a zabije!". Roześmiałam się, widząc ją.
– Teraz wiesz, co się z tobą stanie, gdy do mnie wejdziesz.
Oboje się roześmialiśmy.
– Zaraz do ciebie przyjdę, zrobię nam herbaty – powiedział i zniknął w kuchni.
Zanim weszłam do swojego pokoju, spojrzałam na drzwi, które były tuż obok moich, a na nich zauważyłam dość sporych rozmiarów naklejkę: „Tylko piękne kobiety". Pomyślałam, że to pokój Maksa, raczej nie Fabiana...
Myśląc o tym, że mnie o chłopaka dzieli tylko ściana, weszłam do swojego pokoju.
Moja walizka była już w środku, więc postanowiłam zabrać się za rozpakowywanie. Wzięłam praktycznie wszystko, co miałam w poprzednim pokoju, aż dziwne, że zmieściłam się do jednej – nawet, jeśli sporych rozmiarów – walizki.
Zastanawiałam się, czy zabierać ze sobą zdjęcie z ojcem, ale było to jedyna fotografia, na której była również moja mama, więc postanowiłam je zabrać, mimo że na mężczyznę widniejącego na tym zdjęciu nie chciałam patrzeć. Była jedyna, bo po śmierci mamy, gdy ojciec kilka miesięcy później stracił pracę, wyrzucił wszystkie jej zdjęcia, będąc pijanym. Gdybym dowiedziała się o tym wcześniej, to przeszukałabym wszystkie śmietniki w okolicy...
Patrząc na to zdjęcie, po moich policzkach poleciały łzy i w tym samym momencie rozległo się pukanie. Odłożyłam szybko zdjęcie na stolik przy łóżku, otarłam twarz z łez i powiedziałam „proszę". Kiedy Fabian wszedł z dwoma kubkami herbaty i tylko na mnie spojrzał, stanął, otwierając usta. Chciał chyba spytać, co się stało, ale akurat spojrzał na zdjęcie, które przed chwilą postawiłam i zamknął usta.
– Później pogadamy na... przykre tematy? – spytał, ale w jego głosie mimo wszystko było słychać przekonanie, że właśnie tak zrobimy.
Przytaknęłam głową, zaciskając usta.
Z Fabianem przez następne pół godziny rozmawialiśmy na te milsze tematy, nieraz śmiejąc się. Zapomniałam, jaki mój brat potrafi być zabawy, nawet teraz gdy jest już studentem i chyba powinien się zachowywać troszkę poważniej. Cóż, typ wiecznego dziecka też istnieje. Dowiedziałam się, że pokój, który zajmuję, należał kiedyś do dziewczyny, która od razu po skończeniu studiów, wyprowadziła się stąd. Powiedział mi również, że ich obowiązki podzielone są po równo i skoro będę z nimi mieszkać, ułożą nowy grafik. Do tych obowiązków zaliczało się: sprzątanie, zmywanie, pranie i to, co mi się najbardziej spodobało – gotowanie. Nie byłam jakimś Masterchefem, ale lubiłam gotować i moi znajomi nie raz chwalili moje zdolności kulinarne. W domu też zawsze gotowałam, jednak od ojca nigdy nie usłyszałam żadnego komentarza na ten temat... W sumie raz – pewnego dnia, gdy zrobiłam obiad, ale mój tata spał, a ja musiałam wyjść do sklepu, po powrocie usłyszałam od niego, że spaghetti było za zimne. Jakby odgrzanie go sobie było jakąś filozofią... Chociaż z drugiej strony może i lepiej, że nie dotykał ognia, bo na pewno był pijany i kto wie, może puściłby mieszkanie z dymem.
Kiedy między mną a Fabianem zapanowała cisza, usłyszeliśmy pukanie w drzwi. I bez żadnego słowa zaproszenia, po chwili ukazała się w nich głowa Maksa.
– Ej, Fabian! Idziemy w końcu do tego klubu? – spytała i uśmiechnął się rozmarzony. – Słuchaj, podobno mają tam być takie towary...
– Maks – zaczął mój brat przez zaciśnięte zęby – poczekaj w przedpokoju.
Kiedy mężczyzna zniknął, Fabian przez chwilę nic nie mówił, więc ja postanowiłam go spytać.
– Masz jakieś plany na dzisiaj?
– Miałem, ale... nie wiem, czy powinien zostawiać cię samą.
Roześmiałam się, szczerze rozbawiona.
– Halo, mam siedemnaście lat, nie siedem. Potrafię się sobą zająć – powiedziałam zgodnie z prawdą.
– Masz rację, ale tyle się nie widzieliśmy...
– Będziemy mieć jeszcze dużo czasu, aby się sobą nacieszyć – spojrzałam w górę, udając, że się nad czymś zastanawiam – chociaż i tak uważam, że po pewnym czasie zaczniemy się wnerwiać, jak to rodzeństwo.
Oboje się zaśmialiśmy.
– Okey – powiedział, a ja ucieszyłam się, że jednak nie zostanie w domu. Nie chodziło o to, że nie chciałam jego obecności, ale o to, że nie chciałam, aby przeze mnie rezygnował z planów. – To ja idę się przygotować – dodał i już go nie było.
Zostając sama w pokoju, postanowiłam dokończyć rozpakowywanie. Otworzyłam walizkę i wyjęłam z niej pluszaka, który był dla mnie naprawdę ważny, bo był to prezent, który dostałam od rodziców i przetrwał do dzisiaj. Nie chcąc, aby coś się z nim stało, rozejrzałam się po pokoju i zobaczyłam półkę, na której mogłam go położyć.
Jednak kiedy do niej podeszłam, zdałam sobie sprawę, że po pierwsze jest za wysoka, aby do sięgnęła do niej bez pomocy, a po drugie – leży na niej sterta papierów. Przygryzłam usta od środka i stanęłam na placach, chcąc zobaczyć, na jaką odległość wyciągnę rękę. Jedno było pewne – sama tak nie sięgnę. Stanęłam prosto, łapiąc się rękami po bokach i myśląc. Postanowiłam zrobić jeszcze jedno podejście i ewentualnie zepchnąć koniuszkiem palca te papiery na podłogę. Kiedy wyciągnęłam rękę do góry i zaczęłam nią machać na wszystkie strony świata, poczułam za sobą niesamowicie ładny, męski zapach. Po chwili kogoś ręka sięgnęła na półkę, a ja odwróciłam głowę, będąc pewna, że to Fabian. Jednak widząc błękitne oczy, wiedziałam, że to nie mój brat.
Czułam oddech Maksa na ustach. Dłoń trzymał na papierach, ale patrzył w moje oczy, a ja ponownie nie mogłam się ruszyć. W moich myślach kłębiło się milion myśli. Kiedy nieświadomie spojrzałam na usta mężczyzny, spuściłam wzrok i zacisnęłam usta. Zakręciło mi się w głowie i stanęłam na całych stopach.
– Położyć ci pluszaka na półce? – spytał Maks, gdy odłożył papiery na biurko.
– Taak – starałam się odzyskać normalny ton głosu.
Wziął pluszaka z łóżka i położył go na górze, a ja nadal stałam ze spuszczoną głową.
– Dziękuję.
– Nie ma sprawy, jesteś za malutka, sama byś nie dosięgnęła – powiedział, a ja natychmiast na niego spojrzałam. Na jego twarzy błąkał się tajemniczy uśmiech. – Oczywiście to nic złego. – Puścił mi oczko. Przechylił głowę w bok. – Nie chciałabyś wybrać się z nami do klubu?
– Niee, raczej nie – powiedziałam niepewnie.
– Szkoda, chciałbym zobaczyć, jak wyginasz swoje ciało.
Stałam z szeroko otwartymi oczami, nie wiedząc, co teraz powiedzieć. Nie spotkałam się jeszcze z mężczyzną, który był tak bezpośredni.
– Nie mówiłem ci czegoś, Maks? – warknął Fabian, wchodząc do mojego pokoju.
Blondyn odwrócił głowę w jego stronę.
– Pomogłem twojej siostrze – powiedział i pokazał na pluszaka. – A potem tylko rozmawialiśmy. – Wzruszył ramionami.
Brat pokazał mu ręką, żeby stąd wyszedł i kiedy to zrobił, zamknął drzwi i do mnie podszedł.
– Jeśli będzie coś robił, powiedz mi, okey? – spytał. – On... po prostu powiedz.
– Fabian – zaczęłam, kładąc mu rękę na ramieniu – jeśli coś mi nie będzie pasowało w jego zachowaniu, sama sobie poradzę. – Uśmiechnęłam się do niego.
Jeżeli będę mogła cokolwiek zrobić w jego towarzystwie... – pomyślałam, przypominając sobie sytuację z łazienki, gdy byłam osłupiała.
Spojrzał na mnie poważnie.
– Jednak wolałbym, żebyś dała mi znać.
– Dobrze, jak coś będzie, to dam ci znać. Miłej zabawy – dodałam, gdy chłopak skierował się do wyjścia.
3.
Kiedy wybiła dwudziesta druga, a ja siedziałam przed telewizorem, zaczęłam nudzić się niemiłosiernie. Miałam do wyboru dwa filmy: horror albo historyczny, jednak nie lubiłam ani jednego ani drugiego. Horror – na pewno nie obejrzałabym w życiu sama, o tak późnej godzinie, a historyczny – za dużo krwi i prawdopodobnie coś z historią, a ja jej nienawidzę; nie bez powodu jestem w klasie z rozszerzoną matematyką i chemią.
W przypływie nudy, zaczęłam krążyć po mieszkaniu, aż doszłam do pokoju Maksa. Przygryzłam wargę, zastanawiając się, czy mężczyzna zamyka pokój na klucz. Nie powinnam w jego pokoju buszować, ale przecież nikt nie powiedział, że jak otworzę drzwi to to zrobię. Nacisnęłam klamkę i... okazały się otwarte. Już miałam je zamknąć, ale... ciekawość wzięła górę i w ciągu ułamku sekundy byłam w środku. Zapaliłam światło.
Żeby tylko nie miał kamery i nie nagrywał mnie – pomyślałam i zaśmiałam się.
Rozejrzałam się dookoła i stwierdziłam, że tutaj nie może mieszkać mężczyzna. Nigdzie nie było porozwalanego ubrania, jakiegoś papierka, wszystko wręcz błyszczało.
Byłam w szoku, bo nawet ja – kobieta, która nienawidzi bałaganu i nie raz była wyzywana przez znajomych pedantem – nigdy nie miałam tak czysto w pokoju.
Podeszłam do biurka i zrobiłam test „białej rękawiczki" i nie miałam ani trochę kurzu na palcu. Zaśmiałam się pod nosem i w tym samym momencie podskoczyłam, a moje serce przyspieszyło, gdy usłyszałam mocne pukanie do drzwi.
To dziwne, bo przecież chłopcy trzymają (co moim zdaniem jest bezmyślne) klucz pod wycieraczką, a poza tym... wracać z klubu o dwudziestej drugiej?
Wzruszyłam ramionami – może tak się schlali, że musieli już wracać, a teraz nie potrafią trafić kluczem w dziurkę. Wychodząc cicho z pokoju Maksa i w ten sam sposób zamykając drzwi od jego pokoju, poszłam otworzyć.
Zdziwiłam się, gdy zamiast chłopaków zobaczyłam jakąś roztrzęsioną dziewczynę. Miała długie, do pasa blond włosy i zapłakane ciemne oczy.
– Słucham...
– Jesteś kolejną? – spytała, zanim jeszcze dokończyłam. Nie zrozumiałam, o co jej chodzi, dlatego zmrużyłam oczy i delikatnie otworzyłam usta.
– Proszę?
– Pewnie tak – powiedziała, śmiejąc się gorzko przez łzy. – Powiedz mu, żeby nigdy więcej z żadną dziewczyną nie był w związku, skoro nie potrafi swojego kutasa trzymać w spodniach! A odpowiedzialność...– pokręciła głową, nie kończąc i zaczęła zbiegać po schodach.
Byłam w zbyt wielkim szoku, żeby cokolwiek krzyknąć do niej.
Jaką kolejną? O czym ona mówiła?
Zastanowiłam się chwilę, stojąc nadal przy otwartych drzwiach wejściowych. Jeżeli to jego była dziewczyna i mówiła o tym, że nie potrafi utrzymać... Czy Fabian byłby zdolny do zdrady?
Nie wiedziałam, ale postanowiłam jutro porozmawiać o tym z bratem. Teraz skierowałam się do swojego pokoju i położyłam spać.
* * *
Budząc się rano, byłam zachwycona, że nie miałam żadnych problemów z zaśnięciem, bo tak do tej pory bywało, gdy spałam w innym miejscu, niż w domu. Wyspana wstałam z łóżka i wzięłam do ręki telefon, który wskazywał godzinę dziesiątą dwadzieścia. Spałam dość długo i nie czułam zmęczenia, ale postanowiłam zrobić sobie kawę, którą... po prostu uwielbiam. Zarzuciłam na siebie przewiewną bluzkę i szorty, a następnie skierowałam się do kuchni.
Moją głowę nadal zaprzątała ta kobieta, która wczoraj złożyła tu wizytę. Łatwiej byłoby mi o nią Fabiana pytać, jeśli znałabym chociaż jej imię, ale niestety nie miałam okazji o nic spytać, bo kiedy ona skończyła mówić, zbiegła na dół.
Kiedy zalewałam sobie kawę, którą chłopcy na szczęście posiadali, ktoś wszedł do pomieszczenia. Myśląc, że to mój brat, odwróciłam do niego głowę, ale moim oczom ukazał się Maks. W samych bokserkach.
– Możesz na siebie założyć coś więcej? – spytałam, odwracając głowę.
– Po co? Jestem u siebie – odpowiedział i sięgnął ręką przez moją głowę po pudełko z kawą.
– Jestem kobietą i nie chcę takich widoków od rana. – Byłam coraz bardziej wkurzona. Okey, to jego mieszkanie, ale kiedy wie, że mieszka tu również ktoś płci przeciwnej, mógłby zachować się jak przystało. Bo nikt mi nie powie, że paradowanie w obecności dziewczyny w samych bokserkach jest normalne...
– Ty jesteś w jeszcze krótszych szortach – zauważył, a ja spojrzałam na niego ze zmarszczonym czołem.
Może i miał rację, ale to dwie kompletnie inne rzeczy. On jest w bieliźnie, ja – w ubraniu.
– Mam na sobie jeszcze bluzkę.
– Bo ty masz co zakrywać u góry – powiedział, puszczając mi oczko.
Kiedy nasze oczy się spotkały, poczułam się nieswojo. Patrzyłam już w jego oczy, ale nie z takiej odległości. Wystarczyłoby lekkie schylenie, żeby nasze usta się spotkały... Pokręciłam szybko przecząco głową, starając się wyrzucić z głowy ten obraz. Błyskawicznie wzięłam kawę i poszłam do salonu. Okazało się, że Fabian już tam siedzi i ogląda telewizję, jakieś wiadomości.
– Cześć – powiedziałam i zajęłam miejsce przy stole.
– Cześć – odpowiedział i od razu odwrócił się w moją stronę. – Jak spędziłaś wczorajszy wieczór?
– Dobrze, oglądałam telewizję – powiedziałam powoli, patrząc na Fabiana i badając, czy mogę zadać mu pytanie o kobiecie. – Wczoraj, około dwudziestej drugiej, do drzwi zapukała pewna blondynka – zaczęłam i przyjrzałam się reakcji chłopaka. Rozszerzył delikatnie oczy i zaczął się jeszcze bardziej przysłuchiwać. – Mówiła, cytuję, że jeśli nie potrafisz utrzymać kutasa w spodniach, to nie bądź z żadną dziewczyną. – Zaczął błądzić wzrokiem po salonie. – Powiesz mi kto to był?
Wstał z kanapy i spojrzał na mnie, kręcąc głową.
– Nie wiem – odpowiedział chłodno. – Pewnie jakaś wariatka. – I wyszedł z salonu.
No, to się dowiedziałam... Jedno było pewne – Fabian zna tę dziewczynę i nie chce o niej gadać.
Wstałam, aby zabrać pilota i przełączyć na jakiś inny program, a potem znowu zajęłam swoje miejsce.
– Blondynka? A jakiej długości miała włosy? – spytał Maks, pojawiając się w salonie.
Obróciłam głowę w jego stronie i uśmiechnęłam do siebie, gdy zobaczyłam, że ma na sobie nie tylko czarne spodenki, ale również koszulkę.
– Do pasa. I ciemne oczy – odpowiedziałam i po chwili, widząc, że się zastanawia, spytałam: – Znasz ją?
– Może znam, może nie znam...
– Powiesz mi? – spytałam, nie chcąc tego przeciągać. Chyba rozumiał, że martwię się o brata, jeśli nachodzą go jakieś wariatki... chociaż w wersję Fabiana średnio wierzyłam.
– Powiem, ale... – zaczął i pokazał palcem na mnie – jeśli ściągniesz bluzeczkę.
– CO?! Chyba sobie jaja robisz?!
Podniósł ręce do góry w geście obronnym, śmiejąc się.
– Warto było spróbować. Skrócona wersja, czy od samego początku? – spytał, siadając naprzeciwko mnie.
– Skrócona.
Nie chciałam wdawać się w szczegóły...
– Nazywa się Anna. Na początku studiów poznała się z Fabianem i po jakiś trzech miesiącach byli razem. Jakiś czas temu twój brat ją zdradził i ona z nim zerwała. Musiała być w nim naprawdę zakochana, skoro nawet tu przyszła. Ach, ta miłość...
– Miłość to nic złego – odpowiedziałam, nadal będąc w szoku po tym, co usłyszałam od Maksa na temat swojego brata. Kiedy jeszcze mieszkał z nami, był inny.
– To strasznie kłopotliwe. Poza tym być uwiązanym do jednej dziewczyny przez cały czas? Nic ciekawego...
– To jak ty sobie wyobrażasz małżeństwo? – Byłam coraz bardziej ciekawa podejścia Maksa do... życia.
Spojrzał na mnie szeroko otwartymi oczami i roześmiał się szczerze.
– Małżeństwo? Mam dwadzieścia jeden lat, chcę się bawić, a nie planować małżeństwo – odpowiedział, nadal rozbawiony moim pytaniem. – Jak będziesz w moim wieku, zrozumiesz.
– Nie sądzę – odpowiedziałam twardo. – Na pewno w przyszłości nie będę się bawić czyimiś uczuciami.
– Ja też się nie bawię – odpowiedział i spojrzał na mnie, podnosząc jedną brew. – Moje „dziewczyny" są jednorazowe i nie mają nic przeciwko. No, chyba że bawimy się tak dobrze, że zdarza nam się spotkać jeszcze kilka razy. Ale w jednym celu i one to wiedzą.
W jednym celu...
Wiedziałam, o co chodzi.
4.
Po dziwnej rozmowie z Maksem chciałam porozmawiać z Fabianem, ale pukając w jego pokój, okazało się, że go nie ma. Była jeszcze druga sprawa – tak naprawdę nie powinnam się interesować, co robi mój brat. Dobra, popełnił błąd, ale żałuje, co zresztą było widać, gdy z nim rozmawiałam na temat Anny. Nie miał tego kompletnie w nosie... I w tej samej chwili przyszło mi do głowy, że może poszedł z nią porozmawiać. Może błaga o wybaczenie? Nie wiem, ale ja w życiu bym nie wybaczyła mężczyźnie zdrady, nawet jeśli zrobił to nieumyślnie – wiadomo, co robi alkohol z człowiekiem, a co dopiero gdy jest świadomy tego, co robi.
Siedząc na swoim łóżku, zacisnęłam wargi i spojrzałam w okno.
Świadomy? No właśnie – Olek, zdradzając mnie, był całkowicie świadomy tego, co robi. Potem się tłumaczył, że ostatnio bywałam dziwna, nieswoja, cały czas miałam smutną minę. To, cholera!, dlaczego nie spytałeś, co się dzieje?! Nie powiedziałam o ojcu nikomu, i dobrze...
Moje rozmyślania przerwało pukanie do drzwi. Powiedziałam „proszę" i po chwili pokazała mi się twarz Maksa. Wszedł trochę głębiej do pokoju i uniósł w górę wino.
– Napijemy się? – spytał, uśmiechając się delikatnie.
– Mam siedemnaście lat – przypomniałam mu.
Zrobił minę w stylu: „Co ty nie powiesz?".
– Nie mów, że już wcześniej nie piłaś alkoholu. Poza tym z tego, co mówił mi Fabian, za niecały miesiąc skończysz osiemnaście lat.
– Jednak nadal mam siedemnaście.
Przekręcił oczami.
– Przestań – powiedział, śmiejąc się. – Naszykuję ci kieliszek.
Chciałam powiedzieć chłopakowi, żeby nic nie szykował, bo nie będę piła, jednak zanim zdążyło cokolwiek przez moje usta wyjść, jego już nie było.
Wstałam leniwie z łóżka i ruszyłam w stronę salonu.
Tam siedział już Maks, który otwierał wino, a naprzeciwko niego stał kieliszek. Pewnie ten dla mnie. Usiadłam przy kieliszku i patrzyłam, jak chłopak rozlewa alkohol. Kiedy skończył, podniósł swój kieliszek do góry i pokazał, abym i ja to zrobiła.
– Za nową znajomość – powiedział, gdy również podniosłam kieliszek i delikatnie przybił.
Maks wziął łyk, a ja odłożyłam wino na stół.
Zdziwił się.
– Dlaczego nie pijesz? – spytał, przyglądając mi się uważnie.
– Mówiłam ci, że nie będę pić.
Jęknął.
– Rany, Anastazja! Nie bądź taka grzeczna. Poza tym jesteśmy w mieszkaniu, kto miałby się dowiedzieć, że siedemnastolatka, która za niecały miesiąc skończy osiemnaście lat, ale wciąż siedemnastolatka, pije?
Rozbawiło mnie to, co powiedział. Zaśmiałam się szczerze.
Może i bym się napiła, ale... No właśnie.
– Nie mogę. Nie piłam dawno, a mam słabą głowę, więc...
– To dobrze?
– Dobrze?
– Szybciej wlecisz w moje ramiona – powiedział niskim, uwodzicielskim głosem, na co rozszerzyłam oczy.
I nagle przypomniała mi się pierwsza rozmowa Maksa z Fabianem, którą słyszałam. A jak sama wpakuje się do mojego łóżka?
– Czego ty ode mnie chcesz? – spytałam, mrużąc oczy.
Uśmiechnął się tajemniczo.
– Ja mogę dać tobie przyjemność, ty możesz dać mi przyjemność – powiedział, utrzymując uwodzicielski głos. – Seks to nic złego.
Byłam w szoku, bo właśnie zdałam sobie sprawę, że Maks chciał mnie upić, żeby potem uprawiać ze mną seks.
Wzięłam głęboki wdech i spojrzałam na niego, wstając.
– Seks z praktycznie nieznajomym – zatrzymałam się na chwilę – jest zły.
Roześmiał się cicho, a ja stanęłam, chcąc usłyszeć, co ma do powiedzenia.
– Nie, to absolutnie nie jest złe. Niezobowiązujący seks to najlepsze wyjście z możliwych, skoro nie chce się ranić drugiej osoby – powiedział, nadal się uśmiechając. – A skoro uprawiasz go z nieznajomym, to nie ma szans, żebyś się zakochała.
Nie zamierzałam ani z nim uprawiać seksu, ani tym bardziej się w nim zakochać, ale postanowiłam pociągnąć tę rozmowę.
– Mieszkamy razem, będę miała niejedną okazję, żeby cię poznać. Co, jeśli się w tobie zakocham?
Patrzyliśmy sobie w oczy przez długą chwilę.
Zastanawiałam się, czy Maksymilian cokolwiek odpowie. Kiedy przez dłuższą chwilę nic nie usłyszałam od niego, zaczęłam go prowokować.
– Co? Wtedy zacząłbyś mnie unikać, omijać szerokim łukiem? Byłabym dla ciebie kłopotem, skoro bym się w tobie zakochała?
– Nie dopuściłbym do tego, żebyś się we mnie zakochała – odezwał się w końcu.
– No proszę! A co byś robił, żeby do tego nie dopuścić? Wyprowadziłbyś się? – Kiedy nie skomentował, dodałam: – Sam widzisz, że seks ze mną jest złym pomysłem.
Nie dając nic powiedzieć Maksowi, wyszłam z salonu i skierowałam się do pokoju, aby się przebrać i wyjść na powietrze. Chciałam poznać trochę okolicę, w której będę mieszkać.
Zakładając adidasy, aby było mi wygodniej, wyszłam z mieszkania.
Nie miałam kompletnie pojęcia, gdzie co jest, dlatego nie wiedziałam, gdzie trafię.
Po kilkunastu minutach chodzenia trafiłam pod jakąś kawiarnię.
Już miałam iść dalej, gdy przy jednym stoliku z parasolem, zobaczyłam Annę. Siedziała sama, patrząc na jakiś papierek i nie miała zbyt wesołej miny. Może to głupie z mojej strony, ale postanowiłam się do niej dosiąść.
– Wolne? – spytałam, odsuwając krzesło naprzeciwko niej.
Przytaknęła głową, nie patrząc na mnie.
Dopiero kiedy podniosła wzrok znad kartki, to pierwszą rzeczą, jaką zrobiła, było nerwowe schowanie jej do swojej torby.
– Czego chcesz? – spytała niemiłym tonem.
– Chciałabym coś wyjaśnić – powiedziałam i nie dając dojść jej do głosu, bo pewnie powiedziałaby coś w stylu: „Nie mamy co wyjaśniać", dodałam: – Nie jestem dziewczyną Fabiana.
– Pewnie, że nie! – Miałam w oczach łzy. – On nie ma teraz dziewczyn, wszystkie to laski na jedną noc.
– Nie, nie, nie! – Zaczęłam machać rękami i widząc, że wstaje, szybko powiedziałam: – Jestem jego siostrą!
Przystanęła, spojrzała na mnie i zaczęła głębiej oddychać.
5.
Spojrzała w bok, napinając twarz, by się nie rozpłakać.
– Przekazałaś to, co powiedziałam swojemu bratu? – spytała po chwili uspokajania się.
– Tak. Powiedział...
Skończyłam mówić, bo przecież powiedział, że jest wariatką, a widziałam, że temat mojego brata nadal ją boli.
Wzruszyłam ramionami.
– Chcesz kawy? Ja stawiam – powiedziałam, nie wiedząc, jak odkręcić swoje słowo. W końcu zaczęłam i nie skończyłam. Przyjrzała mi się podejrzanie. – Nie mam żadnych niecnych planów wobec ciebie. Po prostu czuję potrzebę porozmawiania z jakąś dziewczyną, a pewnie wiesz, że u mnie są sami mężczyźni.
– To się niedługo zmieni – powiedziała poważnie, ale zajęła swoje poprzednie miejsce. – Ja poproszę wodę z cytryną – dodała, uśmiechając się do mnie.
Odwzajemniłam uśmiech i weszłam do środka, aby zamówić kawę i wodę.
Może to dziwne, że będę rozmawiać z byłą mojego brata, ale w tamtym momencie naprawdę jedyną rzeczą jakiej potrzebowałam, to rozmowa z kimś tej samej płci. Poza tym mogłam się dzięki niej dowiedzieć czegoś więcej o chłopakach, bo sami prawdopodobnie by mi nie powiedzieli... A jak bym spytała Maksa o Fabiana, pewnie znowu poleciałby jakiś tekst w stylu: „Jak zdejmiesz bluzeczkę...".
Usiadłam naprzeciwko Anny i zaczęłyśmy rozmawiać.
– Co miałaś na myśli, mówiąc, że to się niedługo zmieni? – spytała.
– Może nie powinnam ci tego mówić, ale... – prychnęła – wcześniej czy później sama zobaczysz. – Wypuściła powietrze i kontynuowała. – Maks i Fabian są... nawet nie wiem, jak ich nazwać; są dupkami. Wiedzą jak działają na kobiety i wykorzystują to ile się da. Jeszcze kiedy byłam z Fabianem, Maks co chwila sprowadzał do mieszkania jakieś nowe panienki, pewnie robi to nadal, a jeśli Fabian wziął z niego przykład, to z nim będzie podobnie.
Może to jest związane z emocjami jakie targają Anną, ale podobało mi się, że powiedziała wszystko tak po prostu, a nie kręciła, bo chodziło o mojego brata.
W ogóle to ładnych rzeczy się dowiaduję...
– W sumie gówno mnie obchodzi, co robi Fabian, ale gdyby się zainteresował... – nie dokończyła, bo zaczęła płakać.
Otworzyłam oczy i szybko wyjęłam chusteczki z kieszeni spodenek i podałam je jej.
– Musiałaś go naprawdę kochać – powiedziałam, widząc jej reakcję, gdy o nim wspominała.
– Już nawet nie chodzi o moją miłość – pociągnęła nosem – ale on... jego... Nieważne.
Przytaknęłam głową.
Nie chciała mówić, a ja nie chciałam naciskać, jednak jednego byłam pewna – coś się dzieje.
Z Anią porozmawiałam jeszcze pół godziny, aż nie skończyła ma się kawa, a jej woda. Potem dziewczyna dodała, że musi iść na zakupy. Wymieniłyśmy się numerami, bo powiedziała, że jeśli będę chciała porozmawiać, to mam dzwonić, a potem poszła.
Kiedy zostałam sama, zaczęłam się zastanawiać, jakim kretynem jest mój brat. Anna to naprawdę fajna osoba i mogę to już stwierdzić po trzydziestu minutach rozmowy; ma poukładane w głowie, ma poczucie humoru i jest fantastyczną laską, więc zdradzenie jej przez Fabiana było... sama nawet nie wiem, jak to nazwać.
– Zamawia pani coś jeszcze? – Z zamyśleń wyrwał mnie głos kelnera.
– Dziękuję – odpowiedziała i podałam mu pieniądze.
Miałam się już zbierać, gdy mężczyzna znowu się odezwał:
– Nigdy wcześniej tu pani nie widziałem.
Spojrzałam na niego i oszacowałam jego wiek na dwadzieścia, może dwadzieścia dwa lata. Jego czarne tęczówki przepalały mnie na wylot. Poczułam się trochę nieswojo.
– Wprowadziłam się niedawno do brata – powiedziałam
– Fabian Malinowski?
Podniosłam jedną brew.
– Tak. Skąd...
– Wieści szybko się rozchodzą. – Uśmiechnął się, a ja poczułam się już normalniej. – Poza tym podobieństwo.
Pierwszy raz słyszę, żebym była do niego podobna...
– Znasz mojego brata? – Zaciekawiłam się.
– Taaa – odpowiedział i zmrużył oczy. – Studiujemy razem.
Jakoś niechętnie przyznał, że zna Fabiana, ale jak to jest wśród ludzi – jedni się lubią, drudzy nie.
Nie zdążyliśmy za długo porozmawiać, bo ktoś w środku go zawołała. Posłał mi ostatni uśmiech i wszedł do pomieszczenia, a ja wstałam i zaczęłam kierować się do domu. Nie zwiedziłam za dużo, ale było tak gorąco, a słońce grzało, iż bałam się chodzić z gołą głową.
Wchodząc do domu, usłyszałam rozmowę chłopaków.
– Fabian, cholera! Już tak dawno nie zamoczyłem i mam nadzieję, że dzisiaj w końcu kogoś wyrwę – skomlał Maks.
– Ty chyba problemu z wyrywanie lasek nie masz. Wystarczy, że do jakiejś podejdziesz i jest twoja.
– Chcę zdobyć taką jedną, ale jest twarda.
– O, naprawdę? A jak się nazywa ta szczęściara? – spytał rozbawiony tonem głosu Maksa mój brat.
– Tajemnica. Ale uwierz mi na słowo, że ma takie goooorące ciało, że sam byś ją chciał... chociaż nie, ty może nie.
Kiedy weszłam do salonu, Fabian akurat patrzył z zaciętą miną na Maksa.
Zastanawiałam się, czy tą twardą dziewczyną z gorącym ciałem nie jestem ja. W zasadzie widział mnie w samej bieliźnie i powiedział, że zazdrości Fabianowi – gdy jeszcze nie wiedział, że jestem jego siostrą.
– Wychodzicie gdzieś dzisiaj? – spytałam mojego brata.
– Na imprezę do znajomego. Zaraz jedziemy do sklepu, a potem do niego, żeby mu pomóc.
– Miłej zabawy.
– Dzięki...
– A może niech Anastazja pojedzie z nami? W końcu jedna osoba w tę, czy w tę nie zrobi różnicy – powiedział Maks, opierając się o stół.
– Nie – zaprzeczył ostro Fabian, zanim cokolwiek powiedziałam.
– Dlaczego? – Maks udał zdziwienie. – Ma siedemnaście lat, w jej wieku to normalne.
– Powiedziałem już, że nie. To nie jest towarzystwo dla niej.
Spojrzał na mnie, a ja wzruszyłam ramionami.
I tak nie miałam zamiaru nigdzie iść. Tym bardziej, że nie zostałam zaproszona.
Kiedy Fabian zabrał kluczyki ze stołu i wyszedł do auta, Maks oderwał się od stołu i stanął naprzeciwko mnie.
– Nie chcesz iść? – spytał, spoglądając na mnie z góry. Bądź co bądź, ale był wyższy o dobrą głowę.
– Słyszałeś Fabiana – powiedziałam. – To nie jest towarzystwo dla mnie. Poza tym...
– A skąd on wie, jakie towarzystwo jest dla ciebie? Przecież nie widzieliście się tyle czasu. – Pstryknął palcami i wskazał na mnie. – Dam sobie rękę uciąć, że ciebie też zdziwiło życie Fabiana.
– Poza tym – kontynuowałam – nie chcę iść na imprezę.
Mężczyzna przygryzł wargę. Schylił się nade mną i wyszeptał w moje usta:
– Mogłabyś umilić mi czas.
Chciałam się odsunąć, ale zdrętwiałam.
Patrzyłam w oczy Maksa i widziałam, jak jego twarz powoli zbliża się do mojej.
6.
Spojrzałam na jego wydatne usta i zanim zdążyłam przenieść wzrok ponownie na jego oczy, usta mężczyzny dotknęły moich.
Z początku byłam w zbyt wielkim szoku, aby zareagować – byłam pewna, że mnie nie pocałuje, jednak kiedy jego język przejechał po mojej dolnej wardze, oprzytomniałam. Położyłam dłonie na jego klatce piersiowej i odrywając się od jego ust, zrobiłam dwa kroki w tył.
Stojąc w niedalekiej odległości od Maksa i oddychając niewyrównanym oddechem, zauważyłam, jak mruży oczy, a kąciki jego ust delikatnie się unoszą.
– Czeka nas dużo więcej – powiedział nisko. Jego błękitne oczy przepalały mnie na wylot. – Teraz muszę iść, bo twój brat mnie zabije, jak nas zobaczy – dodał i puścił mi oczko, następnie ruszając w stronę wyjścia.
W jednej sekundzie po mojej głowie przebiegło milion myśli. Nie mogło do mnie dotrzeć, że Maks naprawdę mnie pocałował.
Kiedy zostałam sama w mieszkaniu, poszłam do pokoju i siedząc na łóżku i zastanawiając się, co zrobić w obecnej sytuacji, podjęłam decyzję. Mimo iż Fabian powiedział, że jeżeli coś się będzie działo, mam mu powiedzieć, a ja w zasadzie się na to zgodziłam, to postanowiłam mu nic nie mówić i załatwić to sama.
Jutro z samego rana, gdy tylko wstanę – nie będzie mnie obchodziło, czy Maksymilian zabalował poprzedniej nocy – porozmawiam z nim i powiem mu, że nie chcę, aby to się kiedykolwiek powtórzyło. Mam nadzieję, że raz mu wystarczy.
* * *
Wczoraj byłam wstrząśnięta zachowaniem blondyna, ale kiedy dzisiaj się obudziłam (było po dwunastej, ale nie nastawiłam budzika), byłam na niego nieźle wkurzona. Czy jest to typ człowieka, który zawsze dostaje to, czego chce, nie zważając na zdanie innych? Jeśli tak, to nasza znajomość na pewno nie będzie należała do miłych.
Wstając, myślałam, czy zrobić sobie najpierw kawę i trochę ochłonąć, ale potem zdałam sobie sprawę, że jeśli teraz mu to powiem, będąc w stanie wkurzenia, będę brzmieć groźniej, niżeli, gdybym ochłonęła.
Szybko założyłam na siebie pierwsze lepsze szorty, narzuciłam jakąś bluzkę i wyszłam z pokoju. Daleko do Maksa nie miałam, a emocje mną targały, więc do jego pokoju nawet nie zapukałam, tylko weszłam na chama.
– Posłuchaj – zaczęłam ostrym głosem, widząc go leżącego w łóżku – nie życzę sobie więcej takich akcji. Nigdy więcej masz mnie nie...
W tym momencie przerwałam, bo słowa ugrzęzły mi w gardle.
Obok Maksa leżała jakaś ruda dziewczyna i... uśmiechała się do mnie, podpierając na jednym łokciu. Bardziej byłam zdziwiona jej reakcją, niż samym faktem, że Maks przyprowadził kogoś na noc.
Szybko odwróciłam od niej głowę i ponownie spojrzałam na mężczyznę, który również podparł się na łokciu i przechylił głowę, uśmiechając się – było widać, że jest rozbawiony.
– Chyba nie dokończyłaś – powiedział, przygryzając wargę, żeby się nie roześmiać.
No, cóż... musiałam wyglądać śmiesznie, stojąc tak z szeroko otwartymi oczami... i być może ustami.
Odchrząknęłam.
– Chyb-b-ba przyszłam w złym momencie – odpowiedziałam zawstydzona całą tą sytuacją. Coraz bardziej obawiałam się, że rudowłosa dziewczyna jest goła (raczej na pewno) i zaraz wstanie...
– Absolutnie! – zaprzeczył Maks. – Jeżeli masz jakąś sprawę do mnie, to każdy moment jest dobry.
Osłupiała patrzyłam na jego szelmowski uśmiech i nie mogłam uwierzyć, że naprawdę nie przeszkadza mu, iż jestem u niego w pokoju, kiedy...
Pokręciłam głową i nie mówiąc nic więcej, po prostu wyszłam, zamykając za sobą szczelnie drzwi i upewniając się, że je zamknęłam.
Chcąc jak najszybciej zapomnieć o tym, co przed chwilą zobaczyłam, poszłam do kuchni i zerknęłam do lodówki, sprawdzając, co mają.
* * *
Wyjmując z prodiża mięso, usłyszałam, jak ktoś wychodzi z pokoju. Przekonana, że jest to Fabian i będę mogła mu powiedzieć, że zaraz obiad, wyjrzałam.
– Do zobaczenia – powiedział Maks, całując namiętnie rudowłosą dziewczynę.
– Do zobaczenia. Za tydzień – odpowiedziała, gdy skończyli się całować.
Nie zdążyłam schować się w kuchni, gdy mężczyzna odwrócił się w moją stronę i zauważył, że mu się przyglądam.
– Możesz być na jej miejscu – powiedział, uśmiechając się i puszczając mi oczko.
Skrzywiłam się i odwróciłam, nie mając siły tego komentować. Tak właśnie chyba będzie najlepiej – ignorować wszystko, co mówi. Wróciłam do nakładania obiadu na talerze.
– Mmm. Co tak pięknie pachnie? – spytał po chwili błękitnooki, zaglądając mi przez ramię.
– Zrobiłam obiad. Powiedz Fabianowi, żeby za chwilę był w salonie.
– Fabian nie wrócił do domu.
Spojrzałam na niego.
– To gdzie jest? – spytałam. Mój brat jest dorosły i nie musi mi się tłumaczyć, ale powinien wiedzieć, że mogę się o niego martwić. Naprawdę wysłać SMS-a to nie jest dużo roboty.
Wzruszył ramionami.
– Nie spowiada mi się z tego, co robi i gdzie jest. Więcej dla nas – dodał i uśmiechnął się do mnie, następnie wychodząc z kuchni.
Kiedy w końcu przyniosłam talerze do salonu, zobaczyłam, że Maks już siedzi przy stole.
Mają przed sobą jedzenie, od razu zabrał się za nie.
Wziął do buzi mięso i zamknął oczy.
– Boże – powiedział, a ja się przestraszyłam, że trzymałam je za krótko – nie dosyć, że piękna, to jeszcze potrafi gotować. I to jak! – Zabrał się za dalsze jedzenie.
Patrzyłam na to w jakim tempie znika jedzenie z jego talerza i uśmiechnęłam się do siebie, bo chyba naprawdę mu smakowało. Lubiłam gotować, a jak jeszcze miałam dla kogo, to już w ogóle...
Biorąc kolejny kawałek mięsa na widelec, coś mi się przypomniało.
– Rano nie miałam jak z tobą porozmawiać, więc zrobię to teraz. – Poczekałam, aż na mnie spojrzy i kiedy już to zrobił, kontynuowałam: – Nie życzę sobie, żeby takie akcje, jak ta przed waszym wczorajszym wyjściem się powtórzyła. Nie wiem, dlaczego mnie pocałowałeś i nie chcę wiedzieć – dodałam widząc, że otwiera usta – ale masz tego nigdy więcej nie robić.
Przechylił głowę na bok, odsuwając od ust widelec.
– Nie mów, że ci się nie podobało. Nie za szybko przerwałaś...
– Byłam w szoku. Jak ty byś zareagował, gdyby jakaś praktycznie nieznajoma dziewczyna się nad tobą pochyliła, a po chwili cię pocałowała?
Wzruszył ramionami i puścił do mnie oczko.
– Jeśli byłaby tak seksowna jak ty...
Podniosłam rękę na znak, żeby skończył.
– Rozmowa nie ma sensu. Ostatni raz ci mówię, że masz tego więcej nie robić. Dotarło to do ciebie?
Maks tylko się uśmiechał, ale nic nie mówił.
Zabrałam talerz z jedzeniem i poszłam do siebie do pokoju, aby tam dokończyć posiłek.
7.
Po obiedzie, gdy Fabiana nadal nie było, postanowiłam do niego zadzwonić. On ani nie zdzwonił, ani nie pisał, więc normalne, że zaczęłam się martwić. Odebrał dopiero po czwartym sygnale, a ja musiałam wypuścić powietrze ustami, bo kiedy nie odbierał, bałam się, że coś się stało.
– Co? – spytał.
– Nie co, tylko słucham – poprawiłam go w przypływie złości. – Gdzie ty jesteś? Od rana cię nie widziałam, a ty nawet nie napisałeś mi głupiego SMS-a.
– Zapomniałem... – Zamknęłam oczy, gdy to usłyszałam. – Jestem... u znajomego. Zostanę tu do wieczora.
– Mhm. Mam nadzieję, że nie będę wtedy spała – powiedziałam i rozłączyłam się.
To, co powiedział mój brat mogło być kłamstwem, bo jakoś nie wyobrażam sobie, żeby zaraz po imprezie szedł do znajomego. Z drugiej jednak strony Fabian mógł się schlać na tyle, że nie byłby w stanie sam dojść do swojego mieszkania i pomógł mu właśnie wspomniany znajomy. Postanowiłam na tym nie rozmyślać i pójść się przejść, nie chciałam siedzieć w mieszkaniu sama z Maksem, do którego nic nie docierało. Po pierwsze będę go ignorować, a po drugie – nie będę przebywała sama w jego towarzystwie, bo Bóg jeden wie, co mu znowu strzeli do głowy. I niestety mężczyzna należy do tych osób, których najbardziej nie lubię, czyli takich, którzy nie zważają na zdanie innych.
Chciałam wyjść cicho, nie zauważona, ale nie przewidziałam, że Maksymilian może nadal siedzieć w kuchni. Kiedy otworzyłam drzwi wejściowe, odezwał się.
– Gdzie idziesz, Nastka? – spytał, a ja zrobiłam zdziwioną minę. Dawno nikt nie zdrabniał mojego imienia.
Już otwierałam usta, żeby mu powiedzieć, że idę się przejść, ale szybko je zamknęłam. Po co mam mu to mówić?
– A dlaczego uważasz, że to twoja sprawa? Ja też ci się nie muszę spowiadać – powiedziałam, otwierając drzwi. Zanim jednak zdążyłam wyjść, pojawił się obok mnie blondyn.
Wzruszył ramionami.
– Jestem ciekawy.
– Ciekawość to pierwszy stopień do piekła.
Uśmiechnął się, mrużąc oczy.
– Aktualnie mam niebo. Ty też możesz...
– Wychodzę – warknęłam, przerywając mu.
Trzasnęłam za sobą drzwiami i zamknęłam oczy, powtarzając sobie w myślach: „Ignoruj go. Za każdym razem, gdy się odezwie".
Nie znałam za bardzo okolicy, więc ponownie postanowiłam iść do kawiarni, po drodze próbując wyrzucić z głowy osobę Maksa.
Weszłam do środka i podeszłam do lady.
– Dzień dobry – powiedziałam, szukając w torebce portfela. Po obiedzie nie wypiłam kawy, więc postanowiłam ją teraz zamówić.
– Witamy ponownie – odezwał się znajomy głos, a ja podniosłam wzrok i zobaczyłam uśmiechniętego chłopaka z poprzedniego dnia. Odwzajemniłam uśmiech.
– Poproszę czarną kawę.
– Bez cukru? – spytał i zlustrował mnie wzrokiem.
– Taaak – odpowiedziałam, obracając lekko głowę w bok. – Zawsze taką piję.
Uśmiechnął się tym razem szeroko i wskazał na mnie palcem.
– To pewnie dlatego ma pani taką świetną figurę.
Roześmiałam się. Czy on ze mną flirtuje?
– Dziękuję – powiedziałam i wyciągnęłam przed siebie rękę. – Anastazja.
Nie lubiłam, gdy ktoś mówił mi per pani, bo czułam się trochę staro, a szczególnie, gdy mówił to ktoś w wieku mojego brata.
– Michał – przedstawił się i uścisnął moją rękę.
Kiedy dostałam swoją kawę, wyszłam na zewnątrz, bo mimo iż było gorąco, to wolałam to, niż zimno, które panowało w pomieszczeniu.
Przez chwilę zastanawiałam się, czy nie zadzwonić do Anny, która w końcu podała mi swój numer i powiedziała, że jeśli będę chciała pogadać, to mam dzwonić. Szybko jednak zrezygnowałam z tego pomysłu, bo wolałam nie wykorzystywać tego, iż mi na to pozwoliła, a pewnie nadejdzie jeszcze dzień, że będę bardzo potrzebowała rozmowy z kobietą.
– Jest jakiś szczególny powód, dla którego się przeprowadziłaś? – spytał Michał, zajmując miejsce naprzeciwko mnie.
Spojrzałam na niego, a następnie do środka pomieszczenia.
– Skończyłem na dzisiaj – powiedział, zanim zdążyłam zadać pytanie, czy nie musi pracować. – Więc?
Przygryzłam – mam nadzieję, że niezbyt zauważalnie – usta od środka.
Co mu powiedzieć? Bo prawdy na pewno ode mnie nie usłyszy. Za krótko go znałam, żeby stwierdzić, czy jest mu to do czegoś konkretnego potrzebne...
– Nie ma – odpowiedziałam, uśmiechając się delikatnie. – Tutaj planuję studiować, więc mój tata zaproponował, żebym przeprowadziła się do brata, bo ma wolny pokój – wymyśliłam na poczekaniu.
Zmrużył delikatnie oczy. Nie wiedziałam, czy mi uwierzył, ale on sam raczej nie wpadnie na prawdziwy powód mojej przeprowadzki.
– Rozumiem – odpowiedział po chwili, przytakując głową. – A co planujesz studiować?
– Psychologię.
Naprawdę chciałam ją studiować, ale nie w tym mieście... Taki był przynajmniej mój plan do tej pory.
Michał szybko zmienił temat, chyba dlatego, że zauważył, iż ten temat rozmowy mi nie pasuje.
Z początku byłam sceptycznie nastawiona do chłopaka, bo miałam wrażenie, że chce mnie poderwać. Jednak już po kilkuminutowej rozmowie moje zdanie o nim się zmieniło. Rozmailiśmy na luzie na normalne tematy, co chwila się śmiejąc. Michał był bardzo pozytywnym człowiekiem.
Nawet nie wiem, ile czasu rozmawialiśmy, gdy dostałam SMS-a od Fabiana z pytaniem gdzie jestem.
– Muszę iść – powiedziałam, wstając od stolika. – Dziękuję za umilenie czasu – dodałam, uśmiechając się do chłopaka.
– Cała przyjemność po mojej stronie – odpowiedział, również się uśmiechając. – Anastazja, nie chciałabyś dzisiaj wpaść do mnie na imprezę? – spytał.
Zdziwiło mnie jego pytanie, bo jednak znaliśmy się dość krótko, ale po chwili pomyślałam, że tę znajomość warto kontynuować, bo już dawno nie zaśmiałam się tyle razy podczas rozmowy.
– Jasne.
Od razu się rozpromienił.
– Podaj mi swój numer, to za jakiś czas podam ci dokładnie, gdzie i o której to będzie.
8.
Wracając do domu byłam w bardzo dobrym humorze. Nie wiem, czy przez rozmowę z Michałem, podczas której prawie cały czas się śmiałam, czy z powodu nowej znajomości. Skoro mam mieszkać u Fabiana, to dobrze byłoby mieć jakiś ciekawych znajomych.
Kiedy weszłam do domu, wypadło mi z głowy to, że mój brat nie wrócił na noc, a ja się martwiłam, ale on sam mi o tym przypomniał.
– Przepraszam, Anastazja – powiedział, wychodząc z kuchni. – Naprawdę, przepraszam. Jeśli znowu będzie taka sytuacja, że nie wrócę do domu na noc, to dam ci znać.
Spojrzałam na niego i uśmiechnęłam się miło.
– W porządku – odpowiedziała, machając ręką. – Ważne, że dobrze się bawiłeś.
Fabian podniósł brew do góry.
– Co ty w takim dobrym humorze? Byłem pewien, że zrobisz mi awanturę, jak to się o mnie nie martwiłaś – dodał, śmiejąc się wesoło.
– Martwiłam się i to bardzo. – Spojrzałam na niego spode łba. – Dobrym humor zawdzięczam twojemu koledze z roku. A właśnie, wychodzę wieczorem.
– Gdzie? – spytał, robiąc duże oczy.
– Spotkać się ze znajomym, zaprosił mnie do siebie na imprezę – odpowiedziałam, kierując się do pokoju.
* * *
Przez resztę dnia szukałam czegoś ciekawego w szafie, bo jednak na imprezę nie pójdę w tym, w czym chodzę na co dzień. Nie nosiłam brzydkich ubrań, ale raczej takie luźne, w których dobrze się czuję, a jestem pewna, że gdybym w nich poszła di Michała, to – wiedząc, że inne dziewczyny się wystroją – nie czułabym się dobrze.
Kiedy o dwudziestej dostałam wiadomość od Michała, który podał mi godzinę i adres, uspokoiłam się trochę; do czasu imprezy miałam jeszcze godzinę, bo zaczynała się ona o dwudziestej pierwszej, więc mogłam trochę odpuścić. Poza tym, z tego co zdążyłam się zorientować, chłopak mieszka jakiś kwadrans stąd.
Kiedy skończyłam robić sobie makijaż do mojego pokoju wszedł Fabian. Chciałam mu zwrócić uwagę, że najpierw powinien zapukać i poczekać, aż powiem: „proszę", ale sobie to darowałam, bo zobaczyłam, że mój brat jest odwalony.
Spojrzałam na niego, unosząc jedną brew.
– Gdzieś się wybierasz, że tak się wystroiłeś? – spytałam.
– Tak – odpowiedział i uśmiechnął się dumnie. – Jestem umówiony na randkę. Dobrze wyglądam? – Obrócił się wokół własnej osi.
Roześmiałam się, bo przypomniały mi się dawne czasy, gdy Fabian był jeszcze w liceum i za każdym razem, gdy gdzieś wychodził zadawał mi właśnie takie pytanie. Musiałam przyznać, że wtedy miał niezłe branie u dziewczyn.
Zlustrowałam go wzrokiem i widząc, że białą koszulę ma idealnie wyprasowaną, odpowiedziałam:
– Tak, wyglądasz bardzo dobrze.
– Lepiej jak odepnę ostatni guzik – odpiął go – czy lepiej jak jest zapięty? – Ponownie go zapiął.
– Zdecydowanie lepiej odpięty, nie wyglądasz wtedy jak sztywniak – odpowiedziała, śmiejąc się.
Fabian zgromił mnie wzrokiem i również się zaśmiał.
– Jak ma na imię ta szczęściara? – spytałam i w tym samym momencie przypomniałam sobie o Annie. Uśmiech od razu zszedł mi z ust. Ona naprawdę była zakochana w moim bracie, ale, cóż, nie można nikogo zmusić do miłości.
– Jolanta – odpowiedział i szybko dodał: – Dobra, spieszę się. Nie wróć za późno ze swojej imprezy i nie bądź zbyt pijana. – Zagroził palcem.
– Jasne, tato.
Kiedy Fabian wyszedł, chciałam zacząć się ubierać w sukienkę, którą wybrałam, ale ktoś mi przeszkodził, pukając w drzwi. Przekręciłam oczami, bo wiedziałam, że nie jest to mój brat...
Nie powiedziałam „proszę", ale Maks i tak wszedł...
Oparł się o framugę i zlustrował mnie wzrokiem. Uniosłam oczy ku górze, czekając na jakiś komentarz z jego strony.
– Dla kogo się tak stroisz? – spytał, przenosząc wzrok na sukienkę, wiszącą na wieszaku.
– Na pewno nie dla ciebie – odpowiedziała, nie patrząc na niego.
Zaśmiał się pod nosem, a ja zacisnęłam usta.
– Szkoda, szkoda – powiedział, wchodząc głębiej do pokoju. Spojrzał na mnie, przechylając głowę na bok. – To dla kogo?
– Nie twój interes.
Cmoknął ustami.
– Słyszałem, że wybierasz się na imprezę do znajomego Fabian.
– Prawda. Skąd masz takie dojścia? – spytałam złośliwie, wierząc, że już odpuści i wyjdzie.
Zignorował moje pytanie, ale zadał inne:
– Podobno nie pijasz alkoholu – zauważył.
– Bo to prawda.
– To po jaką cholerę idziesz na imprezę? – spytał, śmiejąc się głośno, jakby to było nienormalne.
Spojrzałam na niego, unosząc brwi.
– Spędzić miło czas – odpowiedziałam poważnie, czym ponownie wywołałam u niego śmiech. Pokręciłam przecząco głową.
Maks w ułamku sekundy znalazł się naprzeciwko mnie, przygryzając wargę.
– Ja też ci mogę umilić czas – powiedział nisko i nachylił się nade mną.
Błyskawicznie od niego odskoczyłam, nie chcąc, żeby powtórzyła się sytuacja z pocałunkiem. Mimo iż moje serce zaczęło bić szybciej, mówiąc, starałam się, aby mój głos nie zadrżał.
– Nie sądzę.
– Jeśli nie spróbujesz, to nie będziesz mogła tego stwierdzić. – Nie odpowiedziałam, a Maksymilian, na szczęście, odpuścił sobie dalsze drążenie tematu. – To do kogo idziesz?
– Dlaczego uważasz, że powinieneś wiedzieć? – spytałam, spoglądając na niego.
– Jesteś siostrą mojego przyjaciela – odpowiedział, a ja podniosłam brew do góry, bo co ma piernik do wiatraka? Przewrócił oczami. – Fabian kazał mi się dowiedzieć, do kogo się wybierasz.
Już miałam mu zadać pytanie, dlaczego mój brat sam tego nie zrobił, ale zdałam sobie sprawę, że mógł być zbyt podekscytowany randką i zapomniał o tym.
– Do Michała, kolegi z roku Fabiana – odpowiedziała odsuwając się na bezpieczną odległość, bo Maks zaczął się do mnie zbliżać.
– Michała? – spytał, mrużąc oczy.
– Tak.
– Nie idziesz – zarządził błyskawicznie, przybierając poważny wyraz twarzy.
Patrzyłam na niego, dziwiąc się jego nagłą zmianą, a po chwili roześmiałam się głośno.
Nie mogłam uwierzyć, że Maks to powiedział.
– A kim ty dla mnie jesteś, żaby mówić mi co mogę, a czego nie?
Nie odpowiedział na moje pytanie, tylko spojrzał na mnie, oblizując wargi i wyszedł z pokoju.
To było dziwne, ale przynajmniej dał mi spokój. Poza tym naprawdę – co on sobie myśli? Aktualnie jedyną osobą, która jako tako może decydować o moim życiu jest Fabian. Tylko on.
Pokręciłam głową i podeszłam do wieszaka z sukienką, którą założyłam i przeglądając się w lustrze, stwierdziłam, że wyglądam w porządku.
Miałam jeszcze trochę czasy do wyjścia, więc postanowiłam zrobić sobie coś do picia.
Podeszłam drzwi i nacisnęłam klamkę... jednak one się nie otworzyły. Spróbowałam jeszcze dwa razy na spokojnie je otworzyć, ale to nic nie dało. Zaczęłam nimi mocno szarpać, dopóki nie usłyszałam poważnego tonu głosu Maksa.
– Mówiłem, że nie idziesz.
9.
– Chyba sobie jaja robisz! – krzyknęłam, czując narastającą złość.
Za kogo on się uważa?! Nie będzie mi zabraniał spotykać się z ludźmi, ani wybierać mi znajomych!
– Masz natychmiast otworzyć drzwi! Nie jestem twoją własnością, żebyś o mnie decydował! – warknęłam. Odczekałam dziesięć sekund i widząc, że Maksymilian nie zamierza nic zrobić, krzyknęłam: – Otwieraj, albo zadzwonię do Fabian!
– Dzwoń – powiedział spokojnie. – Tylko nie licz na zbyt wiele z jego strony.
Zmarszczyłam czoło.
W zasadzie miał rację – był na randce, a ja nie chciałam go z niej wyciągać, ale zadzwonić do niego mogę. Szybko obróciłam się w stronę torebki, w której miałam telefon i wyjęłam go, wybierają numer brata. Ze złości moje ręce aż drżały.
Po kilku sygnałach odebrał.
– Nastka – jęknął – wiesz, że jestem...
– Powiedz swojemu współlokatorowi, że natychmiast ma otworzyć drzwi od mojego pokoju i wypuścić mnie z niego – powiedziałam przez zaciśnięte zęby.
– Co?... Zamknął cię?
– Tak, cholera, zamknął mnie, a chce wyjść do Michała!
– Do kogo? – Przybrał zupełnie inny ton głosu. – Czekaj, czekaj. Powiedziałaś, że idziesz do Michała? Kolegi z mojego roku? – spytał, jakby z wyrzutem.
Otworzyłam szerzej oczy. No, tak, nie powiedziałam mu do kogo idę, bo w sumie nie pytałam, a mi samej wyleciało to z głowy – jedyne czego się dowiedział to to, że razem studiują.
– Taak – odpowiedziałam, mrużąc oczy.
– Nigdzie nie idziesz.
– Co?!
– Koniec dyskusji. Pogadamy, gdy będę w domu – dodał i rozłączył się, a ja musiałam się nieźle kontrolować, żeby nie walnąć telefonem w ścianę.
O co im, kurwa, wszystkim chodzi?! Jak mój brat może mieć w nosie to, że Maks mnie zamknął w pokoju?
* * *
Siedziałam w pokoju przez godzinę, myśląc, co mogę zrobić. Z oka bym nie skoczyła, bo jest za wysoko, a nie ma za nim drzewa, żebym mogła po nim zejść. Usiadłam na swoim łóżku i zaczęłam myśleć, dlaczego ani Fabian ani Maks nie chcą, żebym szła do Michała. Nie lubią go? Tylko za co? Poza tym, chwila, to, że oni go nie lubią, nie znaczy, że ja mam go nie polubić...
Zastanawiając się tak, usłyszałam, jak mój brzuch się odezwał.
Wypuściłam powietrze nosem i wzięłam do ręki telefon, a kiedy zobaczyłam na wyświetlaczu godzinę dwudziestą pierwszą dziesięć, wiedziałam, że już nie pójdę do Michała. Wstałam z łóżka i podeszłam do drzwi, a następnie krzyknęłam:
– Maks! Otwórz drzwi, bo jestem głodna!
Nie musiałam długo czekać na reakcję chłopaka. Przekręcił klucz w zamku, ale nie otworzył drzwi na oścież tylko stanął w nich tak, że nie miałam jak wyjść.
Przekręciłam oczami.
– Nie ucieknę, nie mam dziesięciu lat – powiedziałam. – Przepuść mnie! – warknęłam, gdy mężczyzna się nie ruszył. Złapał jedną ręką drzwi, żeby je otworzyć szerzej, ale oni ani drgnęły. Jęknęłam, a on się zaśmiał pod nosem.
Po chwili otworzył drzwi, a ja wręcz wybiegłam do przedpokoju. Nie mówiąc nic, skierowałam się do kuchni.
– I co ci Fabian powiedział? – spytał Maks, wchodząc do kuchni i przyglądając się, jak robię sobie kanapki.
Oblizałam wargi i spojrzałam na niego przez sekundę.
– To samo co ty – odpowiedziałam zła.
– Mówiłem, żebyś na za dużo nie liczyła – przypomniał, śmiejąc się pod nosem.
Odłożyłam nóż na stół i zmrużyłam oczy, spoglądając na niego.
– Dlaczego nie chcieliście, żebym do niego poszła? – spytałam. No, jakiś powód na pewno musiał być.
Nie odpowiadał przez chwilę, błądząc wzrokiem po kuchni.
Dobra – Maks mógłby być ewentualnie zazdrosny o to, że idę spotkać się z innym chłopakiem, a jego zaloty zlewam... ale Fabian?!
– W sumie... zrobiliśmy to dla ciebie – odpowiedział w końcu, a ja ryknęłam śmiechem.
– Dla mnie?! Dla mnie?! Nikogo tu nie znam i w końcu kogoś poznałam, a wy mi nie pozwalać się z nim spotkać? To jest twoim zdaniem dla mnie?
– Nie każdy ma dobre zamiary – odpowiedział spokojnie, patrząc w okno za mnie.
– O, to widzę, że wiesz jakie zamiary miałby wobec mnie Michał. Słucham, jakie? – spytałam, nie wierząc w jego durną odpowiedź.
Na imprezie nie zamierzałabym pić, więc nawet jeśli chłopak chciałby coś, czego ja bym nie chciała, to bez problemu bym odmówiła. Mimo wszystko Michał nie wyglądał na takiego, któremu tylko jedno w głowie – w przeciwieństwie do Maksa.
– To już ci powinien powiedzieć Fabian – odpowiedział, a moja złość wzrosła.
– Dlaczego ty nie możesz, skoro wiesz jakie?
– Spytaj swojego brata, ja nic nie powiem. – Spojrzał na mnie i wyszedł z kuchni, a po chwili usłyszałam zamykane drzwi do jego pokoju.
Zacisnęłam wargi.
Nigdy nie lubiłam, gdy ktoś chciał decydować o moim życiu, nie podając argumentów, dlaczego tak, a nie inaczej.
Położyłam kanapki na talerzu i zaniosłam je do pokoju, następnie spoglądając na buty, które przyszykowałam do wyjścia. W tym samym momencie usłyszałam dźwięk telefonu. Myśląc, że to Fabian, który chce sprawdzić, czy jestem w domu, przekręciłam oczami. Wielkie było moje zdziwienie, gdy na wyświetlaczu zobaczyłam imię Michała.
Wypuściłam powietrze ustami i odebrałam.
– Tak?
– No cześć – przywitał się. – Będziesz? Wydaje mi się, że miło nam się rozmawiało i fajnie byłoby kontynuować tę znajomość.
Uśmiechnęłam się na samo wspomnienie naszej rozmowy.
Słysząc muzykę dobiegającą z pokoju Maksa, odpowiedziałam:
– Będę, ale trochę się spóźnię – powiedziałam.
– W porządku, to czekam.
Rozłączył się, a ja wiedziałam, że mogę swojego zachowania potem żałować, jednak nie chciałam go wystawić... A może po prostu chciałam zrobić na złość Maksowi?
Pokręciłam przecząco głową i wzięłam buty w ręce, następnie kierując się po cichu do wyjścia. Jak najdelikatniej zaczęłam przekręcać zamki w drzwiach i kiedy wszystkie były już otwarte, po cichu otworzyłam drzwi.
– Nie masz dziesięciu lat i nie uciekniesz? – Usłyszałam za plecami głos Maksa i zamknęłam oczy.
10.
Stałam w miejscu, nie wiedząc, co zrobić, dopóki nie poczułam zapachu perfum Maksa. Zdjęłam dłoń z klamki i powoli obróciłam się w jego stronę. Patrzył na mnie z uniesioną brwią i lekkim uśmiechem, który odczytałam: „Myślałaś, że mnie przechytrzysz?". Mając dość patrzenia na jego twarz, zwinnie go wyminęłam. Jednak zanim zdążyłam ruszyć do pokoju, mężczyzna złapał mnie za rękę.
– Co ty robisz? – spytała, a ja wyrwałam rękę z jego uścisku i otworzyłam usta, żeby odpowiedzieć, ale on mnie wyprzedził: – Nie zrozumiałaś czegoś, gdy powiedziałem, że on może mieć inne zamiary wobec ciebie, niż ci się wydaje?
– Tyle zrozumiałam – warknęłam. – Jednak nie dowiedziałam się, co masz na myśli, mówiąc „inne zamiary". Poza tym nawet jeśli tak by było, to nie twoja sprawa.
Przez chwilę się nie odzywał, a ja zauważyłam, że zrobił to dlatego, żeby nie wybuchnąć.
– Posłuchaj, Anastazja – zaczął. – Nie będę ci mówił, co zrobił... – Potrząsnął głową. – Jak przyjdzie Fabian, to wszystko ci wytłumaczy, ja nie chcę się w to aż tak bardzo wtrącać. Jednak uwierz mi, że Michał nie zaczepił cię bez powodu.
– Pewnie, że nie bez powodu – odezwałam się. – W końcu kupowałam u niego kawę. – Uniosłam ręce do góry. – Teraz ty mnie posłuchaj. Albo powiesz mi, dlaczego nie chcesz mnie puścić do Michała, albo idę i nie zważam na twoje zdanie na ten temat.
– Nie powiem, bo jak już wspomniałem...
Nie dając mu dokończyć, przepchnęłam się przez niego i szybko wyszłam z mieszkania. Byłam pewna, że teraz da mi spokój, bo zauważy, że i tak postawię na swoim. Jednak zanim pokonałam ostatnie schody, poczułam jego dłonie na sowich biodrach. Błyskawicznie zaczęłam się wyrywać.
– Puść mnie, do cholery! – krzyknęłam, gdy mnie podniósł i zaczął się ze mną kierować na górę.
Nie zareagował jednak na moje słowa, a ja już powoli męczyłam się ciągłym wyrywaniem.
Postawił mnie dopiero gdy znaleźliśmy się ponownie w mieszkaniu. Szybko zamknął drzwi na wszystkie zamki, a następnie obrócił się twarzą do mnie.
– Nigdzie nie idziesz, zrozumiałaś? – spytał ostro, podkreślając każde słowo.
– Chyba sobie żartujesz! – krzyknęłam i spróbowałam przez niego przejść.
Maksymilian ponownie wziął mnie na ręce, tym razem jednak przerzucając przez swoje barki. Złapałam go za koszulkę, szarpiąc nią.
Gdy znaleźliśmy się w moim pokoju, rzucił mnie na łóżku, a że trzymałam go za koszulkę, w efekcie tego poleciał za mną.
Jego twarz znajdowała się nad moją, a ja dostałam paraliżu jak na początku naszej znajomości, gdy mężczyzna znajdował się blisko mnie.
Po chwili przeniosłam spojrzenie na jego usta... i to był błąd.
11.
Po chwili przeniosłam spojrzenie na jego usta... i to był błąd.
Zanim zdążyłam spojrzeć ponownie w mężczyzny, poczułam jego usta na swoich. Położyłam ręce na jego torsie i przez chwilę próbowałam go odepchnąć, a potem... potem po prostu zaczęłam oddawać pocałunki. Nie myślałam w tamtym momencie, co robię, tylko to robiłam. Kiedy dłoń Maksa przesunęła się po moim biodrze, schodząc w dół, usłyszeliśmy otwieranie drzwi, które następnie głośno trzasnęły. Mężczyzna odskoczył ode mnie jak oparzony, stając na równe nogi. Widząc, że zamyka oczy i próbuje opanować oddech, zrobiłam to samo.
– Anastazja – powiedział zdyszany Fabian, wpadając do mojego pokoju. Spojrzał przelotnie na Maksa, po którym było nadal widać, że jest podniecony, jednak nie zwrócił na to najmniejszej uwagi, tylko powiedział: – Możesz nas zostawić?
Mężczyzna przytaknął głową i skierował się do wyjścia, posyłając mi spojrzenie typu: „To ma zostać między nami".
Szczerze powiedziawszy nie musiał tego robić, bo i tak nic bym nie powiedziała bratu... Swoją drogą sama zaczęłam się zastanawiać, dlaczego tak postąpiłam, dlaczego oddałam pocałunek i dlaczego nie zareagowałam, gdy posunął się dalej.
Kiedy zostaliśmy sami, Fabian wypuścił powietrze i usiadł na krawędzi łóżka.
Nie odzywał się przez chwilę, a mi przypomniało się, dlaczego tu jest i ponownie zaczęła we mnie wzrastać złość.
– No, to słucham – zaczęłam – dlaczego nie chcieliście, abym poszła do nowego znajomego?
– Jego zamiary...
Zmarszczyłam czoło i szybko mu przerwałam.
– Nie, nie, nie. Nie mów, że on może mieć inne zamiary wobec mnie, niż mi się wydaje, bo to samo powiedział Maks i jakoś mnie to nie przekonuje.
– Ale to prawda – powiedział spokojnie, a ja otwierałam usta, żeby coś powiedzieć, jednak on mnie wyprzedził: – Pewnego dnia... powiem ci w skrócie, bo to nadal jest dla mnie bolesne, mimo iż trochę czasu minęło.
Kiedy dokończył, przygryzłam wargę.
– Michał odbił mi dziewczynę, z którą miałem naprawdę wielkie plany – powiedział na jednym wdechu. Spuścił głowę. – Nie chcę, żebyś się z nim zadawała, bo on dobrze o tym wiedział, a i tak zrobił... jak zrobił.
Podniósł głowę, a ja zobaczyłam na niej grymas bólu. Nie myśląc wiele, przybliżyłam się odrobinę i przytuliłam go. Nie chciałam, żeby więcej mówił, bo jeszcze bardziej by cierpiał. Mimo że w tej historii coś mi nie pasowało, bo Fabian powinien mieć pretensje również do dziewczyny, to nie chciałam, żeby bardziej cierpiał.
* * *
Z Fabianem porozmawiałam jeszcze kilkanaście minut na przyjemniejsze tematy; zaproponował mi na przykład, żebym jutro zrobiła dobre śniadanie, na co się roześmiałam. Oczywiście się zgodziłam, grożąc mu palcem, że ma zjeść tylko swoją porcję, bo kiedy jeszcze mieszkał z nami, pożerał najwięcej.
Potem wyszedł, mówiąc, że idzie wziąć prysznic i spać, bo jest zmęczony. Kiedy spytałam go, czy zamierza powiedzieć mi jak przebiegła randka, on potwierdził to, jednak dodał, że zrobi to jutro, gdy będzie wypoczęty. Uśmiechnęłam się do niego i gdy nie było go już u mnie, zaczęłam myśleć nad Maksem i sytuacją przed przyjściem brata. Po długich rozmyślaniach doszłam do jednego wniosku – pociąga mnie tylko i wyłącznie fizycznie, uczucie nie wchodziło w grę. Jednak nigdy nie zamierzałam i nadal nie zamierzam uprawiać seksu tylko ze względu na pociąg do kogoś, musiałam się przy Maksie kontrolować.
Po wnioskach do jakich doszłam, zaschło mi w gardle. Wstałam z łóżka i skierowałam się do kuchni, gdzie nalałam sobie wody do szklanki.
– Przerwano nam bardzo przyjemną czynność – powiedział Maksymilian, wchodząc do pomieszczenia, a ja przekręciłam oczami i wzięłam jeszcze jeden łyk wody. – Ale zaraz możemy to naprawić – dodał szeptem, będąc tuż za mną.
– Nie – zaprzeczyłam ostro, nie odwracając się w jego stronę, bo nie wiedziałam, jaka odległość nas dzieli. – Niczego nie będziemy naprawiać...
– Daj spokój. – Poczułam jego oddech na szyj i wstrzymałam oddech; to był jednej z moich najczulszych punktów. Fabian mógł w każdej chwili wyjść z łazienki, a on tak ryzykował? – Przecież ci się podobało.
– Ty tak myślisz – powiedziałam płytko.
– Oddałaś pocałunek.
– To nic nie znaczy – powiedziałam spokojnie, a on się zaśmiał pod nosem. Zanim zdążyłam cokolwiek zrobić, dotknął ustami mojej szyj, a moja ręka z szklanką zamarła.
12.
Wbrew sobie zamknęłam oczy, a mój oddech delikatnie przyspieszył.
Odchyliłam lekko głowę w bok, a wtedy Maks się odsunął.
Cicho jęknęłam.
– Podobało ci się – stwierdził Maks, śmiejąc się pod nosem. – Na pewno nie chcesz tego naprawiać?
Otworzyłam oczy i wzięłam głęboki wdech, następnie odwracając się w jego stronę. Spojrzałam w jego błękitne oczy, przełykając ślinę i mówiąc:
– Nie, na pewno nie chcę tego naprawiać. – Miałam nadzieję, że mój głos brzmiał normalnie.
Widząc ironiczny uśmiech na twarzy mężczyzny, przygryzłam usta od środka i wyszłam z kuchni, kierując się do swojego pokoju.
Kiedy zamknęłam za sobą drzwi, oparła się o nie i przymknęłam oczy. To prawda – Maks podoba mi się fizycznie... i myślę, że nie jednej dziewczynie również, ale... nie mogę tak reagować na jego dotyk, bo daje mu sprzeczne znaki.
Zanim poszłam spać, zdałam sobie sprawę, że będę musiała coś zrobić ze swoimi reakcjami. Poza tym potrzebuję rozmowy. Z kobietą.
* * *
Mimo że nastawiłam sobie budzik i planowałam wstać o dziesiątej, obudziłam się po dwunastej. Wczoraj długo myślałam, co powinnam zrobić z Maksem i doszłam do wniosku, że jeżeli on nadal będzie sądzić, że ja chcę (po moich reakcjach) to naprawić, to może dojść do przykrej sytuacji. Nie znam tego mężczyzny, ale nie zdziwiłabym się, gdyby... w jakiś sposób zmusił mnie do seksu.
Od razu po wstaniu z łóżka wybrałam numer do Anny.
– Tak? – spytała niepewnie. Na początku się zdziwiłam, ale po chwili zdałam sobie sprawę, że ona – w przeciwieństwie do mnie – nie zapisała mojego numeru. Szybko więc przeszłam do wyjaśnień.
– Cześć, Ania – przywitałam się. – Z tej strony Anastazja. Pamiętasz, jestem...
– Wiem – przerwała mi szybko i pociągnęła nosem, a ja zmarszczyłam brwi. Na początku nie zwróciłam na to uwagi, ale teraz rzeczywiście usłyszałam, że z jej głosem coś jest nie tak. Jakby płakała przed chwilą. – O co chodzi?
Przez chwilę się nie odzywałam.
– Mówiłaś, że jeżeli będę potrzebowała rozmowy, to... mam do ciebie zadzwonić. Nie miałaś byś czasu się dzisiaj spotkać?
Jakiś czas nic nie słyszałam, więc oderwałam telefon od ucha i spojrzałam na wyświetlacz, aby zobaczyć, czy kobieta się nie rozłączyła. Jednak rozmowa nadal trwała.
– W sumie... ja też muszę z kimś pogadać. Tylko... nie chcę wychodzić z domu, możemy się spotkać u mnie?
– Jasne!
– Cieszę się, że ci to nie będzie przeszkadzać. – Usłyszałam w jej głosie ulgę i uśmiechnęłam się do siebie. – Weź kartkę, to podam ci adres.
Zrobiłam tak jak prosiła i kiedy już miałam wszystko, czego potrzebuję, rozłączyłam się i skierowałam do kuchni. Z Anną miałam się spotkać dopiero za dwie godziny, więc postanowiłam zjeść śniadanie.
– Cześć – przywitałam się z Fabianem. – Mi też zrób – dodałam, widząc, że nasypuje kawę do kubka.
– Cześć, w porządku. Masz jakieś plany na dzisiaj? – spytał, zalewając kubki wodą. – Myślałem, że może...
– Spóźniłeś się, jestem umówiona – przerwałam mu i pokazałam język.
Fabian błyskawicznie spoważniał.
– Umówiona?
Spojrzałam na niego zdziwiona, nie rozumiejąc jego reakcji, ale kilku sekundach okręciłam oczami.
– Nie, nie z Michałem. Umówiłam się z Anną. – Dopiero gdy to powiedziałam, zdałam sobie sprawę, że z tego również może być niezadowolony. Ale, cóż, w tej sprawie nie będzie miał nic do gadania.
– Mówisz o Ani, która była jakiś czas temu u nas? – spytał, a ja przytaknęłam głową. – Ona...
– Nie! – Machnęłam ręką. – Chcesz powiedzieć, że ona też może mieć inne zamiary? Jeśli tak, to daruj sobie. To jest jedyna kobieta jaką tutaj znam, a w tym momencie potrzebuję rozmowy właśnie z kimś mojej płci. Czy się zgodzisz, czy nie, ja i tak się z nią spotkam.
– Nie chciałem tego powiedzieć, ani nic ci zabraniać. Po prostu boję się, że...
– Maks mi opowiedział o was i znam prawdę. Chyba nic, co powie, mnie nie zaskoczy.
Fabian przygryzł wargę, kiedy wspomniałam, że znam prawdę i szczerze powiedziawszy mu się nie dziwię. Nie wiem, dlaczego ją zdradził, ale na pewno nie chciał, aby jego siostra o tym wiedziała.
Chłopak zabrał swoje śniadanie i wyszedł z kuchni, a ja zabrałam się za robienie kanapek dla siebie.
W drodze do kobiety zastanawiałam się, czy nie kupić czegoś... ale ostatecznie z tego zrezygnowałam, patrząc na zawartość swojego portfela.
Kiedy stanęłam przed jej drzwiami, zapukałam, przygryzając usta od środka.
– Wchodź – powiedziała, gdy otworzyła drzwi i trochę mocniej je uchyliła. – Kawy? Herbaty?
– Dzięki, piłam w domu – odpowiedziałam, uśmiechając się.
Kobieta zaprowadziła mnie do salonu i powiedziała, żebym czuła się jak u siebie. Dopiero kiedy siedziałyśmy naprzeciwko siebie, zobaczyłam, że ma zaczerwienione oczy i nadal pociąga nosem. Nie chciałam być wścibska – tym bardziej, że nie znamy się długo – i nie spytałam jej o powód jej stanu.
– Chciałaś porozmawiać – powiedziała, odstawiając kubek z kawą na stolik.
* * *
Przegadałyśmy z pół godziny na temat Maksa i tego, jak zachowuję się w jego towarzystwie, szczególnie, gdy jest niebezpiecznie blisko mnie. Na początku miałam pewne opory, żeby mówić o tym Annie, ale ona to zauważyła i powiedziała, żebym niczego się nie obawiała, bo ona i tak z nimi nie rozmawia. Dowiedziałam się od kobiety, że kiedy jeszcze była z Fabianem – kiedy o tym wspomniała jej głos lekko się załamał – i zadawała się z jego towarzystwem, to wszystkie dziewczyny tak reagowały na Maksa, a potem chodziły ze złamany sercem, bo jemu chodziło tylko i wyłącznie o seks. Od czasu kiedy mężczyzna zobaczył, jak jedna z jego dziewczyn przez niego płacze, postawił sprawę jasno – seks bez zobowiązań, czyli to, co mi mówił. Na koniec dodała, żebym z nim uważała, ob jest dobrym manipulatorem i w pewnym momencie, gdy zacznie mi mówić jakieś słodkie słówka, ulegnę.
– Najlepiej byłoby, gdybyś się nawet z nim nie spotykała – powiedziała, kończąc.
– To akurat niemożliwe.
– Niestety wiem, ale pamiętaj, co ci mówiłam i jak to może się skończyć.
Przez chwilę nic nie mówiłyśmy, a mi wtedy przypomniała się nasza poranna rozmowa przez telefon.
– Kiedy rozmawiałyśmy rano, mówiłaś, że też potrzebujesz rozmowy – przypomniałam. – Nadal chcesz?
Gdy skończyłam mówić, Anna spojrzała biorąc głęboki wdech. Zamknęła oczy, po chwili je ponownie otwierając i odwróciła się do mnie.
– Jestem... Fabian... – Potrząsnęła głową. – Nie, już nieważne. Poradziłam sobie.
Chyba jednak nie – pomyślałam, patrząc na nią, ale zmusić do mówienia jej nie mogę. Jednak nie ukrywam, że chciałabym się dowiedzieć, o co jej chodziło, tym bardziej, że na początku pojawiło się imię mojego brata.
– Coś jeszcze? – Nagle się ożywiła. – Bo... chciałabym zostać sama.
– Nie, to wszystko. Dziękuję za poświęcony mi czas – powiedziałam, wstając. W sumie miałam do niej jeszcze pytanie, dotyczące Michała, ale widziałam, że już nie chce rozmawiać.
Anna odprowadziła mnie do drzwi, a ja będąc przy nich, zobaczyłam na małym stoliczku test ciążowy. Pozytywny.
– Do zobaczenia – powiedziała, gdy otworzyła drzwi.
Oderwała wzrok od testu i uśmiechnęłam się do kobiety, wychodząc z jej mieszkania.
– Do zobaczenia.
Teraz zrozumiałam jej stan. Jest studentką i zaszła w ciążę. Pewnie – da się to pogodzić, ale na pewno nie będzie łatwo. Chyba chciała mi o tym powiedzieć, bo w końcu zaczynała...
Nagle mnie olśniło.
Stanęłam, gdy moje serce zamarło i obróciłam się w stronę jej drzwi.
Nie wiedziała, czy moje przypuszczenia są dobre i czy powinnam wracać... ale zaryzykowałam.
* * *
Kiedy drzwi się otworzyły, nie zważając na zapłakaną twarz Anny, zadałam jej pytanie, na które obawiałam się dostać odpowiedzi:
– Jesteś w ciąży? – spytałam, patrząc na pozytywny test. – Z... moim bratem? – dodałam, drżącym głosem.
13.
Patrzyła przez chwilę na mnie z poważny wyrazem twarzy.
– Nie – odpowiedziała w końcu. – To dziecko nie jest twojego brata.
Zmrużyłam oczy, bo kiedy wypowiadała ostatnie zdanie, ej głos ledwo dosłyszalnie się załamał. Nie byłam żadnym wykrywaczem kłamstw, czy choćby psychologiem, żeby stwierdzić, że kłamie, ale postanowiłam tego tak nie zostawiać.
– Na pewno? – spytałam podejrzliwie. – Bo Fabian wie, że jestem u ciebie i jeśli powiem mu, że zauważyłam u ciebie test ciążowy, to myślę, że będzie chciał się dowiedzieć, czy to nie jego dziecko...
Nie skończyłam, bo Anna zaniosła się płaczem. Przez chwilę pożałowałam, że tak to rozegrałam, ale dzięki temu dowiedziałam się, że mój brat za około dziewięć miesięcy będzie ojcem, a ja ciocią.
Niewiele myśląc, zrobiłam trzy kroki w stronę kobiety i mocno ją objęłam.
– Błagam, nie mów mu – poprosiła, szlochając w moją bluzkę. – Nie ty, proszę.
Pogłaskałam ją po głowie, szepcząc:
– Nie powiem.
Kiedy Anna się już trochę uspokoiła, poszłam z nią na kanapę i spytałam, czy zrobić jej coś do picia. Spojrzała na mnie i powiedziała, że w kuchni w szafce nad mikrofalówką jest herbata. Przytaknęłam głową i skierowałam się do pomieszczenia. Gdy stanęłam przy czajniku, zdałam sobie sprawę, że to, co zrobiłam, było głupie. Skoro kobieta jest w ciąży, to mimo swojej ciekawości, nie powinnam robić nic, co doprowadzi ją do takiego stanu. Myślę, że ma już wystarczająco zmartwień.
Odstawiając herbatę na stolik, zobaczyłam, że Anna przegląda jakieś kartki z numerami telefonów. Widząc, że się jej przyglądam, powiedziała:
– Chcę się umówić do lekarza.
Przytaknęłam głową na znak, że rozumiem, a po chwili rozszerzyłam oczy do niewyobrażalnych rozmiarów.
– Ddo lekarza... W jakim celu?
– Jestem w ciąży, muszę się kilku rzeczy dowiedzieć.
Wypuściłam powietrze ustami. Nawet mi to do głowy nie przyszło, mimo iż jest to najlogiczniejszy powód wizyty u lekarza. Ja jedna pomyślałam o... aborcji. Pokręciłam głową i usiadłam w fotelu, patrząc na kobietę.
Anna odłożyła jedną z kartek na stolik i wzięła w ręce kubek z herbatą. Przez chwilę patrzyła w niego, a ja odchrząknęłam, nie chcąc siedzieć w ciszy.
– Kto wie o ciąży? Rodzice? – spytałam.
Pokręciła przecząco głową.
– Sama dowiedziałam się niedawno... poza tym nie chcę, żeby ktoś o tym wiedział.
– Jesteś w ciąży – zauważyłam. – W końcu... wszyscy się dowiedzą.
Spuściła głowę, chyba doskonale zdając sobie z tego sprawę.
Jednym z widocznych następstw zajścia w ciążę jest brzuch; zanim Anna się obejrzy urośnie jej do takich rozmiarów, iż nikomu nie wmówi, że przytyła. Poza tym dorośli chyba potrafią odróżnić brzuch ciążowy od dużego brzucha, bo za dużo się je...
– A kiedy zamierzasz Fabianowi powiedzieć?
Anna spojrzała na mnie, rozszerzając oczy.
Spuściła głowę i pociągnęła nosem.
– Nie zamierzam.
– Co? – spytałam błyskawicznie. – Będzie ojcem, ma prawo wiedzieć! – Wiedziałam, że krzyk w tym momencie był najgorszą z możliwych opcji, ale pomyślałam o tym, dopiero gdy to zrobiłam.
– Nie widzisz jak on się zachowuje?! Jaki z niego będzie ojciec?! – odpowiedziała krzykiem. Otworzyła usta i zaśmiała się cicho pod nosem, a ja zmarszczyłam brwi. – Taa, pewnie przed siostrą się hamuje. Przyprowadził kiedyś do domu jakąś dziewczynę? – Zaprzeczyłam ruchem głowy. – A może nie wrócił kiedyś na noc?
– Raz mu się zdarzyło, ale powiedział, że był u znajomych.
– Ahaa, skoro tak powiedział, to musiało tak być.
Nie wiedziałam, co mam o tym wszystkim myśleć. Czy Anna próbowała mi powiedzieć, że Fabian, którego znam, jest tak naprawdę inny? Że nie znam swojego brata?
– Może i nie wiem, jakie prowadzi życie, ale myślę, że powinien wiedzieć, że będzie ojcem – powiedziałam, tym razem spokojnie. Chociaż z drugiej strony nie byłam tego taka pewni, w końcu nazwał ją wariatką...
– No właśnie, nie wiesz. Kiedy się dowiesz, zrozumiesz, że on by nie chciał tego dziecka.
Pokręciłam przecząco głową.
– Nie, na pewno...
– Pójdź z nim kiedyś do jego znajomych – przerwała mi. – Zobaczysz, jak się zachowuje i sama wyciągniesz takie same wnioski.
Nie odezwałam się więcej.
Poszłabym, ale... boję się, że to, co powiedziała Anna jest prawdą. Że nie znam swojego brata i kiedy go naprawdę poznam... będę w szoku.
Może Fabian stał się taki, bo Michał odbił mu dziewczynę? Postanowił być taki jak Maksymilian? Od chłopaków się tego raczej nie dowiem, więc jest tylko jedno wyjście.
– Mam do ciebie pytanie – zaczęłam, patrząc na kobietę. Kiedy podniosła wzrok, kontynuowałam: – Czy... Fabian tak się zmienił, bo Michał odbił mu dziewczynę?
Blondynka w ułamku sekundy rozszerzyła oczy do niewyobrażalnych rozmiarów i wypuściła z rąk kubek z herbatą, który następnie rozbił się na kilka kawałków. Szybko wstałam i zatrzymałam ją ruchem ręki, mówiąc, że to posprzątam.
Kiedy wróciłam z kuchni ze ścierką, zauważyłam, że reakcja Anny prawie w ogóle się nie zmieniła. Zaczęłam zmywać podłogę i zbierać kawałki kubka, gdy kobieta spytała:
– Kto ci to powiedział?
Przerwałam na chwilę sprzątanie i spojrzałam na nią.
– Fabian – powiedziałam powoli.
Pokręciła szybko głową, patrząc na mnie, jakbym była kosmitką.
– To nie Michał odbił Fabianowi dziewczynę – zaprzeczyła – tylko Fabian Michałowi.
14.
Przez chwilę mrugałam oczami, przetwarzając w głowie to, co powiedziała Anna, a następnie pokręciłam przecząco głową.
– Nie. Fabian mówił...
– Twój brat kłamała – przerwała mi. Otwierałam usta, żeby coś powiedzieć, gdy kobieta ponownie się odezwała. – Wiem, bo to mnie odbił Michałowi.
Usiadłam obok niej, nie mogąc uwierzyć jej słowom.
Dlaczego Fabian miałby mnie okłamać? Przecież mógł powiedzieć mi prawdę... ale wtedy zignorowałabym jego zakazy spotykania z Michałem. Mimo wszystko na pewno miał świadomość, że kłamstwo ma krótkie nogi i prawda prędzej czy później wyjdzie na jaw, więc dlaczego to zrobił?!
To nie jest Fabian, którego ja znałam... Już wiem, dlaczego nie chciał, abym spotkała się z Anną.
Spojrzałam na nią, a ona zacisnęła wargi.
– Będę się już zbierać – powiedziałam, wstając i zabierając szkło. Skierowałam się do kuchni, aby je wyrzucić i przemyć ścierkę, a kiedy z niej wychodziłam, zobaczyłam Annę, który miała dziwny wyraz twarzy.
Zatrzymałam się na chwilę i już chciałam spytać, czy coś się stało, jednak ona odezwała się pierwsza.
– Błagam, nie mów nic Fabianowi – poprosiła. Zanim się obejrzałam z jej oczu zaczęły płynąć łzy. – Ja... to zrobię.
Podeszłam szybko do niej i przytuliłam ją.
– Nie powiem – szepnęłam w jej włosy. – Zrobisz to, gdy będziesz gotowa.
Kiedy wyszłam z mieszkania Anny, planowałam od razu iść do domu. Na dzisiaj miałam już wystarczająco dowiadywania się nowych rzeczy. Jednak gdy przechodziłam obok miejsca pracy Michała, przygryzłam wargę i zastanowiłam się, czy nie pójść go przeprosić. W końcu powiedziałam mu, że przyjdę, a nie zjawiłam się i nie wysłałam mu żadnej wiadomości w związku z tym.
Idąc do kawiarni, miałam nadzieję, że teraz są godziny pracy Michała. Szczerze powiedziawszy nawet nie wiedziałam, czy pracuje on na cały etat, czy tylko na pół.
Weszłam do pomieszczenia i nikogo nie zastałam. Po chwili zobaczyłam, jak jakaś dziewczyna zakłada fartuch i już miałam wychodzić, gdy usłyszałam za plecami głos.
– Co tu robisz?
Rozszerzyłam oczy i odwróciłam gwałtownie głowę w jego stronę.
Przede mną stał mężczyzna z jedną uniesioną brwią. W pierwszej sekundzie zdziwił mnie ton jego głosu – był normalny, a nie zły jakiego się spodziewałam.
– Przyszłam do ciebie. Chciałam porozmawiać – dodała, gdy zrobił zdziwioną minę.
– W porządku, tylko pójdę po plecak – odpowiedział, uśmiechając się i odchodząc w stronę zaplecza.
Pomrugałam oczami, bo takiej reakcji się nie spodziewałam. Byłam pewna, że będzie zły, bo go okłamałam i wystawiłam.
Czekając na Michała, przypomniały mi się słowa Anny: „Kiedy się dowiesz, zrozumiesz, że on by nie chciał tego dziecka". Nie mogłam uwierzyć, że to, co powiedziała jest prawdą. Prawda – z tego, co się dowiedziałam od niej, jestem pewna, że nie znam swojego „nowego" brata, ale na pewno wziąłby odpowiedzialność za to, co zrobił. Pewne cechy u ludzi się nie zmieniają.
– Idziemy? – spytał z plecakiem zawieszonym na jedno ramię.
Przytaknęłam głową i ruszyliśmy.
Kiedy doszliśmy do ławki w parku, usiedliśmy na niej, a między nami zapanowała cisza. Michał wyjął z plecaka paczkę papierosów i po chwili odpalił jednego. Podsunął mi paczkę pod nos, ale pokręciłam przecząco głową, bo nie paliłam.
– Więc o czym chciałaś porozmawiać? – spytał, odwracając głowę w moją stronę.
– Chciałam przeprosić; powiedziałam ci, że będę, ale się nie zjawiłam – powiedziałam na jednym wydechu.
Uśmiechnął się miło.
– Nie powiem, byłem trochę zawiedziony, że się nie zjawiłaś, ale... coś ci mogło wypaść. – Zmarszczyłam brwi. Czy on próbował usprawiedliwić moje zachowanie? Zdziwiłam mnie jego wyrozumiałość. I ucieszyła. – Poza tym dwie pary się ze sobą pokłóciły i impreza szybko się skończyła, więc za dużo cię nie ominęło – dodał, śmiejąc się.
– Mimo wszystko przepraszam, mogłam chociaż wysłać SMS-a.
Machnął ręką.
– Mam nadzieję, że jeszcze nie raz będzie okazja się spotkać.
Spojrzał mi w oczy, a ja przygryzłam wargę, zatapiając się w jego czarnych tęczówkach. Wiem, że powinnam teraz coś zrobić, bo wiedziałam, że zaraz między nami do czegoś dojdzie... ale Michał miał w sobie coś takiego...
– Co ty tu robisz? – Z zamyślenia wyrwał mnie głos Maksa, który pojawił się przed nami. Gwałtownie odskoczyłam od Michała, wstając. Spojrzałam na niego i po jego stroju wywnioskowałam, że biegał. – Fabian ci chyba coś mówił...
– Okłamał mnie – przerwałam mu, nie czekając, aż powie coś jeszcze.
Ledwo zauważalnie rozszerzył oczy.
– W związku z tym, że ten tutaj – kiwnął głową na chłopaka, siedzącego na ławce – ma wobec ciebie jakieś zamiary, nie kłamał. Ani on, ani ja.
Skrzywiłam twarz.
– Daj już sobie spokój. Ja zdecyduje o tym, jakie plany ma wobec mnie Michał.
Maks patrzył na mnie kilka sekund z zaciętym wyrazem twarzy, a następnie złapał mnie za łokieć i przyciągnął do siebie.
– Idziemy do domu – powiedział. – A ty trzymaj się od niej z daleka – dodał, spoglądając na Michała.
– Nie będziesz mi mówił, co mam robić – warknął. – Ani Anastazji wybierać znajomych. Kim ty w ogóle dla niej jesteś? – spytał, mrużąc oczy.
Widząc, że Maks skupił swój wzrok na Michale, korzystając z okazji, wyrywałam łokieć z jego uścisku.
Spojrzałam na Maksa, w którego oczach pojawiły się niebezpieczne ogniki.
Zaczęłam się obawiać, że zaraz dojdzie do rękoczynów.
15.
Zauważyłam, że Michał również się naprężył, chyba spodziewając się tego samego co ja. Niewiele myśląc, zrobiłam kilka kroków i stanęłam między mężczyznami. Spojrzałam na Maksa, który patrzył na mnie z... politowaniem.
Uniosłam brew.
– Co ty robisz? – spytał. Po chwili się roześmiał. – Nie upadłem tak nisko, żeby obijać mordę słabszemu od siebie.
Język twojego ciała mówił coś kompletnie innego – pomyślałam, jednak nie ruszyłam się z miejsca.
– Chyba że – przeniósł spojrzenie z Michała na mnie – zignorujesz to, co powiedziałem i zdecydujesz się z nim gdzieś iść.
Spojrzałam na mężczyznę, z którym tu przyszłam i wydaje mi się, że zobaczyłam na jego twarzy przebłysk strachu. Szczerze powiedziawszy nie zdziwiłabym się, gdyby rzeczywiście się przestraszył. Maks był od niego zdecydowanie postawniejszy i wyższy o jakieś pół głowy.
Dobrze czułam się w towarzystwie Michała, ale wolałam teraz iść z błękitnookim do domu, niż żeby pobił on chłopaka.
Patrząc na czarnookiego, przygryzłam wargę, a po chwili zobaczyłam jak delikatnie przytakuje głową na znak, że mogę iść. Pomachałam mu ręką, gdy odchodził, a następnie sama skierowałam się w stronę domu. Przewróciłam oczami, gdy Maks do mnie podbiegł. Byłam pewna, że będzie kontynuował swój trening.
– Nawet nie próbował cię zatrzymać – prychnął.
– Dziwisz mu się? – spytałam, zatrzymując się i mrużąc oczy. – Bez problemu dałbyś mu radę. To nie był komplement – dodałam, widząc na jego twarzy uśmiech. – Jeśli będę chciała spotykać się z Michałem, to będę to robić.
– Fabian ci chyba wytłumaczył...
– Fabian to mnie okłamał! – krzyknęłam. Być może właśnie dlatego, że mój brat to zrobił i nie miałam pojęcia, dlaczego.
– Okłamał? – spytał zdziwiony.
– Tak, okłamał. Powiedział, że to Michał odbił mu dziewczynę, a było odwrotnie.
Maks przez chwilę się nie odzywał, tylko błądził wzrokiem po mojej twarzy. Pomrugał kilka razy oczami i spytał:
– I znając prawdę, dalej chcesz się z nim zadawać? – Usłyszałam w jego głosie zdziwienie.
– A dlaczego miałabym tego nie robić? Maks, cholera, on nic nie zrobił! To Fabian odbił jemu Annę...
– I właśnie dlatego nie powinnaś się z nim spotykać! – krzyknął, a mnie zdziwiła jego reakcja. Nie bałam się, a byłam jedynie zdziwiona. – Naprawdę masz tak ograniczoną wyobraźnię, że nie przychodzi ci do głowy, dlaczego Michał chcę się spotykać z siostrą chłopaka, który odbił mu dziewczynę?!
Nie rozumiałam, o co mu chodzi. Anna z nim zerwała i koniec; tak się czasem dzieje, a i on sam nie wygląda jakby był tym nadal przybity.
– Dalej nic nie przychodzi ci do głowy? – spytał, ironicznie się uśmiechając.
– Nic. Widocznie moja wyobraźnia nie jest tak rozwinięta jak twoja – odpowiedziała i ruszyłam przed siebie.
Mężczyzna ponownie mnie dogonił, tym razem łapiąc za łokieć i obracając w swoją stronę.
– Może chce się zemścić na Fabianie i Bóg jeden wie, co ci zrobić?
– Zemścić?! A ile wy macie lat, żeby się mścić? Dziesięć?! – To, co usłyszałam od Maksa było tak irracjonalne, że zaczęła się śmiać. Po chwili jednak spoważniałam. Wyrwałam łokieć z jego uścisku i spojrzałam mu w oczy. – Przestań pieprzyć głupoty i nie wtrącaj się do moich znajomości.
Kiedy tym razem skierowałam się do domu, chłopak już do mnie nie dołączył.
* * *
Siedząc w pokoju i myśląc o dniu dzisiejszym, sytuacja z Michałem zeszła na drugi plan, bo na pierwszy znalazł się temat Anny. Wcale nie sądziłam, że kiedy kobieta powie Fabianowi o dziecku, to od razu do siebie wrócą... że w ogóle do siebie wrócą, ale mimo wszystko powinien wiedzieć, że niebawem będzie ojcem – nawet, jeśli zmienił się nie do poznania. Przez cały czas, gdy rozmawiałam z Anną, widziałam, że ona nie chce mu powiedzieć i nie miałam pewności, że to zrobi. Niby powiedziała, że tak, ale kto wie – może jutro wyjedzie gdzieś i nikt z nas nie będzie wiedział, gdzie jest?
Potrząsnęłam głową i wstałam z łóżka, bo w mojej głowie zaczęły pojawiać się dziwne pomysły. Zdecydowanie musiałam się już położyć, żeby móc przespać się z wydarzeniami, które wydarzyły się tylko w ciągu jednego dnia. Zabrałam ręcznik i żel pod prysznic z szafki, a następnie wyszłam z pokoju. Zanim jednak zdążyłam wejść do łazienki, przede mną pojawił się Fabian.
– Musimy porozmawiać – powiedział, a ja wiedziałam, że nawet jeśli teraz powiem, że nie, to wcześniej, czy później dojdzie do konfrontacji. Pokazałam mu swój pokój i już po chwili w nim byliśmy. Zamknęłam za nami drzwi i usiadłam na łóżku. – Jak... było u Anny?
Miałam nadzieję, że nie zobaczył, jak się wzdrygnęłam, gdy wspomniał o kobiecie. Chyba mu jeszcze nie powiedziała o dziecku? Nie, na pewno nie.
– W porządku – odpowiedziała neutralnym głosem. – Dowiedziałam się ciekawej rzeczy – dodałam, przypominając sobie, co mówiła.
Fabian podrapał się po karku.
– Wiem, Maks mi mówił.
– No, tak... A dlaczego ty mnie okłamałeś?
Wzruszył ramionami i uśmiechnął się delikatnie.
– Nie chciałem, żebyś miała mnie za takiego, który odbija dziewczyny.
Czyli tak, jak myślałam...
– Teraz przynajmniej wiesz, czego może od ciebie chcieć Michał – dodał po chwili.
– Zemsty? – spytałam, ledwo powstrzymując śmiech. – Maks mówił to samo... ale w to nie wierzę. Nie jesteście dziećmi, które będą się na sobie mścić. Fabian, wy jesteście dorośli – podkreśliłam ostatnie słowo – a dorośli się tak nie zachowują. Mogę ci przyrzec, że Michał nie ma wobec mnie żadnych niecnych planów.
– Skąd to możesz wiedzieć? – spytał spokojnie.
– Bo już go trochę poznałam. On po prostu chcę mnie poznać. – Przez kilka sekund nikt się nie odzywał. – Na twoim miejscu to już bardziej obawiałabym się, że Maks może mi coś zrobić – powiedziała, przewracając oczami i dopiero po chwili dotarło do mnie, co powiedziałam.
– Maks? Zrobił ci coś? Miałaś mi powiedzieć, kiedy...
– Nie, nie! Nic mi nie zrobił, ale wiesz... on... no, sam wiesz jaki jest. Aha! – krzyknęłam, gdy coś mi przyszło do głowy. – Powiedz mu, że jeśli jeszcze raz zobaczy mnie z Michałem, to ma przejść obok nas obojętnie, a nie zaczynać robić sceny.
– Powiem mu... ale nie mogła byś znaleźć sobie kogoś innego do towarzystwa? – Powróciła temat Michała...
Zamknęłam na sekundę oczy.
– Jeśli poznam kogoś interesującego, to obiecuję, że zmienię towarzystwo – powiedziałam, nie chcąc ciągnąć tego tematu. – A teraz pozwól, że pójdę do łazienki.
Uśmiechnęłam się do niego, co odwzajemnił.
16.
Budząc się rano, sięgnęłam po telefon i zobaczyłam, że wczoraj napisał do mnie Michał, iż szkoda, że przerwano nam spotkanie. Cóż, ja też nie byłam z tego powodu zadowolona... Niewiele myśląc, odpisałam mu, że mi również przykro i spytałam, czy dzisiaj nie chciałby się spotkać. Po wczorajszej rozmowie z Fabianem chyba dotarło do niego, że będę zadawać się z kim mi się będzie podobało, poza tym myślę, że teraz będzie się bardziej obawiał tego, co może zrobić Maks.
Pod prysznicem zastanawiałam się na tym, co usłyszałam od chłopaków. Michał chciałby zemsty? Teoretycznie jest to możliwe, ale po pierwsze nic się na to nie zapowiadało; rozmawiałam z nim normalnie, nie próbował mnie jakoś poderwać, żeby potem wykorzystać, a po drugie – nawet, gdyby chciał coś zrobić, to mam swój rozum i wiem, kiedy skończyć.
Wchodząc do pokoju, usłyszałam dźwięk telefonu, powiadamiającego o SMS-ie i... burczenie w brzuchu. Zabrałam telefon z łóżka i skierowałam się do kuchni, żeby uspokoić swój brzuszek.
Michał: Z przyjemnością :) Tylko wieczorkiem, bo do osiemnastej pracuję, okey? :)
Anastazja: Jasne :) Umówimy się jeszcze co do godziny.
– Do kogo się tak uśmiechasz? – Usłyszałam głos Maksa i uśmiech od razu zszedł mi z twarzy.
– Nie twoja sprawa – odpowiedziała, podnosząc na niego wzrok.
Zamarłam.
Miał na sobie tylko bokserki, a reszta jego – bądźmy szczerzy – fantastycznego ciała była odsłonięta. Wbrew sobie zlustrowałam go wzrokiem i poczułam, jak robi mi się gorąco. Szybko spuściłam wzrok, biorąc do ręki kubek, do którego następnie nasypałam dwie łyżeczki kawy.
– Podoba ci się, prawda? – szepnął mi do ucha.
Nic nie odpowiedziałam, zignorowałam go, idąc po zagotowaną wodę.
– Ignorujesz mnie? – spytał.
Brawo! Uśmiechnęłam się do siebie ledwo zauważalnie.
Zalałam kubek i zabrałam się za robienie śniadanie. Podczas tej czynności cały czas czułam na sobie wzrok Maksa.
– Dzisiaj robimy z Fabianem męski wieczór filmowy – odezwał się w końcu, opierając o framugę. – Nie chciałabyś dołączyć? Specjalnie dla ciebie zamiast filmu akcji włączymy jakąś komedię.
– Zapraszam mnie na męski wieczór? – spytałam, podkreślając przedostatnie słowo.
– Siostra kumpla się nie liczy.
Zaśmiałam się na jego słowa.
– Nie wiem, czy Fabian też wychodzi z tego założenia... dzięki, umówiłam się już – odpowiedziałam, odwracając się do niego ze śniadaniem i kawą. Musiałam ze sobą walczyć, żeby nie spojrzeć na jego ciało.
Spoważniał.
– Z kim? – spytał, zagradzając mi wyjście z kuchni.
– Nie. Twoja. Sprawa – powiedziałam przez zaciśnięte zęby, patrząc mu w oczy. Coraz bardziej zaczynała mnie wkurzać jego ciekawość. – Dasz mi przejść?
– Jak powiesz mi z kim się umówiłaś.
Złość we mnie wzrastała z każdą sekundą. Zacisnęłam zęby, przestając nawet myśleć o jego idealnym ciele.
Wiedziałam, że jest zbyt silny, abym mogła się przez niego przepchnąć i wiedziałam również, że jeżeli ponownie powiem mu, że to nie jego sprawa, to nie da mi przejść. Mimo iż nie sądzę, aby mogło to trwać w nieskończoność, to postanowiłam powiedzieć mu prawdę.
– Z Michałem – przyznałam, patrząc mu prosto w oczy. – A teraz mnie przepuść.
Przygryzł wargę, odsuwając się delikatnie.
Przechodząc obok, otarłam się o niego i przeszedł mnie niepożądany dreszcz. Zamknęłam oczy, zatrzymując się na chwilę, a potem ruszyłam dalej. Skoro z Michałem umówiłam się wieczorem, to do tego czasu nie mam żadnych planów. Może zrobię sobie dzień wolny? Poczytam książkę, którą ostatnio kupiłam i która wciągnęła mnie już po pierwszej stronie, ale w natłoku tego, co się ostatnio działo o niej zapomniałam.
* * *
Ze świata książki wyrwał mnie dźwięk telefonu. Szybko włożyłam w nią zakładkę, a na ekranie zobaczyłam: „Anna".
– Tak?
– Cześć, Anastazja – przywitała się. – Masz dzisiaj czas? Bo... może to głupie, ale jadę do lekarza i nie chcę tam być sama, a ty jako jedyna wiesz o ciąży.
– Jasne, nie ma sprawy – odpowiedziałam błyskawicznie. – To wcale nie jest głupie...
Miałam coś dodać, ale w porę ugryzłam się w język. W normalnej sytuacji pojechałabyś z partnerem – tego na pewno nie chciałaby usłyszeć, więc dobrze, że to przemilczałam.
– Dziękuję. – Usłyszałam w jej głosie ulgę. – Możesz do mnie przyjść na dwunastą, a potem pojedziemy?
– Będę na dwunastą.
– To do zobaczenia – pożegnała się i rozłączyła.
No, czyli jakieś plany jednak mam.
Podniosłam się z łóżka i usiadłam na nim.
Naprawdę, współczuję Annie, jest praktycznie sama. Niby ma mnie, ale przecież nie jestem przy niej cały czas, ponadto nie znamy się na tyle długo, aby mogła mi powiedzieć o wszystkim, co się dzieje; może się krępować. Nadal utrzymuję, że jeżeli powiedziałaby o dziecku Fabianowi, zainteresowałby się... nawet jeśli tryb jego życia jest kompletnie inny, niż dotychczas myślałam. Zawsze był opiekuńczy – najlepszym dowodem na to, że nadal taki jest, było przyjęcie mnie pod swój dach. Moja sytuacja jest niby inna, niż Anny, ale... prawda jest taka, że zwaliłam się studentowi na głowę. Jaki normalny studiujący chłopak chciałby mieszkać z siostrą?
Moje rozmyślania przerwało pukanie do drzwi. Powiedziałam: „proszę", a po kilku sekundach zobaczyłam Fabiana, wchodzącego do pokoju.
– Dzień dobry – przywitał się i uśmiechnął.
– Dzień dobry. – Odwzajemniłam gest.
– Masz na dzisiaj jakieś plany? – spytał, stając na środku pokoju. – Pomyślałem...
– Też chcesz mnie zaprosić na swój męski wieczór z Maksem? – spytałam, pamiętając słowa mężczyzny, że siostra kumpla się nie liczy.
Roześmiał się.
– Nie, w zasadzie myślałem, czy może gdzieś nie wyskoczymy. Aktualnie nic nie robię. – Wzruszył ramionami. – Ale jeśli chcesz, to możesz dołączyć.
– Dzięki, ale umówiłam się już, cały dzień mam zajęty – powiedziałam, patrząc na telefon i widząc, że jest godzina jedenasta. Zobaczyłam pytający wzrok chłopaka. – Za godzinę spotykam się z Anną i jedziemy... – Błyskawicznie ugryzłam się w język, powstrzymując od tego, aby nie palnąć głupoty. Ja. Mam. Mu. Nic. Nie. Mówić. – Jedziemy na zakupy.
– A potem? Wiem, że kobiety mogą całymi godzinami robić zakupy, ale do wieczora tam chyba nie będziecie.
Zaśmiałam się na jego złośliwość.
– Nie wiem, o której wrócimy, ale wieczorem idę się spotkać – zatrzymałam się na chwilę – z Michałem.
Na wspomnienie jego imienia, zobaczyłam jak twarz mojego brata się spina. Obiecałam mu, że zmienię towarzystwo, ale dopiero gdy poznam kogoś innego... poza tym powiedziałam to tylko, żeby zakończyć jego temat.
– Rozumiem. – Rozejrzał się po pokoju, w którym atmosfera zrobiła się dziwna. Po chwili powrócił spojrzeniem do mnie. – Nie potrzebujecie z Anną podwózki?
– Nie – odpowiedziałam błyskawicznie i chyba zrobiłam to za szybko, bo Fabian lekko zmrużył oczy. – Nawet nie wiemy jaki sklep wybierzemy. Poza tym robimy sobie babski wypad. Od początku bez płci przeciwnej – dodałam, uśmiechając się. Miałam nadzieję, że mój uśmiech wyszedł najnaturalniej jak mógł.
Fabian przytaknął głową i wyszedł z mojego pokoju.
17.
Czekając na Annę, zastanawiałam się, kiedy dziewczyna zamierza powiedzieć Fabianowi o ciąży. Mogłaby z tym w zasadzie poczekać, aż będzie gotowa... ale obawiam się, że może ona zrobić jakieś głupstwo. Na razie jest sama; nikomu nie powiedziała o dziecku, a ja dowiedziałam się tylko i wyłącznie przypadkiem. Przecież kiedy kobieta zajdzie w ciążę , cieszy się, wszystkim bliskim dookoła o tym mówi. Dobra, Anna jest w innej sytuacji, ale skoro nie powiedziała o tym nawet rodzicom... to przychodzi mi do głowy tylko jeden powód, dla którego to zrobiła.
Potrząsnęłam głową, widząc wychodzącą kobietę.
Otworzyłam szerzej oczy, gdy zbliżyłam się do niej na taką odległość, żeby zobaczyć, iż... płacze.
Rozejrzałam się dookoła i szybko pokonałam dzielącą nas odległość.
– Ania – odezwałam się, łapiąc ją za podbródek i podnosząc do góry – co się stało?
Pokręciła przecząco głową, a ja odebrałam to w taki sposób, że nie chce rozmawiać tutaj. Zabrałam swoją torebkę z krzesła, podałam jej chusteczkę i ruszyłam z kobietą do wyjścia. Z początku miałam zamiar zabrać ją do mieszkania, ale zaprzeczyła, mówiąc, że chce pobyć w towarzystwie. Sama zaproponowała miejsce, w którym się poznałyśmy.
Kiedy doszłyśmy Anna już nie płakała, choć nadal miała łzy w oczach. Po drodze zażartowała, iż dobrze, że się nie umalowała, bo cały makijaż by się jej rozmył. Nie wiedziałam, co mam sądzić o jej zachowaniu. Po wyjściu od lekarza płakała, potem po drodze żartowała, a teraz znowu była... smutna. Jedyne, co przychodzi mi do głowy to hormony.
Usiadłyśmy przy stoliku na zewnątrz i zamówiłyśmy sobie herbatę. Kiedy weszłam do środka, rozejrzałam się dookoła w poszukiwaniu Michała. Nigdzie jednak nie mogłam go znaleźć.
– Powiesz... co się stało? – spytałam, kładąc kubki przed nami.
Zacisnęła wargi, błądząc wzrokiem po stoliku.
– Nie wiem – odpowiedziała w końcu. – Kiedy zobaczyłam na ekranie... moje dziecko i zdałam sobie sprawę, że nie będę miała się z kim nim cieszyć...
– Jak to? Przecież miałaś powiedzieć Fabianowi o dziecku.
Gdy spojrzała na mnie, pociągając nosem, a po jej policzku spłynęła łza, szybko znowu wyjęłam chusteczki, które tym razem położyłam na stoliku, zamiast znowu je chować.
– Nie wiem... nie wiem, jak on zareaguje. Mówiłam ci, że się zmienił, że... to już nie ten sam Fabian, którego poznałam i w którym się zakochałam.
Dotknęłam jej ręki.
To, że wziąłby za swoje dziecko odpowiedzialność, to jedno. Jednak nikt mu nie może rozkazać być ponownie z Anną i cieszyć się z nią maluszkiem.
Niewiele myśląc, powiedziałam coś, co gdy sama usłyszałam, wpadałam w szał.
– Będzie dobrze.
* * *
Odprowadziłam Annę pod same drzwi jej mieszkania, a potem zaczęłam wracać do siebie. Było kilka minut po piętnastej, więc miałam sporo czasu do wieczora.
Idąc, zastanawiałam się, co zrobiłabym na jej miejscu. Załamałabym się – to jest pewne. Ale czy posunęłabym się do tak radykalnego kroku, jak aborcja?.. Może Anna właśnie dlatego nie powiedziała jeszcze nikomu o dziecku? Bo chce je usunąć?!
Pokręciłam głową, wiedząc, że musi ona jak najszybciej powiedzieć o tym Fabianowi.
Kiedy weszłam do mieszkania, postanowiłam wziąć szybki, zimny prysznic. Odłożyłam w pokoju torbę i zabrałam ze sobą ręcznik, idąc do łazienki.
Zdejmując z siebie spodnie, a następnie bluzkę, usłyszałam otwieranie drzwi do łazienki. Szczerze to nie zdziwiłam się, gdy zobaczyłam w nim Maksa. Podniosłam jedną brew, w tym samym momencie, co na jego twarzy pojawił się szelmowski uśmiech. Szybko wzięłam ręcznik, który okręciłam wokół ciała. Mężczyzna spojrzał mi w oczy, a jego jasne oczy, wręcz przepalały mnie na wylot.
– Powtarzamy sytuację z pierwszego dnia naszej znajomości czy jednak od razu przechodzimy do działania? – spytała, robiąc dwa kroki w moją stronę i zamykając za sobą drzwi. Tak jak pierwszego dnia, tak teraz nie mogłam się ruszyć. Cholera! Kiedy stanął nade mną, pochylił lekko głowę. – Osobiście jestem za drugą opcją.
Patrzyłam w jego oczy, nie wiedząc, co się wokół mnie dzieje.
Dopiero kiedy oblizałam wargi, oprzytomniałam.
– Ja nie jestem za żadną – powiedziałam, kładąc dłonie na jego klatce piersiowej i odpychając od siebie. Dopiero teraz do moich nozdrzy dotarł zapach jego perfum, musiałam ze sobą walczyć, żeby nie zamknąć oczu i nie zaciągnąć się nimi.
Zaśmiał się pod nosem, ukazując rząd równych i białych zębów.
Nie ruszył się o centymetr, nawet kiedy zaczęłam wkładać więcej siły w odpychanie go. Zacisnęłam zęby, kiedy złapał swoimi dłońmi moje.
– Nie wkładasz w to za dużo siły – powiedział uwodzicielskim tonem.
Wkładam w to prawie całą swoją siłę, pomyślałam niechętnie.
– Maks – zaczęłam, starając się, aby mój głos nie brzmiał nienaturalnie – proszę cię, wyjdź stąd. Chciałabym się umyć.
Tym razem mężczyzna roześmiał się głośno.
– Nie chcesz, żebym ci potowarzyszył?
Teraz zrozumiałam, dlaczego się zaśmiał. Sytuacja z pierwszego dnia rzeczywiście się powtarzała. Sama się uśmiechnęłam, podniosłam wzrok i napotkałam zmrużone oczy Maksa. Błądził po mojej twarzy, co chwila zatrzymując się na ustach, a ja zdałam sobie sprawę, że nadal trzyma on moje dłonie. Skupiłam się i po kilku sekundach, poczułam przyspieszone bicie jego serca. Rozchyliłam delikatnie wargi i to był ułamek sekundy, kiedy Maks przyległ swoimi ustami do moich. Tym razem się nie bawił, tylko od razu zaczął całować mnie namiętnie.
A ja? Ja po prostu zaczęłam oddawać pocałunek.
18.
To było irracjonalne – i ja sobie z tego doskonale zdawałam sprawę.
Dlaczego go całowałam? Nie wiem. Czy wpływał na to tylko pociąg fizyczny? Nie wiem. Jednak... czując jego usta na swoich, było mi cholernie przyjemnie.
Maks położył dłoń na moim pośladku i ścisnął go, a ja jęknęłam, przerywając pocałunek, jednak on nie dał mi dużo czasu – szybko powrócił do moich ust, a następnie podniósł mnie za pupę i posadził na pralce, spychając wcześniej z niej moje ubrania.
Jedna jego ręka dotykała moich pleców i dociskała mnie do siebie, powoli rozwiązując ręcznik, następnie zrzucając go z mojego ciała.
Kiedy zostałam przed nim w samej bieliźnie, opanowałam się. Oderwałam od niego swoją twarz, oddychając przyspieszonym oddechem. Odepchnęłam go, a on tym razem zrobił kilka kroków w tył. Szybko zeskoczyłam z pralki, żeby nie miał szans ponownie się do mnie przybliżyć. Zarzuciłam na siebie ręcznik i skierowałam się do wyjścia. Zanim jednak zdążyłam nacisnąć klamkę, Maks stanął przed drzwiami.
– Daj mi wyjść – powiedziałam, starając się opanować głos.
W tym samym momencie usłyszałam zamykanie drzwi wejściowych, a wtedy Maks odpuścił i dał mi przejść. Spojrzałam na niego, marszcząc czoło.
Uśmiechnął się do mnie.
– Droga wolna – powiedział, odsuwając się od drzwi i pokazując ręką, że mogę wyjść.
Ostatni raz na niego spojrzałam, kompletnie nie rozumiejąc sytuacji, w jakiej się znalazłam, a następnie wyszłam. Na środku przedpokoju stał Fabian... dziwnie rozpalony, z rozmierzwioną grzywką i oddychając niewyrównanym oddechem. Tak jak ja przed chwilą. Rozejrzałam się po przedpokoju, ale nikogo nie zauważyłam.
– Kto wychodził? – spytałam. Odkąd tu mieszkam wolałabym wiedzieć, kto tu przebywa.
– Koleżanka z roku – odpowiedział, patrząc za mnie, prawdopodobnie w poszukiwaniu Maksa.
– Okeeey.
Odwróciłam się, aby pójść do pokoju i minęłam Maksa. Zatrzymałam się na chwilę i usłyszałam jak mój brat do niego szepcze:
– Dzięki.
Kiedy już znalazłam się na swoim łóżku, włożyłam słuchawki w uszy i puściłam muzykę, myśląc o tym, co przed chwilą się wydarzyło.
Ta!, koleżanka z roku. To się chyba anatomii uczyli...
Zmrużyłam oczy, gdy do głowy przyszedł mi pomysł, dlaczego Maks wszedł mi do łazienki i nie chciał z niej wypuścić.
Do Fabiana przyszła jakaś dziewczyna – po co chyba wiadomo – a następnie przyszłam ja. Jeśli mój brat przede mną gra (tak jak powiedziała Anna), to nie chciał, żeby ją zauważyła. I dlatego Maks mnie tam przetrzymywał.
Zamknęłam oczy.
Boże, Anna miała rację, że mój brat się zmienił. Jeszcze przed chwilą byłam pewna, jak by zareagował na wiadomość o dziecku, ale teraz... nie mam kompletnie pojęcia.
* * *
Około godziny szesnastej dostałam wiadomość od Michała, że kończy pracę o dziewiętnastej, więc przyjdzie po mnie kilka minut po dwudziestej. Szybko mu odpisałam, że lepiej będzie, jeżeli umówimy się w jakimś konkretnym miejscu. Najlepiej sporo oddalonym od mojego mieszkania, pomyślałam. Fabian niby zrozumiał, że jeśli będę chciała się z nim spotykać, to będę to robić, ale Maks... jest nieprzewidywalny. Ostatecznie umówiliśmy się przy miejscu jego pracy, bo napisał mi, że wie, gdzie pójdziemy, a stamtąd będzie najbliżej.
Kiedy skończyłam z nim pisać, zaczęłam się zastanawiać nad tym, co się dzisiaj wydarzyło. I nie był to już bynajmniej Fabian. Znowu wkurzyła mnie moja reakcja na to, co zrobił Maks. On ze mną pogrywa, a ja mu daje taką możliwość. Od samego początku powinnam go odepchnąć, zacząć krzyczeć, czy Bóg wie, co zrobić, ale... no właśnie – od samego początku zabrakło mi języka w gębie i co gorsze było mi przyjemnie. Naprawdę nie rozumiem tego i chyba nawet nie będę próbowała zrozumieć, bo... pewnie i tak nic nie wymyślę. Pytanie, czy rozmowa z Maksem – po raz kolejny – coś da.
Nagle wstałam.
Do mojej głowy wpadł pomysł, który postanowiłam zrealizować. Nie dotyczył wyłącznie mnie, ale też Fabiana. Chciałam za wszelką cenę cokolwiek na jego temat wyciągnąć z mężczyzny. To mogło być trudne, skoro sam go krył, ale spróbować nie zaszkodzi.
Wyszłam z pokoju i skierowałam się do salonu, skąd dobiegał dźwięk telewizora. Rozejrzałam się po pomieszczeniu w poszukiwaniu Fabiana, ale jedyną obecną osobą tam był Maks. Spojrzał się na mnie i przechylił głowę.
– Gdzie jest Fabian? – spytałam, wchodząc głębiej do salonu i siadając przy stole naprzeciwko mężczyzny.
– Wyszedł gdzieś – odpowiedział.
Nawet lepiej, pomyślałam.
– Maks – zaczęłam bardzo spokojnie, składając ręce na stole – znowu zrobiłeś to, czego prosiłam, abyś nie robił.
Uniósł jeden kącik ust, a jego oczy zabłyszczały na wypowiedziane przeze mnie słowa.
– Twoje usta mówią nie, ale – zlustrował mnie wzrokiem, a ja nieświadomie przygryzłam wargę – twoje ciało kompletnie się z nimi nie zgadza.
Wzięłam głęboki wdech.
Miał rację, ale czy to znaczy, że skoro mówię „nie", to dalej ma to robić?
– Nieważne – odpowiedziałam. – Jeśli mówię nie to znaczy nie. Niezależnie od tego jak moje ciało reaguje na twój dotyk. Zrozumiałeś?
– Zrozumiałem, co mówisz – odpowiedział, nadal lekko się uśmiechając. Ja miałam poważną minę.
– Nie będziesz tego więcej robić. – Bardziej stwierdziłam, niż zapytałam.
– Tego nie obiecuję.
Jęknęłam.
Nie, nie było sensu ponownie z nim na ten temat rozmawiać.
– Jeśli jeszcze raz to zrobisz, uderzę cię w twarz – zagroziłam, a on tylko puścił mi oczko. Nie chcąc się więcej wkurzać, zmieniłam temat. – Co koleżanka z roku Fabiana robiła u niego?
– Dlaczego nie spytasz o to swojego brata?
– Bo... nie powie mi prawdy.
– Dlaczego tak uważasz?
Odwróciłam głowę w bok.
Będzie robił uniki; wiedziałam, że nic mi nie powie.
– A myślisz, że co mogli robić? – spytał, przerywając ciszę, jaka między nami zapanowała.
– Co?
– Noooo, przyjście koleżanki do kolegi jest normalną rzeczą – spojrzał mi w oczy – ale twoim zdaniem robili coś... wybiegającego poza normę – dokończył, unosząc kąciki ust.
Rozszerzyłam oczy, a po chwili odchrząknęłam.
– Nieważne. – Machnęłam ręką.
Wstałam, wsunęłam krzesło i zaczęłam kierować się do wyjścia, gdy zatrzymał mnie głos Maksa.
– Czekaj! – krzyknął.
Albo ja odwróciłam się zbyt gwałtownie albo Maks przybiegł za szybko, ale moja twarz znalazła się dosłownie centymetr przed jego piersią. Wzięłam głęboki wdech i zamknęłam oczy, gdy zapach jego perfum dotarł do moich nozdrzy.
Kiedy otworzyłam oczy, poczułam oddech Maksa na szyj, nie zdążyłam zareagować, gdy znalazły się na niej jego usta. Jęknęłam... z przyjemności. Zamierzałam przymknąć oczy, gdy usłyszałam śmiech mężczyzny.
– Jesteś pewna, że mnie uderzysz? – wyszeptał chrapliwie w moje usta i minął mnie, wychodząc z salonu.
Stałam osłupiała dobrych kilka minut.
Znowu nic nie zrobiłam, czekałam na jego ruchy. Dla mnie jest to cholernie nie zrozumiałe! Od naszego pierwszego spotkania tak reaguję na niego, a przecież nie jest pierwszym mężczyzną jakim miałam styczność w swoim życiu... Może to przez jego niezachwianą pewność siebie? W końcu, która dziewczyna nie marzy o seksowym, pewnym siebie...
Potrząsnęłam głową.
Ja wariuję! Chcąc przestać o tym myśleć, szybko wyszłam z salonu i skierowałam się do swojego pokoju, aby przygotować się na wyjście.
19.
Nie wiedziałam, gdzie zabiera mnie Michał, więc nie wiedziałam, w co powinnam się ubrać, żeby było w miarę odpowiednio. Inaczej ubrałabym się, gdyby zabierał mnie na kawę, inaczej do parku na spacer i jeszcze inaczej do restauracji... Chociaż to ostatnie odpada, gdyż, no, nie znam się z nim na tyle dobrze, aby zabierał mnie w takie miejscy i płacił za mnie – a jeśli mężczyzna zabiera kobietę do restauracji, o logiczne, że za nią płaci.
Ostatecznie zdecydowałam się na jasne, dżinsowe szorty i łososiową koszulę.
Przeglądając się w lustrze z boku, cieszyłam się, że do niedawna intensywnie pływałam, bo gdy słuchałam narzekań rówieśniczek na ich wystający brzuch, robiło mi się niedobrze. Dlaczego? A dlatego, że przecież wystarczy odpowiednia dieta i ćwiczenia, narzekanie nic im nie da. Jasne – są choroby, przez które nie da się schudnąć, czy inne rzeczy takie jak na przykład ciąża...
Wzięłam wdech, bo myśląc o ciąży, pomyślałam o Annie. Przecież jej brzuch też niedługo urośnie i nie da rady, choćbym nie wiem jak chciała, go ukryć. Wtedy wszyscy się dowiedzą i jeśli kobieta osobiście nie powie tego Fabianowi, to usłyszy to od osoby trzeciej, a wtedy na pewno nie byłby zachwycony. I znów pojawia się pytanie – jak zareaguje na wieść, że jego była dziewczyna nosi jego dziecko?
Wychodząc z łazienki ze zrobionym makijażem, zaczęłam zapinać ostatnie guziki koszuli, trzymając w ustach błyszczyk.
– Może zamiast zapinać, odepnij te guziki? – Usłyszałam głos Maksa. Spojrzałam na niego. – Z ogromną przyjemnością ci w tym pomogę.
Zignorowałam jego komentarz i obróciłam się o sto osiemdziesiąt stopni, chcąc wejść do pokoju. Jednak zanim zrobiłam pierwszy krok, coś w mojej głowie zaświtało.
Zmieniłam kurs i po kilku sekundach pukałam do drzwi Maksa. Słysząc „proszę", weszłam.
Oderwał wzrok od komputera i spojrzał na mnie, opierając się o biurko.
– Znowu chcesz powiedzieć, żebym tego nie robił? – spytał, kładąc nacisk na „tego".
– Nie, w zasadzie to nie. Mam do ciebie pytanie – odpowiedziałam.
– Słucham. – Pokazał ręką na swoje łóżko, abym usiadła.
Przygryzłam wargę, bo jeszcze niedawno leżał tu z jakąś dziewczyną, ale w związku z tym, że zaczynałam mieć coraz większe wątpliwości, czy dobrze robię, pytając o to właśnie jego, usiadłam i oblizałam wargi.
– Jakiś czas temu – nagle mnie olśniło; postanowiłam wykorzystać to, co od niego usłyszałam – mówiłeś mi, że nie dopuściłbyś do tego, aby dziewczyna się w tobie zakochała.
– Prawda.
– A co byś zrobił... gdyby zaszła z tobą w ciążę?
Jego oczy na chwilę się rozszerzyły, jednak szybko powróciły do swoich rozmiarów. Zaczął błądzić wzrokiem po pokoju, a ja miałam nadzieję, że niczego nie podejrzewa. W końcu westchnął.
– Nie dopuściłbym do tego, aby zaszła w ciążę – powiedział, unikając mnie wzrokiem.
Przekręciłam oczami, słysząc jego głupią odpowiedź.
– Nie jesteś Bogiem – zakpiłam. – Prezerwatywy to nie jest stu procentowa pewność. Tabletki też nie – dodałam szybko, widząc jak otwiera usta.
– Pewnie... – powiedział, przeciągle i zmrużył na mnie oczy. – Jesteś w ciąży? Fabian zabije...
– Nie! To pytanie... czysto teoretyczne. Zaczynałeś coś mówić, dokończ.
Oblizał wargi.
– Gdyby to była jedna z dziewczyn, z którymi wiesz jaki mam układ... to naprawdę nie wiem. Jednak gdyby to była moja dziewczyna – uśmiechnął się delikatnie znowu na mnie nie patrząc – ucieszyłbym się. – Może mi się wydawało, ale słyszałam, że jego głos się załamał.
Zszokowała mnie jego odpowiedź.
Po Maksie się tego nie spodziewałam. W końcu sam przyznał, że jest w układach z dziewczynami, a żeby cieszyć się z dziecka... trzeba byłoby kochać nie tylko maluszka, ale i jego matkę. Poza tym uważa, że nie dopuściłby do tego, a jednak gdyby do tego doszło, on cieszyłby się. Okey, tu tak naprawdę nie chodziło o niego.
– A gdyby była to twoja była dziewczyna?
– O co ci chodzi? – Ton jego głosu diametralnie się zmienił. Przez chwilę zastanawiałam się, czy ciągnąć tę rozmowę dalej, ale skoro zaczęłam, to postanowiłam kontynuować.
– O nic. Już mówiłam, że to pytanie teoretyczne.
– Posłuchaj, Anastazja – podszedł do drzwi – nie wiem, o co ci chodzi, ale wyjdź już.
Otworzył drzwi, a ja nie wiedziałam, co mam o tym sądzić.
Pomrugałam kilka razy oczami i wstałam z łóżka. Przechodząc obok Maksa, spojrzałam mu w oczy i... zauważyłam w nich łzy. Przystanęłam na chwilę i znowu pomrugałam oczami.
– Maks, prze...
– Wyjdź – warknął, spuszczając wzrok.
Wyszłam, wręcz wybiegłam, niewiele myśląc. Kiedy usłyszałam trzaśnięcie drzwi, stanęłam. Pierwszy raz widziałam tak poważnego Maksa. To było dla mnie dziwne, pewnie dlatego, że od samego początku zachowywał się... no, inaczej. Dobra, rozmawialiśmy na poważny temat, więc w zasadzie nic dziwnego, ale dlaczego w jego oczach pojawiły się łzy? W każdym razie o tym, jak Fabian zareagowałby na wiadomość o dziecku Anny, nie dowiedziałam się. Może to i lepiej, bo w końcu każdy jest inny i reakcja każdego też jest inna.
Wyciągnęłam telefon z kieszeni szortów i kiedy zobaczyłam godzinę dziewiętnastą trzydzieści, poszłam do pokoju po torebkę i wyszłam z mieszkania.
Miałam nadzieję, że chociaż na chwilę zapomnę o Annie i Fabianie. Bo od jakiegoś czasu to mój główny powód zamartwiania się...
Z mieszkania wyszłam, dopiero gdy usłyszałam jak Maks wchodzi do łazienki i zaczyna puszczać wodę. Wiedziałam, że wtedy już z niej nie wyjdzie, a nie wiedziałam, co mu strzeli znowu do głowy, żebym nie spotkała się z Michałem... Nie wiem, dlaczego, ale miałam wrażenie, że był na mnie zły o to, o co go spytałam. Zaznaczyłam na początku, że to pytanie czysto teoretyczne, ale on mimo to się zezłościł w pewnym momencie, jakbym coś knuła albo wiedziała...
Kiedy dotarłam na miejsce, Michał już na mnie czekał. Uśmiechnęłam się do niego, a kiedy byłam bliżej, pocałowałam go w policzek. Po chwili on zlustrował mnie wzrokiem, a mi przyszło do głowy, że ocenia, czy jestem odpowiednio ubrana do miejsca, do którego chce mnie zabrać.
– Więc – zaczęłam, czując się trochę nieswojo – dokąd mnie zabierasz?
Przechylił głowę i uśmiechnął się delikatnie.
– Na początku chciałem iść z tobą do parku, ale zdałem sobie sprawę, że tam „przez przypadek" może na nas wpaść Maks i znowu kazać ci wracać do domu, dlatego postawiłem na klub, w którym on ani Fabian nie przebywa.
Kiedy dokończył, skrzywiłam się lekko. Rzadko bywałam w klubach, bo po pierwsze nie za bardzo lubiłam towarzystwo, jakie tam mogłam spotkać, a po drugie – uważałam, że jest za głośno na rozmowy... Szybko jednak zmieniłam zdanie, przypominając sobie o problemach jakie mam ostatnio i pomyślałam, że na chwilę mogę o nich zapomnieć. No i druga sprawa – Maks i Fabian, skoro tam nie przebywają, to mogę być spokojna, że nam nie przerwą. Nie wiem skąd Michał wiedział takie rzeczy, ale postanowiłam mu zaufać, w końcu trochę zna chłopaków.
– To ruszajmy – powiedziałam i uśmiechnęłam się promiennie. – Jak w pracy? – spytałam, gdy zaczęliśmy się kierować w stronę klubu.
Roześmiał się.
– Strasznie – odpowiedział, wypuszczając powietrze. – Dużo... dużo, dużo osób i gorąco jak cholera. No, ale przeżyłem.
Zawtórowałam mu śmiechem.
– A tobie jak minął dzień?
Cieszyłam się, że powoli robiło się coraz ciemniej, bo moja mina zrzedła. Myśląc o dzisiejszym dniu, tak naprawdę nie mogłam powiedzieć mu nic pozytywnego. Najpierw lekarz z Anną i jej rozmyślania nad tym, czy powinnam powiedzieć Fabianowi o dziecku, potem Maks i Fabian, a na samym końcu znowu Maks... Jednak nie chcąc psuć wieczoru, ani za bardzo zwierzać się Michałowi z tego, co się dzieje, odpowiedziałam:
– W porządku. W sumie nudziłam się przez cały dzień.
– Wytrzymujesz z chłopakami?
– Co? – spytałam błyskawicznie.
– Mieszkasz z dwoma chłopakami, którzy nie mają zbyt łatwego charakteru – wyjaśnił.
– Nie mają? Co masz na myśli? – zaczęłam się dopytywać, bo poczułam, że to może być okazja, dzięki której dowiem się czegoś o nich.
Michał na mnie spojrzał z ukosa, podnosząc kącik ust.
– Naprawdę chcesz o nich teraz rozmawiać?
– Dopóki nie dojdziemy do klubu.
Miałam nadzieję, że zostało sporo drogi...
Spojrzał przed siebie i westchnął.
– Co dokładnie chcesz wiedzieć?
– No... sam powiedziałeś, że nie mają łatwego charakteru. Dlaczego tak sądzisz?
Zastanowił się chwilę nad odpowiedzią, a ja zaczęłam się obawiać tego, co usłyszę. Coraz bardziej zdawałam sobie sprawę, że nie znam tego Fabiana, bo Maks... Maks od początku pokazał, jaki jest.
– Opisać ci ich w kilku słowach? – spytał, a ja przytaknęłam głową. Nie ukrywam, że wolałabym się dowiedzieć o Fabiana życiu czegoś więcej, ale na razie mi tyle wystarczy. – Wiedzą, jak działają na kobiety i to wykorzystują jak tylko mogą.
Wiedziałam, co ma na myśli. Anna mi niedawno powiedziała coś podobnego.
– Fabian też?
Mężczyzna zaśmiał się pod nosem.
– Wiesz... Fabian chyba nawet bardziej od Maksa.
– Niemożliwe – zaprzeczyłam błyskawicznie. Nie mogłam uwierzyć, że mój brat jest jeszcze gorszy od blondyna.
– Wcześniej może było odwrotnie, ale Maks teraz przystopował, a twój brat... – Wzruszył ramionami i nie powiedział nic więcej.
Wiedziałam, że Fabian ma takie... przygody, ale nie sądziłam, że podchodzi do tego w ten sam sposób, co Maks. Ba! Wierząc słowom Michała, nawet bardziej od niego.
Przez resztę drogi do klubu zastanawiałam się nad tym, co usłyszałam od mężczyzny, co jakiś czas mu przytakując. W pewnym momencie przez moją głowę przeleciała myśl, że on po prostu chce mnie skłócić z bratem, ale... chyba widziałam wystarczająco. Poza tym to samo powiedziała Anna, tylko ubierając to w inne słowa.
Kiedy weszliśmy do klubu, zobaczyłam, że nie ma aż tak dużo osób. Ucieszyłam się z tego, choć po chwili zdałam sobie sprawę, że to dopiero się zaczyna.
Skierowaliśmy się w stronę baru, gdzie Michał zamówił dwa piwa. Zanim do mnie dotarło, że to drugie dla mnie, zostało postawione przede mną. Z jednej strony nie chciałam pić, bo nie byłam jeszcze pełnoletnia, ale z drugiej – chciałam choć na chwilę zapomnieć o problemach.
Pomieszałam słomkom w piwie i zobaczyłam, że Michał się rozgląda, jakby kogoś szukał.
– Czekamy na kogoś? – spytałam, pijąc piwo.
– Nie – odpowiedział, odwracając się do mnie. – Tak tylko patrzę, czy będzie ktoś znajomy.
Po chwili zaczęliśmy rozmawiać na różne tematy, nawet na te głupie, a ja czułam się świetnie w jego towarzystwie, choć to mogła być zasługa alkoholu. Kiedy oboje dokończyliśmy piwa, Michał wyciągnął mnie do tańca. Musiałam przyznać, że nieźle się rusza. Zrobiłam kolejny obrót, rozglądając się po pomieszczeniu i zamarłam. Puściłam rękę Michała i zaczęłam się przyglądać... Fabianowi, który obejmował dwie dziewczyny. Nie znałam ich. Po chwili jedną pocałował i szepnął jej coś na ucho, a po chwili, puszczając drugą, zaczął się z nią kierować w stronę toalety. Może gdyby nie wypity alkohol, wróciłabym do domu, próbując sobie to jakoś wytłumaczyć. Jednak w obecnej sytuacji... poszłam za nim.
20.
Wiedziałam, że robię to tylko dlatego, iż wypiłam piwo, w przeciwnym razie na pewno za nim bym nie poszła, bo... bałabym się tego, co mogę zobaczyć.
W klubie zrobiło się już tłoczno, więc musiałam mocno wymijać ludzi. Źle, bo chciałam dojść do niego jak najszybciej, dobrze – bo Michał nie mógł mnie dogonić i powstrzymać. Raz udało mu się złapać moją dłoń, ale szybko ją wyrwałam, kierując się w stronę toalet. Kiedy stanęłam w małym przedsionku, nie wiedziałam, do którego pomieszczenia powinnam wejść: męskiego czy damskiego. Zaczęłam w myślach robić wyliczankę, ale po chwili zdałam sobie sprawę, że to tylko marnowanie czasu i weszłam do męskiej toalety. To, co tam zobaczyłam, zszokowało mnie. Wiele mężczyzn i wiele kobiet, którzy robili rzeczy, których normalnie w toalecie się nie robi. Rozejrzałam się, ale nigdzie nie mogłam dostrzec Fabiana, więc obróciłam się, żeby wyjść, gdy ktoś mnie dotknął za pośladek.
– Cześć, mała – odezwał się niewyraźnie jakiś obleśny typ. – Chodź tu do mnie...
– Nie dotykaj mnie! – warknęłam i strąciłam jego rękę.
– Anastazja?! – Dotarł do mnie głos Fabiana.
Obróciłam głowę w jego stronę i poczułam ulgę, gdy zobaczyłam, że jego koszula jest tylko rozpięta, wszystko pozostałe było na swoim miejscu. Natomiast gorzej było z kobietą, która z nim poszła, bo ona nie miała już na sobie bluzki i musiała trzymać stanik, aby jej nie zleciał.
– Co ty tu robisz? – spytał, odtrącając kobietę i podchodząc do mnie.
– A ty? Co ty tu robisz? – Odbiłam piłeczkę. Widziałam, jak błądzi przerażonym wzrokiem po mojej twarzy.
– Chodźmy do domu – powiedział i złapał mnie mocno za ramię.
– Do domu? A może dokończysz to, co zacząłeś? – spytałam, wskazując głową na kobietę, która z nim przyszła.
– Piłaś? Anastazja, cholera!
– Nie twoja sprawa, co robię – powiedziałam słabo.
Po chwili poczułam, jak Fabian znowu zaciska rękę na moim ramieniu i zaczyna prowadzić mnie do wyjścia. Nie protestowałam, bo nie miałam na to siły, coraz bardziej szumiało mi w głowie.
Przechodząc obok Michała, który stał przy wyjściu z klubu, Fabian zmierzył go wzrokiem, a ten wzruszył ramionami, kręcąc głową. Dotknęłam go za rękę, chcąc, aby poszedł z nami, bo jednak to z nim tutaj przyszłam, ale Fabian widząc to, pociągnął mnie mocniej.
Gdy znaleźliśmy się na zewnątrz, puścił mnie, a ja usiadłam na murku. W głowie tak mi się zaczęło kręcić, że powoli traciłam świadomość tego, co się dzieje.
– Dobra, czekam na ciebie.
Spojrzałam na Fabiana, który chował komórkę do kieszeni spodni i obrócił się w moją stronę, łapiąc się za głowę. Chciałam coś powiedzieć, ale kiedy otworzyłam usta, poczułam, że zaraz puszczę pawia, więc szybko je zamknęłam, przełykając ślinę. Zamknęłam oczy i oparłam głowę o szybę.
Nie wiem, ile czasu minęło, gdy usłyszałam głos Maksa.
– Zadzwoniłem po taksówkę – powiedział, a ja wtedy otworzyłam oczy i spojrzałam na chłopaków, stojących przede mną.
– Dzięki. Zawiózł byś Anastazję do domu? Ja się muszę przejść.
– Jasne – odpowiedział i klepnął Fabiana w ramieniu.
– Co? – odezwałam się. – Jedziesz z nami! Muszę z tobą porozmawiać – powiedziałam.
– O czym? W tym stanie?
– O Annie! – krzyknęłam i dopiero po kilku sekundach, gdy mój brat rozszerzył oczy, zdałam sobie sprawę, co powiedziałam.
Przez chwilę się nie odzywał, a ja pomrugałam kilka razy oczami. Dlaczego to powiedziałam? Dlaczego nie panuję nad tym, co mówię?
Chłopak szepnął Maksowi coś na ucho i odszedł od nas.
Szybko wstałam, żeby go zatrzymać, ale straciłam równowagę i gdyby nie blondyn, pewnie leżałabym już na ziemi.
– Ile ty wypiłaś? – spytał, nadal trzymając mnie w ramionach. Chciałam się wyrwać, ale on umocnił uścisk. – Przewrócisz się.
– Gdzie on poszedł? Muszę z nim porozmawiać.
– Zrobisz to jutro, gdy będziesz trzeźwa – powiedział i spojrzał w stronę taksówki, która nadjeżdżała.
Pomrugałam kilka razy oczami i odpłynęłam.
* * *
Otworzyła oczy, dopiero gdy byłam... na klatce. Na rękach Maksa. Poruszyłam ręką.
– Puść mnie. – Słyszałam, że mówię niewyraźnie.
Maks się zaśmiał.
– Jak wejdziemy do mieszkania, odłożę cię na łóżko – odpowiedział, a ja nie miałam siły się z nim kłócić ani mu się wyrywać.
Zamknęłam oczy, a gdy znowu je otworzyłam, nie chcąc znów odpłynąć, Maks położył mnie na łóżku. Wyszedł, a ja ledwo dałam radę podnieść się do pół-siadu. Pomrugałam kilka razy oczami, a do pokoju znowu wszedł mężczyzna, niosąc ze sobą miskę.
– Tak na wszelki wypadek – powiedział, widząc, że na nią patrzę i odłożył przy moim łóżku. – Nie wstawaj, bo to może się źle skończyć.
– Gdzie jest Fabian?
Zmrużył oczy.
– Dlaczego piłaś? – Zignorował moje pytanie. – Nie chciałaś ze mną pić w domu, a z tym idiotą napiłaś się będąc w klubie? Mądra jesteś? – Może mi się wydawało, ale słyszałam w jego głosie pretensje.
– Nie twoja sprawa, co robię, z kim i gdzie! Gdzie jest Fabian? – powtórzyłam pytanie.
– Po co ci on?
– Muszę z nim porozmawiać. O Annie.
– O jego byłej? – spytał, mrużąc oczy. – Wiem, że się z nią zaczęłaś zadawać, ale nie wiem, czy to dobry pomysł, abyś rozmawiałam na jej temat z Fabianem. To już skończona historia...
– Nie jest skończona! – krzyknęłam. Pokręciłam głową. – Nie, nie... obiecałam, że nie powiem. Obiecałam – szepnęłam do siebie.
Przez chwilę panowała cisza, a potem Maks jakby odżył.
– Co obiecałaś? Obiecałaś, że czego nie powiesz? – Zrobił kilka kroków w moją stronę, kręcąc delikatnie głową. – Anastazja – odezwał się ostro – czego nie chcesz mu powiedzieć?
– Nieważnie – odpowiedziałam cicho – wyjdź stąd – dodałam, widząc, że jest coraz bliżej mnie. – Wyjdź – powtórzyłam wstając szybko. I chyba zrobiłam to za szybko, bo w mojej głowie się zakręciło. Poczułam, jak nogi się pode mną uginają, a po chwili znowu odpłynęłam.
21.
Następnego dnia obudziłam się z potwornym bólem głowy. Spojrzałam na swoją kosmetyczkę, w której trzymałam tabletki na ból głowy. Nigdy jednak nie lubiłam się faszerować chemią... i tym razem z tego zrezygnowała. Wzięłam do ręki telefon i w wyszukiwarkę wpisałam: „domowe sposoby na kaca" – bo niestety go miałam... W jednym z wyników znalazłam sok z pomidorów, a wiedziałam, że jest w kuchni, ponieważ Maks go pijał.
Maks... Boże! Co ja wczoraj wyprawiałam? Zastanawiam się, czy nie lepiej by było, gdybym tego nie pamiętała...
Dotknęłam dłonią ust. Prawie wygadałam się Fabianowi o ciąży Anny. Mimo iż jest to mój brat, to nie powinnam się w to, aż tak bardzo wtrącać. A potem jeszcze Maks – jemu też prawie powiedziałam, a nawet sam potem zaczął się dopytywać. Mam nadzieję, że nie ma żadnych podejrzeń, chociaż w sumie skąd miałby je mieć?
No i na końcu Michał. Będę musiała się z nim spotkać i przeprosić go za to, co miał okazję wczoraj zobaczyć. To wygląda tak jakbym go zostawiła! Dlaczego ja w ogóle piłam, skoro wiedziałam, jak to się może skończyć?! Jestem skończoną idiotką!
Wstałam z łóżka i widząc, że jestem ubrana, poszłam do łazienki, gdzie wykonałam rutynowe czynności, a następnie skierowałam się do kuchni. Przy wejściu do pomieszczenia, usłyszałam głosy chłopaków.
– Co wczoraj robiłeś, gdy wsiadłem z Anastazją do taksówki? – spytał Maks.
– To, co powinienem zrobić już na samym początku – odpowiedział poważnie.
Usłyszałam, jak Maks śmieje się pod nosem.
– I dobrze. Mam nadzieję, że to skończy.
Rozszerzyłam oczy, bo w mojej głowie pojawił się Michał... z Fabianem, który Bóg wie, co mu zrobił.
– Myślę, że to już zależy od Anastazji.
– Co zależy ode mnie? – spytałam, wchodząc do środka.
Fabian obrócił gwałtownie głowę w moją stronę, a ja oparłam się o ścianę, rozglądając się za sokiem pomidorowym. Kiedy zauważyłam karton na blacie, odetchnęłam z ulgą.
– Nic – powiedział tonem, nie znoszącym sprzeciwu. – Chciałbym z tobą porozmawiać.
Wstrzymałam powietrze. Zdawałam sobie sprawę, o czym Fabian chce ze mną porozmawiać i wcale nie byłam z tego zadowolona. Gdzieś w środku miałam nadzieję, że nie odebrał moich słów na poważnie i po prostu je zignoruje.
– O tym, co mówiłaś wczoraj po wyjściu z klubu. Chciałaś ze mną porozmawiać o... Annie.
Fuck!
Zaczęłam się drapać ręką po głowie.
– Ja... – odezwałam się, łamiącym głosem. Spuściłam głowę i nagle ją podniosłam, bo coś przyszło mi do głowy. – Przepraszam, Fabian, ale nic z wczoraj nie pamiętam. Pewnie gadałam jakieś głupoty.
Przez chwilę patrzył na mnie, jakby mi nie wierzył, a ja miałam nadzieję, że mylę się, co do jego spojrzenia. Teraz, kiedy byłam trzeźwa, wiedziałam, że nie powinnam mu nic mówić, ba! nawet nie powinnam wymawiać imienia Anny.
Przygryzłam wargę, a Fabian spuścił głowę. Dopiero teraz przypomniałam sobie o obecności Maksa, który wpatrywał się we mnie z jedną uniesioną brwią. Jemu też coś na ten temat mówiłam, a nawet więcej, niż Fabianowi. Nabrałam powietrza w płuca, bo jeżeli się teraz odezwie, to... mój brat sam zadzwoni do kobiety.
– W porządku. Skoro gadałaś głupoty... – Odkręcił butelkę i dopił wodę do końca, następnie mówiąc: – Skończyła się, idę do sklepu.
I po chwili nie było go w mieszkaniu, a ja znowu spojrzałam na karton z sokiem. Nigdy nie miałam kaca, ale nie wierzyłam, że po soku mi przejdzie i ostatecznie zdecydowałam się wziąć tabletkę, bo ból był nie do zniesienia. Obróciłam się, gdy dotarł do mnie głos Maksa:
– Anastazja, nic nie pamiętasz? – Jego głos był poważny, jak wtedy gdy ostatnio rozmawiałam z nim w jego pokoju.
Pokręciłam przecząco głową, spoglądając na niego.
Wstał i zaczął kierować się w moją stronę, a ja zastanawiałam się, czy znowu zamierza mnie pocałować.
– Bo widzisz – przygryzł na moment dolną wargę – mówiłaś, że rano z przyjemnością weźmiesz ze mną prysznic...
– Nieprawda! – zaprzeczyłam szybko.
– Czyli jednak coś pamiętasz.
– N-nie, ale jestem pewna, że nie powiedziałabym czegoś takiego.
Przytaknął głową i znów zaczął mi się przyglądać.
– Tylko wiesz – oblizał wargi – umiem dodać dwa do dwóch.
– O co ci chodzi? – spytałam, nie rozumiejąc, co ma na myśli.
– Najpierw pytasz mnie, co bym zrobił, gdyby moja była dziewczyna była w ciąży, a potem... chcesz z Fabianem porozmawiać o Annie – wytłumaczy, a moje serce stanęło.
To niemożliwe!
Zaczęłam nerwowo mrugać oczami, zdając sobie sprawę, że on wie. Jestem głupia, że rozmawiałam z nim na temat ciąży...
– Nie wiem... o czym mówisz – powiedziałam, nie patrząc mu w oczy i ruszyłam do wyjścia z kuchni. Maks jednak złapał mnie za rękę i przycisnął do ściany.
– Czy Anna jest w ciąży? Z Fabianem? – spytał.
Zamarłam. Co innego, gdy spekulował na ten temat, a co innego, gdy powiedział to otwarcie.
Z bezradności po moich policzkach spłynęły łzy.
Maks mnie spuścił i zamknął oczy, siadając następnie na krześle. Pochylił się, łapiąc za głowę.
– Boże...
– Błagam, nie mów nic Fabianowi – powiedziałam po chwili, gdy już mogłam cokolwiek z siebie wydać. Podeszłam do niego kilka kroków. – Błagam...
– Ty mu powiesz? – spytał, wstając.
– Nie, Anna mu powie.
– Tak? A od dawna wie o tym, że jest w ciąży?
– Od kilku dni – odpowiedziałam drżącym głosem, bo wiedziałam do czego zmierza.
– To kiedy zamierza mu powiedzieć?
– Kiedy będzie gotowa. Maks, błagam cię! Obiecałam, że nikomu nie powiem.
– Fabian musi się dowiedzieć, że będzie... ojcem.
Gdy Maks, skończył mówić, usłyszałam, jak coś za moimi plecami upada. Spojrzałam na podłogę, a potem na osobę stojącą w wejściu do kuchni.
– Coś ty powiedział? – spytał Fabian z maksymalnie rozszerzonymi oczami.
22.
Maksa i już wyciągał rękę, aby złapać go za koszulę, ale ten błyskawicznie ją złapał.
– Uspokój się – powiedział blondyn, opuszczając powoli rękę mojego brata.
– Powtórz to, co powiedziałeś – warknął Fabian i obie ręce ułożył w pięść.
Maks spojrzał na mnie znad ramienia mężczyzny, a ja zacisnęłam usta, bo wiedziałam, że zaraz to mnie będzie pytać o to, co usłyszał od kumpla.
Widząc, że Maks na mnie patrzy, obrócił się w moją stronę i pomrugał kilka razy oczami.
Próbowałam szybko wymyślić jakieś sensowne kłamstwo, które mogłabym wcisnąć bratu, jednak nic nie przychodziło mi do głowy; panowała w niej kompletna pustka. Zaraz i tak zdałam sobie sprawę, że to byłoby bez sensu, bo... no, Fabian nie należy do głupich ludzi i – tak jak powiedział Maks – potrafi dodać dwa do dwóch.
– Pójdziemy do mnie porozmawiać? – spytałam ledwo dosłyszalnie, tak bardzo drżącym głosem, iż zastanawiałam się, czy zrozumiał, co powiedziałam.
Fabian przełknął ślinę, zamykając oczy, a po kilku sekundach, podczas których w pomieszczeniu panowała nieprzyjemna cisza, przytaknął głową. Wiedziałam, że nie uwierzy w to, co powiem i jak najszybciej będzie chciał się skontaktować ze swoją byłą dziewczyną, a ja miałam nadzieję, że mnie nie znienawidzi.
Idąc do pokoju, czułam, jakbym miała nogi z waty. To, co działo się w mojej głowie, te tysiące myśli, które w tym momencie krążyły po niej, były nie do opanowania. Marzyłam o tym, by móc cofnąć czas i nie poruszać z Maksem tego tematu.
Kiedy weszliśmy do pokoju, Fabian trzasnął za nami drzwiami, a ja aż podskoczyłam. Obróciłam się do niego twarzą i pokazałam, aby usiadł na moim łóżku – nie chciałam, aby to on teraz upadł na podłogę.
– Wytłumaczysz mi, o co chodziło Maksowi? – spytał, gdy zajął miejsce, które mu wskazałam.
Naprawdę nie wiedziałam, jak mam zacząć. Od samego początku, czy może tylko to, że wiem, kto nosi jego dziecko. Czułam, że to ja bardziej potrzebuję usiąść nie tylko od wszystkich emocji, jakie mną targały, ale również od bólu głowy, z którym nie zdążyłam nic zrobić.
Przysunęłam sobie krzesło naprzeciwko mężczyzny i przejechałam po włosach ręką.
– Anastazja – wymówił moje imię lodowatym tonem, przez co przeszedł mnie nieprzyjemny dreszcz – powiedz mi, o co mu chodziło.
– Kiedy poznałam Annę... Kiedy pierwszy raz u niej byłam, zobaczyłam test ciążowy. Pozytywny i...
Fabian zaczął się nerwowo śmiać, przerywając mi i zaczynając kręcić głową.
– Czekaj, czekaj. – Pokazał mi ręką, abym nic nie mówiła. – To, że widziałaś u niej pozytywny test ciążowy, jeszcze nie oznacza, że ja jestem... że to moje dziecko. Nie wiem, co i z kim ona robiła, gdy zerwaliśmy.
– Przestań. Powiedziała, że to twoje dziecko – wyznałam. – Miała ci o tym powiedzieć, ale... ale usłyszałeś moją rozmowę z Maksem.
– Nie, to niemożliwe, żeby to było moje dziecko.
Nie zdziwiło mnie to, że mój brat nie może w to uwierzyć, ale jego pewny siebie głos, gdy mówił, iż to nie jego dziecko, wkurzył mnie. Byłam pewna, że kiedy się o tym dowie, to...
Nie, już sama nie wiem, co myślałam.
– Fabian – zaczęłam spokojnie – to jest twoje dziecko.
Byłam pewna, że tak jest. Mimo iż krótko znałam Annę, wiedziałam, że nadal kocha mojego brata i nie byłaby w stanie zrobić czegoś takiego. Nie byłaby w stanie znaleźć sobie chwilowego pocieszenia.
Spuścił głowę i złapał za nią rękami.
– Powiedziałaś, że zrobiła test ciążowy – zaczął, podnosząc głowę, a w jego oczach dostrzegłam łzy. – Chyba... chyba mogło się coś..
– Nie – zaprzeczyłam szybko. – Byłam z nią u lekarza. Na pewno jest w ciąży.
Patrzył na mnie, mrugając oczami i co jakiś czas oblizując usta. To normalne, że nie może w to wszystko uwierzyć, do tego dowiedział się o tym od osoby trzeciej – a tak nie powinno być. Jednak zamiast spokojnie o tym porozmawiać, dowiedzieć się czegoś więcej, on zaczął wszystkiemu zaprzeczać, próbowałam wszystko sobie wytłumaczyć.
Kiedy wpatrywałam się w niego i zastanawiałam, jak postąpi, on wstał i nie patrząc na mnie, wyszedł z pokoju. Dopiero kiedy usłyszałam zamykane drzwi wejściowe, zdałam sobie sprawę, gdzie on idzie. Błyskawicznie wyszłam z pokoju... ale nie było sensu za nim biec i powstrzymywać go przed pójściem do Anny, bo i tak by doszło w końcu do ich konfrontacji.
– Poszedł do Anny. – Bardziej stwierdził, niż spytał Maks.
Obróciłam się do niego, zaciskając pięści.
– Musiałeś to powiedzieć?!
Zmarszczył czoło i zmrużył oczy.
– Rozmawialiśmy – odpowiedział prozaicznie.
– Nie widziałeś jak wszedł? Nie usłyszałeś drzwi?
– A ty usłyszałaś? – spytał, podchodząc do mnie. – Anastazja, lepiej, że dowiedział się teraz, niż... nie wiadomo kiedy. I czy w ogóle.
– Anna miała mu powiedzieć! Teraz...
– A skąd wiesz, że w ogóle by powiedziała? – Wkurzył się, a ja nie rozumiałam, dlaczego. Takie emocje u Fabiana były zrozumiałe, ale nie u niego. – Skąd wiesz, że nie wyjechałaby albo, nie daj Boże, nie usunęłaby tej ciąży? Nie znasz jej na tyle dobrze, żeby móc stwierdzić, czy faktycznie by mu to powiedziała.
– Bo wiem! Ona go kocha i nie zrobiłaby czegoś takiego! – Prychnęłam. – Ale co ty o tym wiesz, przecież uważasz, że miłość jest kłopotliwa. Gdybyś był na miejscu Fabiana...
Zaczęłam mówić, ale nie skończyłam, bo Maks pokręcił przecząco głową i nic więcej nie mówiąc, obrócił się i skierował do swojego pokoju. Trzasnął drzwiami, a ja nie wiedziałam, dlaczego on tak reaguje na tę całą sytuację.
Stałam w miejscu dobre kilka minut, nie wiedząc, co teraz zrobić. Chciałabym... chciałabym wszystko wyjaśnić Annie, ale nie teraz, kiedy jest u niej Fabian.
* * *
Dochodziła godzina dwudziesta, a mojego brata nadal nie było. Zastanawiałam się, o czym tak długo może rozmawiać z kobietą i czy w ogóle z nią jeszcze rozmawia, a nie poszedł nie wiadomo gdzie.
Trzymałam w ręku książkę, ale w ogóle nie mogłam skupić się na treści, cały czas myślałam nad tym, co się wydarzyło.
Lepiej, że dowiedział się tego teraz? Nie, zdecydowanie nie. Zaskoczył Annę, a kobiety w ciąży nie powinny się denerwować i jeśli Fabian się wkurzył... Złapał się za głowę, bo coraz bardziej żałowałam, że nie poszłam za bratem. Po drodze chociaż trochę bym go uspokoiła. Zostawić go samego to było najgorsze, co mogłam zrobić...
Chcąc zacząć myśleć o czymś innym, przypomniał mi się Michał, którego... powinnam przeprosić za wczoraj. Pamiętałam wszystko i wiedziałam, że nie zrobiłam nic, czego powinnam się wstydzić... jednak i tak było mi głupio, że go zostawiłam.
Wyszłam do przedpokoju, aby założyć buty i spojrzałam w stronę kuchni, gdzie siedział Maks. Patrzył tępo w kubek, który obracał w dłoniach. Wyglądał na... przygnębionego. Zmarszczyłam czoło, bo nie wiedziałam, co go wprawiło w taki stan. Rozmowa o całej sytuacji?
– Wychodzę – powiedziałam. To nie była jego sprawa, ale gdyby podczas mojej nieobecności wrócił Fabian, to mężczyzna może mu powiedzieć, że wyszłam.
Nie spoglądając na mnie, powiedział:
– Niech Michał cię nie upije tym razem.
– Nie upił mnie – warknęłam.
– Wracałem z tobą – zaszczycił mnie spojrzeniem – wiem, w jakim byłaś stanie. Teraz cię nikt nie odbierze, więc uważaj z alkoholem. – Znowu powrócił spojrzeniem do kubka.
Stałam kilka sekund, mrugając oczami. Coraz częściej miałam okazję widzieć poważnego Maksa, co mi do niego kompletnie nie pasowało.
Potrząsnęłam lekko głową i wyszłam.
Stanęłam tuż przed drzwiami, bo zdałam sobie sprawę, że nawet nie wiem, gdzie jest Michał ani czy będzie chciał się ze mną spotkać po tym, o wczoraj zrobiłam.
Trzymając telefon przy uchu, zagryzłam wargę. Kiedy w końcu po kilku sygnałach odebrał, odetchnęłam trochę; nie jest na tyle źle, że nie chce ze mną nawet rozmawiać.
– Tak? – spytał.
– Cześć, Michał – powiedziałam niepewnie. – M-moglibyśmy się spotkać? Chciałabym...
– Jasne – przerwał mi, nagle jakby promieniejąc. – Może pójdziemy do parku?
– Dobra, ja już wyszłam z mieszkania.
– To ja też się zbieram. Do zobaczenia.
Kiedy schowałam telefon, pomyślałam, że nie jest aż tak źle. Nie wydawał się być zły, a właściwie rozmawiał ze mną, jakby tej sytuacji nawet nie było.
W drodze zastanawiałam się, co zrobi Anna ze mną. Obrazi się? Będzie miała mi za złe, że powiedziałam mu o tym? Nie miałam wyjścia. Kiedy usłyszał, że będzie ojcem... nie było odwrotu. Miałam tylko nadzieję, że Fabian spokojnie z nią rozmawiał.
Dochodząc na miejsce, zauważyłam, że Michał już na mnie czeka. Przygryzłam wargę, zbliżając się do niego.
– Cześć – powiedział i pocałował mnie w policzek. Przeleciałam wzrokiem po jego twarzy i zauważyłam, że... nie ma śladu uderzenia.
– Cześć. Michał... przepraszam cię za wczoraj. Wiedziałam, że nie powinnam pić, a mimo to napiłam się. Rzadko... rzadko kiedy piłam, więc nie wiedziałam, ile potrzebuję, żeby doprowadzić się do takiego stanu – tłumaczyłam się, wymachując rękami.
– Nastka, spokojnie – przerwał mi. – Nic się nie stało. W zasadzie to ja ci kupiłem piwo, mogłem najpierw się ciebie spytać, czy chcesz.
Uśmiechnęłam się lekko, słysząc, co mówi. Cieszyłam się, że nie jest zły.
Nagle coś przyszło mi do głowy.
– Mówiłeś, że Fabian tam nie chodzi.
Wzruszył ramionami.
– Nigdy go tam nie widziałem. Byłem pewny, że wybiera inne kluby. Przejdziemy się? – spytał, zmieniając temat.
Przytaknęłam głową.
Po drodze przez jakiś czas nie rozmawialiśmy, ale nie przeszkadzała mi ta cisza. Było przyjemnie. Dobrze się czułam w towarzystwie Michała, nawet jeśli nic nie mówiliśmy. Nie wierzyłam chłopakom, że mógłby chcieć się zemścić na Fabianie, bo... bo nic w jego zachowaniu na to nie wskazywało. Poza tym nie chciałam od niego nic więcej, wystarczyła mi znajomość z nim.
– Co dzisiaj robiłaś? – spytał, przerywając ciszę.
– Siedziałam w domu z bolącą głową – odpowiedziałam i zawtórowałam mu śmiechem.
– Już przeszło?
– Tak, już jest dobrze – odpowiedziałam, zaczynając sobie przetwarzam to, co się dzisiaj działo. Nagle coś przyszło mi do głowy. – Powiedz... wiesz, czy Maks miał dziewczynę?
Mężczyzna się zatrzymał i spojrzał na mnie delikatnie rozszerzonymi oczami.
– Podoba ci się?
– Nieee, jestem ciekawa.
Westchnął, chyba dlatego, że nie bardzo podchodził mu temat o chłopakach, z którymi mieszkam. Niestety był jedną z dwóch osób, od których mogłam się czegoś na ich temat dowiedzieć.
Pokazał ręką, abyśmy usiedli na ławce.
– Miał – powiedział, gdy zajęliśmy miejsca. – Nie wiem, co się między nimi stało, ale wyjechała nagle. – Zastanowił się chwilę. – Miała na imię Agnieszka i Maks... – Zaśmiał się. – To, co teraz powiem może się wydać niemożliwe, ale Maks był w niej zakochany po uszy. Mamy wspólnych znajomych, więc wiem, jak się przy niej zachowywał. Nikt nie wiem, co się między nimi stało, że tak szybko opuściła miasto, z nikim się nie żegnając.
Przytaknęłam głową.
Czy Maks byłby zdolny zranić kogoś tak mocno, żeby zostawił wszystkich i wyjechał? No, mężczyzna jest... jaki jest, ale...
Czy to dlatego ma takie podejście do miłości? Może dlatego tak dziwnie zareagował, gdy dzisiaj z nim rozmawiałam. Kiedy w pokoju zadawałam mu czysto teoretyczne pytania, podobnie się zachowywał.
Odwróciłam głowę do Michała, za którego plecami zauważyłam pijanego mężczyznę. Zmrużyłam oczy, bo nie dowierzałam w to, co widzę. Gdyby to był jakiś nieznajomy, pewnie poprosiłabym Michała, abyśmy stąd poszli, jednak... to był Fabian. Kompletnie pijany i obijający się o drzewa.
23.
Wstałam błyskawicznie z ławki i otworzyłam szeroko oczy.
Czy aż tak źle przebiegła jego rozmowa z Anną, że doprowadził się do takiego stanu? Patrząc na niego, myślę, że teraz się tego nie dowiem. Nagle zapomniałam o obecności Michała i ruszyłam w stronę pijanego brata.
– Anastazja, co jest? – odezwał się chłopak, łapiąc mnie za rękę.
– To Fabian – powiedziałam, nerwowo wyrywając się mu.
Kiedy byłam wolna, pobiegłam do mężczyzny. Opierał się o drzewo i coś mamrotał pod nosem. Chciałam go postawić do pionu, bo zaczął się zginać, ale był zbyt ciężki i nie mogłam sobie z nim poradzić.
– Fabian, stój – powiedziałam i zdałam sobie sprawę, że moje ręce zaczęły się trząść.
– Mam dziecko... mam.
– Cicho – warknęłam.
Nie chciałam, żeby jeszcze Michał się o tym dowiedział. Wiedziałam, że Fabian za nim nie przepada, więc byłby zły, że się o tym dowiedział. Spojrzałam za siebie i zauważyłam, że chłopak dopiero kieruje się w naszą stronę. Wypuściłam powietrze ustami, bo w takim razie tego nie usłyszał.
Kiedy Michał stanął obok mnie, spojrzał najpierw na mojego brata, a potem na mnie, marszcząc czoło.
– Co się stało?
– Nie wiem – mówiłam nerwowo. – Pomożesz mi?
Jeszcze zanim skończyłam mówić, Michał podszedł do Fabiana i złapał go, stawiając do pionu. Nic dziwnego – był silniejszy i większy ode mnie. Cała zaczęłam się trząść, bo nie wiedziałam, co teraz zrobić. Jasne – iść do domu, ale to byłoby niemożliwe, żeby dociągnąć Fabiana w tym stanie do mieszkania, do którego kawałek był.
– Niedaleko mam samochód – powiedział w pewnym momencie Michał. – Położymy go na razie na ławce, a ja podjadę.
– Boże, Michał, dziękuję.
Uśmiechnął się, a następnie oplótł ramię Fabian wokół swojej szyj i skierował się z nim w stronę ławki. Poszłam za nim i kiedy już siedziała obok ledwo przytomnego mężczyzny, Michał powiedział, żebym poczekała i poszedł po auto.
– Fabian, idioto – powiedziałam do siebie.
Byłam naprawdę wdzięczna Michałowi, że postanowił pomóc mojemu bratu, którego nie lubi (i z wzajemnością), ale obawiałam się, że jadąc do mieszkania, Fabian powie coś, czego będzie żałował następnego dnia, a przecież nie mogę zapanować nad tym, co mówi.
Miałam nadzieję, że podczas rozmowy z Anną, nie stało się nic takiego; chciałam, aby Fabian doprowadził się do takiego stanu tylko i wyłącznie z powodu tej wiadomości. Zastanawiałam się, czy powinnam jeszcze dzisiaj zadzwonić do kobiety, czy poczekać do jutra i do niej pójść...
– Chodź – powiedział Michał, przerywając moje rozmyślania i podnosząc z ławki Fabiana.
Bez słowa zaczęłam iść za nimi.
* * *
Na szczęście w aucie Fabian zasnął. Dobrze, bo nic nie powiedział, źle – bo nie wiem, jak go wyciągniemy.
Kiedy dojeżdżaliśmy do naszego bloku, wyjęłam telefon i wybrałam numer Maksa. Wystarczyło, że Michał nas dowiózł. Poza tym Maks jest jednak postawniejszy i myślę, że jemu łatwiej będzie go doprowadzić do mieszkania.
– Co? – Usłyszałam jego bezbarwny głos.
– Błagam zejdź na dół – poprosiłam nerwowo. – Musisz mi pomóc z... Fabianem.
– Co? – powtórzył.
– Sama nie dam rady z nim wejść.
– Już schodzę.
Nie zdziwiłam się, że kiedy wysiedliśmy z auta i Maks zobaczył Michała, miał zaciętą minę. Zwolnił kroku, ale widząc, że sama ledwo daję radę wyciągnąć Fabiana z auta, podbiegł do mnie.
– Ja go wyciągnę – powiedział, odsuwając mnie delikatnie.
Przez chwilę stałam, patrząc na to, co robi. Następnie skierowałam się w stronę Michała, chcąc mu podziękować. Jednak on mnie wyprzedził.
– Nie musiałaś dzwonić po Maksa. Sam dałbym radę go doprowadzić.
– Już i tak dużo zrobiłeś – powiedziałam. – Dziękuję, Michał. Wiem, że się nie lubicie, a mimo to mu pomogłeś.
Uśmiechnął się delikatnie.
– Sama byś nie dała rady.
Odwzajemniłam uśmiech. Patrzyliśmy sobie z Michałem głęboko w oczy.
– Anastazja. – Usłyszałam warknięcie Maksa. Obróciłam gwałtownie głowę. – Idziemy.
Powróciłam spojrzeniem do Michała.
– Jeszcze raz dziękuję.
Zbliżyłam do niego twarz i... nie wiem, jak to się stało, ale zamiast pocałował go w policzek, moje usta wylądowały na jego. Chciałam się szybko oderwać, ale on mnie przytrzymał. Michał nie zdążył pogłębić pocałunku, bo gdy usłyszeliśmy wycie Fabiana, oderwaliśmy się od siebie.
Uśmiechnęłam się do Michała i szybko poszłam za chłopakami.
Byłam w szoku po tym pocałunku. Jestem pewna, że gdybyśmy byli sami, doszłoby do czegoś więcej. Nie wiem, dlaczego, ale... zgodziłabym się na pogłębienie pocałunku. Lubię Michała, do tej pory myślałam, że tylko go lubię... ale teraz już sama nie wiem.
Kiedy weszłam do mieszkania za Maksem, zobaczyłam, że odkłada on Fabiana na łóżko. Skierowałam się więc do kuchni, opierając ręce o blat, bo znowu wróciły do mnie myśli, dotyczące mojego brata i Anny.
Dzwonić do niej, czy nie dzwonić...
– Co to było? – zaatakował mnie Maks, wpadając do kuchni.
Spojrzałam na niego i pokręciłam głową.
– Byliśmy w parku i zobaczyłam pijanego...
– Nie to – warknął, przerywając mi. – Co znaczył ten pocałunek z Michałem?
24.
Patrzyłam na niego szeroko otwartymi oczami. Byłam pewna, że tego nie zauważył, że skupił się całkowicie na Fabianie.
Co znaczył... sama nie wiem, co znaczył. Nie wiem, jak to się stało, że zamiast pocałować go w policzek, moje usta wylądowały na jego.
– A co cię to interesuje? – spytałam. – Nie twoja sprawa, co robię i z kim.
Pokręcił przecząco głową.
– Fabian tego nie załatwił tak jak powinien – powiedział na odchodnym i wyszedł z kuchni.
Chwilę stałam w miejscu, zastanawiając się nad tym, co powiedział. Nie widziałam, aby Michał był w jakikolwiek sposób uszkodzony, więc jeśli mój brat coś robił, to z nim rozmawiał, nie użył siły. Fabian nie użył, ale...
Wybiegłam z kuchni i nacisnęłam klamkę do pokoju Maksa, ale drzwi były zamknięte. Kilka razy nimi szarpnęłam i krzyknęłam, aby otworzył. Po chwili puścił muzykę, a ja zacisnęłam usta, odpuszczając.
Poszłam do pokoju i położyłam się spać. Porozmawiam z Anną jutro. Dzisiaj już nie mam na nic siły.
* * *
Następnego dnia obudziłam się kilka minut po dwunastej. Musiałam być naprawdę zmęczona, skoro spadał do tak późna.
Wczoraj się dużo wydarzyło. Za dużo. Nie sądziłam, że gdy zamieszkam z Fabianem, moje życie będzie tak wyglądało. Tak naprawdę wyobrażała je sobie kompletnie inaczej...
Moje wyobrażenia mają się nijak do rzeczywistości.
Wstałam z łóżka i przeciągnęłam się, następnie zakładając na siebie pierwsze lepsze ubrania.
Wchodząc do kuchni, zauważyłam, że nad kawą siedzi Fabian i łapie się za głowę. Ciekawe jak zareaguje, gdy powiem mu co się wczoraj wydarzyło.
– Boli głowa? – spytałam retorycznie. – Dlaczego wczoraj tyle wypiłeś?
Spojrzał na mnie, a mnie aż wmurowało, gdy zobaczyłam jego twarz i wielkie, ciemne wory pod oczami.
– Jak się znalazłem w domu? Nic nie pamiętam.
– Nic dziwnego – odpowiedziałam, siadając obok niego. – Kiedy byłam z Michałem w parku, ty przechodziłeś... toczyłeś się w naszą stronę. Całe szczęście, że Michał miał samochód, bo nie wiem, jak byśmy cię doprowadzili.
Rozszerzył oczy.
– Michał mnie zawiózł do domu?! – krzyknął i po chwili się skrzywił, zaciskając zęby i spuszczając głowę. – Co za...
– Powinieneś mu podziękować – zauważyłam. – Michał cię dowiózł pod blok, a Maks pomógł wejść na górę. – Milczeliśmy dłuższą chwilę, a ja w końcu postanowiłam się dowiedzieć, dlaczego mój brat doprowadził się do takiego stanu. – Jak przebiegła twoja rozmowa z Anną?
Spojrzał na mnie i przyglądał mi się przez moment.
– Nie przebiegła.
– Co? – Z początku nie dotarł do mnie sens jego słów. – Jak... nie rozmawiałeś z nią? – spytałam niedowierzająco.
Pokręcił przecząco głową i upił łyk kawy.
– Boję się – wyznał. Zmarszczyłam czoło. – Boję się, że nie będzie chciała ze mną rozmawiać. Boję się, że powie, iż nie chce mieć ze mną nic wspólnego.
Coś wspólnego już i tak macie...- pomyślałam.
– A jeśli...
– Nie, Anastazja – przerwał mi, machając dłonią – nie rozmawiajmy o tym. Nie teraz.
– Dobrze – powiedziałam cicho.
Nadal jest w szoku, ale... już nie zaprzecza, że to jego dziecko. Czyżby zdawał sobie, że niedługo będzie ojcem?
Zacisnęłam usta.
Jeśli po narodzinach dziecka poprosi Annę o testy na ojcostwo... to będzie dla niej cios prosto w serce. Nie muszę być na jej miejscu, żeby wiedzieć, jak poczułaby się kobieta, której mężczyzna, którego kocha, nie ufa. W takim stopniu.
Wstałam i ruszyłam do pokoju. Myślę, że Fabian chciałby zostać sam.
Kiedy byłam w połowie drogi, coś mi się przypomniało i zmieniłam kurs. Tym razem zapukałam do Maksa, a gdy nie usłyszałam odpowiedzi, weszłam.
Nikogo nie było, a moje serce przyspieszyło.
Wbiegłam do swojego pokoju i wzięłam telefon do ręki, wybierając numer Michała.
– Cześć. Jak wczoraj...
– Gdzie jesteś? – spytałam, nie dając mu dokończyć.
– Coś się stało?
– Nie. Chciałam... się spotkać – wymyśliłam na poczekaniu.
– Nie dam rady. Pojechałem z rana do rodziny i nie ma mnie w mieście do jutra – odpowiedział, a ja poczułam niesamowitą ulgę.
– Szkoda – odpowiedziałam. – To jak wrócisz i będziesz miał ochotę się spotkać, odezwij się.
Rozłączyłam się, wypuszczając powietrze ustami.
Usiadłam na łóżku i schowałam twarz w dłonie. To nie może tak być, że Maks się wtrąca w moje życie. Fabian już sobie odpuścił, a on dalej w to brnie.
Chciałam puścić muzykę i położyć się na łóżku, gdy zdałam sobie sprawę, że mam jeszcze jedną sprawę do załatwienia.
* * *
Stojąc przed drzwiami Anny, zastanawiałam się, jak zacząć rozmowę. Skoro Fabian z nią nie rozmawiał, to nie ma ona pojęcia, że wie, iż jest w ciąży. Bałam się, że jeśli powiem jej o tym tuż po otwarciu drzwi, to zamknie mi je przed nosem, a jeśli najpierw wejdę, a potem powiem, to każe mi wyjść.
Kiedy drzwi się otworzyły, a Anna zobaczyła, że to ja, uśmiechnęła się promiennie.
– Wchodź.
Chwilę stałam w miejscu, ale widząc jej pytający wzrok, odwzajemniłam uśmiech i weszłam.
– Chcesz coś do picia? Akurat robię sobie herbatę – powiedziała, idąc do pokoju.
– Możemy porozmawiać? – spytałam, nie chcąc tego przeciągać.
Jej mina nagle zrzedła.
Błądziła wzrokiem po mojej twarzy, zaczynając nerwowo mrugać. Może coś podejrzewała...
Gestem ręki pokazała mi, aby weszła do pokoju. Obie usiadłyśmy.
– O czym chciałaś porozmawiać? – spytała, drżącym głosem, jakby przeczuwała, że to coś złego.
Przez chwilę nie miałam pojęcia, jak ubrać to w słowa.
Nie wiedziałam od czego zacząć. I czy powinnam jej mówić, że to Maks się wszystkiego domyślił, bo zadałam mu pytanie, co by zrobił, gdyby jego była dziewczyna była w ciąży.
– Fabian... przez przypadek wygadałam się, że jesteś w ciąży. Z nim – powiedziałam w końcu, nie patrząc na nią.
Podniosłam wzrok, dopiero gdy usłyszałam jej cichy płacz.
Miała spuszczoną głowę, a jej ramiona unosiły się lekko i opadały.
Wstałam i usiadłam na oparciu fotela, który zajmowała i przytuliłam ją. Spodziewałam się innej reakcji z jej strony.
– Jak zareagował? – spytała, odsuwając się ode mnie.
– Był w szoku.
* * *
Od kobiety wyszłam po dwudziestej pierwszej.
Byłam zdziwiona jej reakcją, gdy powiedziałam jej prawdę – bo ostatecznie na to się zdecydowałam. Spodziewałam się wszystkiego: złości, żalu, napadu gniewu, a było kompletnie inaczej. Spokojnie wysłuchała, co mówię i kiedy skończyłam, powiedziała, że będzie musiała porozmawiać z Fabianem.
Odniosłam wrażenie, że jest mi wdzięczna, iż powiedziałam wszystko Fabianowi, bo ona sama nie miałaby odwagi tego zrobić. W zasadzie pamiętając jej zawahania, gdy rozmawiałyśmy na ten temat, właśnie na to wskazywały. Nawet jeśli ona nadal nie będzie miała odwagi, aby porozmawiać z Fabianem, jestem pewna, że on wcześniej czy później to zrobi.
Kiedy weszłam do mieszkania, usłyszałam głosy, dobiegające z pokoju Fabian. Po cichu podeszłam do drzwi i zaczęłam się przysłuchiwać.
– Ja mu nadal nie ufam – powiedział Maks.
– Pomógł mi. Mógł mnie zostawić samego z Anastazją, ale mi pomógł.
– No właśnie! Próbuje wkraść się w jej łaski!
– Boże, Maks! Przestań być taki podejrzliwy. Na początku też myślałem, że... że może chodzić o zemstę, ale sam widzisz, jak jest.
Spojrzałam na chłopaków przez szparę w drzwiach.
– Znam go dłużej i wiem, że... – Machnął ręką. – A zresztą. Kiedy chciałeś to załatwić, trzeba było dać mu dobitnie do zrozumienia, żeby zostawił twoją siostrę, a nie grzecznie z nim rozmawiać.
Kiedy skierował się od wyjścia, szybko cofnęłam się na początek przedpokoju. Nawet na mnie nie spojrzał, tylko poszedł do siebie, trzaskając drzwiami.
Czułam narastającą złość, bo Maks próbuje przekonać Fabiana do tego, że Michał chce się na nim zemścić, wykorzystując mnie do tego. Że to zło wcielone!
Postanowiłam zakończyć to raz na zawsze.
Bez pukania weszłam do pokoju Maksa. Leżał na łóżku, trzymając rękę na oczach.
– Możesz dać już spokój? – spytałam. – Ile jeszcze będziesz się czepiać Michała?
Gwałtownie poderwał się do pół-siadu.
– Anastazja, czy do ciebie nie dociera, że on może mieć wobec ciebie jakieś plany? – spytał ostrym głosem.
– Jesteś nienormalny! Przestań się wtrącać i zajmij się swoim życiem, a nie wpieprzasz się w moje!
– Skrzywdzi cię!
– I mówisz to ty! – Również zaczęłam krzyczeć. Spojrzał na mnie niezrozumiale, mrużąc oczy. – A ty co zrobiłeś Agnieszce, że wyjechała nawet...
– Wyjdź z tego pokoju – warknął, wstając. – Wyjdź z tego pokoju. Natychmiast!
25.
W pierwszej chwili nie dotarło do mnie, co mówi, bo skupiłam się na jego tonie. Był ostry jak brzytwa, jakbym powiedziała nie wiadomo co. Dopiero po kilku sekundach zdałam sobie sprawę, że to przez wspomnienie Agnieszki.
– Maks...
– Wyjdź, powiedziałem – powtórzył tym samym tonem i podszedł do drzwi, otwierając je na oścież.
Otworzyłam usta, żeby coś powiedzieć, ale widząc jego wzrok... spuściłam głowę i wyszłam. Gdy tylko przekroczyłam próg jego pokoju, drzwi się zamknęły.
Wypuściłam powietrze ustami i pomrugałam kilka razy. Michał wspominał, że był w niej zakochany. Nie powinnam wyciągać przeszłości na wierzch. Ruszyłam do pokoju, myśląc, że gdyby ktoś wspomniał o Olku, zareagowałabym tak samo.
Wiem, że to nie moja sprawa, ale byłam coraz bardziej ciekawa, do czego doszło między tą dwójką. Czy Maks jest taki właśnie przez Agnieszkę czy zawsze taki był?
Nie zdziwił mnie fakt, że będę chciała się tego za wszelką cenę dowiedzieć, bo z natury byłam ciekawska, ale... jak to zrobić i od kogo?
* * *
Kiedy rano się obudziłam, wzięłam telefon do ręki i zobaczyłam, że Anna chciałaby się spotkać. Przez chwilę zastanawiałam się, czy coś się stało, ale kolejny SMS od kobiety rozwiał moje obawy. Chciała się po prostu spotkać i pogadać. Nie miałam na dzisiaj żadnych planów, więc bez zastanowienia się zgodziłam.
Wstałam z łóżka i podeszłam do okna. Widząc, że jest ciepło, postanowiłam założyć jasną, przewiewną sukienkę.
Wchodząc do kuchni, zauważyłam Fabiana, który przeglądał coś na telefonie. Podniósł na mnie wzrok i uśmiechnął się, co odwzajemniłam.
– Wychodzę spotkać się z Anną – powiedziałam ostrożnie, chcąc zobaczyć jego reakcje.
Nie zaskoczyła mnie.
Wzdrygnął się i ukradkiem na mnie spojrzał. Wiedziałam, że jeszcze z nią nie rozmawiał, ale... no, pewnie sam nie wie, jak to zrobić – sam mi przecież mówił, że nie wie, jak kobieta zareaguje. Jednak tematem ich rozmowy nie będzie oddanie dwudziestu złotych, który można byłoby przenieść na inny termin albo kompletnie zignorować. Do ich rozmowy kiedyś będzie musiało dojść.
Podeszłam kubka, do którego nasypałam kawy.
– Anastazja – odezwał się w pewnym momencie Fabian, spoglądając na mnie – jak... – Potrząsnął głową i powrócił wzrokiem do telefonu.
– No, zacząłeś to dokończ – powiedziałam.
– Rozmawiałaś z Anną na temat dziecka? – spytał niepewnie, a ja przytaknęłam głową. – Jak... by zareagowała, gdybym do niej poszedł?
Wzruszyłam ramionami.
– Nie wiem, ale na pewno by cię nie wyrzuciła z mieszkania. Ona też się zbiera do rozmowy z tobą, tylko nie ma odwagi – wyrzuciłam z siebie. Osoby trzecie z reguły są niepotrzebne w takich sprawach, jednak tu... są niezbędne do pomocy.
Fabian więcej się nie odezwał, nadal sprawdzał coś w telefonie, a ja chcąc mu dać czas na myślenie, skierowałam się z kawą do pokoju. Będąc w przedpokoju, zauważyłam, że Maks kieruje się do kuchni. Zatrzymałam się na chwilę i otworzyłam usta, żeby coś powiedzieć... ale on nawet na mnie nie spojrzał, kompletnie mnie zignorował. Jakbym nie istniała. Pomrugałam kilka razy oczami i poszłam dalej.
Czy moje wspomnienie o Agnieszce naprawdę, aż tak go zabolało?
Nie wiem, ale miałam coraz większe wątpliwości, że ich związek zakończył się z jego winy. Chociaż...
* * *
Jak się okazało Anna chciała, abym przyszła do niej, bo... potrzebuje wsparcia. Dlaczego? Dlatego, że dzisiaj ma zamiar spotkać się z Fabianem i wszystko mu powiedzieć. Cieszyłam się, że w końcu się na to zdecydowała. Mimo iż nadal się obawiała, to kiedy powiedziałam jej o porannej rozmowie z bratem, jakby trochę się uspokoiła.
Chciała, abym opowiedziała jej, jaki teraz jest Fabian. Gdy zaczęłam mówić, w pewnym momencie się zacięłam. Nie wiem, może wszystko wyolbrzymiam i odbieram w zły sposób... ale kiedy o tym myślałam, to przyszła mi do głowy myśl, że Fabian w dalszym ciągu coś do niej czuje. Tyle tylko, że po tym, co jej zrobił, nie ma odwagi spojrzeć jej w oczy.
– Jednak – powiedziałam, gdy skończyłam mówić, wzruszyłam ramionami – trudno jest mi powiedzieć, jaki jest, bo do niedawna myślałam, że kompletnie inny. Zmienił się, to jest pewne.
– Dziękuję – powiedziała i przygryzła wargę. – Mam nadzieję, że w ostatnim momencie nie stchórzę i nie ucieknę – dodała, śmiejąc się.
– Oby nie – odpowiedziała, wtórując jej. – Dzwoniłaś już do niego?
Spuściła głowę.
– Jeszcze nie. Nie wiem, jak zacząć...
– Normalnie. – Dotknęłam jej ręki. – On już wie, więc myślę, że jeśli powiesz, że chcesz się z nim spotkać, będzie wiedział w jakim celu.
Anna spojrzała na swój telefon, potem na mnie, a ja przytaknęłam głową.
Wyszła do kuchni, a ja wstałam i zaczęłam się rozglądać po pokoju.
W pewnym momencie moją uwagę przykuło zdjęcie... a w zasadzie to dwa. Pierwsze, czyli takie, na którym jest z Fabianem. Roześmiani i szczęśliwi. Pokręciłam głową niedowierzająco, bo jeśli kobieta nadal trzyma to zdjęcie i to jeszcze w tak widocznym miejscu, musi nadal coś do niego czuć. I drugie zdjęcie, czyli to, na którym jest ona, Fabian, Michał i Maks, który obejmuje jakąś wysoką blondynkę, której figury mogłaby jej pozazdrościć niejedna kobieta. Znałam wszystkich, oprócz niej. Jednak nie potrzebowałam dużo czasu, aby skojarzyć, kto to jest.
– Umówiliśmy się u mnie wieczorem. Zostaniesz ze mną do tego czasu? – spytała niepewnie Anna, wchodząc do pokoju.
Obróciłam się w jej stronę, uśmiechnęłam szczerze i przytaknęłam głową. Miałam nadzieję, że ich rozmowa przebiegnie bardzo spokojnie.
– Mogę cię o coś spytać? – Spojrzała na mnie i uniosła jedną brew. – Kiedy w przypływie negatywnych emocji, wspomniałam w towarzystwie Maksa o Agnieszce... on był... – Podniosłam i opuściłam ręce, nie wiedząc, jak to ująć. – Zapanowała bardzo nieprzyjemna atmosfera. Wiesz, dlaczego tak reaguje? – spytałam niepewnie.
Przygryzła wargę i zaczęła błądzić wzrokiem po pokoju, jakby zastanawiając się, jak dużo może mi powiedzieć. Przez długi czas się nie odzywała, więc postanowiłam jakoś zacząć tę rozmowę.
– Zachowuje się tak, bo... ją kochał, a ona z nim zerwała?
– Nie – zaprzeczyła szybko, patrząc mi w oczy. – To on z nią zerwał.
– Wiedziałam – szepnęłam do siebie.
– Zerwał z nią, bo... zrobiła coś, czego żaden mężczyzna nie wybaczyłby swojej kobiecie. – Dotknęła ręką ust. – Nie mogę ci powiedzieć, co zrobiła, bo jestem jedyną osobą, która o tym wie i Maks mnie o to poprosił. Jednak mogę ci powiedzieć, że zmienił się tak właśnie po rozstaniu z Agnieszką. Naprawdę ją kochał, traktował ją jak księżniczkę – zamilkła na chwilę, a potem kontynuowała – uwierz mi, że o takiej miłości marzy każda kobieta. Był załamany i przez długi czas nie mógł się pogodzić z tym, co zrobiła. Skoro tak zareagował na wspomnienie o niej, myślę, że jego to nadal boli.
Nie chciałam więcej słuchać.
Poczułam się głupio. Nie wyglądał na załamanego, a ja... a ja znowu go doprowadziłam do takiego stanu, wszystko mu przypomniałam.
* * *
Od Anny wyszłam, gdy przyszedł do niej Fabian. Na początku myślałam, że zdążę wyjść zanim on się zjawi, ale tak się zagadałam z dziewczyną, że straciłam rachubę czasu. Kiedy zobaczyłam brata w drzwiach, byłam bardzo zdziwiona jego... oficjalnym ubiorem. Nie był to co prawda garnitur, ale mimo wszystko wyglądał jakby szedł na jakąś uroczystość.
Kiedy byłam już w mieszkaniu, zauważyłam, że jestem sama. Z jednej strony chciało mi się spać, ale z drugiej – chciałam jak najszybciej dowiedzieć się, jak przebiegła rozmowa mojego brata z Anną. Mógł mi nic nie powiedzieć na ten temat, ale zawsze jakaś możliwość jest, że to zrobi.
Słuchając w pokoju muzyki, usłyszałam w pewnym momencie otwieranie drzwi wejściowych. Myśląc, że to Fabian, zwlokłam się z łóżka i czym prędzej popędziłam do przedpokoju. Zdziwiłam się, gdy nikogo nie zauważyłam. Ostrożnie poszłam do salonu, aby zobaczyć czy kogoś tam nie ma, a następnie – gdy zobaczyłam, że salon jest pusty – skierowałam się do kuchni.
Przy stole siedział Maks z głową opartą na stole. Przez chwilę zastanawiałam się, czy coś się stało, jednak szybko z tego zrezygnowałam. Przypomniałam sobie ból w oczach Maksa, gdy wspomniałam o jego byłej. Usiadłam naprzeciwko niego.
– Maks, chciałabym cię przeprosić za to, co zrobiłam... – zaczęłam, ale nie skończyłam, bo on podniósł na mnie wzrok, a ja zauważyłam, że jest pijany.
– Usunęła moje dziecko, rozumiesz?! – spytał niewyraźnie, a ja rozszerzyłam oczy do niewyobrażalnych rozmiarów.
Nagle stanęły mi przed oczami wszystkie sceny, gdy rozmawialiśmy o ciąży Anny.
26.
Zrozumiałam, dlaczego tak zareagował, gdy spytałam go, co by zrobił, gdyby jego była dziewczyną była w ciąży. Zrozumiałam, dlaczego powiedział, że lepiej, iż Fabian teraz się o tym dowiedział...
– Maks – zaczęłam niepewnie – nie wiedziałam...
– A skąd miałaś wiedzieć?! – krzyknął niewyraźnie. – Wszystko było dobrze, a ty znowu wspomniałaś tę kobietę! Kochałem ją, a on usunęła moje dziecko! – Spojrzał na mnie, a ja ujrzałam w jego oczach łzy. – A wiesz... wiesz dlaczego to zrobiła?
Kiedy przez chwilę nic nie mówił, zrozumiałam, że czeka na moją odpowiedź.
– Nie wiem.
Maks otworzył usta, potem je zamknął i za chwilę znów otworzył. Wydał z siebie jęk i zaczął opadać w bok. Otworzyłam szeroko oczy i podbiegłam do niego, aby go przytrzymać. Kiedy jako tako usadowiłam go na krześle, zaczęłam się zastanawiać, co z nim zrobić. Jeśli ma jeszcze siłę współpracować, to da radę ze mną dojść do swojego pokoju. Jeśli nie... to klapa.
– Maks – odezwałam się głośniej, aby mnie usłyszał – dasz radę wstać?
Coś mruknął pod nosem, ale powoli podnosił się z krzesła. Przechylał się na boki, ale gdy stanął na prostych nogach, okręciłam jego ramię wokół swojej szyj i skierowałam się z nim do jego pokoju.
Położyłam go na łóżku i poszłam do siebie do pokoju.
Usiadłam i zaczęłam zastanawiać się nad tym, co usłyszałam od Maksa.
Był pijany (i to jak!), więc raczej nie ma opcji, żeby kłamał... zresztą jaki miałby w tym cel? To wszystko tłumaczy jego reakcje... Musiał to naprawdę przeżyć, skoro zmienił swoje podejście do miłości. Bardzo mu współczułam, nawet nie potrafiłam sobie wyobrazić, co musiał czuć...
Postanowiłam, że skoro Maks mi się już trochę zwierzył, to jutro dowiem się więcej. A przynajmniej spróbuję. Teraz jedyne na co miałam ochotę, to spać.
Sprawdziłam jeszcze telefon, czy nie dostałam jakieś wiadomości od Anny albo Fabian. Kiedy wyświetlacz był pusty, ściągnęłam ubrania i położyłam się do łóżka.
* * *
Następnego dnia obudziła mnie głośna muzyka, dochodząca z pokoju któregoś z chłopaków. Szybko narzuciłam na siebie ubrania i skierowałam się do wyjścia. Nie dlatego, że przeszkadzała mi muzyka, ale dlatego, że chciałam porozmawiać z Fabianem o tym, jak przebiegło jego wczorajsze spotkanie z Anną. Miałam nadzieję, że nie stało się nic złego.
Będąc w przedpokoju, wiedziałam już, że to Maks puszcza muzykę. Chciałam również z nim porozmawiać, ale najpierw postanowiłam załatwić sprawy z bratem.
Szybko jednak zmieniłam plany, ponieważ chłopaka nie było w pokoju. Zdziwiłam się, bo gdzie niby miałby się zatrzymać? Wątpię, żeby przenocował u Anny...
Nagle rozszerzyłam oczy, bo jeśli znowu poszedł się napić i doprowadził do takiego stanu jak ostatnio... to pewnie gdzieś teraz leży.
Wyszłam z jego pokoju i zrobiłam kilka kroków do Maksa, a następnie nie pukając, weszłam do środka.
Mężczyzna siedział na łóżku z zamkniętymi oczami, opierając się o ścianę.
– Maks, nie dostałeś żadnej wiadomości od Fabiana? – spytałam i kontynuowałam, gdy na mnie spojrzał. – Nie ma go w pokoju, a wczoraj...
– Dzwonił do mnie – przerwał mi. – Powiedział, że będzie wieczorem.
Wypuściłam powietrze ustami.
– Całe szczęście.
– Coś jeszcze? – spytał lodowatym głosem.
Pomrugałam kilka razy oczami, nie rozumiejąc jego zachowania.
Po chwili zrobiłam kilka kroków w jego stronę i przygryzłam wargę.
– Tak – odpowiedziałam w końcu. – Chciałabym cię przeprosić za to, że wspomniałam o Agnieszce. Wiem, że...
– Zamknij się! – warknął. – Przestań się interesować moim życiem. Nie twoja sprawa, kim była Agnieszka, co się z nią stało... ani nic, co jest z nią związane!
– Wczoraj mi mówiłeś, że usunęła...
– Co?! Nic ci wczoraj nie mówiłem.
Przez chwilę miałam ochotę się roześmiać. Mówił, a ja to doskonale pamiętałam, jednak szybko zdałam sobie sprawę, że w końcu był pijany i dlatego może nic nie pamiętać.
– Maks, naprawdę mi przykro...
– Co mi po tym?! Przestań się wpieprzać w moje życie!
– To ty pierwszy zacząłeś wpieprzać się w moje!
Podniósł ręce do góry.
– Przestaję! Chcesz się zadawać z Michałem? To się zadawaj! Gówno mnie obchodzisz ty i to, co robisz!
Jeszcze zanim skończył, wybiegłam z jego pokoju.
Nie wiem... coś mnie zabolało. Przecież tego chciałam, ale...
Z moich oczu zaczęły płynąć łzy, komplement nie mam pojęcia, dlaczego.
* * *
Po kilku godzinach siedzenia w pokoju i zastanawiania się nad powodem mojego płaczu, usłyszałam otwieranie i zamykanie drzwi wejściowych. Szybko wstałam, przecierając ostatni raz twarz chusteczką i wyszłam z pokoju. Nikogo jednak nie zastałam – czyli Maks musiał wyjść.
Zacisnęłam usta.
Zakochałam się w nim? Zauroczyłam? Przecież to niemożliwe! Nienawidzę ludzi takich jak Maksymilian. Wiem, dlaczego taki jest, ale mimo wszystko ten typ mężczyzn... jest dla mnie odrażający! Jednak...
Potrząsnęłam głową, bo sama już nie byłam pewna swoich uczuć.
Nienawidzę takich ludzi, a mimo to, gdy usłyszałam od niego, że nie interesuje go ja... zaczęłam płakać. To był okropny ból.
Wypuściłam powietrze i postanowiłam się przejść.
Wzięłam klucze z biurka i wyszłam z mieszkania.
Na początku chciałam iść do Anny, żeby z nią porozmawiać. Szybko jednak zrezygnowałam z tego pomysłu, ponieważ nie wiedziałam tak naprawdę, czy nie ma u niej Fabiana – a gdyby był, a ja bym zadzwoniła, to przerwałabym im rozmowę. Potem pomyślałam o Michale, ale... z nim nie mogłabym rozmawiać na temat Maksa i swoich nieokreślonych uczuć do niego.
Wiedziałam, że mogę tego żałować, ale weszłam do pubu, żeby napić się piwa. Zachowywałam się jak się zachowywałam, jednak dzięki temu o wszystkim zapomniałam, czułam się... dobrze.
Na szczęście nie spytali mnie o dowód, choć spojrzeli na mnie nieufnie. Wiedziałam, że wyglądam na starszą, niż jestem, ale nigdy wcześniej tego nie wykorzystywałam.
Usiadłam przy jednym ze stolików i zaczęłam sączyć piwo.
Po pewnym czasie zaczęłam się zastanawiać, czy Maks może coś do mnie czuć. W końcu nie chciał, żebym spotykała się z Michałem, nigdy nie podał konkretnego powodu, dlaczego. Mógł się o mnie po prostu martwić, ale... po pierwsze Michał NIE MIAŁ wobec mnie żadnych złych zamiarów, a po drugie – Maks znał mnie za krótko, żeby się o mnie martwić.
A może... dlatego, że mu się opierałam? W końcu żadna dziewczyna mu nie odmawiała...
– Co tu robisz? – Usłyszałam za plecami głos Michała.
Odwróciłam głowę i podniosłam szklankę z piwem.
– Myślę.
Usiadł naprzeciwko mnie i złożył ręce na stoliku.
– To chyba o czymś poważnym, skoro potrzebujesz do tego alkoholu – zauważył.
Wypiłam mniej więcej połowę zawartości szklanki, ale byłam pewna, że jestem już wstawiona.
– O swoich uczuciach – odpowiedziałam szczerze. – A ty, co tu robisz?
– Zauważyłem cię przez okno i pomyślałem, że wpadnę się przywitać. Potrzebujesz towarzystwa?
* * *
Na początku rozmawiałam z Michałem o jego wyjeździe do rodziny. A potem, gdy dokończyłam piwo, zaczęłam mu się zwierzać. Wiedziałam, że nie powinnam mu nic mówić, ale... słowa same wychodziły z moich ust, a w pewnym momencie już nawet nie wiedziałam, o czym do niego mówię.
Kiedy i Michał dokończył piwo, zaproponował, że mnie odprowadzi. Zgodziłam się, bo jeszcze kontaktowałam na tyle, żeby wiedzieć, że jeśli nie wrócę za późno, Fabian będzie się martwił.
– I co zrobisz z Maksem? – spytał chłopak, gdy wyszliśmy z pubu i skierowaliśmy się w stronę mojego bloku.
Wzruszyłam ramionami.
– Nie wiem. Nie wiem... czy on coś do mnie czuje – wyznałam szczerze.
– A ty do niego?
– Nie wiem...
Po chwili skręciliśmy w uliczkę, znajdującą się między dwoma budynkami. Michał się zatrzymał. Zrobiłam to samo i na niego spojrzałam, a on przybliżył się do mnie. Przeszedł mnie dreszcz, gdy dotknął dłonią mojego policzka.
– A co, jeśli podobasz się innemu chłopakowi? – spytał.
Spojrzałam na niego rozszerzonymi oczami.
Chciałam go spytać, czy ma na myśli kogoś konkretnego, ale w tym samym momencie, w którym otwierałam usta, on mnie pocałował.
Na początku robił to delikatnie, jakby próbował wyczuć, czy pozwolę mu na więcej. Sama nie wiem, dlaczego, ale rozchyliłam wargi, a jego język wkradł się do moich ust. Po chwili całowaliśmy się jak szaleni. Przyparł mnie do ściany budynku i zaczął błądzić rękami po moim ciele. Kiedy jedną ręką uniósł delikatnie moją sukienkę, poczułam powiew wiatru na udzie.
Zszedł ustami na szyję, a po kilku sekundach... nie czułam jego bliskości.
Otworzyłam oczy i zobaczyłam, że Michał leży na ziemi, a tuż nad nim Maks.
Zabrakło mi języka w gębie, widząc tę scenę.
Jasnowłosy na mnie spojrzał i nic nie mówiąc, podszedł do mnie, złapał za dłoń i zaczął kierować się w stronę mieszkania.
– Co ty robisz? Miałeś się nie wpieprzać w moje życie! – krzyknęłam, próbując wyrwać dłoń z jego uścisku.
Zatrzymał się i spojrzał mi w oczy.
– Ratuję cię przed popełnieniem głupstwa! – I znów zaczął mnie ciągnąć, a ja nie miałam już siły mu się wyrywać.
Pozostałą drogę do domu przebyliśmy w ciszy.
Kilka razy prawie upadłam, a Maks musiał mnie wtedy trzymać. Po którymś razie, oplótł swoją rękę wokół mojego biodra, komentując pod nosem: „Po coś ty piła?".
Kiedy weszliśmy do mieszkania, pomrugałam kilka razy oczami i odzyskałam w pełni świadomość tego, co się stało.
– Maks – warknęłam – dlaczego znowu się wtrąciłeś?! Powiedziałeś, że gówno...
– Dlaczego?! – spytał, śmiejąc się gorzko. – Nie wiedziałaś, co on chce zrobić? Co ty myślisz, że na pocałunkach by się skończyło?
Podszedł do mnie bliżej i spojrzał mi w oczy.
– A dlaczego ciebie to interesuje?
Patrzył mi głęboko w oczy, nic nie mówiąc. Staliśmy tak kilka sekund, gdy Maks nagle oblizał wargi i przez ułamek sekundy spuścił wzrok na moje usta. Następnie obrócił twarz i powiedział:
– Idź do pokoju.
Sam skierował się do siebie.
Przez chwilę stałam w miejscu, zastanawiając się, co to wszystko miało znaczyć. Mówi jedno, robi drugie. Miał się nie wpieprzać do mojego życia, to dlaczego to zrobił? Dlaczego tak go interesuje, co robię z Michałem...
Rozszerzyłam oczy, gdy przez moją głowę przebiegła pewna myśl. Pewna bardzo prawdopodobna myśl. Weszłam do pokoju mężczyzny bez pukania.
– Jesteś zazdrosny – powiedziałam przekonana, że tak właśnie jest.
– A ty pijana. Idź do pokoju.
Odwrócił się do mnie plecami.
Zacisnęłam usta i zrobiłam kilka kroków w jego stronę, dotykając jego ręki i próbując obrócić go w swoją stronę. Kiedy on sam to zrobił, nasze twarze dzieliła niewielka odległość.
– Nie zaprzeczasz – zauważyłam. – Jesteś o mnie zazdrosny.
Zlustrował moją twarz, kręcąc przecząco głową, a potem... potem po prostu mnie pocałował. Kiedy jego usta dotknęły moich, poczułam coś tak przyjemnego, że tego nie da się opisać. Dotknęłam jego twarzy dłonią i pogłębiłam pocałunek. Maks złapał mnie delikatnie za biodro i zaczął się ze mną kierować w stronę łóżka. Położył mnie na nim.
Oderwał się ode mnie i zamknął oczy.
A po chwili znowu powrócił do moich ust.
27.
Maks błądził dłońmi po moim ciele, nie odrywając ust od moich, a ja czułam się niesamowicie. Już byłam pewna, że coś do niego czuję, że to nie zwykłe zauroczenie.
Kiedy złapałam za skrawek jego bluzki i zaczęła unosić ją do góry, mężczyzna nagle wstał. Patrzył na mnie szeroko rozszerzonymi oczami i oddychał nierównomiernie.
Pokręcił przecząco głową, za którą się po chwili złapał.
– Nie mogę. Jesteś pijana. Nie wiesz, co robisz – powiedział, patrząc na mnie.
– Maks...
– Nie, nie, nie. – Zamknął oczy. – Wyjdź stąd. Zapomnijmy o tym.
Kiedy dotarł do mnie sens jego słów, nie mogłam uwierzyć, że to powiedział.
Zaczyna mnie całować, niewiele brakuje, żeby doszło do czegoś więcej, a on... każe mi wyjść i o tym zapomnieć.
Zacisnęłam usta i czując jak pod moimi powiekami zbierając się łzy, wybiegłam z jego pokoju.
Rzuciłam się na łóżko, twarzą w stronę poduszki.
Dlaczego kazał mi wyjść? Czy od samego początku nie tego właśnie chciał?
* * *
Nawet nie wiem, kiedy wczoraj zasnęłam, ale obudziłam się późno. Ból głowy był, ale nie taki jak ostatnim razem.
Usiadłam na łóżku i... schowałam twarz w dłonie, przypominając sobie, co się wczoraj wydarzyło. Zaczęło się od... tego, że nie wiedziałam, co czuję do Maksa – teraz już wiedziałam. I miałam nadzieję, że on do mnie czuje to samo. W końcu wczoraj, gdy powiedziałam, że jest zazdrosny... nie zaprzeczył, tylko mnie pocałował.
Był jeszcze Michał. Maks od początku do samego końca miał rację, z tym że ma on jakieś plany wobec mnie. Zasugerował, że mu się podobam, ale mimo wszystko nie powinien był... no właśnie, czego nie powinien? Maks uważa, że na pocałunkach by się nie skończyło, a ja sama nie wiem, do czego mogłoby dojść. Jednak... nic do niego nie czuję.
Nagle przypomniałam sobie, że wczoraj wieczorem miał wrócić Fabian. Szybko wstałam i popędziłam do jego pokoju, będąc ciekawa, jak przebiegła jego rozmowa z Anną. Zapukałam delikatnie do drzwi i nie słysząc przez dłuższy czas odpowiedzi, otworzyłam je, a moim oczom ukazał się śpiący brat. Postanowiłam go nie budzić.
Zerknęłam na drzwi do pokoju Maksa, zastanawiając się, czy do niego pójść. Teraz jestem trzeźwa, wiem, co czuję i... jestem pewna, że gdyby powtórzyła się sytuacja z wczoraj, nie przerwałabym tego.
* * *
Postanowiłam, że najpierw, przed pojęciem jakichkolwiek kroków, porozmawiam z Anną. W końcu kiedyś tworzyli grupę i mogła się czegoś dowiedzieć.
Kiedy jednak weszłam do jej mieszkania i zobaczyłam ją całą rozpromienioną, uśmiechnęłam się do siebie i zaczęłam z nią rozmawiać na temat jej wczorajszej rozmowy. Dowiedziałam się, że... postanowili spróbować z Fabianem jeszcze raz. Nie tylko ze względu na dziecko, które niebawem się urodzi, ale również dlatego, że oni nadal się kochają. Moje przypuszczenia, co do uczuć brata się sprawdziły.
Potem przyszedł temat Maksa.
Kiedy o wszystkim jej opowiedziałam, pokręciła niedowierzająco głową.
– Wiesz... trudno jest mi ci powiedzieć, czy on coś do ciebie czuje – stwierdziła. – Jednak skoro od początku chodziło mu o jedno, a kiedy już do tego doszło, on zrezygnował. – Wzruszyła ramionami. – Może... No, wiesz jaki on ma styl życia. Może zorientował się, że ty coś do niego poczułaś, a on nie chce się w nic pakować.
– Czyli uważasz, że nic do mnie nie czuje? – Znowu wzruszyła ramionami. – A jego zazdrość o Michała? Nie zaprzeczył, gdy go o to spytałam.
– Martwił się o ciebie? Jesteś siostrą jego przyjaciela i nie chciał, żeby i Fabian cierpiał. A logiczne, że jeżeli ty byś cierpiała, to on też. Kiedy jeszcze się wszyscy przyjaźniliśmy, odebrałabym takie zachowanie Maksa jako... wtedy bym pomyślała, że mógł się w tobie zakochać, ale teraz nie wiem.
No i ja teraz też już nic nie wiem...
Od Anny siedziałam kilka godzin, dopóki nie przyszedł do niej Fabian. Nie chciałam im przeszkadzać, skoro mają spróbować jeszcze raz, więc od razu się ulotniłam. Nie chciałam jeszcze wracać do mieszkania, więc poszłam do parku pomyśleć.
Usiadłam na ławce i włożyłam słuchawki w uszy.
Kobieta powiedziała, że kiedyś, jeśli Maks by się tak zachowywał, ona odebrałaby to jako zakochanie się we mnie... A jeśli on tak naprawdę się nie zmienił? Jeśli jego styl życia jest taką jakby skorupą przed... ponownym zranieniem?
Trudno mi uwierzyć, że tak zachowuje się mężczyzna, który nic nie czuje do dziewczyny! Kiedy między nami doszło do zbliżenia, on nie chciał iść dalej, bo byłam pijana, nie wykorzystał mnie, bo nie chciał mnie skrzywdzić!
* * *
Zapukałam trzy razy i kiedy usłyszałam głośne: „proszę", weszłam. Maks siedział przy biurku i czytał coś na komputerze.
– Maks – zaczęłam, starając się, aby mój głos nie drżał.
– Co? – spytał, nie odrywając wzroku od monitora.
Odchrząknęłam.
– Możemy porozmawiać?
Teraz już odwrócił głowę w moją stronę. Wstał z krzesełka i zrobił dwa kroki w moją stronę.
– Nie wydaje mi się, żebyśmy mieli o czym – powiedział, podkreślając każde słowo.
Przez chwilę się nie odzywałam, bo mężczyzna sprawiał wrażenie, jakby nie chciał nawet na mnie patrzeć.
– Ogólnie o wszystkim... o wczoraj.
– Miałaś o tym zapomnieć! To, co się wczoraj wydarzyło, było pomyłką.
Zamrugałam kilka razy oczami, nerwowo przełykając ślinę.
Poczułam jak w moich oczach pojawiają się niechciane łzy.
– Jak możesz...
– Nie mogę, rozumiesz?! Nie mogę... – Podszedł do mnie i spojrzał mi w oczy. Przygryzł wargę i chwilę się nie odzywał, jakby myślał nad tym, co chce powiedzieć. – Jesteś siostrą mojego przyjaciela...
Zmarszczyłam brwi. Co on, cholera, gadał?!
– Ahaa, czyli liczy się to, że jestem siostrą Fabiana, a nie twoje uczucia do mnie?
Przez kilka sekund się nie odzywał, a kiedy to zrobił, moje serce rozpadło się na milion kawałków.
– Nic do ciebie nie czuję.
KONIEC I SEZONU ;)
Komentarze (3)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania