Współlokator brata – sezon II rozdziały 1-14

II SEZON

1.

– Nic do ciebie nie czuję.

Z moich oczu poleciały łzy.

Maks zamknął oczy i spuścił głowę. Przełknął ślinę i zaczął głębiej oddychać.

Pokręciłam lekko głową.

– Nieprawda – zaprzeczyłam, drżącym głosem. – Czujesz coś do mnie. – Zrobiłam krok w jego stronę i złapałam go za twarz, a on otworzył szeroko oczy. – Maks, coś do mnie czujesz.

Delikatnie złapał moje dłonie i pokręcił przecząco głową.

– Nie, Anastazja, nie... Nie chcę nic do ciebie czuć – powiedział i opuścił moje dłonie, puszczając je. Spojrzał mi w oczy i znowu pokręcił głową. – Nie chcę, żeby między nami coś było.

* * *

Leżałam skulona w łóżku, a wokół mnie były porozrzucane chusteczki i myślałam nad tym, co się wydarzyło.

Wybiegłam z jego pokoju po ostatnim zdaniu, jakie wypowiedział. Przebywanie w jego towarzystwie za bardzo bolało.

Przypomniało mi się, co pewnego dnia powiedział Maks: „Twoje usta mówią nie, ale twoje ciało kompletnie się z nimi nie zgadza”. Z nim było tak samo. Wiedziałam, że coś do mnie czuje... ale nie chce tego. Nie chce, żeby między nami cokolwiek było.

– Ale, cholera, już jest! – powiedziałam do siebie.

Zamknęłam oczy i zacisnęłam usta, bo poczułam, że znowu zbiera mi się na płacz.

Ból, który czuję w środku jest nie do zniesienia.

* * *

Wczoraj poszłam spać płacząc, więc nic dziwnego, że wstałam ze spuchniętymi oczami. Przetarłam twarz dłonią wstałam. Zasnęłam w ubraniu, więc od razu poszłam do kuchni. Szczerze? Miałam nadzieję, że nie spotkam Maksa; nie mogłabym tego znieść.

I tu się pojawia problem – mieszkam z nim i nasze spotkania w kuchni, salonie, czy nawet w przedpokoju są nieuniknione. Nie wiem, co mam zrobić, bo nie wrócę znowu do ojca... nie po tym, co mi zrobił.

Oparłam się o blat stołu i zamykając oczy, wypuściłam powietrze. Wspomnienia wróciły. Nie bolały tak jak na początku, ale nadal czułam coś nieprzyjemnego w środku, gdy pomyślałam, że mój własny ojciec podniósł na mnie rękę. I nie, to, że był pijany, nie jest żadnym usprawiedliwieniem.

– Co jest, młoda? – spytał Fabian, wchodząc do kuchni.

Odchrząknęłam i otworzyłam oczy, następnie siląc się na uśmiech.

– W porządku. Co dzisiaj porabiasz? – spytałam.

– W zasadzie nic, wychodzę dopiero wieczorem do znajomych – odpowiedział, nie patrząc na mnie, a ja wiedziałam, co to znaczy.

– Fabian, wiesz, że będzie musiał... zmienić swoje życie, które niedługo i tak zmieni się o trzysta sześćdziesiąt stopni?

Spojrzał na mnie i westchnął.

– Wiem, siostra, wiem – odpowiedział, a ja zmarszczyłam czoło, gdy zobaczyłam na jego twarzy błąkający się uśmiech.

– Co jest?

Wzruszył ramionami i roześmiał się szczerze.

– Będę ojcem. To już wystarczający powód, żeby się cieszyć, ale poza tym... będę miał dziecko z kobietą, którą kocham.

Uśmiechnęłam się, gdy skończył. Patrzeć na szczęście osoby, którą się kocha, jest wspaniałym uczuciem. Podziwiam Annę, że wybaczyła Fabianowi zdradę... ja bym nie potrafiła.

Podeszłam do niego i położyłam rękę na jego ramieniu.

– Anna jest fantastyczną osobą – powiedziałam – nie zepsuj tego po raz drugi.

Położył swoją dłoń na mojej i spojrzał na mnie.

– Nie zamierzam. A ty, co dzisiaj porabiasz?

– Spotkam się z Anną. Muszę z nią porozmawiać.

Kiedy dokończyłam, mój głos się załamał. Chciałam z nią porozmawiać na temat Maksa, bo jest jedyną osobą, z którą mogę rozmawiać na jego temat i na temat swoich uczuć.

Zmiana mojego głosu nie przeszła niezauważona. Fabian odwrócił się do mnie przodem.

– Co się stało? – spytał, przybierając bardzo poważny ton.

– Nic – odpowiedziałam szybko. – Nie wyspałam się – pokazałam dłonią swoją twarz – co zresztą widać – dodałam, śmiejąc się. On mi jednak nie zawtórował.

– Anastazja, jeśli coś się dzieje, wiesz, że możesz mi powiedzieć. Powinienem być pierwszą osobą, która się dowie.

– Wiem, naprawdę, wiem... ale nic się nie dzieje, nie masz się o co martwić.

Przyglądał mi się przez moment, ale w końcu odpuścił. Spytał, czy zrobić mi kawy, a ja przytaknęłam głową.

Okłamywałam go, ale nie mogłam mu tego powiedzieć. Nie tylko dlatego, że jest przyjacielem Maksa, ale również dlatego, że nie chciałam, aby jego szczęście przepadło. A nieodwzajemniona miłość siostry na pewno by na to jakoś wpłynęła.

* * *

Bałam się, że Anna nie będzie chciała już słuchać o moich problemach, bo ostatnio tylko dlatego do niej przychodziłam. Mile się jednak zaskoczyłam, gdy powiedziała, że wysłucha mnie, bo od tego są przyjaciele. Ucieszyłam się, że ona uważa mnie za swoją przyjaciółkę.

– Nie sądzę – zaprzeczyła, gdy powiedziałam, że Maks nic do mnie nie czuje. – Już samo jego zachowanie względem ciebie temu zaprzecza.

– Powiedział, że nie chce nic do mnie czuć. Że nie chce, żeby między nami coś było – powiedziałam i wzięłam chusteczkę, aby wytrzeć cieknące łzy.

Przytuliła mnie.

– Zrozum go. Agnieszka zraniła go tak mocno, że... nie jest w stanie już żadnej kobiecie zaufać. Po prostu boi się, że ponownie zostanie zraniony.

Spojrzałam na nią.

– To co ja mam zrobić?

– Mogę się mylić, ale wydaje mi się, że musisz mu pokazać, iż jesteś godna zaufania i że go nie zranisz.

Przetworzyłam sobie w myślach słowa Anny i zdałam sprawę, że właśnie to muszę zrobić – pokazać mu, że może mi ufać.

I zrobię wszystko, aby tak się stało.

 

2.

Od Anny wyszłam kilka minut po siedemnastej. Dobrze nam się rozmawiało, ale mój brat do niej zadzwonił, że za pół godziny u niej będzie. Nie chcąc im przeszkadzać, pożegnałam się z kobietą.

Widziałam po Annie, że jest szczęśliwa z przebiegu sytuacji z Fabianem. To jak o nim mówiła, jak jej usta podnosiły się do góry, gdy tylko któraś wspomniała jego imię, świadczyło o tym, że naprawdę go kocha. Jak pomyślę sobie, że gdybym się z nią nie zaznajomiła i nie dowiedziała się o ciąży, to aż mnie ciarki przechodzą.

Weszłam do mieszkania, rzuciłam torbę w kąt pokoju i weszłam pod prysznic. Byłam sama, więc mogłam robić, co mi się żywnie podoba. Maks... on na pewno nie przepuściłby okazji, żeby pójść się napić i... zaliczyć. Potrząsnęłam głową. Nie chciałam o nim myśleć. Nie, gdy mogłam go sobie wyobrazić z inną kobietą...

Z jednej strony mieszkanie z nim pod jednym dachem, gdzie praktycznie cały czas będziemy się mijać, jest nieprzyjemne. Z drugiej jednak – właśnie dzięki takiemu ciągłemu kontaktu będę mogła mu jakoś pokazać, że go nie zranię, że mi na nim zależy.

Obwiązałam ręcznik wokół ciała i wyszłam z łazienki. Weszłam do kuchni, aby napić się wody, a kiedy z niej wychodziłam... zobaczyłam przed sobą Maksa. Otworzyłam usta, żeby coś powiedzieć, ale on mnie wyminął, wchodząc do kuchni.

Pomrugałam oczami. Zamierza mnie ignorować?

– Nie poszedłeś z Fabianem do znajomego? – spytała, obracając się w jego stronę. Byłam w ręczniku, ale gdybym najpierw poszła coś na siebie narzucić, jego mogłoby już w kuchni nie być.

– Nie – uciął krótko.

– Dlaczego?

Spojrzał na mnie, przerywając nalewanie wody do szklanki. Przyglądał mi się chwilę, aż w końcu odpowiedział:

– Nie miałem ochoty.

I wyszedł.

Zabolała mnie jego chłodność. Dlaczego nie może ze mną nawet normalnie porozmawiać? Czy to dlatego, że powiedziałam... no, właśnie – przecież ja mu nic nie powiedziałam. Musiał się domyślić.

Jak ja mam go do siebie przekonać, skoro on nawet ze mną nie chce rozmawiać?

W pokoju założyłam na siebie sukienkę i włożyłam słuchawki do uszu.

Nie wiem nawet, co lubi, czym się interesuje. Nic o nim nie wiem... Moimi jedynymi deskami ratunku są Fabian i Anna, którzy w końcu przez jakiś czas się z nim przyjaźnili. Jednak pierwsza osoba odpada, bo kiedy zacznę go wypytywać o Maksa, on zacznie coś podejrzewać – głupi nie jest. Druga osoba... nie mogę jej cały czas zawracać głowy swoimi problemami, nawet jeśli powiedziała, że jesteśmy przyjaciółkami. Ona ma swoje życie i swoje problemy.

Zamknęłam oczy, a po chwili znowu je rozszerzyłam.

Jest jeszcze jedna osoba, z którą mogę... a nawet muszę porozmawiać; nie tylko na temat Maksa.

* * *

Weszłam do pomieszczenia i rozejrzałam się dookoła w poszukiwaniu Michała. Idąc tu, zdałam sobie sprawę, że najważniejszą kwestią jest wyjaśnienie z nim tego, co miało miejsce kilka dni temu. Chciałam wiedzieć, czy jego pytanie o inne chłopaka, któremu mogę się podobać, tyczyło się jego osoby.

Kiedy mnie zauważył, zauważyłam, że sili się na uśmiech. W sumie nic dziwnego – po tym, co zrobił. W zasadzie do niczego nie doszło i myślę, że chłopak w odpowiednim momencie by to przerwał, ale coś jednak było.

– Cześć. Co tu robisz? – spytał, gdy do mnie podszedł.

Skrzywiłam się nieznacznie, gdy zobaczyłam jego lekko sine oko, które było wynikiem uderzenia Maksa.

– Chciałabym porozmawiać.

– Mam sporo pracy...

– Prawie nikogo nie ma – zauważyłam.

Spuścił głowę, wypuszczając powietrze ustami. Pokazał ręką stolik w kącie pomieszczenia i zaczął iść w jego stronę. Podążyłam za nim, wiedząc, że niechętnie podejdzie do tej rozmowy. Milczeliśmy, a Michał co jakiś czas spoglądał w stronę lady, aby zobaczyć, czy ktoś nie przyszedł.

– To, co się wydarzyło...

– Wiem, nie powinienem cię całować, tuż po tym jak powiedziałaś mi, że... czujesz coś do Maksa – przerwał mi, drapiąc się po karku.

– A dlaczego mnie pocałowałeś? – spytałam, nie będąc pewna, czy chcę znać odpowiedź.

Gwałtownie podniósł na mnie wzrok. Przez kilka sekund mi się przyglądał, po czym oblizał wargi i złożył ręce na stoliku.

– Wypiłem piwo i... jakoś tak.

– Czyli ci się nie podobam?

– Tego nie powiedziałem – przyznał niechętnie.

Między nami zapanowała niezręczna cisza.

Super, czyli nie mam się do kogo zwrócić w związku z Maksem. Bo nie sądzę, aby Michał – chłopak, któremu się podobał – chciał wysłuchiwać o chłopaku, który mi się podoba, a tym bardziej mi o nim opowiadać. Poza tym... polubiłam go, ale w obecnej sytuacji, nie będę mogła spędzać z nim czasu; nie chcę mu robić nadziej, nie chcę, żeby cokolwiek o nas myślał...

– Muszę się zbierać – powiedziałam i wstałam, zbierając swoją torebkę.

– Anastazja, między nami w porządku? – spytał, a ja nie wiedziałam, jak zareagować.

Uśmiechnęłam się i powiedziałam...

– Tak

… chociaż wszystko we mnie krzyczało „nie!”.

* * *

Po wyjściu od Michała jednego byłam pewna – najlepszą opcją będzie szczera rozmowa z Maksem, bo od nikogo nic się na jego temat nie dowiem. Zresztą... gdy myślę o ty, że oni się kiedyś przyjaźnili, to mężczyzna od tamtego czasu mógł się zmienić i to, co by mi powiedzieli, mogłoby okazać się niezbyt użyteczne.

Weszłam do mieszkania i od razu skierowałam się do swojego pokoju. Położyłam się na łóżku i obiecałam sobie, że jutro zbiorę w sobie odwagę i z nim porozmawiam. Zamknęłam oczy i już miałam włożyć w słuchawki w uszy, gdy zza ściany usłyszałam dziwne dźwięki.

Podparłam się na łokciu i zmrużyłam oczy.

– Maaaks. – Usłyszałam jęk jakieś kobiety.

Zamknęłam oczy, a po moich policzkach poleciały strumykiem łzy.

 

3.

Kiedy wstałam rano i podeszłam do lustra, aby zobaczyć, jak wyglądam, mało brakowało, abym padła. Mimo moich wczorajszych starań, długi czas nie mogłam zasnąć i musiałam przysłuchiwać się temu, co robią... Dopiero po jakimś czasie wpadłam na pomysł, żeby założyć słuchawki, skoro nie mogę spać. Nic więc dziwnego, że budząc się po przepłakanej nocy, wyglądałam strasznie.

Idąc do kuchni, w której o tej godzinie z reguły siedział Fabian, miałam nadzieję, że nie będzie mnie wypytywać, co się stało. Na szczęście w pomieszczeniu go nie było, więc pewnie został u Anny... Muszę mu powiedzieć, że wolałabym wiedzieć, gdzie zostaje na noc, jeśli nie wraca do domu.

W czasie gdy woda na kawę się gotowała, poszłam do łazienki się trochę ogarnąć. Zabrałam z pokoju ubrania i kosmetyczkę i zamknęłam się w pomieszczeniu.

Zanim zaczęłam nakładać korektor pod oczy, musiałam je zamknąć, bo poczułam, że zbierają się pod nimi łzy. W mojej głowie wbrew mnie pojawiały się obrazy Maksa, który nic sobie nie robi z moich uczuć. Nic mi nie obiecywał, ale... przyprowadzać kobietę do mieszkania, w którym wie, że będę? Może w ten sposób próbuje mnie do siebie zniechęcić? Być może, ale problem w tym, że to nie takie łatwe...

Po skończonym makijażu otworzyłam drzwi i... stało się to, czego chciałam uniknąć. Przede mną stał Maks z kobietą, z którą spędził wczorajszą noc. Wstrzymałam powietrze. Spojrzałam najpierw na nią, potem na Maksa i widząc, że on również mi się przygląda, spuściłam głowę i poszłam do kuchni, aby zalać kawę.

– To ta współlokatorka? – Usłyszałam szept dziewczyny i zmarszczyłam czoło.

– Tak, cicho. Do zobaczenia – odpowiedział szeptem Maks.

Stałam chwilę w kuchni, zastanawiając się, dlaczego mężczyzna jej o mnie mówił. Tak naprawdę było dużo opcji, więc nie nastawiałam się za bardzo na coś pozytywnego. Mógł na przykład mówić jej, że będą musieli zachowywać się cicho, bo mieszka z siostrą przyjaciela... Właśnie – może ja jestem dla niego tylko siostrą Fabiana.

W pewnym momencie wyczułam obecność mężczyzny w kuchni.

Zamknęłam na moment oczy, następnie biorąc kawę i kierując się do wyjścia.

– Anastazja...

– Musiałeś ją tutaj przyprowadzać?! – Wybuchłam. Sama nie wiem, dlaczego to powiedziałam, ale... po prostu wyrzuciłam to z siebie. – Naprawdę? Co chcesz przez to osiągnąć? – Nawet nie wiem kiedy z moich oczu zaczęły wypływać łzy.

Pomrugał kilka razy oczami, następnie je mrużąc.

Zaczął głębiej oddychać i zrobił minę... jakby było mu mnie szkoda.

Roześmiałam się.

– Co ty...

– Nie dotykaj mnie! – krzyknęłam, gdy dotknął dłońmi moich ramion. – Wczoraj pieprzyłeś się z jakąś kobietą, a teraz mnie dotykasz? – Potrząsnęłam głową. – Wiesz co? Mam w dupie, co i z kim robisz, ale... – mój głos się załamał, a płacz przerodził się w ryk.

Nie powiedziałam nic więcej. Wyminęłam mężczyznę i pobiegłam do pokoju, po drodze rozlewając kawę. Zamknęłam drzwi na klucz i oparłam się o nie, płacząc w dalszym ciągu.

– Porozmawiajmy! – krzyknął Maks, naciskając na klamkę. – Anastazja, proszę cię...

– Nie chcę z tobą rozmawiać, nie mamy o czym! Odejdź!

Kilka sekund stał pod drzwiami, milcząc i co jakiś czas, sprawdzając, czy nie otworzyłam drzwi. W końcu odpuścił.

– Kiedy się uspokoisz, porozmawiamy.

Roześmiałam się przez łzy.

Co on sobie, do cholery, myśli?!

Nie będę miała siły przekonywać go o swoich uczuciach, skoro on będzie... zachowywał się tak jak się zachowuje. Nie chcę cierpieć jeszcze bardziej niż teraz, a jeżeli będę patrzeć na to, co robi i przeżywać wszystko, to na pewno tak się stanie.

Odeszłam od drzwi i włożyłam słuchawki w uszy, żeby choć na chwilę przestać o tym wszystkim myśleć.

* * *

Do późna siedziałam zamknięta w pokoju, słuchając muzyki.

Nie chciałam rozmawiać z Maksem, o nie wiem, jak zachowywałabym się w jego towarzystwie; do tego, gdybyśmy byli sama na sam.

Wyszłam dopiero kiedy usłyszałam otwieranie drzwi wejściowych.

Uśmiechnęłam się do Fabiana i oboje poszliśmy do salonu.

– Jak u znajomych? – spytała, siedząc naprzeciwko brata.

– Nie byłem u nich. Zostałem u Anny. A ty co robiłaś?

Wzruszyłam ramionami. Nie chcesz wiedzieć.

– Do siedemnastej też byłam u Anny, a potem nudziłam się w domu – odpowiedziałam, starając się o obojętny ton głosu.

Między nami zapanowała cisza.

Fabian spuścił głowę, zagryzając wargę. Widziałam, że coś chce powiedzieć, ale nie miał odwagi...

– Co jest? – spytałam, mrużąc oczy.

Spojrzał na mnie i odchrząknął.

– Wiesz... chciałbym wyjechać gdzieś z Anią na kilka dni, ale...

– Ale?

– Ale nie chcę cię zostawiam samej – dokończył i mało brakowało, żebym nie walnęła otwartą dłonią w czoło.

– Ile razy ci mam, kurczę, mówić, że nie jestem już dzieckiem. Fabian, niedługo kończę osiemnaście lat i naprawdę nie potrzebuje nadzoru dwadzieścia cztery na dobę – powiedziałam ze śmiechem.

Zawtórował mi.

– Nie byłabyś, no nie wiem... zła?

– O co? Jedź i dobrze się baw! – Spojrzałam na niego, unosząc brew. – Póki możesz, bo gdy zaczniesz rok...

– Wiem, wiem – powiedział i przekręcił oczami. Wstał z podszedł do mnie, żeby poczochrać mnie po włosach. – Idę zobaczyć jakieś oferty.

Kiedy wyszedł, ja nadal cieszyłam się jego szczęściem.

Roześmiałam się, bo po części była to moja zasługa. Kto by pomyślał...

W jeden sekundzie posmutniałam, bo zdałam sobie sprawę, że gdy Fabian wyjedzie, zostanę sam na sam z Maksem. Niby nic to nie zmienia, bo i tak Fabian ostatnio rzadko bywał w domu... ale jednak będzie inaczej.

 

4.

Od rana nie miałam ochoty się z nikim spotykać ani z nikim rozmawiać, więc kiedy Michał do mnie dzwonił czy wysyłał SMS-y, po prostu je ignorowałam, mając nadzieję, że w końcu odpuści. Tak się też stało.

Dobra, powiedziałam mu, że między nami wszystko jest w porządku, mimo iż tak nie uważam. Już nawet nie chodziło o ten pocałunek i może to, że chciał wykorzystać fakt, iż jestem pijana (chociaż w to wątpiłam, jedynie Maks tak mówił), ale o to, że... podobam mu się. Nie powiedział tego wprost, jednak dał mi to do zrozumienia. Nie chciałam mu robić nadziej, więc nie chciałam się też z nim spotykać, bo w ten sposób mogłabym uniknąć nieprzyjemności. Dobrze mi się z nim rozmawiało i wolałabym, żebyśmy pozostali przy relacjach kolega-koleżanka, ale na to chyba było za późno.

Rzuciłam telefon na niepościelone łóżko i skierowałam się do wyjścia. W przedpokoju zobaczyłam Fabiana, który najwyraźniej gdzieś się wybierał.

– Cześć – zaczęłam. – Gdzie idziesz?

– Znalazłem coś świetnego – powiedział i zaczął gestykulować rękami. Uśmiechnęłam się do siebie, widząc jego szeroki uśmiech. – Kilka godzin autem, pogoda na dni naszego wyjazdu ma być piękna, więc muszę się tylko Ani spytać, czy jej pasuje. – Podszedł do mnie i pocałował mnie w policzek. – Będę wieczorem.

– Pozdrów Annę.

Skierowałam się do kuchni, zastanawiając się, co dzisiaj będę robić. Pogoda za oknem była okropna – niebo było mocno zachmurzone, padał deszcz i coś mi się wydawało, że niedługo zacznie się burza. Wzruszyłam ramionami. Może obejrzę jakiś film albo dokończę książkę...

Sięgnęłam po kubek i w tym samym momencie poczułam czyjąś obecność w kuchni. Nie musiałam długo rozmyślać, kto to może być, bo mój brat już wyszedł. Zacisnęłam szczękę i zabrałam się do robienia porannej kawy, ignorując wpatrzonego we mnie Maksa.

Odchrząknął.

– Możemy teraz porozmawiać czy znowu zachowasz się jak dziecko i zamkniesz się w pokoju? – spytał spokojnie.

Odwróciłam się do niego, opierając o blat.

– Nie zachowałam się jak dziecko, po prostu nie miałam ochoty z tobą rozmawiać.

– A teraz masz ochotę?

– Nie – ucięłam krótko i znowu zabrałam się za robienie kawy.

Miałam nadzieję, że skoro wie, iż znowu z nim nie porozmawiam – swoją drogą nie wiem o czym – to sobie pójdzie. Niestety zamiast tego zrobił kilka kroków w moją stronę i westchnął.

– Powiesz mi, dlaczego wczoraj płakałaś?

Kiedy skończył, rozszerzyłam oczy.

Cz on jest poważny? Wie, że coś do niego czuje, przyprowadza do naszego mieszkania jakąś kobietę i pyta mnie, dlaczego płakałam?

Obróciłam się gwałtownie w jego stronę. Dzieliła nas niewielka odległość i zanim coś powiedziałam, musiałam przełknąć ślinę.

– A miałam się śmiać? Sprowadzasz na noc jakąś laskę, spędzasz z nią noc, słyszę to, czego wolałabym nie słyszeć...

– Czekaj – przerwał mi – ty jesteś zazdrosna? – spytał, jakby niedowierzająco.

Wstrzymałam oddech.

Co za palant!

– Idź do diabła – powiedziałam cicho, bo poczułam, że moje oczy napełniają się łzami.

Odwróciłam się ponownie w stronę szyby, gdy pierwsza łza popłynęła po policzku.

Nie mogłam uwierzyć, że spytał mnie, czy jestem zazdrosna. Przecież to oczywiste, że jeśli dziewczynie ktoś się podoba, to po takiej sytuacji będzie zazdrosna! Ba, po takiej sytuacji powinna sobie odpuścić...

Stojąc i patrząc na paskudną pogodę za oknem, usłyszałam dzwonek do drzwi. Maks poszedł otworzyć, a ja dopiero wtedy otarłam policzek.

– Co ty tu robisz? – spytałam groźny głos mężczyzny. – Spieprzaj stąd!

– Nie przyszedłem do ciebie. – Usłyszałam głos Michała. – Jest Anastazja?

– Powiedziałem spieprzaj!

– Cześć – wtrąciłam się, zatrzymując drzwi, aby Maks ich nie zamknął. – Co tu robisz? – spytałam, ignorując natarczywe spojrzenie chłopaka.

– Nie odbierałaś telefonów, nie odpisywałaś na SMS-y, zastanawiałem się, czy coś się stało.

– To chyba znaczy, że nie ma ochoty na twoje towarzystwo – ponownie odezwał się Maks.

Zgromiłam go wzrokiem.

– Nie, nic się nie stało. Miałam wyciszony telefon. Wejdź – powiedziałam i zrobiłam miejsce w drzwiach, ale błękitnooki szybko je zablokował. – Co ty, do cholery, robisz?!

– Nie zgadzam się, żeby on przebywał w moim mieszkaniu – warknął.

Tego było za wiele.

– Wyobraź sobie, że ja też tu mieszkam! Poza tym ja tobie nie zabraniam sprowadzać do domu nie wiadomo kogo! – Popchnęłam go, a on najwidoczniej się tego nie spodziewał, bo cofnął się kilka kroków. – Chodź do mojego pokoju. – Złapałam Michała za rękę i skierowałam się do siebie.

Jeszcze tego brakuje, żeby mi mówił, kto może do mnie przychodzić, a kto nie.

Zamknęłam za nami drzwi i wypuściłam powietrze przez usta, zamykając oczy.

Po kilku sekundach stania i zastanawiania się, co to miało znaczyć, powiedziałam chłopakowi, aby usiadł i spytałam, czy chce coś do picia. Poprosił herbatę, a ja wyszłam do kuchni. W przedpokoju nadal stał Maks, patrząc na drzwi mojego pokoju. Zignorowałam go i zabrałam się do robienia herbaty.

– Nie zrozumiałaś, co powiedziałem? – spytał mężczyzna, wchodząc do kuchni.

Nie odpowiedziałam, ale on nie dał za wygraną.

– Nie zgadzam się, żeby...

– A co mnie obchodzi twoja zgoda? Ty sobie sprowadzasz do mieszkania jakieś kobiety, to dlaczego ja nie mogę zaprosić tutaj kolegi?

– Zapomniałaś co on ci zrobił?

Roześmiałam się pod nosem.

– No właśnie, on mi nic nie zrobił. Ty uważasz, że mogło dojść do czegoś więcej... ale do niczego nie doszło! Sam sobie dopisałeś historię.

Pokręcił przecząco głową, zaciskając usta i nie powiedział nic więcej, tylko wyszedł z kuchni. Usłyszałam jak trzasnął drzwiami.

Trudno...

W zasadzie nie chciałam się z nikim teraz spotykać, ale... lepsze jego towarzystwo, niż rozmowa z Maksem.

Po kilku minutach wróciłam do pokoju z herbatą, którą położyłam na stoliku. Usiadłam obok Michała.

– Naprawdę chciało ci się jechać tutaj w taką pogodę? – spytałam, nadal nie wierząc, że chodziło tylko o to.

Spojrzał na mnie i westchnął.

– Powiedziałaś, że między nami wszystko w porządku i... zastanawiałem się, czy nie zmieniłaś zdania.

– Nie, nie zmieniłam, naprawdę miałam wyciszony telefon.

… a tak naprawdę skłamałam, gdy powiedziałam, że jest w porządku. Nie było. Nie chciałam się podobać Michałowi, bo... odpowiadała mi nasza relacja kumpli.

– A... z Maksem chyba nie najlepiej, co?

Przygryzłam wargę.

Nie wiedziałam, ile mogę mu powiedzieć na ten temat. Nie tylko dlatego, że mu się podobam, ale również dlatego, że... no, nie ufam mu tak jak Annie.

Wzruszyłam ramionami.

– Słyszałeś, jak jest.

* * *

Michał siedział u mnie ponad godzinę, a w tym czasie przypomniałam sobie, dlaczego tak lubię spędzać czas w jego towarzystwie. Naprawdę, nie było chwili, żebym się nie zaśmiała. Poprawiał mi humor, ale też mogłam z nim porozmawiać na normalne tematy. Oczywiście – nie poruszałam nic, co związane z Maksem lub Fabianem i Anną.

W pewnym momencie usłyszałam dźwięk telefonu. Szybko wzięłam go do ręki i kiedy zobaczyłam imię Ani na wyświetlaczu, odebrałam, odchodząc kilka kroków od chłopaka.

– Tak? – spytałam.

– Anastazja – zaczęła, a ja już po samym głosie poczułam, że coś jest nie tak. – Możemy się spotkać? Naprawdę, muszę z kimś porozmawiać – zacięła się na chwilę – a ty jesteś najbliższą mi osobą.

– Jasne... jasne!

– Jestem teraz u siebie, będę na ciebie czekać.

Rozłączyłam się i spojrzałam na Michała, który przyglądał mi się badawczo.

– Muszę iść. Czy... mógłbyś mnie podwieźć? – spytałam. Lubiłam spacerki, ale w tę pogodę, to nie najlepszy pomysł.

– Pewnie.

 

5.

Michał podwiózł mnie pod samą klatkę kobiety. Szybko się z nim pożegnałam i pobiegłam do niej. Mimo starania się tak nie myśleć, w mojej głowie pojawiały się najczarniejsze scenariusze. Od zakończenia związku, aż do... poronienia.

Pokręciłam przecząco głową, starając się wyrzucić takie myśli i weszłam do jej mieszkania bez pukania.

Zauważyłam ją siedząco na kanapie ze spuszczoną głową. Dopiero kiedy mnie zauważyła, podniosła się.

– Szybko jesteś. Byłaś gdzieś w pobliżu? – spytała, oblizując nerwowo wargi.

– Nie, Michał mnie podwiózł. Co się stało, Ania? – Podeszłam bliżej.

Obje usiadłyśmy, a ona wypuściła powietrze.

– Pewnie wiesz, że Fabian chce wyjechać na kilka dni – zaczęła nie patrząc na mnie. – I... boję się, że chce mi się oświadczyć.

Rozszerzyłam oczy.

– To świetnie... nie, chwila. Boisz się tego? – spytałam, niedowierzająco. Otworzyła usta, ale po chwili je zamknęła. – Ty... nie jesteś pewna, czy Fabian... czy chcesz być z Fabianem na całe życie?

– Nie, absolutnie nie! Ja jestem tego pewna, kocham go i... jasne, że chciałabym być jego żoną! Ale...

– Ale? – powtórzyłam, gdy się zacięła.

– Ale nie wiem, czy on by mi się oświadczył, bo mnie kocha i też chce ze mną spędzić resztę życia, czy... tylko ze względu na dziecko.

Przez kilka sekund myślałam nad tym, co powiedziała kobieta.

Pokręciłam głową.

– Nie sądzę. On cię kocha, nawet nie wiesz, jaki jest teraz szczęśliwy. Gdyby faktycznie się oświadczył, to na pewno nie tylko ze względu na dziecko.

Spojrzała mi w oczy, a ja dostrzegłam w nich łzy.

– Tak myślisz?

– Jestem pewna – powiedziałam i przytuliłam kobietę.

Mimo moich zapewnień, widziałam, że Anna ma nadal wątpliwości, co do tego. Miałam się między nich nie wtrącać, ale... wpadłam na pomysł – oczywiście nie powiedziałam o nim kobiecie – że mogłabym z nim na ten temat porozmawiać. Jasne – nie wyskoczyłabym mu z tekstem, że jego dziewczyna coś podejrzewa, ale spróbowałabym go jakoś podejść, żeby (jeśli faktycznie ma zamiar się oświadczyć) sam mi o tym powiedział.

Przez następną godzinę rozmawiałyśmy głównie o dziecku. Ania pokazała mi kilka swoich ubranek, gdy jeszcze była niemowlęciem, które znalazła u swoich rodziców na strychu. Uważam, że to fajne, gdy nasze ubranka nosi nasze dziecko. Powiedziała również, że nie może się doczekać, gdy przyjedzie z Fabianem z wyjazdu, bo ustalili, że wtedy pójdą do sklepu po najpotrzebniejsze rzeczy.

Później rozmowa przeszła na Maksa.

– Może on w ten sposób próbuje pokazać, że mu na tobie zależy? – podsunęła, gdy opowiedziałam jej, co się działo. – Nie wiem, on nigdy się tak nie zachowywał.

– Powiedział, że nie chce nic do mnie czuć ani nie chce, żeby między nami coś było.

– Może kłamał. – Wzruszyła ramionami. – W końcu po sytuacji z Agnieszką... Chcę powiedzieć, że on tak naprawdę coś do ciebie czuje, ale broni się przed tym, bo... nie chce znowu zostać zraniony.

– Przecież ja mu wyznałam swoje uczucia...

– Wyznałaś?

Zmarszczyłam czoło i otwierałam usta, żeby coś powiedzieć, ale po chwili je zamknęłam.

– Nie wprost, ale...

– No właśnie – przerwała mi. – Mężczyźni nie dostrzegają, gdy dziewczyna jest w ich zakochana, oni muszą to od niej usłyszeć. Z tego co pamiętam, jak mi mówiłaś, to tylko go spytałaś, czy coś do ciebie czuje, a on powiedział, że nic nie chce do ciebie czuć. Jednak ty nie powiedziałaś mu, że... no, sama wiesz.

– Myślisz, że powinnam mu powiedzieć o swoich uczuciach?

– Nie wiem – odpowiedziała błyskawicznie. – Nie wiem, czy to właśnie o to chodzi... mówię ci tylko, co myślę o tej sytuacji.

* * *

Z mieszkania Ani wyszłam chwilę po zakończeniu rozmowy na temat Maksa.

Rzeczywiście nie wyznałam mu wprost swoich uczuć, ale czy on jest naprawdę taki głupi, żeby nie domyślić się tego? Szczególnie po tej sytuacji, gdy przyprowadził do domu jakąś kobietę, a ja... nie potrafiłam z nim o tym porozmawiać, bo praktycznie od razu zaczęłam płakać. I nagle mnie olśniło. I może on się po tej akcji zorientował i właśnie o tym chciał porozmawiać?

Pozostało mi jedno wyjście, którego w zasadzie już na początku powinnam się podjąć – szczera rozmowa... Tylko jeśli to, co powiedziała Ania, będzie błędnym myśleniem... moje serce ucierpi na tym po raz drugi.

Wiedziałam, że Fabiana nie ma, bo dostałam od niego SMS-a, że ma coś do załatwienia na mieście i żebym nie martwiła się, gdy wrócę, a jego nie będzie. Uśmiechnęłam się do siebie, bo rozmowa z nim pomogła – wiedział, że martwiłabym się, gdyby go nie było.

Przed wejściem do mieszkania wzięłam głęboki wdech i wydech, starając się w ten sposób przygotować na rozmowę z Maksem, która może skończyć się tylko szczęśliwie lub nieszczęśliwie dla mnie. Nacisnęłam klamkę i otworzyłam drzwi, wchodząc powoli do środka. Po chwili stanęłam i przymrużyłam oczy, starając się usłyszeć głos mężczyzny.

– Dobra, to do wieczora – powiedział i puścił całusa, a moje serce stanęło.

Niewiele myśląc, wybiegłam z mieszkania.

W mojej głowie pojawił się obraz nowej kobiety, która miałaby przyjść do naszego mieszkania, żeby uprawiać seks z Maksem. Może dramatyzowałam, niekoniecznie musi właśnie tak być, ale... ton jego głosu, gdy to mówił, ten całus na końcu...

Musiałam to wszystko przemyśleć i postanowiłam wybrać się do lasu, gdzie będzie cisza i spokój.

* * *

Siedziałam w jakimś nieznajomym miejscu w lesie – co w zasadzie nie jest dziwne, bo nigdy w tych okolicach nie byłam – i myślałam nad tym, co powiedzieć Maksowi. Czy w ogóle mu powiedzieć... Druga opcja jest taka, że nie powiem nic, będę starała zachowywać się normalnie, aż do momentu, w którym moje uczucie do niego minie... Bo kiedyś musi minąć, prawda?

Zakochana byłam tylko raz i naprawdę długo zbierałam się po zdradzie Olka. Teraz uważam to za kompletną głupotę, ale w tamtym czasie przestałam jeść, wychodzić z domu – przez kilkanaście dni nawet opuściłam szkołę, przez co później miałam niemałe problemy. W końcu jednak powiedziałam „dość!”. Zaczęłam zmieniać swojego życie, staram się wrócić do siebie, stanu jeszcze sprzed zerwania z Olkiem.

Dlatego uważam, że teraz też mi się może udać wyleczyć z Maksa – potrzebuję tylko czasu.

– Co ty tu robisz? – Wstałam gwałtownie z kamienia, gdy usłyszałam głos mężczyzny. Obróciłam się do niego i zmierzyłam go wzrokiem, aby zobaczyć, czy ma strój do biegania. Nie miał.

– A ty?

– Fabian się o ciebie martwi. Próbował się do ciebie dodzwonić, ale ty nie dajesz znaku życia...

– Telefon mi się rozładował – powiedziałam, gdy przypomniałam sobie, że gdy wychodziłam od Anny bateria była na wykończeniu. Miałam go podładować w domu, ale wyszło jak wyszło.

Przez chwilę między nami panowała cisza. Zastanawiałam się, czy Maks znalazł się tutaj, bo mnie szukał, czy akurat przypadek chciał, że tędy przechodził...

Spuściłam głowę i ruszyłam przed siebie, nie chcąc już dłużej martwić Fabiana.

Kiedy przechodziłam obok Maksa, ten złapał mnie za ramię, a moje ciało przeszedł dreszcz.

– Anastazja, porozmawiajmy – poprosił.

– Nie teraz – odpowiedziała i chciałam wyrwać ramię, ale na marne. To nie był żelazny uścisk, ale mimo wszystko miał więcej siły ode mnie. Nie miałach ochoty wyrywać mu się i robić scen, więc też na niego spojrzałam. – Maks, czy mamy o czym rozmawiać?

– Tak – powiedział pewnie. – Chcę porozmawiać o tym, co jest między nami.

Wstrzymałam oddech i rozszerzyłam oczy.

 

6.

Patrzyłam na niego rozszerzonymi oczami.

– O nas? – spytałam, nie będąc pewna, czy dobrze usłyszałam.

– Tak – odpowiedział, patrząc mi w oczy i rozejrzał się dookoła. Wskazał na pień drzewa. – Usiądźmy.

Niepewnie poszłam za nim, bo nie wiedziałam, co się dzieje. Kompletnie nie miałam pojęcia, dlaczego Maks postanowił porozmawiać o czymś, czego jego zdaniem do tej pory nie było. Tak naprawdę... NAS nie było nigdy.

Spuściłam głowę.

– Anastazja... – zaczął i spuścił głowę. Nagle jakby ożył i zmienił temat. – Powiedz, dlaczego płakałaś?

Już miałam podnieść głowę i spojrzeń na niego rozszerzonymi oczami, gdy zaśmiałam się kpiąco pod nosem.

– Nie wiesz? – spytałam.

Nie odzywał się przez dłuższą chwilę, a ja zastanawiałam się, czy on jest naprawdę tak głupi i się nie domyślił, czy po prostu chce się upewnić.

– Wiem – powiedział i westchnął głośno. – Posłuchaj... ja potrzebuję czasu.

– A jakoś dla innych nie potrzebowałeś – warknęła, spoglądając na niego.

Błądził po mojej twarzy i zatrzymał wzrok na kilka sekund na moich oczach.

– Do nich nic nie czuję...

– Do mnie podobno też nie – przerwałam Maksowi, a on zamknął oczy.

– Wysłuchasz, co mam do powiedzenia, czy będziesz mi przerywać? – spytał spokojnie, a ja zdałam sobie sprawę, że jak do tej pory zachowałam się głupio. – Wysłuchasz do końca?

Przytknęłam głową.

Maks niespodziewanie złapał mnie za dłoń, a mnie przeszedł dreszcz. Spojrzałam na niego i zobaczyłam, jak błądzi wzrokiem po ziemi, co chwila oblizując wargi.

– Znasz historię z Agnieszką – stwierdził, ale mimo wszystko przytaknęłam głową. – Kiedy... się rozstaliśmy nie chciałem ponownie zostać zraniony i to tak cholernie mocno jak przez nią – mówiąc, stopniowo podwyższał ton głosu. – Nie chciałem też ranić żadnej kobiety, dlatego postanowiłem mieć z nimi układy jakie miałem do tej pory. Obje strony są zadowolone, a żadne negatywne uczucie nie wchodzi w grę.

– Co to ma wspólnego ze mną? – spytałam, nie wiedząc dokąd ta rozmowa zmierza.

Maks spojrzał na mnie, podnosząc brew, a ja przygryzłam policzek od środka i pokazałam palcami, jak zamykam usta i wyrzucam klucz.

– Kiedy zobaczyłem ciebie w łazience, widząc większość twojego ciała... z tobą też chciałem mieć taki układ. Im bardziej zaprzeczałaś, tym bardziej mi zależało, aby układ doszedł do skutku. – Zaciął się na chwilę. – Jednak... im bardziej cię poznawałem, tym bardziej zaczęło mi na tobie zależeć. Na tobie, nie na tym pieprzonym układzie. Broniłem się przed tym, jak mogłem. Wmawiałem sobie, że to nieprawda, że... po prostu brakuje mi drugiej osoby, która byłaby ze mną nie tylko ze względu na seks. Stopniowo zaczynałem w to wierzyć, więc kiedy spytałaś mnie, czy coś do ciebie czuję... powiedziałem, że nie. Potem dalej w to brnąłem, okłamując siebie, ale kiedy zobaczyłem, jak płaczesz z mojego powodu, moje serce pękło.

Spojrzał na mnie, napinając mięśnie twarzy.

Zmrużyłam oczy.

– Czyli coś do mnie czujesz? – Wiedziałam, że w moim głosie słychać nadzieję.

– Tak, ale... Anastazja, znamy się za krótko, żebym mógł stwierdzić, że mnie nie zranisz. Nie twierdzę, że jesteś taka jak Agnieszka – zaśmiał się pod nosem – nawet w połowie nie jesteś taka jak ona. Jednak, mimo wszystko, wolałbym cię bliżej poznać. Dowiedzieć się jaka naprawdę jesteś. Wiedzieć, że to, co między nami by było... nie byłoby zbyt pochopnym krokiem.

Siedzieliśmy chwilę w ciszy.

Jego dłoń ściskała moją.

Przetwarzałam w myślach to, co usłyszałam od Maksa.

– Więc... co teraz? – spytałam niepewnie.

Wzruszył ramionami.

– Spędzajmy ze sobą więcej czasu, żebyśmy oboje mogli się bliżej poznać – odpowiedział i uśmiechnął się delikatnie.

Anna miała rację – Maks potrzebował zapewnienia, że go nie zranię.

– Skoro mamy ze sobą spędzać więcej czasu, to może się przejdziemy? – spytałam, uwalniając swoją dłoń i wstając.

Mężczyzna rozszerzył oczy i wstał gwałtownie.

– Teraz to czym prędzej wracamy do mieszkania, bo Fabian mnie zabije, gdy dowie się, że cię znalazłem, a go nie powiadomiłem.

Roześmiałam się, wyobrażając sobie tę scenę.

Maks pokazał dłonią na ścieżkę, prowadzącą do wyjścia z lasu i mówiąc:

– Kobiety mają pierwszeństwo.

 

7.

Szliśmy z Maksem ramię w ramię, nic nie mówiąc.

Cieszyłam się po tym, co od niego usłyszałam, bo w pewnym momencie naprawdę myślałam, że on kompletnie nic do mnie nie czuje... no, przynajmniej nic pozytywnego. Jednak nie byłam pewna, co do tej znajomości. Znaczy pomysł z bliższym poznaniem siebie jest genialny, ale nie wiem, czy dam radę, gdy zauroczę się nim jeszcze bardziej, a on ostatecznie powie, że to nie to, czego szuka.

– Wiesz, co masz mówić? – spytał mnie w pewnym momencie Maks, przerywając moje rozmyślania.

Spojrzałam na niego i pomrugałam kilka razy oczami, następnie kręcąc delikatnie przecząco głową.

– A... co mam mówić?

– Fabian naprawdę był zły, gdy nie mógł się do ciebie dodzwonić. Jeśli się dowie, że cię znalazłem i nie dostał ode mnie żadnej wiadomości, to... to serio mnie zabije – dokończył, a ja zaczęłam się śmiać.

– Dobra – powiedziałam, dalej się śmiejąc – jeśli spyta, powiem, że spotkaliśmy się na klatce. Jak w ogóle znalazłeś się w lesie? – Zlustrowałam go wzrokiem. – Raczej nie byłeś pobiegać.

Zauważyłam jak jego twarz w jeden sekundzie się spięła. Przez chwilę się nie odzywał, a kiedy w końcu to zrobił, zdziwiła mnie jego odpowiedź.

– Fabian spytał, czy nie wiem, gdzie jesteś, a kiedy odpowiedziałem, że nie i powiedział... że nie odbierasz telefonów, a u Anny cię nie ma... postanowiłem cię znaleźć.

– Fabian się martwił – powiedziałam pod nosem.

– Nie tylko on – skwitował Maks cicho, a ja spojrzałam na niego rozszerzonymi oczami. – Płakałaś przeze mnie... w mojej głowie pojawiły się naprawdę czarne scenariusze.

Może to niezbyt właściwa reakcja w tamtym momencie, ale na moich ustach pojawił się delikatny uśmiech. On naprawdę się o mnie martwił.

– Anastazja, może się przebiegniemy, bo twój brat nadal nie wie, co z tobą?

– Nie ma mowy! – krzyknęłam, zaczynając się śmiać. – W przeciwieństwie do twojej kondycji... moja jest w opłakanym stanie – wytłumaczyłam, wiedząc, że to niestety prawda.

– To co? Od jutra wspólne treningi? – spytał, wtórując mi śmiechem.

* * *

Kiedy tylko przekroczyłam próg mieszkania, naskoczył na mnie Fabian.

– Gdzie ty, do cholery byłaś?! Wiesz, jak się martwiłem?- krzyczał, pokazując mi telefon... – Nie wiesz od czego jest telefon?

– Rozładował mi się. Przepraszam.

Wypuścił powietrze ustami.

– Następnym razem zostaw jakąś kartkę, że gdzieś wychodzisz, czy coś.

W zasadzie teraz nie miałam mu jak zostawić kartki, bo tylko, gdy weszłam do mieszkania i usłyszałam rozmowę Maksa... wybiegłam.

Spojrzałam na mężczyznę, przygryzając wargę. No właśnie...

Kiedy Fabian poszedł do swojego pokoju, a blondyn do kuchni, niepewnie ruszyłam za nim.

Odchrząknęłam.

– Maks... mogę cię o coś spytać? – spytałam, chowając pasmo włosów za ucho.

– Jasne, pytaj – odpowiedział, nalewając sobie wody do szklanki. W tym samym momencie, gdy otwierałam usta, ktoś zapukał do drzwi. – Poczekaj chwilę.

Ruszył w stronę przedpokoju, a moje serce podeszło do gardła, bo za kilka sekund miałam się dowiedzieć, z kim Maks umówił się na wieczór.

Otworzył drzwi, a ja wstrzymałam oddech. Po chwili do mieszkania wszedł jakiś chłopak i dał Maksowi książkę.

Ruszyłam się dopiero, gdy blondyn wrócił o kuchni i położył książkę na blacie. Po tytule wywnioskowałam, że jest związana z psychologią. Nie wiedziałam, że interesuje się on takimi rzeczami.

– Znajomy? – spytałam, spoglądając na niego.

– Taa. Choć czasami trochę obawiam się znajomości z nim – powiedział, śmiejąc się. Spojrzałam na niego niezrozumiale. – Jest gejem i... kiedyś mu się podobałem – dodał ciszej.

Kiedy skończył mówić, roześmiałam się. Nie tylko ze względu na to, iż nie umówił się z żadną dziewczyną na noc, ale również dlatego, że... Maks podobał się chłopakowi. Widziałam, że jest nieco speszony tym faktem.

– Jesteś zmęczona – stwierdził, gdy ziewnęłam.

– Ostatnio źle sypiałam.

– Lepiej się wyśpij na jutro – powiedział, patrząc na mnie, Podniosłam jedną brew. – O szóstej rano idziemy biegać.

– Na peeewno. – Uśmiechnęłam się, pokazując zęby. Jednak naprawdę chciało mi się spać i mimo nie tak późnej godziny, postanowiłam się już położyć. – Dobranoc.

– Dobranoc – odpowiedział.

Kolejny raz ziewnęłam i odwróciłam się do wyjścia z kuchni. Zrobiłam kilka kroków, gdy dobiegł mnie głos Maksa:

– Anastazja – Odwróciłam głowę w jego stronę i zobaczyłam, jak błądzi wzrokiem po kuchni. Zdziwiłam się, bo nie jestem przyzwyczajona do niepewnego siebie Maksa. – Może wybralibyśmy się gdzieś jutro?

Uśmiechnęłam się.

– Pewnie – odpowiedziała i zobaczyłam, jak usta mężczyzny rozciągają się w uśmiechu.

Następnie skierowałam się do pokoju, nadal się uśmiechając. Wzięłam kilka rzeczy i poszłam do łazienki.

Nie sądziłam, że mogłabym normalnie rozmawiać z Maksem... a wychodzi to tak swobodnie. Teraz to jest kompletnie inny człowiek!

 

 

8.

Kiedy się obudziłam, wzięłam do ręki telefon i zmarszczyłam czoło. Było trzydzieści minut po ósmej, a jeżeli dobrze pamiętam Maks miał przyjść po mnie o szóstej, aby wyciągnąć mnie na bieganie. Jasne – nawet gdyby to zrobił, to za żadne skarby świata nie poszłabym z nim, bo po pierwsze to zdecydowanie za wcześnie; nie wyobrażam sobie wstawać o tej godzinie w wakacje, a po drugie... moja kondycja naprawdę jest słaba i zdaję sobie z tego sprawę, więc dla mężczyzny byłabym tylko zbędnym balastem. Poza tym trochę się wstydziłam...

Dzisiaj było wyjątkowo chłodno, więc założyłam ciemne dżinsy i szarą bluzę. Idąc do kuchni, aby zrobić sobie kawę, miałam nadzieję, że nie zacznie padać deszcz z ciemnych chmur, których pojawiało się coraz więcej na niebie, bo wtedy nici z wyjścia.

Maks wczoraj był diametralnie innym człowiekiem. Jeśli ktoś wcześniej by mi powiedział, że on tak naprawdę jest zabawnym i miłym gościem, wyśmiałabym tę osobę. Anna mówiła, jak zachowywał się, gdy był z Agnieszką, ale... ja wcześniej ani razu nie widziałam go takim. Od początku byłam pewna, że on już taki jest, potem pomyślałam, że zmienił się w taką osobę po rozstaniu z kobietą – a przecież ludzie się zmieniają. Okazało się, że zachowuje się tak tylko w określonych sytuacjach, do pewnych osób... No właśnie, obawiałam się tylko jednego – czy on będzie potrafił zrezygnować z życia jakie dotąd prowadził?

Zalewając kawę, usłyszałam otwierane drzwi wejściowe. Obróciłam głowę w ich stronę i zobaczyłam spoconego Maksa. Gdy mnie zobaczył, uśmiechnął się i wyjął słuchawki z uszu.

– Nie chciało ci się mnie trenować? – spytałam, podchodząc do chłopaka, zdejmującego buty.

Wyprostował się i podniósł brew.

– A chciałoby ci się wstać o szóstej, żeby biegać? – Chcąc nie chcąc, zaśmiałam się. – Tak myślałem. Posłuchaj, wezmę prysznic – spojrzał mi przez ramię za okno – założę coś odpowiedniego na tę pogodę i możemy iść.

– W porządku – odpowiedziałam, przygryzając wargę i patrzyłam na Maksa, aż zniknął za drzwiami łazienki.

* * *

Zanim wyszliśmy, zmieniłam ubrania. Mimo iż nie wyglądałam źle, to jednak... No, nie podejrzewałam, że to jest randka, ale nie pasowało mi wyjście w takim stroju. Nawet na zwykłe spotkanie. Założyłam ciemną spódniczkę i białą bluzkę na ramiączka, a na to narzuciłam szary sweterek.

Nie wiedziałam, czy Maks coś zaplanował, czy po prostu chce się przejść, ale było mi to obojętne – cieszyłam się, że jestem z nim. I powoli zdawałam sobie sprawę, że jeżeli MY nie wypalimy, to z pewnością moje serce będzie złamane. Jednak to nie ryzykuje, ten nie ma. Miałam jedynie nadzieję, że szybko doszłabym do siebie.

Po kilku minutach doszliśmy do parku, gdzie zajęliśmy ławkę, która najbardziej była pod drzewami.

– Widzę, że pogoda wcale się nie polepsza – powiedział Maks, patrząc w niebo.

Kiedy skończył, rozszerzyłam oczy i roześmiałam się szczerze.

– Chcesz ze mną o pogodzie rozmawiać? – spytałam, nie mogąc opanować kolejnych salw śmiechu.

Maks również się zaśmiał, ukazując rząd białych zębów.

– Nieee, ale jeśli zrobi się chłodniej, to ten sweterek – dotknął mojego ramienia, a ja się wzdrygnęłam, czego on albo nie dostrzegł, albo zignorował – ci nie pomoże.

Nie. Jednak zauważył moje wzdrygnięcie, gdyż tylko, gdy skończył mówić, zabrał dłoń i zaczął błądzić wzrokiem po parku.

Między zapanowała cisza, a ja nie wiedziałam, o co mogę go spytać. W końcu mieliśmy się poznać.

– Więc... – zaczął mężczyzna, a ja się z tego ucieszyłam. – Dlaczego przeprowadziłaś się do Fabiana? – spytał, spoglądając na mnie.

Zacisnęłam wargi.

Wiedziałam, że mój brat nie powiedział, dlaczego to zrobiłam. Nie był taki, nawet jeśli Maks był jego przyjacielem.

– Okeej – odezwał się ponownie Maks. – Widzę, że zły temat poruszyłem. To może jednak porozmawiajmy o tej pogodzie?

Znowu oboje się roześmialiśmy, a atmosfera między nami się rozluźniła.

– Co planujesz na urodziny? No, za dwa tygodnie kończysz osiemnaście lat – dodał, gdy spojrzałam na niego niezrozumiale.

Rzeczywiście.

Kompletnie mi to z głowy wyleciało.

Wzruszyłam ramionami.

– Nic – odpowiedziałam, nadal zastanawiając się, jak mogłam o tym zapomnieć. – Nie mam tu za wielu znajomych. Gdy będzie ich więcej, zrobię kolejne urodziny.

– Zadbam, żeby to była prawdziwa impreza – powiedział, śmiejąc się.

– Może porozmawiajmy teraz o tobie? – zaproponowałam.

– Co dokładnie chcesz wiedzieć? – spytał, mrużąc oczy. Nie wiedziałam, co to znaczy. Nie lubi o sobie opowiadać? Byłaby szkoda, bo mieliśmy się poznać... A może obawia się, że zadam mu jakieś pytanie związane z Agnieszką?

– W zasadzie... – zaczęłam, gdy do mojej głowy coś wpadło. – Nigdy nie mówiłeś, co studiujesz?

– Informatykę.

– Naprawdę?

Przytaknął głową.

– Moi rodzice są prawnikami i chcieli, abym poszedł w ich ślady. Długo nie mogli pogodzić się z moją decyzją. – Roześmiał się. – Przez jakiś czas się do mnie nie odzywali, ale widząc, że to nie wpłynie na mój wybór, wszystko wróciło do normy.

Uśmiechnęłam się do siebie.

Lubiłam słuchać o szczęśliwych rodzinach. Dzieci, które w takich się wychowywały, nie zdawały sobie, jak ogromne mają szczęście.

Maks w pewnym momencie wyciągnął przed siebie dłoń. Spojrzałam na niego, unosząc brew.

– Zaczyna padać. Wracamy? – spytał, jakby odpowiedź nie była jasna.

Przytaknęłam głową i wstałam z ławki.

Zaczęliśmy się kierować do wyjścia z parku. Co prawda dopiero zaczynało kropić, ale chmury czające się na niebie, zapowiadały, że na tym się nie skończy.

Przed nami pojawiła się jakaś kobieta w szortach i ciemnej bluzie, której kaptur miała na głowie. Nie zwróciłabym na nią uwagi, gdyby nie to, że kiedy przechodziła obok nas, Maks się za nią obejrzał i przez kilka sekund się jej przyglądał. Następnie odwrócił głowę i przez kilka sekund patrzył tępo przed siebie.

Zmarszczyłam czoło, zastanawiając się, o co chodzi.

– Coś się stało? – spytałam.

Odwrócił gwałtownie głowę w moją stronę i uśmiechnął się lekko. Jednak uśmiech nie należał do tych szczerych.

– Nie, nie. W porządku.

Nie chciałam o tym myśleć, ale przyszło mi do głowy, że to mogła być jedna z dziewczyn, z którymi Maks spał...

W połowie dogi do domu złapał nas mocny deszcz, więc kiedy wróciliśmy, od razu zabrałam suche ubrania i w łazience doprowadziłam się do porządku.

 

9.

Wycierając włosy ręcznikiem, spojrzałam w lustro i nie wiadomo dlaczego, zaczęłam się oceniać... Wystarczyło kilka sekund, żebym się skrzywiła. Moje niebieskie, wyblakłe oczy wcale nie dodawały mi uroku, a jasne włosy tylko pogarszały sprawę. Z twarzy byłam taka... nijaka. Szczerze powiedziawszy nigdy mi to nie przeszkadzało, ale teraz, kiedy Maks dał mi nadzieję... zaczęłam porównywać się z Agnieszką. Wiem, że to głupie, ale mimo wszystko nie potrafiłam wyrzucić tego z głowy – że przy niej wypadam baaardzo słabo.

Pokręciłam głową, wypuszczając powietrze ustami i rozłożyłam ręcznik, a następnie wyszłam z łazienki. Stanęłam na środku przedpokoju, zastanawiając się, czy pójść do Maksa i zadać mu pytanie, na które bałam się dostać odpowiedzi. Kobieta go zraniła, jestem wręcz pewna, że on by jej tego nigdy nie wybaczył, jednak... jeśli Agnieszka była pierwszą, prawdziwą miłością Maksa, to zawsze ma się jakiś sentyment. Wiedziałam to po sobie i Olku.

Zamknęłam oczy i wzięłam głęboki wdech, idąc do pokoju mężczyzny.

Otworzyłam powoli drzwi i ponownie zszokował mnie porządek, jaki tam panował. Rozejrzałam się po nim i nigdzie nie zauważyłam chłopaka.

Zmrużyłam oczy, bo moją uwagę przykuło kilka gazet, leżących na biurku. Podeszłam bliżej i wzięłam pierwszą, leżącą na wierzchu, w rękę. Otworzyłam szeroko oczy, widząc okładkę. Pomrugałam kilka razy oczami, nie będąc pewna, czy nie pomyliłam mężczyzny z kimś innym, ale nie. To był Maks.

Wzięłam do ręki drugą gazetę, na której też był Maks. Potem trzecią. I czwartą, na której... nie był już sam. Zamknęłam na chwilę oczy, aby przypomnieć sobie twarz Agnieszki ze zdjęcia u Anny, a następnie je otworzyłam i byłam już pewna, że to ona. Odłożyłam gazety trzymane w ręku i spojrzałam na ostatnie dwie. Na ich okładkach była Agnieszka. Sama.

W mojej głowie pojawiło się jedno pytanie – dlaczego Maksymilian trzyma gazety, na których jest jego była dziewczyna.

– Kiedy nie rozmawiałem z rodzicami, dorabiałem jako model.

Podskoczyłam słysząc jego głos.

Obróciłam się gwałtownie w jego stronę i zobaczyłam, jak siada na łóżku, następnie spoglądając na mnie.

Byłam w zbyt wielkim szoku, widząc chłopaka na okładkach, żeby zwrócić uwagę na to, jak wygląda. Jednak musiałam przyznać, że przyciągał uwagę. Tak samo jak Agnieszka.

Nieświadomie spojrzałam na jej zdjęcie.

– Właśnie dlatego usunęła ciążę.

Rozszerzyłam oczy.

– Co?

– Chciała być modelką. Udało jej się. Dostała propozycję. – Słyszałam w jego głosie ból, ale nie zwróciłam na to uwagi. Chciałam wiedzieć więcej, bo to, co na razie usłyszałam, było dla mnie mało zrozumiałe.

– I dlatego usunęła dziecko? – spytałam, nie mogąc uwierzyć, że to może być prawda.

Wstał z łóżka, nie patrząc na mnie i podszedł do biurka. Przez chwilę myślałam, że każe mi wyjść pokoju i pożałowałam, iż ciągnęłam ten temat, ale on wziął gazetę z Agnieszką do ręki. Spojrzał na nią; widziałam, jak ciężko przełyka ślinę, a następnie pokazał mi ją.

– Spójrz na nią. Nadawała się idealnie na modelkę. A po ciąży? – Zaśmiał się gorzko. – Tłumaczyła mi, że jej ciało nie wróciłoby do poprzedniego stanu. – Ponownie przełknął ślinę, spoglądając w bok.

Nie wiedziałam, co mam powiedzieć, bo to, co usłyszałam od Maksa, było... Nie mogłam tego pojąć.

Spojrzałam na biurko i zacisnęłam wargi.

Nie bałam się zadać pytania mężczyźnie. Bałam się jedynie dostać na nie odpowiedzi.

– Czujesz jeszcze coś do niej? – spytałam drżącym głosem, nad czym nie mogłam zapanować.

– Nie. To zamknięty rozdział.

Powiedział to tak pewnie i dobitnie, że zrobiło mi się... nie wiem, jakoś lżej na sercu. Szczerze powiedziawszy zdziwiłabym się, gdyby po tym, co zrobiła mu ta kobieta, on nadal chciałaby z nią czegoś więcej.

Otworzyłam usta, żeby spytać Maksa, dlaczego trzyma gazety z Agnieszką, skoro uważa, że to zamknięty rozdział. Jednak widząc jak omija mnie wzrokiem, przygryzając wargę, zrezygnowałam z tego. Nie chciałam, aby cierpiał, a wydaje mi się, że jej temat jest dla niego dość bolesny.

Spojrzałam na wyjście z pokoju i wskazałam na nie ręką.

– Ja... już pójdę – powiedziałam i obróciłam się o sto osiemdziesiąt stopni. Jednak zanim zdążyłam zrobić krok w stronę wyjścia, mężczyzn złapał moją dłoń. Obróciłam jedynie głowę w jego stronę.

– Wszystko w porządku. Tak jak powiedziałem – Agnieszka jest zamkniętym rozdziałem. Naprawdę – dodał, widząc mój niepewny wzrok i uśmiechnął się delikatnie. Następnie zrobił coś, czego kompletnie się nie spodziewałam. Złapał mnie wolną ręką w talii i obrócił w swoją stronę, następnie przyciągając do siebie i obejmując.

W tamtym momencie nie myślałam, dlaczego to zrobił. Cieszyłam się jedynie tymi kilkoma sekundami w jego ramionach. W ramionach, w których czułam się naprawdę wyjątkowo.

* * *

Wczoraj po wyjściu z pokoju Maksa przez długi czas uśmiechałam się do siebie. Nie umiem nawet tego wytłumaczyć, ale to, co czułam w momencie, gdy mężczyzna mnie obejmował, było niesamowite. Dalsza część dnia zleciałam mi na czytaniu książki i słuchaniu muzyki. Fabian – oczywiście – siedział u Anny, a Maks gdzieś wyszedł, więc byłam sama.

Kiedy dzisiaj wstałam, nie mogłam uwierzyć jaka jestem spocona. Nie dlatego, że śniło mi się coś strasznego, ale dlatego, że już rano było cholernie gorąco. Wstałam z łóżka i podeszłam do okna, odsłaniając rolety. Pokręciłam głową, bo kiedy jest tak ciepło, nigdy nie mam ochoty na nic.

I nagle do mojej głowy wpadł pomysł. Skoro jest tak gorąco, że nie będę miała ochoty na nic, trzeba sprawić, żeby zrobiło mi się trochę chłodniej...

Wyszłam w koszuli nocnej z pokoju i skierowałam się do kuchni, skąd dobiegały jakieś dźwięki. W pomieszczeniu zauważyłam Fabiana, robiącego kawę.

– Mi też zrób – powiedziałam do brata i usiadłam przy stole.

– Dzień dobry, siostrzyczko – przywitał się, uśmiechając do mnie, a ja wywróciłam oczami.

Siedząc i patrząc na Fabiana, przypomniało mi się o jego wyjeździe z Anną i sprawa, której kobieta się obawiała. Nie powinnam się między nich wtrącać, ale... podejść go jakoś spróbować mogę.

Chłopak postawił przede mną kubek z kawą i usiadł naprzeciwko.

– Jak tam wasze wakacje? – spytałam na początek.

– A dobrze. Wyjeżdżamy już za tydzień. Szybko, ale tylko taka oferta nas zainteresowała.

Uśmiechnął się na samo wspomnienie o planowanym wyjeździe.

W sumie... nie za bardzo przemyślałam, co mogę powiedzieć, żeby się nie zorientował, więc postanowiłam sobie dać spokój.

Fabian spojrzał na zegarek i rozszerzył oczy.

– Dobra, ja spadam – powiedział i wstał – muszę jeszcze kupić kilka rzeczy na wyjazd. – Zrobił kilka kroków i zatrzymał się, odwracając głowę w moją stronę. – I żebyś się nie martwiła o to, gdzie jestem, później idę do Ani.

Roześmiałam się.

– W porządku, dzięki za powiadomienie.

Kiedy zostałam sama w kuchni, zaczęłam obracać już prawie pusty kubek w dłoniach. Uśmiechnęłam się do siebie, gdy wspomniałam wczorajsze przytulenie Maksa. Gdy tylko pojawiała mi się ta myśl w głowie, czułam motylki w brzuchu.

Wierzyłam Maksowi, że nie czuje już nic do Agnieszki, ale nadal nie mam pojęcia, dlaczego trzymał gazetę z jej zdjęciami. Może wyjął to wszystko, bo planował się tego pozbyć? Może było to głęboko zakopane i zapomniał o tym?... Jest dużo możliwości, więc nie będę nad tym myśleć, bo najważniejszego już i tak się dowiedziałam.

– Jaaak gorąco – jęczał Maks, wchodząc do kuchni. Podszedł do lodówki, z której wyjął wodę.

– Mam pomysł – powiedziała i poczekałam, aż chłopak na mnie spojrzy. – Jest gorąco, nie do wytrzymania, więc może wybierzemy się na basen? Ochłodzimy się trochę – dodał, uśmiechając się.

Patrzył na mnie przez krótki moment, następnie odkładając butelkę wody na blat i dotknął dłonią szyj.

– No, nie wiem... – powiedział markotnie.

Chwilę zastanawiałam się o co chodzi, ale kiedy zauważyłam, jak unika mnie wzrokiem, rozszerzyłam oczy.

– Boisz się wody? – Pokręcił przecząco głową. – Nie umiesz pływać? – spytałam, niedowierzająco. Spojrzał na mnie, podnosząc brew. Wstałam i podeszłam do niego. – Nie ma się czego wstydzić. Naprawdę.

– Możemy iść...

Dotknęłam jego ramienia.

– Chodziłam na naukę pływania, poduczę cię trochę – powiedziałam wspaniałomyślnie, na co oboje się roześmialiśmy.

* * *

Już nie mogłam się doczekać, aż będziemy na basenie. Idąc tam, myślałam, że jeszcze chwila, a się roztopię.

Cieszyłam się, że Maks zgodził się na mój pomysł. Trudno mi było uwierzyć, że nie umie pływać, ale... nie chciałam już poruszać tego tematu, bo jeżeli naprawdę nie umie, to mógłby się czuć niezręcznie.

Długo się zastanawiałam, czy założyć strój jednoczęściowy, czy dwu. Ostatecznie zdecydowałam się na ten pierwszy, bo nie do końca byłam zadowolona ze swojej figury.

Zamknęłam oczy, gdy w szatni znowu przyłapałam się na porównywaniu do Agnieszki. Muszę przestać to robić. Nawet nieświadomie...

Wyszłam i zaczęłam rozglądać się za Maksem. Wybraliśmy zakryty basen... w sumie to ja taki wybrałam, ponieważ wiedziałam, że w lato, kiedy jest tak gorąco, mało będzie na nim osób, a skoro miałam mężczyznę pouczyć pływać, to tak będzie bardziej komfortowo.

Spojrzałam na wyjście z męskiej szatni i... zatkało mnie. Widziałam już Maksa w samych bokserkach, ale wtedy nie patrzyłam na niego w ten sposób. Wbrew woli zlustrowałam go wzrokiem i musiałam zrobić śmieszną minę, bo chłopak się zaśmiał.

Odchrząknęłam.

– Kraul?

– Hm? – spytał, nadal się uśmiechając.

– Wejdźmy do wody – powiedziałam, kręcąc głową. Trudno, chyba i tak wiedział, jak działa na dziewczyny. – Pokaże ci jak się pływa kraulem. Gotowy? – spytała, gdy byliśmy już w wodzie.

Przytaknął głową, cały czas mając uniesiony jeden kącik ust.

* * *

Przygryzłam wargę, patrząc na nieudolne próby pływania Maksa.

Dobra – nie sądziłam, że jest aż tak źle. Wygląda jakby nigdy nie miał styczności z wodą. Nie mogłam w to uwierzyć, ale... naprawdę to tak wyglądało.

– I jak? – spytał, wynurzając się z wody i przecierając twarz.

– Noooo, coraz lepiej – powiedziałam i w zasadzie nie było to kłamstwo, bo skoro na początku nic nie umiał, to teraz coś tam umie.

Uśmiechnął się szeroko.

– Dobra. W takim razie ścigajmy się – zaproponował, a ja rozszerzyłam oczy.

Przez chwilę próbowałam wstrzymywać śmiech, ale po wyobrażeniu sobie mnie i jego pływających, wybuchłam.

– Maks, przecież ty dopiero się uczysz, a ja pływam odkąd pamiętam – powiedziałam, próbując mu jakoś wyrzucić z głowy ten pomysł.

Fakt – mogłabym mu dać fory, ale nie wiem, czy nawet wtedy nie byłabym pierwsza. Gdybym też w ogóle się nie starała, on by się zorientował, głupi nie jest.

– Boisz się, że będę pierwszy? – spytał, mrużąc oczy.

Nie dałam rady powstrzymać kolejnej salwy śmiechu.

– Chyba żartujesz! – Przyjrzałam mu się i w pewnym momencie wpadłam na genialny pomysł. – Nie, dobra, ścigajmy się... ale pod jednym warunkiem.

– Słucham.

– Ten, kto wygra, może dać jakieś zadanie przegranemu. Może to być pytanie, wyzwanie... oczywiście w granicach rozsądku. Cokolwiek.

Chwilę się zastanawiał, a następnie wyciągnął rękę.

– Zgoda – powiedział, a ja złapał jego rękę i przecięłam je, zatwierdzając zakład.

Z jego „umiejętnościami” jestem pewna, że wygram. W zasadzie nie zastawiałam się, co będę mogła mu kazać zrobić albo jakie zadać pytanie, ale coś na pewno się znajdzie.

* * *

Zatrzymałam się w połowie ostatniej długości i nie mogłam uwierzyć własnym oczom.

Maks był już na miejscu. Zdjął okulary, zanurzył twarz w wodzie, a kiedy ją wyjął i mnie zobaczył, pomachał do mnie wesoło.

Nie no, to było niemożliwe!

Starałam się i ostatecznie postanowiłam nie dawać mu żadnych for, więc niemożliwe jest to, żeby wygrał! Chyba, że....

Wzięłam głęboki wdech i zanurzyłam się ponownie pod wodę, dopływając do chłopaka.

– Oszukałeś mnie! – krzyknęłam.

Przymknął jedno oko.

– Nie do końca.

– Jak nie do końca?! Powiedziałeś, że nie umiesz pływać!

– Niee, nic takiego nie mówiłem – powiedział, śmiejąc się z moich reakcji.

– Rzeczywiście – powiedziałam bardziej do siebie niż do niego. Kiedy się go spytałam, czy nie umie pływać, nie dostałam żadnej odpowiedzi, ale... – A twoje próby pływania? To wyglądało tak jakbyś nie umiał pływać.

Wziął głęboki wdech i wypuścił powietrze, mówiąc:

– Musisz się, moja droga, pogodzić z przegraną.

Aż zazgrzytałam zębami.

– Co chcesz? – spytałam zrezygnowana. Od początku czułam, że coś tu nie gra. Gdybym tylko trochę bardziej pomyślała...

– Na razie nic. – Uśmiechnął się szeroko. – Muszę się zastanowić – powiedział i puścił mi oczko. Spojrzał na zegar, wiszący na ścianie i ponownie się odezwał. – Zbieramy się.

Zanim zaczęłam płynąć za chłopakiem, przyjrzałam mu się i roześmiałam.

Przecież on pływa doskonale!

Pokręciłam przecząco głową i ruszyłam do drabinki.

 

Gdy wyszliśmy z pomieszczenia, niebo było zachmurzone. Nie przejęliśmy się tym za bardzo, bo również trochę się ochłodziło, ale w połowie drogi złapał nas deszcz. Mocny. Oboje byliśmy zdziwieni, bo nic nie zapowiadało takiego załamania pogody.

– Co robimy? – spytałam, gdy stanęliśmy.

Maks się uśmiechnął i złapał za rękę, następnie biegnąc w stronę jakiejś budki z daszkiem.

Rany, nie! – krzyczałam w myślach, bo po pierwsze moje nogi były jeszcze jak z waty, a po drugie – no... on był zdecydowanie szybszy. Ledwo za nim nadążałam . Nie, w ogóle za nim nie nadążałam i gdyby nie ciągnął mnie za rękę, pewnie zostałabym daaaleko w tyle.

W końcu dobiegliśmy do miejsca docelowego. Mężczyzna pociągnął mnie za sobą, bo ja już praktycznie nie miałam siły. Lekko uderzyłam plecami o murek.

Oddychałam tak szybko jak jeszcze nigdy. Miałam wrażenie, że coś jest w moim gardle.

Otworzyłam oczy, które do tej chwili miałam zamknięte... i zobaczyłam, że twarz moją i Maksa dzieli minimalna odległość.

Spojrzałam mu w oczy, na sekundę wstrzymując oddech.

– Co do tej wygranej... pocałuj mnie – szepnął w moje usta.

Patrzyłam na niego, nie wierząc, że to powiedział.

Mój oddech stał się płytki, kolana ponownie miałam jak z waty. Nie wiedziałam co się dzieje...

Maks spuścił głowę i zabrał rękę z mojego policzka.

– Nieważne – powiedział i zaczął się obracać.

Nie!

Nie wiele myśląc, przyciągnęłam go do siebie, złączając nasze usta w pocałunku. Na początku delikatnym, który błyskawicznie przerodził się w namiętny. Maks objął mnie jedną ręką w pasie, przyciągając do siebie, a drugą dociskając delikatnie głowę.

 

10.

Nasze pocałunki z sekundy na sekundę stawały się coraz żarliwsze.

Aż do momentu, gdy Maks się ode mnie oderwał i spuścił głowę, głęboko oddychając.

– Przepraszam – powiedział cicho.

Pomrugałam kilka razy oczami. Nie wiedziałam, co myśleć o tym, co przed chwilą się stało. Próbowałam złapać kontakt wzrokowy z mężczyzną, ale on unikał tego jak mógł. Pokręciłam głową, oblizując wargi i odepchnęłam się od murku, kierując w stronę naszego bloku. Nie obchodziło mnie, że pada deszcz, bo dzięki niemu przynajmniej nikt nie zauważył moich łez, którego wbrew mojej woli po prostu leciały.

– Hej, Anastazja! – Dobiegł mnie głos Maksa. Przyspieszyłam trochę kroku, ale on i tak mnie dogonił. Złapał za dłoń i obrócił w swoją stronę. – Co się stało?

– Co się stało?! – krzyknęłam. – Najpierw mnie całujesz, a potem mnie za to przepraszasz? Po co w takim razie to zrobiłeś? Chciałeś sprawdzić, czy nadal...

– Nie, nie, nie! – przerwał mi, kręcąc głową. – Po prostu...

– Co „po prostu”? – spytałam, gdy się zaciął. Patrzył na mnie z przygryzioną dolną wargą i w ogóle nie wyglądał, jakby zaraz miał coś powiedzieć. – Aha – podsumowałam, wyrywając dłoń i skierowałam się do mieszkania.

Tym razem Maks już mnie nie zatrzymał, a ja naprawdę nie wiedziałam, co mam o tym myśleć. Dlaczego mnie pocałował... w zasadzie to ja go pocałowałam, ale to on tego chciał. Więc dlaczego to zrobił, a potem mnie za to przeprosił?! Mężczyzna, który by tego chciał, nie zachowałby się tak.

* * *

Wleciałam do mieszkania jak torpeda, a kiedy już znalazłam się w pokoju, nie wychodziłam z niego przez długi czas. Nie chciałam spotkać Maks, nie chciałam z nim rozmawiać, bo pewnie i tak nic by nie powiedział – tak jak poprzednio. Dlaczego mnie pocałował, mimo iż tego nie chciał? Jeśli by chciał, to nie przepraszałby zaraz po pocałunku.

Poczułam się oszukana, dlatego miałam raki humor. Oszukana, bo ja go pocałowałam, chciałam tego – to była chyba rzecz, której od jakiegoś czasu wręcz pragnęłam, a on...

– Ugh! – warknęłam i uderzyłam się otwartą dłonią w czoło.

Swoją drogą... wiem, że Fabian jest zajęty Anią i prawdopodobnie wszystkie jego myśli krążą wokół niej, ale jestem ciekawa, jak by zareagował, gdyby dowiedział się o mnie i Maksie. Co prawda między nami jeszcze nic poważnego nie ma, jednak gdy przypomnę sobie początku tutaj, to mój brat kazał się swojemu przyjacielowi trzymać ode mnie z daleka... Nie wiem, czy uwierzyłby w jego przemianę...

No właśnie – Maks się zmienił, a ja uświadomiłam sobie to dopiero teraz. Przed naszym spotkanie w lesie, niemal codziennie pieprzył się z jakąś inną laską, a od tamtej pory nawet przestał rzucać jakimiś zboczonymi tekstami.

Wzdrygnęłam się, gdy usłyszałam pukanie do drzwi.

– Mogę? – spytał cicho Maks.

Wzruszyłam ramionami, ale przytaknęłam głową. Myślę, że zgodziłam się na jego wejście tylko dlatego, iż dosłownie przed sekundą myślałam o jego zmianie. Nie chciałam się napalać, żeby potem wyjść na idiotkę, ale... to wyglądało jakby zmienił się dla mnie.

Podszedł bliżej i usiadł naprzeciwko mnie na podłodze tak samo jak ja po turecku.

Spojrzałam na niego i czekałam, aż coś powie.

– Ten pocałunek...

– Tak?

– Przeprosiłem cię, bo – słyszałam i widziałam, że trudno mu przechodzi to przez gardło – bo nadal potrzebuję czasu. Powiedziałem, że chcę cię bliżej poznać i tak jest, ale jeszcze za wcześnie, abyśmy mogli zdecydować, co z tym zrobimy.

– Więc dlaczego mnie pocałowałeś, skoro uważasz, że jeszcze nie czas na to? – spytałam. Byłam naprawdę skołowana tą sytuacją.

Wypuścił ciężko powietrze, spoglądając w bok. Obawiałam się, że to koniec rozmowy, ale Maks wzruszył ramionami i patrząc mi w oczy, powiedział:

– Nie wiem. Po prostu poczułem, że chcę cię pocałować.

Moje usta drgnęły. Nie wiem, dlaczego, ale zrobiło mi się ciepło na sercu. Mimo wszystko jednego nadal nie rozumiałam...

– Czekaj... chciałeś mnie pocałować, ale potem mnie za to... przeprosiłeś.

– Tak jak mówiłem: potrzebuję jeszcze czasu. Nie chcę ci zrobić nadziej, jeśli nadal nie wiem, czy coś z tego będzie.

Z jednej strony poczułam ulgę, gdy usłyszałam, dlaczego mnie pocałował – skoro nie chciał mi robić nadziej, coś jest na rzeczy. Jednak z drugiej strony on nadal nie wie, czy coś z tego będzie... i to bolało.

– Wiesz, że Fabian dzisiaj zostanie na nic u Anny? – spytał Maks, zmieniając temat.

– Pierwsze słyszę – odpowiedziałam. Faktycznie miał do niej iść, ale nie mówił, że nie wróci na noc...

– Pomyślałem, że skoro będziemy sami...

Rozszerzyłam oczy. Nie wiedziałam, co Maks chce powiedzieć, ale... no, cóż, po takim początku w mojej głowie pojawiły się dość dziwne rzeczy.

– To może obejrzymy jakiś film? – dokończył, a ja zaczęłam się śmiać. – Coś... nie tak?

– Nie, nie – mówiłam, zaprzeczając rękami. Co mi do głowy przychodzi?! – Okey, obejrzyjmy film.

– Masz jakieś propozycje? – spytał, unosząc brew, bo nadal nie mogłam skończyć się śmiać.

– Zaskocz mnie.

Puścił mi oczko.

– Będziesz zachwycona – powiedział i wstał. – Dobra, to przejdźmy się do sklepu, żeby kupić jakieś chipsy, popcorn i napój.

– Ty? – spytałam zdziwiona, również wstając. – Byłam pewna, że prowadzisz zdrowy tryb życia – powiedziałam. Naprawdę byłam zaskoczona, bo jego figura właśnie na to wskazywała.

– Ja tak, ale ty – zlustrował mnie wzrokiem – chyba lubisz sobie pojeść.

– Co?!

Roześmiał się szczerze, ukazując rząd równych i białych zębów.

– Żartowałem – powiedział i położył rękę na moim ramieniu, nadal się śmiejąc. – Żebyś widziała swoją minę. Nic mi się nie stanie jak od czasu do czasu sobie pozwolę na takie rzeczy. – Spojrzał za okno. – Przestało padać, idziemy?

Przytaknęłam głową.

Ciekawa byłam, co wybierze Maks. W sumie mi bez różnicy, co obejrzę, pod warunkiem, że nie będzie to dramat. Za każdym razem, gdy jakiś oglądałam, nie potrafiłam pohamować łez. Oglądanie ich samemu jest w porządku, ale z kimś – odpada. Nienawidzę tego, że jestem tak wrażliwa, ale... nikt nie akceptuje się w stu procentach.

 

11.

Wiedziałam, że Maks już wybrał jakiś film, ale nie chciał mi powiedzieć jaki. Zaznaczyłam mu, że nie lubię dramatów i lepiej, żeby tego nie wybierał, bo jeśli tak by zrobił, to wyszłabym z salonu. On się tylko uśmiechnął i puszczając oczko, powiedział, że to na pewno nie będzie dramat... ale nie dodał nic więcej.

– To co kupujemy? – spytał, gdy weszliśmy do sklepu.

– Nie wiem. – Wzruszyłam ramionami. – Może ja nic nie powinnam jeść, skoro widać po mnie, że to lubię.

– Przestań, przecież wiesz, że żartowałem. – Przewrócił oczami, śmiejąc się. – To może ty pójdź po jakieś napoje, a ja zajmę się jedzeniem.

Kiedy zostałam sama, rozejrzałam się dookoła sklepu w celu znalezienia miejsce, w którym są napoje. Szybko je zauważyłam i skierowałam się w tamtą stronę i... jak zawsze miałam problem z wyborem. Z jedne strony napiłabym się czegoś gazowanego, a z drugiej – zwykłego soku. Nie chciałam brać dwóch rzeczy, bo wiedziałam, że nie wypijemy tego w jeden wieczór, a na co dzień nie pijam takich rzeczy.

– Cześć.

Wzdrygnęłam się, słysząc głos Michała. Odwróciłam głowę w jego stronę i uśmiechnęłam się do niego, zdając sobie sprawę, że w pobliżu jest Maks.

– Cześć – odpowiedziałam.

– Nasze ostatnie spotkanie szybko się skończyło, więc... może dzisiaj gdzieś wyskoczymy? – spytał.

Skończyło się szybko, ponieważ zadzwoniła do mnie Anna... i muszę przyznać, że było mi to na rękę. Po ostatnich rozmowach z chłopakiem, wiedziałam, że jemu o coś chodzi. Może nic do mnie nie czuje, ale mu się podobam. I nie chciałam tego, bo uważałam, że Michał jest świetnym kolegą, ale to wszystko. Poza tym zna historię z Maksem. A przynajmniej do pewnego momentu.

– Chyba, że masz jakieś plany – dodał, gdy zobaczył, że się zastanawiam.

– Noo, w zasadzie spędzam wieczór z Maksem – odpowiedziałam, nie będąc przekonana, czy to najlepszy pomysł.

Rozszerzył oczy.

– Z Maksem? Wy...

– Nie, nie! Po prostu... – Nie wiedziałam, co mam mu powiedzieć. Bo prawdy nie chciałam. Zresztą podejrzewam, że i tak bym nie zdążyła. – Kolegujemy się.

Wygięłam usta, gdy zdałam sobie sprawę, że to, co powiedziałam jest prawdą.

Roześmiał się pod nosem.

– Ty i Maks się kolegujecie? – spytał.

Otwierałam usta, aby mu odpowiedzieć, ale ktoś mnie wyprzedził.

– Tak. Masz z tym jakiś problem? – Blondyn pojawił się znikąd i stanął obok mnie.

Spojrzałam na Maksa, potem na Michała i zauważyłam, że oboje mają zacięte miny. Prawdopodobnie nie chcieli się spotkać i wcale im się nie dziwiłam. Ich ostatnia rozmowa w drzwiach nie była ani trochę przyjemna.

– Żadnego – odezwał się w końcu Michał. – Po prostu jestem zdziwiony. Do tej pory nie kolegowałeś się z kobietami, a miałeś z nimi pewien układ – powiedział, spoglądając kątem oka na mnie.

Wstrzymałam oddech.

Nie mogłam uwierzyć w to, co przed chwilą usłyszałam i tego, co dostrzegłam. Wyglądało to tak, jakby Michał chciał mnie zniechęcić do mężczyzny, z którym tu przyszłam. Zwierzyłam mu się z uczuć do Maksa, a on... Nie wiem, czy on myślał, że wywoła między nami kłótnie? Niestety mu nie wyszło, bo... No właśnie, bo jest coś o czym on nie miał pojęcia.

– Wiem o tym układzie. – Wyprzedziłam blondyna, który otwierał usta. Zmrużyłam oczy. – I ze mną Maks się nie umawiał na coś takiego. Naprawdę się kolegujemy. A co będzie potem... kto wie – dodałam z uśmiechem, który nie należał do tych miłych.

Rozszerzył oczy, wbijając we mnie spojrzenie.

Czułam się okropnie, bo mimo iż wiedziałam, że coś względem mnie ma, to uważałam go za dobrego znajomego. A on odstawia takie przedstawienie.

– Chodźmy do kasy, zanim go zabijesz wzrokiem – powiedział w pewnej chwili Maks i odwrócił się do Michała plecami. Spojrzałam na niego i zauważyłam ledwo widoczny uśmiech.

Nie wiedziałam, czy chodziło o to, co powiedziałam, czy w ogóle o to, że się odezwałam. W każdym razie wiedziałam, że po tej sytuacji, nie chcę mieć nic wspólnego z Michałem. Nie pamiętam, czy powiedziałam mu jeszcze coś, co może wykorzystać przeciwko mnie.

 

– Co to było? – spytał bardziej siebie niż mnie, gdy wyszliśmy ze sklepu. – Po jaką cholerę wspominał o moim układzie z kobietami? – Nagle się zatrzymał o spojrzał na mnie, rozszerzając oczy, jakby dostał olśnienia. – On... usiłuje cię przede mną chronić?

– Nie sądzę, żeby o to chodziło – odpowiedziałam niepewnie.

– Brzmisz, jakbyś wiedziała, o co chodzi.

Spuściłam głowę, bo wiedziałam, że mężczyźnie nie spodoba się prawda.

– Kiedy... zaczynałam zdawać sobie sprawę, że coś do ciebie czuję, poszłam do pubu, gdzie spotkałam Michała. Nie wiedziałam, co robić, a słowa same zaczęły mi wylatywać z ust...

– Nie rozumiem – powiedział, gdy przerwałam na moment.

– I... powiedziałam mu o swoich uczuciach względem ciebie. Potem...

– Rozmawiałaś na ten temat z Michałem?! – krzyknął, łapiąc się za głowę. – Z nim, cholera, rozmawiałaś o swoich uczuciach?! Matko, nie wierzę...

– Maks...

– Nie rozumiem czegoś. Skoro wiedział, że coś do mnie czujesz, to dlaczego teraz wyskoczył z tym układem? Dlaczego... Gdybyś nie miała o nim pojęcia, to mówiąc to chciał cię zranić?

Spojrzał w stronę wejścia do sklepu, a ja wiedziałam, że czeka, aż Michał wyjdzie. Zacisnęłam wargę.

– Nie chciał mnie zranić – zaprzeczyłam pewnie. – Przynajmniej nie tak, jak myślisz. Kiedy już wyszliśmy z pubu, spytał... Chyba mu się podobam.

– Co? Powiedziałaś mu o swoich uczuciach do mnie, potem dowiedziałaś się, że mu się podobasz, a mimo to spotykałaś się z nim?

– Przecież...

Nie zdążyłam dokończyć, gdy Maks mnie wyminął.

Stałam jak słup soli, mrugając oczami i nie rozumiejąc, o co mu chodziło.

 

12.

Przez kilka minut stałam nieruchomo, myśląc, o co chodziło Maksowi. Dlaczego się tak wkurzył, jeśli wiedział, że nic mnie z Michałem nie łączy? Tylko o to, że akurat z nim rozmawiałam na jego temat?

Kiedy w mojej głowie pojawił się okropny obraz, odwróciłam gwałtownie głowę, aby zobaczyć, czy blondyn nie stoi przed wejście do sklepu. Nie było go tam, ale wychodził właśnie z niego Michał. Wypuściłam powietrze ustami i podeszłam do niego.

– Dlaczego tak wyskoczyłeś ni stąd ni zowąd z tym układem? – spytałam, stając naprzeciwko niego.

Podniósł brew, a kącik jego ust zawędrował do góry.

– Nie wiedziałaś o nim?

– Wiedziałam, przecież ci to powiedziałam. Interesuje mnie po co o nim wspomniałeś. Bo zadaję się z Maksem? Bo ty go nie lubisz?

– Nieee – zaprzeczył, przeciągle. – Chciałem, żebyś wiedziała, co on robi z dziewczynami.

Zmrużyłam oczy i pokręciłam przecząco głową.

– Nie, Michał, tobie nie o to chodziło. Z jakiegoś niewiadomego dla mnie powodu chciałeś, aby po usłyszeniu tego wkurzyła się na niego. Tylko wiesz – zatrzymałam się na chwilę – jeśli powiedziałeś to, bo chciałeś się na nim za coś odegrać, a ja bym nie wiedziała, to zraniłbyś przede wszystkim mnie.

Rozszerzył oczy. Zrobił kilka kroków w moją stronę i położył dłonie na moich ramionach.

– Anastazja, nie chodziło mi o to. Myślałem, że nie wiesz, a gdybyś się dowiedziała, to dopiero wtedy byś cierpiała...

– Gówno prawda! – krzyknęłam i strzepnęłam jego dłonie. – Podobam ci się i nie chcesz dopuścić do tego, żeby między mną a Maksem coś było.

– Tak, właśnie, nie chcę tego! Wiesz dlaczego? Bo to ja byłem na każdy twój telefon, to ja ci pomagałem z tym kretynem, oddałaś nawet mój pocałunek i może doszłoby do czegoś więcej, gdyby nie Maks! Mimo wszystko wybrałaś jego! Bo nie wierzę w wasze „koleżeństwo”!

Zanim dotarło do mnie to, co robię, moja ręka już znalazła się na policzku czarnookiego. Przez chwilę stałam naprzeciwko niego z zaciśniętymi ustami i oddychałam głęboko.

W pewnym momencie nagle mnie oświeciło.

Wiedziałam, dlaczego Maks jest na mnie zły. I w tej samej chwili ja sama zaczęłam być zła na siebie.

Spojrzałam ostatni raz na Michała i skrzywiłam twarz, a następnie odwróciłam się na pięcie i odeszłam od niego, kierując się w stronę mieszkania.

♥ ♥ ♥

Zanim weszłam do środka nabrałam powietrza i wypuściłam je ustami. Miałam nadzieję, że Maks nie wlecze się gdzieś po mieście, tylko siedzi w swoim pokoju albo salonie. Musiałam z nim porozmawiać, bo niestety zdawałam sobie sprawę, w jaki sposób mógł tę sytuację odebrać.

Nacisnęłam klamkę i weszłam do środka. Okazało się, że mężczyzna siedzi w salonie i ogląda film. Dostrzegł moją obecność, dopiero gdy odchrząknęłam.

– Dużo wypiłeś? – spytałam, wskazując głową na piwo na stole.

– Dopiero otworzyłem – powiedział beznamiętnie.

– Maks, posłuchaj. Wiem, jak to wygląda...

Podniósł się gwałtownie i w ułamku sekundy znalazł kilka centymetrów przede mną.

– Czego mam słuchać? Już nawet nie chodzi o to, że rozmawiałaś z tym przygłupem na mój temat, ale mieliśmy spróbować się poznać, aby ocenić, czy może być z tego coś więcej. Z tego powodu zrezygnowałem z... tego, co dotychczas robiłem. Ty jednak z Michała nie zrezygnowałaś. – Nie krzyczał, nawet nie podnosił głosu, ale widziałam, że jest wkurzony.

Tym, co powiedział, potwierdził moje przypuszczenia.

– Michał nie jest żadną alternatywą, gdyby nam nie wyszło! On jest dla mnie po prostu kolegą, tyle.

– On też tak myśli?

– Myślę, że teraz już tak. – Spojrzał na mnie niezrozumiale. – Kiedy mnie zostawiłeś, porozmawiałam z nim i myślę, że już wie, iż nie ma szans, aby coś między mną a nim było.

Przytaknął głową i spuścił wzrok. Nie miałam zielonego pojęcia, o czym myśli ani czy dalej chce to ciągnąć. Jednak ja byłam pewna, że tego chcę.

Przełknęłam ślinę.

– Maks, spójrz na mnie. Nadal chcę cię poznać i zobaczyć, czy coś mogłoby z tego wyjść... ale czy ty chcesz?

Uśmiechnął się delikatnie.

– Chcę. Jasne, że chcę! – Oblizał wargi i przez chwilę się nie odzywał. – Wiem, że zachowałem się strasznie dziecinnie, nie powinienem cię tam zostawiać. – Skrzywił się na samo wspomnienie. – Po prostu... to dla mnie nowa sytuacja. Wybaczysz mi?

– To zależy – zaczęłam i zobaczyłam, jak chłopak rozszerza oczy – od tego, jaki film wybrałeś.

Kiedy skończyłam mówić, oboje się roześmialiśmy.

– Mam lepszy pomysł. Skoro mamy się poznawać, to może zamiast filmu, zrobimy coś... innego?

– Okeeey – odpowiedziałam niepewnie, nie wiedząc, co ma na myśli. – Więc, co takiego chcesz robić?

– Poczekaj, dobra.

Wyminął mnie i poszedł do swojego pokoju.

Pomrugałam kilka razy oczami, bo... to było dziwne.

Spojrzałam przez ramię, aby zobaczyć, czy Maks nie idzie. Kiedy zobaczyłam, że na razie siedzi w pokoju, podeszłam do stołu i podniosłam puszkę z piwem. Faktycznie, dopiero otworzył. Rozejrzałam się dookoła i nie zobaczyłam innych, pustych puszek. Czyli jest trzeźwy.

– Pogramy. – Usłyszałam za plecami.

Odwróciłam się i zobaczyłam mężczyznę z gitarą. Zrobiłam zdziwioną minę.

– Grasz? – spytałam.

– Mhm – mruknął, siadając z gitarą na kanapie i robiąc coś ze strunami. – Kiedy byłem młodszy, rodzice chcieli znaleźć mi jakieś zajęcie. Pośpiewamy sobie dzisiaj trochę.

– I śpiewasz? – Coraz bardziej mnie zaskakiwał.

– Gorzej, niż gram, ale coś potrafię – odpowiedział, uśmiechając się.

– No, proszę...

Zajęłam miejsce obok niego i zaczęłam wymyślać, co może zagrać.

 

13.

Maks dokończył grać na gitarze, a ja wlepiłam w niego wzrok.

Odłożył instrument na bok i spojrzał na mnie, przechylając głowę w bok.

– Dlaczego pod koniec przestałaś śpiewać? – spytał, przyglądając mi się. – Mówiłaś, że znasz tekst.

– Znałam – odpowiedziałam. – Ale ty... grasz gorzej, niż śpiewasz?

Przewrócił oczami.

– Mówiłem ci przecież...

– Nie! – krzyknęłam i odwróciłam się jeszcze bardziej w jego stronę. – Masz świetny głos!

Naprawdę tak uważałam. Co prawda nie znałam się jakoś szczególnie na tym temacie – mimo iż w gimnazjum chodziłam na chór – ale potrafiłam stwierdzić, że ma mocny i czysty głos.

– Dzięki – mruknął pod nosem. – Po prostu, gdy śpiewałem w grupie, zawsze się stresowałem i wtedy... nie było tak dobrze.

– Ty... zawstydzałeś się? – spytałam, uśmiechając delikatnie. – Nie wierzę, żeby Maks się stresował. Czymkolwiek.

– A jednak – odpowiedział, śmiejąc się.

– W każdym razie teraz nie fałszowałeś. Naprawdę, masz piękny głos – dodałam, gdy uniósł jedną brew.

Uśmiechnął się delikatnie i spojrzał mi w oczy, a ja momentalnie zatopiłam się w ich błękicie. Swoje spojrzenie mimowolnie przeniosłam na jego wargi i oblizałam swoje. Czułam, że to jest moja chwila. Niepewnie, przełykając ślinę, zbliżyłam twarz do twarzy Maksa, a po chwili moje usta znalazły się na jego.

Wstrzymałam oddech, gdy chłopak się nie poruszył; nie zrobił nic.

Oderwałam się w ułamku sekundy od niego i spuściłam głowę. Co ja sobie myślałam?! Przecież mówił, że potrzebuje jeszcze czasu, że mamy się poznać!

Już chciałam go przepraszać za pocałunek i jak najszybciej znaleźć się w pokoju, gdy dotknął dłonią mojego podbródka i delikatnie uniósł go do góry.

Jego usta rozciągały się w delikatnym uśmiechu, a grzywka – która zazwyczaj jest postawiona na żel – opadała na jego błękitne oczy. Pokręcił głową i nim zdążyłam się zorientować, tym razem to on mnie pocałował. Kiedy musnął językiem mojej dolnej wargi, rozszerzyłam usta. Pocałunek szybko przerodził się w bardzo namiętny, jakby chciał tego równie mocno, co ja. Objął mnie jedną ręką w pasie i przyciągnął do siebie.

Czułam jego perfumy, których zapach uwielbiałam.

Czułam jego bliskość, ciepło bijące od niego.

Czułam się tak... fantastycznie, będąc w jego ramionach.

Powoli zaczął napierać na mnie coraz bardziej, tym samym sprawiając, że kładłam się na kanapie. Złapał mnie za obje ręce i przeniósł je nad moją głowę.

Nie wiem, ile czasu się tak całowaliśmy, gdy Maks się oderwał od moich ust i przeszedł z pocałunkami na moją szyję.

To było takie przyjemne.

Odchyliłam głowę do tyłu i jęknęłam. W tym samym momencie mężczyzna się ode mnie oderwał i spojrzał na mnie. Spojrzał przerażonym wzrokiem. Zamrugałam, nie rozumiejąc, co się stało.

Usiadł na kanapie, oddychając szybko.

– C-coś się stało? – spytała, będąc teraz tak samo przerażona.

Spojrzał na mnie i się uśmiechnął, choć ten uśmiech nie wyglądał na szczery.

– Nie, nic się nie stało. Myślę, że powinniśmy iść już spać. – Pokręcił głową. – Jestem zmęczony. Ty pewnie też.

Wstał i poczekał, aż i ja wstanę.

Niepewnie, nadal będąc w lekkim... szoku, wstałam i zaczęłam iść za Maksem w kierunku naszych pokoi.

– Maks – zaczęłam i poczekałam, aż się odwróci – na pewno nic się nie stało?

Znowu posłał mi ten nieszczery uśmiech.

– Tak, na pewno – odpowiedział. Przez chwilę staliśmy w ciszy, patrząc się na siebie. – Dobranoc – dodał, zanim wszedł do siebie do pokoju i, jakby się zastanawiając, zbliżył swoją twarz do mojej, aby złożyć krótki pocałunek.

– Dobranoc – odpowiedziałam i z uśmiechem skierowałam się do siebie.

Dopiero kiedy dotarłam do pokoju, zdałam sobie sprawę, do czego mogło dojść. Jak niewiele brakowało, żeby do tego doszło!

I tu pojawiło się jedno zasadnicze pytanie – czy ja bym pozwoliła, żeby do tego doszło?

Z takimi myślami zrzuciłam z siebie ubranie i położyłam się spać.

 

14.

Kiedy rano się obudziłam, byłam w bardzo dobrym humorze i nie trzeba się chyba zastanawiać, dlaczego.

Zabierając ze sobą ubrania, poszłam do łazienki, gdzie wzięłam szybko prysznic, pod którym moje myśli cały czas zaprzątała jedna osoba – Maks. Nie wiedziałam, co mam sądzić o wczorajszym pocałunku, ale wydawało mi się, że był to pewien przełom w naszej znajomości. Ciekawe, czy gdybym ja się nie odważyła pocałować go, on by to zrobił...

Następnie poszłam do kuchni, gdzie zauważyłam Fabiana i Maksa.

– Cześć, chłopaki.

Mój brat przytaknął głową, uśmiechając się.

– Cześć – odpowiedział markotnie Maks i wyszedł z kuchni.

Obróciłam się za nim, marszcząc czoło.

To było dziwne; nawet na mnie nie spojrzał.

Wróciłam spojrzeniem do Fabiana, który najwidoczniej też był zdziwiony zachowaniem swojego przyjaciela. Cóż, zanim weszłam do kuchni, słyszałam ich rozmowy i śmiechy.

– Coś się stało? – spytałam chłopaka, który wzruszył ramionami. – Mhmm.

– Może mu się przypomniało, że ma coś do zrobienia. Nie wiem. – Odłożył pusty talerz po kanapkach na stół i spojrzał na mnie. – Siostra, ostatnio spędzamy ze sobą naprawdę mało czasu. Może... byśmy się wszyscy gdzieś wybrali o dziewiętnastej?

– Wszyscy?

– Ja, ty, Anna i Maks. Wiesz, w grupie raźniej – dodał i roześmiał się.

Gdyby spytał mnie o to jeszcze jakiś czas temu, odpowiedziałabym bez zastanowienia „nie”. Ze względu na Maksa, ale teraz, kiedy żyjemy w zgodzie i może coś więcej, to dlaczego miałabym się nie zgodzić. Z Anną w zasadzie też dawno się nie widziałam, a chciałabym się dowiedzieć, co u niej słychać.

Po krótkim zastanowieniu, przytaknęłam głową.

– W porządku – powiedziałam i uśmiechnęłam się szeroko. – Powiadomię Maksa, że dzisiaj wychodzimy.

Odwróciłam się o sto osiemdziesiąt stopni i ruszyłam w stronę pokoju mężczyzny.

Przed wejściem zapukałam i poczekałam, aż usłyszę „proszę”, czy coś w tym stylu.

Przez dłuższy czas nic nie słyszałam, a wiedziałam, że blondyn jest w środku, bo nikt nie wychodził z mieszkania. Zapukałam raz jeszcze, ale mocniej i nadal nic. Uniosłam oczy ku górze i nacisnęłam klamkę. W oczy od razu rzucił mi się rozwalony Maks na łóżku, mający w uszach słuchawki.

No, to pewnie dlatego nic nie słyszał.

Podeszłam bliżej i delikatniej szturchnęłam go w ramię.

– Słucham? – W jego głosie usłyszałam coś nieprzyjemnego, jakbym mu przeszkadzało w czymś ważnym.

– O dziewiętnastej wychodzimy z Fabianem i Anną – poinformowałam go.

– Okey – odpowiedział i ponownie włożył słuchawki w uszy.

Cofnęłam głowę do tyłu.

Byłam zdziwiona jego zachowaniem.

Cmoknęłam ustami i poszłam do siebie do pokoju i do wyjścia na miasto już z niego nie wychodziłam.

* * *

Przez całą drogę do pubu – który wybraliśmy ostatecznym głosowaniem – próbowałam jakoś zwrócić uwagę Maksa na siebie. Oczywiście nie przesadzając i nie zachowując się jak idiotka, czy też się tak śmiejąc. Robiłam to raczej dyskretnie. Kiedy zostawał w tyle, ja zwalniałam kroku; kiedy przyspieszał i wychodził na prowadzenia, ja robiłam to samo. Jednak nic to nie dawało, bo cały czas patrzył przed siebie, nie odzywając się słowem. Nie zwrócił nawet uwagi na to, że założyłam krótszą, niż zwykle, sukienkę.

Było mi przykro, że po tym, co wczoraj między nami zaszło, zaczął mnie ignorować. Dosłownie, bo przecież nawet mnie nie zauważał. Na początku myślałam, że po prostu nie ma ochoty z nikim rozmawiać, a chyba każdy ma takie dni, ale w pewnym momencie w mojej głowie zaczęły się pojawiać najczarniejsze scenariusze. Obawiałam się, że... Nie, ja się cholernie bałam, że po wczorajszym pocałunku zdał sobie sprawę, że między nami nic więcej nie będzie. Czasami naprawdę wystarczy jakaś najmniejsza rzecz, żeby stwierdzić, że to jeszcze nie to.

Chciałabym z nim porozmawiać, ale po pierwsze nie miałam odwagi, a po drugie – jak mam to zrobić, skoro on nie chcę ze mną nawet zamienić słowa?

Naprawdę nie byłam gotowa, by usłyszeć, że z tego nic nie będzie. Jestem więcej niż pewna, że złamałoby mi to serce... I może Maks zdaje sobie z tego sprawę, dlatego zaczął mnie ignorować, licząc, że w końcu... nie będzie miało to dla mnie znaczenia.

Kiedy zajęliśmy miejsca przy stoliku, usiadłam obok Maksa, który błyskawicznie przesiadł się na krzesło naprzeciwko mnie. Fabian i Anna byli zbyt zajęci sobą, żeby to zobaczyć, ale, cholera, ja to widziałam!

– Chcesz coś? – spytał mój brat, podnosząc się z miejsca.

– Piwo – odpowiedział Maks, nie spoglądając na niego.

Jego też zamierza ignorować?

Fabian już miał odejść, gdy powiedziałam:

– Ja też piwo. – Tylko kiedy skończyłam, oczy wszystkich skierowały się ku mnie. Nawet Maksa, jednak szybko je opuścił, widząc, że to jego obserwuję. – Okey? – zwróciłam się do brata.

Przyglądał mi się chwilę, a potem uśmiechnął się szeroko.

– Za kilka dni kończysz osiemnaście lat, więc... niech będzie. Ale tylko jedno – podniósł palec do góry, którym nie chciał pokazać jednego piwa, ale że będzie mnie pilnować.

Przytaknęłam głową, odwzajemniając uśmiech.

Kiedy zniknął wśród ludzi, spojrzałam na Maksa i naszły mnie w ułamku sekundy kompletnie inne uczucia.

Irytacja.

Złość.

Tak, właśnie takie uczucia, dlatego, że nie miał odwagi tego skończyć, jak należy, tylko zaczął robić... to! Cholera, mężczyzna powinien mieć jaja i powiedzieć mi na czym stoję.

– Więc – odezwała się Anna – w twoje urodziny nas nie będzie?

– Nie – odpowiedziałam, odrywając wzrok od Maksa. Po chwili machnęłam ręką. – To nic, bo i tak nie zamierzałam ich odprawić.

– Żartujesz? Osiemnaście lat ma się raz w życiu. I zanim coś powiesz: wiem, że każde urodziny ma się raz w życiu, ale osiemnaście lat to takie... wkraczanie w dorosłość. Nawet nie zdajesz sobie sprawę, jak szybko życie później się toczy. Nim się obejrzysz skończysz dwadzieścia lat, pójdziesz na studia... – odpowiedziała, marszcząc czoło, jakby wspominała swoją przeszłość.

– Słyszałam o tym – odpowiedziałam zgodnie z prawdą. – Jednak tutaj i tak prawie nikogo nie znam, więc... nie miałabym nawet kogo zaprosić. Oprócz was – dodałam, widząc wzrok Anny.

Po chwili wrócił Fabian z piwami.

Nie wiem, jak Maks zachowywał się, gdy wcześniej wychodził ze swoimi znajomymi, ale mam wrażenie, że dokładnie tak samo jak dzisiaj, bo ani Anna, ani Fabian nie starali się z nim nawiązać rozmowy i zachowywali się, jakby to było normalne.

Pokręciłam głową.

Sączyłam piwo przez słomkę, gdy Maks zwrócił się do Anny:

– Zatańczysz? – spytał i nie tylko ja otworzyłam szeroko oczy, które już po chwili wróciły do normalnych rozmiarów, ale i kobieta.

Spojrzała na swojego chłopaka, który uśmiechnął się do niej, jakby dawał jej na to pozwolenie i wtedy podała Maksowi rękę. Po chwili zniknęli na parkiecie.

Jedno było pewne – on na pewno nie chce odbić swojemu przyjacielowi kobiety. Nieee, to jestem pewna.

Tylko zabolało mnie, że do tańca zaprosił Annę, a nie mnie. Przecież z nią już dawno nie utrzymywał kontaktu, a ze mną jeszcze wczoraj...

Pomrugałam kilka razy oczami, bo czułam, jak powieki zaczynają mnie piec. Boże, jeszcze tego brakuje, żebym się rozpłakała.

– Co jest, Ana? – spytał mój brat, spoglądając na mnie, a po chwili na pustą szklankę po piwie. – Dobrze się czujesz?

– Tak – odpowiedziałam szybko. – Po prostu jestem zmęczona, chyba pójdę już do domu.

Tak, Anastazja, to świetny pomysł. Tam się popłaczesz, nie tutaj – pomyślałam.

– Chcesz, żebym cię odprowadził? Albo poprosił o to Maksa?

– Nie. – Albo mi się wydawało, albo delikatnie podniosłam głos, zaprzeczając. – Dam radę sama dojść.

– Dobraaa, to jak będziesz już w mieszkaniu, zadzwoń.

– W porządku – powiedziałam, zabierając swoją torebkę i kierując się do wyjścia.

Przed drzwiami spojrzałam ostatni raz na Maksa, który patrzył na Annę szerokimi oczami, jakby powiedziała coś okropnego. Pokręciłam głową i wyszłam.

* * *

Chciałam iść na spacer, żeby wszystko przemyśleć, ale ostatecznie zrezygnowałam z tego pomysłu i poszłam prosto do mieszkania, żeby móc od razu wskoczyć na łóżko.

Kiedy zamknęłam za sobą drzwi, napisałam SMS-a do Fabian, że dotarłam bezpiecznie i poszłam do swojego pokoju.

Myśl, że Maks ignoruje mnie, bo chce, żeby dała sobie z nim spokój, coraz bardziej mnie przekonywała. W końcu ja chciałam zrobić to samo, żeby o nim zapomnieć, kiedy jeszcze nie myślałam, że coś mogłoby z tego być. Tylko... wtedy miałam jakąś iskierkę nadziej, a jeżeli on postanowiłby to skończyć, nie miałabym nic.

Przyłożyłam palce do oczu, bo zebrały się w nich łzy.

Nie, ja tak nie mogę. Muszę się dowiedzieć, co się stało. Wszystko, nawet najbardziej bolesna prawda, będzie lepsza od ignorowania mnie.

Kiedy chłopcy już wrócą, niezauważalnie zakradnę się do pokoju blondyna i porozmawiam z nim.

* * *

Nie wiem, ile czasu siedziałam w pokoju, gdy usłyszałam otwieranie drzwi wejściowych. Zmrużyłam oczy, bo było dopiero kilka minut po dwudziestej pierwszej. Z drugiej strony Fabian chciał spędzić trochę czasu ze mną, a skoro wyszłam...

Zeszłam z łóżka i wyszłam do przedpokoju, ale zauważyłam w nim tylko Maksa, który kiedy mnie zobaczył, od razu skierował wzrok w inną stronę.

Zacisnęłam usta i postanowiłam to skończyć.

– Maks, powiedz to – zaczęłam, podchodząc bliżej niego. – Nie czekaj, powiedz, że nic z tego nie będzie. – Mówiąc ”nic”, pokazałam palcami na siebie i na niego.

– Anastazja – wymówił moje imię i obrócił się w moją stronę.

– Nie! Powiedz to natychmiast, bo...

Moje dalsze słowa zostały zduszone pocałunkiem; mężczyzna wziął moją twarz w dłonie i po prostu wbił się w moje usta, nie dając mi dokończyć.

Byłam tym na tyle zszokowana, że nie potrafiłam wykonać żadnego ruchu. Dopiero kiedy język Maksa przejechał po mojej dolnej wardze, otworzyłam usta.

– Chcę być z tobą – szepnął, gdy się ode mnie oderwał, a zaraz potem znowu powrócił do całowania.

 

15.

Nasze pocałunki nie miały końca.

Ledwo się od siebie oderwaliśmy, aby złapać tchu, a znowu powróciliśmy do swoich ust.

Maks docisnął mnie do siebie, a następnie podniósł za pupę i zaczął kierować się do swojego pokoju. Nadal nie docierało do mnie to wszystko. To, co powiedział, to, co robi...

Kiedy położył mnie na swoim łóżku, położyłam ręce na jego ramionach i zaczęłam odpychać.

Spojrzał na mnie szerokimi oczami, w których zauważyłam błysk.

– Chcesz być ze mną? – spytałam, dopiero gdy dotarł do mnie sens jego słów.

Uśmiechnął się szelmowsko.

– Czy nie właśnie to przed chwilą powiedziałem?

– Tak, ale – zaczęłam, zanim zdążył powrócić do poprzedniej czynności – cały dzień mnie ignorowałeś, a teraz...

Usiadł na łóżku obok mnie, a ja podniosłam się do pół siadu. Zauważyłam, że bardzo niechętnie się ode mnie oderwał... i szczerze powiedziawszy wcale mu się nie dziwiłam. Jednak zanim doszłoby między nami do czegoś więcej, chciałam mieć pewność, że to, co się teraz dzieje, nie jest zwykłym wynikiem pożądania. A niestety po dzisiejszym jego zachowaniu chyba wszyscy by przyznali, że... taka opcja mogłaby istnieć.

– Po wczorajszym wieczorze – zaczął, nie patrząc na mnie – nie spałem prawie całą noc, bo przed oczami cały czas miałem nasze pocałunki. Kiedy tylko sobie o nich przypominałem, moje serce zaczynało bić jak szalone. – Zamknął oczy. – Myśl, że... to się może nie powtórzyć, rozrywała mnie od środka. Nie odzywałem się do ciebie, bo musiałem to przemyśleć. Zamierzałem dzisiaj w ogóle nie wychodzić z pokoju, aby zrozumieć swoje uczucia. Dopiero gdy porozmawiałem z Anną...

– Rozmawiałeś z nią? – Próbowałam sobie przypomnieć, kiedy z nią rozmawiał, skoro przez drogę do pubu milczał. Może dopiero gdy wyszłam? Albo... – Rozmawiałeś z nią podczas tańca?

Spojrzał na mnie, zdziwiony moją reakcją. Nie chciałam się nawet sama przed sobą przyznać do tego, ale gdy Maks poprosił ją do tańca, podczas gdy ja byłam cały dzień przez niego olewana, zalała mnie fala zazdrości. Byłam zazdrosna o kobietę, z którą jest mój brat! To było irracjonalne, ale... silniejsze ode mnie.

Pokręciłam głową i machnęłam ręką, chcąc aby kontynuował.

– Po rozmowie z nią, uświadomiłem sobie co do ciebie czuję i że chcę z tobą być – dokończył.

Jego ostatnie słowa wywołały u mnie motylki w brzuchu. Dosłownie.

Zrobiło mi się tak ciepło na sercu, że nie mogłam powstrzymać uśmiechu, który z sekundy na sekundę stawał się coraz szerszy.

Nie pamiętam, kiedy ostatni raz tak cię czułam. Czy kiedykolwiek tak się czułam!

Pomrugałam kilka razy oczami, aby się nie rozpłakać i wzięłam twarz Maksa w dłonie, a następnie go pocałowałam.

– Ja z tobą też – powiedziałam cicho.

Nim się obejrzałam, ponownie leżałam na łóżku, a mężczyzna nade mną górował.

Spojrzałam w jego oczy i zobaczyłam w nich pożądanie. Oblizałam usta i przyciągnęłam go do siebie. Pogłębiłam pocałunek, a następnie jedną ręką zaczęłam błądzić po jego ciele, dochodząc do końca jego koszulki. Kiedy chciałam podnieść ją do góry, Maks się wycofał.

– Anastazja, jeżeli zaraz nie skończymy...

– Wiem. – Zdziwił mnie mój zachrypnięty głos.

Pomrugał kilka razy oczami, a pożądanie w nich nie znikało.

– Chcesz tego? – spytał nisko, przyprawiając mnie o dreszcze. – Jesteś pewna?

– Tak.

Jego oczy pociemniały jeszcze bardziej.

Uśmiechnął się i zniżył głowę.

Myślałam, że znowu mnie pocałuje w usta, ale on przywarł swe usta do mojej szyj. Jęknęłam, gdy zaczął schodzić niżej.

 

♥ ♥ ♥

 

Otworzyłam oczy i pierwszą myślą, jaka przyszła mi do głowy, był Fabian.

Gwałtownie poderwałam się do góry, jednak coś mi przeszkodziło. Spojrzałam na swój brzuch i zauważyłam, że ręka Maksa mnie oplata.

Uśmiechnęłam się do siebie, bo wszystko wróciło. Każde jego wypowiedziane przez niego słowo, każdy jego dotyk.

Moja mina szybko zrzedła, gdy zdałam sobie sprawę, że nadal leżę w jego łóżku. Naga.

Zaczęłam go szturchać, chcąc, aby się obudził.

– Maks, wstawaj – szepnęłam.

Pomrugał kilka razy oczami, zanim obudził się na dobre i kiedy zobaczył mnie, uśmiechnął się delikatnie.

– Maks – zaczęłam, drżącym głosem – Fabian mógł wrócić. Co, jeżeli nas zobaczył? Przecież jesteśmy...

– Spokojnie – powiedział i podniósł się do pół siadu. – Fabian został na noc u Anny. Poprosiłem ją o to, bo chciałem z tobą porozmawiać sam na sam.

– Porozmawiać – powtórzyłam i zaśmiałam się pod nosem. – Bo my faktycznie rozmawialiśmy.

– Taki miałem plan – odparł i przytulił mnie, a ja poczułam rozchodzące się ciepło w środku.

Wtuliłam się w niego i nie chciałam już nigdy opuszczać jego ramion.

Kiedy oglądałam filmy romantyczne albo czytałam takie książki i dziewczyny zawsze rozpływały się nad swoimi mężczyznami, robiło mi się niedobrze, bo nie sądziłam, że można aż tak się czuć w kogoś obecności, ale, cholera! Maks jest tym, w którego obecności właśnie tak się czuję! Zwracam honor wszystkim tym dziewczynom...

– Wstajemy?

– Tak, chyba najwyższy czas – powiedziałam, gdy spojrzałam za okno, za którym życie już dawno się obudziło. – Pierwsza wezmę prysznic, a potem zrobię śniadanie.

– Naprawdę? – Przeniosłam wzrok na Maksa, uśmiechniętego do ucha do ucha. Pocałował mnie w policzek. – Dawno nikt dla mnie nie robił śniadania – dodał i roześmiał się, a ja mu zawtórowałam. Podniósł się z łóżka.

Miałam już wstawać, gdy zdałam sobie sprawę, że jestem goła i znowu oklapłam na łóżko, podciągając kołdrę pod brodę. Nie miałam jakichś wielkich kompleksów na punkcie swojego ciała, ale jeszcze nigdy przed nikim nie stałam goła. Wczoraj było ciemno, gdy z Maksem uprawialiśmy seks. Mój pierwszy raz...

– Co jest? – spytał, przechylając głowę na bok. Po chwili pochylił się do mojego ucha. – Nie wstydź się, jesteś piękna. – Podniósł ręce do góry. – Jeżeli chcesz, mogę wyjść pierwszy.

Jeszcze zanim skończył mówić, skierował się do wyjścia. Wstałam, dopiero gdy byłam sama. Szybko przebiegłam z pokoju do łazienki i przystąpiłam do mycia.

 

♥ ♥ ♥

 

Z początku nie wiedziałam, co zrobić na śniadanie. Chłopcy w zasadzie nie mieli za wiele produktów w lodówce. Doszukałam się na szczęście mąki, jajek i innych rzeczy potrzebnych do zrobienia naleśników. Jeżeli będą chcieli, abym im gotowała, to koniecznie zrobię listę zakupów, którą – czy im się podoba, czy nie – będą musieli zrealizować.

– Co tak pięknie pachnie? – spytał Maks, gdy wyszedł z łazienki.

Podszedł mnie od tyłu, a ja poczułam żel pod prysznic.

– Robię naleśniki. Możesz już jeść. – Wskazałam na talerz z gotowym śniadaniem.

– Poczekam na ciebie – powiedział i pocałował mnie.

Kiedy skończyliśmy śniadanie i chciałam pozmywać naczynia, Maks mnie zatrzymał, mówiąc, że skoro ja zrobiłam śniadanie, on pozmywa. Nie kłóciłam się z nim, bo jak gotować lubię, tak zmywać nie lubię.

W pokoju zastanawiałam się, co będę robić przez cały dzień. Normalnie nie myślałabym nad tym, bo pewnie poczytałabym książkę, posłuchała muzyki, wyszła na spacer i wiele innych rzeczy. Sytuacja się jednak zmieniła i w sumie chciałabym więcej czasu spędzić z Maksem, a o ile wiem – on nie ma planów.

Kiedy tak myślałam, w drzwiach pojawił się mężczyzna. Miał zaciętą minę, patrząc na mnie. Poczułam niepokój, bo takiego go jeszcze chyba nie widziałam.

Otwierałam usta, aby spytać, co się stało, ale on mnie wyprzedził.

– Ana, nic cię nie boli? – Usłyszałam w jego głosie niepokój.

Podniosłam brew do góry.

– Nieee...

– Pytam, bo podobno po pierwszym razie kobieta może... mieć jakieś obtarcia, czy coś takiego.

Podeszłam do niego i stanęłam na palcach.

– Nie, jest dobrze – odpowiedziałam i skradłam Maksowi szybko pocałunek. Nie wiem, czy to zasługa tego, że mężczyzna był naprawdę delikatny, ale wszystko było ze mną w porządku. – Masz jakieś plany na dzisiaj?

– Chyba nieee – odpowiedział, uśmiechając się ledwo widocznie. – A co? Chcesz mnie zabrać na randkę?

Zaśmiałam się pod nosem.

– Pomyślałam, że miło było by spędzić czas razem.

– Z przyjemnością gdzieś się z tobą wybiorę – powiedział i złapał mnie w pasie, przyciągając do siebie.

Nasze pocałunki przerwał dźwięk SMS-a do Maksa. Oderwał się ode mnie i wyjął telefon z kieszeni spodni, następnie odczytując go. Jego mina z sekundy na sekundę się zmieniała.

– Co jest?

Przełknął ślinę i spojrzał na mnie.

– Wczoraj powiedziałem Annie, żeby trochę przygotowałam twojego brata na to, co może później zastać. I właśnie dostałem od niego wiadomość, że chce się spotkać. Teraz.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

  • Nikola7405 24.07.2018
    Wiem data ale będzie kolejna część ?

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania