Wspomnienie ósmego października
Niemożliwość pogodzenia się z myślą,
że nie jest w żadnej mierze dla mnie i prawdopodobnie nigdy nie będzie
Co najwyżej będę mógł przespać się
na kanapie. Pokój dalej - wyżera od środka, odbiera zdolność logicznego myślenia
zaprzęga psy przeszłości w karawanne
rozżalenia, pożerające łapczywie
każdą z nieprzeżytych chwil.
Zabiera tam skąd przyszedłem. Zabiera tam, gdzie nie chce wracać, choć doskonale wiem, że to jedyne bezpieczne miejsce we mnie.
Moja samotność, próżnia, świat pozbawiony barw i jakiejkolwiek radości.
Ciepły, przytulny dom, w którym nikt nie mieszka, w którym nie ma życia,
gdzie wszystko zawsze jest takie samo
i niczym nie może zaskoczyć. Bezpieczna przystań, niemogąca zapewnić niczego prócz względnego spokoju.
Cierpimy przez najpiękniejsze uczucie jakie może spotkać człowieka,
jak długo to będzie jeszcze trwać?
Dlaczego w ogóle musi.
Trzęsą się nogi, zawiesza głos
łzy wyciekają jak z starego kranu.
Jest tak blisko, schowana gdzieś pod skórą. Wypełniła każdy skrawek duszy i nie można nic z tym zrobić. Każda próba to wyrywanie
zębów bez znieczulenia.
Umrę. Szybciej niż bym chciał.
Komentarze (5)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania