Wspomnienia Marionetki
Wystarczy tylko jeden krok...Zakończę moje cierpienie...Będę mogła odejść w spokoju...Dlaczego mnie to nie cieszy?"Moje myśli bez przerwy odbijały się echem w mojej głowie.Stałam na najwyższym wieżowcu w mieście a raczej na jego krańcu.Marzyłam o tym by skrócić moje cierpienie.Przez tyle lat byłam uwięziona jako marionetka a teraz mogę odejść.
-Nie rób tego!
-Bo co mi zrobisz?Znowu zabijesz?-odwróciłam się powoli w stronę Vincenta by zobaczyć go ostatni raz.Wiedziałam,że to on.Wszędzie poznałabym jego zimny i bezuczuciowy głos.
-Słuchaj nie chciałem żeby to tak się skończyło.-zaczął ale nie dałam mu skończyć.
-Ale tak się stało!Zniszczyłeś im życie!Zostali zamknięci i siedzieli jako animatroniki przez te piekielne 20 lat!
-Jest mi przykro...
-Tobie?-zapytałam z drwiną w głosie.-Jakoś nie było ci przykro kiedy je mordowałeś!Odebrałeś życie mojemu braciszkowi!On był całym moim światem!-po policzku spłynęła mi jedna łza.Miałam tylko jego nasi rodzice zginęli kiedy on miał 3latka.Zamknęłam oczy z nadzieją,że to tylko koszmar który się za chwilę skończy.Poczułam dłoń Vincenta na moim policzku.
-Wszystko będzie dobrze.-zaczął mnie uspokajać i przyciągną mnie do siebie.
-Nic nie będzie dobrze.-powiedziałam i zrobiłam krok w tył wyzwalając się z jego uścisku.To był krok za daleko nie miałam gruntu pod nogami i zaczęłam spadać.Zamknęłam oczy i poczułam przeszywający ból każdej części ciała po tym nic już nie czułam.
-Aniela wstawaj!-do moich uszu dobiegł znajomy krzyk.Powoli otworzyłam moje zaspane oczy i zobaczyłam mojego brata.
-Bryan!-krzyknęłam i przytuliłam go jak najmocniej mogłam.
-Hej zaraz mnie udusisz.-po tym zdaniu rozluźniłam uścisk i popatrzyłam na brata.Wyglądał tak jak przed morderstwem.Mały siedmiolatek z rozczochraną blond czupryną i brązowymi oczami.
-Idziemy dzisiaj do pizzerii?-zapytał.
-Co?-Na samo słowo "pizzeria" wspomnienia o zmasakrowanych ciałach dzieci uderzały jak meteoryt.-Nigdzie nie idziemy.
-Ale dziś są moje urodziny.Cały rok zbieraliśmy pieniądze na tą imprezę.-zrobił oczy słodkiego psiaka a ja od razu zmiękłam.
-No dobrze.-odpowiedziałam ze skruchą muszę za wszelką cenę trzymać go przy sobie.Nie popełnię tego samego błędu...
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania