Wspomnienie 1

Uciekłam. Krew leje się z moich nadgarstków. Ręce drżą jak nigdy wcześniej. Nie wiedziałeś o tym, że kiedyś to zrobię. Nigdy Ci nie mówiłam co do Ciebie czuję. Jestem sama. Umieram.

Byłam w 3 klasie gimnazjalnej, raczej cicha ze mnie osóbka, ludzie udawali że mnie lubią, ale tak naprawdę każdy wiedział, że coś jest ze mną nie tak. Spotkałam Cię dzięki mojemu bratu. Miałeś być moim korepetytorem. Gdy Cię po raz pierwszy ujrzałam oniemiałam z wrażenia. Wstydziłam się.

- A więc to ty jesteś Mara ? - zapytał, lekko się uśmiechając.

- Yyy... Tak... To ja.... - odparłam zakłopotana.

Moje oczy wariowały, przyglądałam się twoim błyszczącym niebieskim oczom, które lśniły jak gwiazdy. Twoje pełne usta wydawały się tak bliskie. Zdezorientowany wpatrywałeś się we mnie. Nie wiedziałam co zrobić, spuściłam wzrok. Czułam dalej na sobie twoje spojrzenie. Od tamtej pory poczułam coś, jakby strach. Bałam się, że zrobię coś głupiego. Coś przez co zniechęcę Cię. Coś co mogłoby Cię wystraszyć. Pobiegłam do pokoju. Pomyślałam iż już jestem bezpieczna. Wtedy usłyszałam śmiech. Poczułam się urażona. Zaczęłam płakać. Czemu mnie to tak obchodzi, co on o mnie myśli ? Czemu nie potrafię być obojętna? pomyślałam. szybko schowałam się pod kocyk, wtulając się do mojego ukochanego misia Stefana. Zapadła cisza. Moje myśli wariowały. Serce biło coraz szybciej. Wiedziałam że stoisz za drzwiami. Mój oddech był coraz głębszy. Nie wiedziałam czy Ci otworzę. Wstałam z łóżka. Podeszłam do Ciebie. Oddzielało nas tylko delikatne drewno. Słyszałam twój najdrobniejszy ruch. Znieruchomiałam.

-Mara! Otwórz Dymitrowi! - krzykną mój brat z sąsiedniego pokoju.

-Już... zaraz.. tylko szukam klucza...- skłamałam i jeszcze bardziej zacisnęłam go w dłoni.

Zapukałeś. Wystraszona odskoczyłam od drzwi. Nikt nie wiedział co się stało. Drżącą ręką otworzyłam wrota do mego pokoju. Staliśmy.

- Mogę wejść ? - onieśmielony zapytałeś.

- Aaa.. Przepraszam.. Proszę bardzo! wchodź!

Odsunęłam się, przy okazji okaleczyłam swoją skórę ostrym zakończeniem klamki. Zobaczyłam krew. Zawstydzona usiadłam przy biurku. Ty już siedziałeś na łóżku. Uśmiech nigdy nie znikał Ci z twarzy.

-A więc, w czym masz problem ?

- Mam problem zwłaszcza w matematyce.. Nie rozumiem nic- zarumieniona odparłam

- Ale matma jest naprawdę banalna

Nic nie odpowiedziałam. Zrobiło mi się przykro.

- Dasz radę! Wierzę w Ciebie! Co ostatnio przerabialiście?- Wstałeś po czym klęknąłeś obok mnie, prawie opierając głowę na moim barku.

- Yyy... Ostatnio ? No ten.. nie rozumiem procentów... - Nie wiedziałam co zrobić. Czułam Twój spokojny oddech na karku. Zesztywniałam. Moje oczy były w Ciebie wpatrzone, podczas gdy Ty czytałeś ostatni temat z podręcznika.

-Nie chcesz krzesła ? Ja.. Mogę przynieść - zaproponowałam

- Nie trzeba, naprawdę tak mi wygodnie. - odpowiedziałeś lekko się odsunąwszy.

Wytłumaczyłeś mi wszystko, za każdym razem mówiłam że rozumem, ale gdy już mnie prosiłeś o zrobienie jakiegoś zadania, nie dawałam rady. Cały czas myślałam tylko o Tobie.

Po pewnym czasie rozmyślania nad jednym ćwiczeniem, wyjąłeś telefon. Przeprosiłeś mnie na chwile i przeglądałeś coś. Nie umiałam się na niczym skupić. Ciekawiło mnie co robiłeś.

- Ładna co nie ? - zapytałeś, pokazując mi zdjęcia koleżanki

- No wiesz... Każdy ma swój gust, ale ładna jest..

Poczułam się zazdrosna. Czemu on patrzy się na taką plastikową dziewczynę, a nie na mnie ? pomyślałam. To i tak bez sensu, w porównaniu z nią jestem głupia. Nie jestem taką ślicznotką. Popełniam wiele błędów. Stwierdziłam że to nie ma sensu, starałam się rozwiązywać zadanie. Czułam się odrzucona. Wiedziałam, że nic się takiego nie stało, a jednak chciało mi się płakać. Często płaczę.

Nasza lekcja dobiegała końca. Podniosłeś się z ziemi. Oparłeś rękę o ścianę nade mną i przyglądałeś się obliczeniom. Moje serce z każdą sekundą przyspieszało tempa. Mój oddech znowu był płytki. Przechodziły mnie ciarki. Moje oczy bały się na Ciebie spojrzeć, bo wiedziały że wybuchną a serce wyskoczy z klatki piersiowej. Chciałam coś powiedzieć, żebyś odszedł, ale mimo wszystko czułam się przyjemnie, wiedząc że jest tak blisko mnie.

-Wyluzuj się trochę! - żartobliwie powiedziałeś.

- Ja.. Jestem wyluzowana.

Zaczęłam się śmiać. Nie mogłam tego powstrzymać. Czy to był, potocznie zwany, nerwo-śmiech ? Nie mam pojęcia, ale wiedziałam że wyszłam na wariatkę. Zamartwiałam się tym co Ty możesz teraz sobie o mnie pomyśleć.

Korepetycje się zakończyły, wstałam od biurka aby wyciągnąć pieniądze. Dałam Ci je do ręki. Przez chwile nasze palce się stykały. Szybko zabrałam dłoń. Poczułam przez chwilę Twój dotyk. Przeszył moje całe ciało.

- Nie chcę ich

- Ale.. Nauczyłeś mnie.. Poświęciłeś mi bardzo dużo czasu.. Należy Ci się... - zażenowana odpowiedziałam.

Dymitr podszedł do mojej szafy. Najwyższym punkcie w moim pokoju był puchar który na niej leżał. Wrzucił tam daną mu zapłatę.

- Co ty robisz? - śmiejąc się zapytałam.

- Mówiłem, nie chcę żadnych pieniędzy.

Zarumieniłam się, ale nie mogłam pozwolić, żeby wyszedł bez zapłaty. Próbowałam po nie sięgnąć, cała koszulka mi się podwinęła. Widać było mój cały blady i płaski brzuch. Zawstydziłam się i szybko zasłoniłam moje odkryte ciało. Spojrzałam na Ciebie, a Ty przez cały czas siedział w telefonie. Zaśmiałam się. Ucieszyło mnie to że nie zobaczyłeś mnie, ale zarówno, zastanawiałam się, czy ja Ci się w żaden sposób nie podobam ? Znowu straciłam wszelkie nadzieję.

Rozmawiałeś jeszcze z moim bratem, który leżał na łóżku u siebie w pokoju. Był chory. Mimo wahań Nicka, pozwolił Ci się położyć obok niego. Patrzałam na was, myśląc, jaka to wspaniała przyjaźń. Miałam zaraz wyjść na polski. Chciałam się pożegnać z Tobą. Wstydziłam się Cię przytulić, a tym bardziej bym tego nie zrobiła, bo leżałeś na tapczanie. Wyciągnęłam rękę w Twoją stronę. Cała byłam niesamowicie sztywna. Nie uścisnąłeś jej. Patrzyłeś się tylko na mnie. Z zakłopotania, gwałtownie ją odsunęłam, nie wiedziałam co się dzieje. Po chwili, Ty sam zrobiłeś to, co ja kilka sekund wcześniej. Nie wiedziałam czy mam Ci podać swoją ponownie. Nasze dłonie styknęły się. Znowu poczułam Twój dotyk. Przyciągnąłeś mnie do siebie. Upadłam na Ciebie. Nie wiedziałam co mam zrobić. Patrzałam Ci w oczy i rozkoszowałam się tą stycznością. Czułam jak mnie obejmujesz. W końcu byłam szczęśliwa.

Następne częściWspomnienie 2

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

  • Zacznę od zażaleń i narzekań:
    "- Aaa.. Przepraszam.. Proszę bardzo! wchodź!" - Wchodź z dużej.
    "Oparł rękę o ścianę nade mną..." - chyba (!) zgubiłaś "-eś"
    "Czułam jak mnie obejmuje." - chyba to samo, co wyżej
    "Patrzałam ci w oczy..." - chyba patrzyłam, jeśli już :)

    Tekst super, mega mi się podoba. Nie mogę się doczekać dalszego ciągu. Fajnie piszesz :) A bohaterowie mają na prawdę oryginalne imiona :)
    Ode mnie 5 i nie przejmuj się błędami :)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania