Wstęp

Lasy, które otaczały miasta każdej nocy, były niezwykle piękne i pełne magii, jakby cała przyroda kryła w sobie tajemniczą moc, której nie sposób było zrozumieć. Te lasy miały w sobie coś, co przyciągało wzrok i zapierało dech w piersiach. Ta noc była wyjątkowa; nie była dziwna, chociaż jej wygląd różnił się od innych – las wyglądał jak biała mgła, unosząca się w powietrzu, a gwiazdy na niebie były wyraźnie widoczne, migocząc w mroku. Niebo było tak niezwykłe i pełne piękna, że można było zakochać się w nim na wieki, oddać całe swoje serce tej nieskończonej przestrzeni. Dwa ciała niebieskie krążyły wokół tej planety, jakby były jej strażnikami. Przez setki, a może nawet tysiące lat, nie zaobserwowano żadnej gwiazdy, która świeciłaby na tę planetę, oświetlając ją swoim blaskiem. Z tego powodu natura tej planety, która przez wieki była pozbawiona światła, dostosowała się do mroku. Ta ciemność była obecna wszędzie, w każdej roślinie, w każdym drzewie, a jej historia była głęboko zakorzeniona w legendach, które opowiadały o końcu świata – o miejscu, gdzie nikt nie miał szans na przetrwanie. I tak, jak w tych legendach, ciemność stała się dominującą siłą.

Choroba, która nawiedziła tę planetę, nie była zwykłym zarazkiem. Nie zabijała ludzi w tradycyjny sposób, lecz pozbawiała ich kontroli nad sobą, zmieniając ich w istoty, które nie były już w stanie zachować człowieczeństwa. Zarażeni stawali się zbyt agresywni, ich ciała przechodziły nieodwracalne zmiany, przypominające potwory z najgorszych koszmarów. Byli ślepi, z połamanymi kośćmi, ich ciała były pełne ran, a jęki bólu stały się ich nieodłącznym towarzyszem. Kiedy choroba opanowała ich organizmy, ich ciała nie były już w stanie normalnie funkcjonować. Wszystko wyrywało się z nich w sposób niekontrolowany, jakby nie mieli już wpływu na to, co się z nimi działo. Kości łamały się, a mięśnie rwały, jakby były poddane siłom, które nie miały żadnego związku z ich wolą. Mimo że czuli ból i cierpienie, nie byli w stanie nic zrobić, ponieważ znajdowali się pod kontrolą czegoś obcego, niezdolni do działania zgodnie z własną wolą.

Cerkiew „Wielkie Łaski Terraviva” głosiła, że przez tę zarazę można odzyskać odkupienie i spokój. Wszyscy wierzyli w tę naukę, mając nadzieję, że po śmierci czeka ich upragniony spokój. W miejscach, które były niegdyś pełne życia, teraz dominowały głód i cierpienie, które stały się codziennością. Głód był stałym towarzyszem, zaspokajanym czymkolwiek, co było dostępne – resztkami ziemi, ciałami zmarłych – byle tylko nikt nie widział tego upadku. Jedzenie stało się rzadkim towarem, którego zdobycie było prawdziwym wyzwaniem. Tylko w cerkwi można było znaleźć odrobinę pociechy. Tam, przed rytuałem „Wielkiej Łaski”, wszyscy otrzymywali skromny posiłek, który dawał im siłę na dalszą walkę o przetrwanie. Po zakończeniu rytuału, chorzy byli wyrzucani poza mury miasta, gdzie czekali na swoją nieuchronną przemianę w potwory. Krążyli po okolicach, nieustannie poszukując jedzenia, które nigdy nie było wystarczające. Głód nie znikał, zamiast tego narastał, z dnia na dzień stając się silniejszy.

Choroba była nieustępliwa – nie pozwalała umierać przez inne czynniki, takie jak inne choroby, ból czy wyczerpanie. Bywało, że za karę inkwizycja wyrzucała poza mury miasta tych, którzy nie przestrzegali zasad cerkwi, którzy nie wierzyli lub łamali jej nakazy. Ci, którzy zostali odrzuceni, szybko stawali się ofiarą niebezpiecznych stworzeń, które zamieszkiwały te tereny. Chociaż jedzenie było pod dostatkiem, to nie każdy potrafił sobie z tym poradzić. Choroba przejmowała kontrolę nad ich ciałami, zmieniając ich w coś, co nie przypominało już ludzi. Magiczna choroba, która ogarnęła całą planetę, nie pozwalała zarażonym umierać. Zamiast tego, zostawali pod wpływem czegoś obcego, co przejmowało ich ciała, zmieniając ich w bezwładne marionetki. W tej sytuacji zarażony człowiek nie mógł już powrócić do swojego dawnego życia, nawet jeśli chciałby tego. I tak było na całej planecie, którą nazwano Hajdcenba – świat, gdzie ciemność, głód i choroba stały się nieodłącznymi towarzyszami.

Średnia ocena: 4.0  Głosów: 4

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (10)

  • MarkOWinzow 9 miesięcy temu
    Czy ten wstęp jest aż tak okropny?
  • Cain 9 miesięcy temu
    Pewnie chodzi o brak odstępów i formatowania, ścianę tekstu źle się czyta o ile w ogóle ktoś zacznie.
  • Cain 9 miesięcy temu
    Widzę też powtórzenia jak "ta" - unikaj ich i zastępuj innymi słowami.
    Ctrl + f pozwoli ci na szybsze znalezienie powtórzeń
  • MarkOWinzow 9 miesięcy temu
    Cain Okej, dzięki, nie zauważyłem. Mam pytanie – czemu wtedy nie było takiej reakcji w Las Variiski – Quoperia? Jest tak samo zbudowane, a byłem trochę w szoku, że nagle pojawiły się jedynki, tym bardziej bez jakiegokolwiek kontekstu.
  • Cain 9 miesięcy temu
    MarkOWinzow Nie wiem. Jedynki na tym portalu świadczą bardziej o sympatiach i antypatiach oceniających aniżeli faktycznej wartości tekstu, też trzeba brać pod uwagę multikonta co też wykrzywia ocenę.
  • MarkOWinzow 9 miesięcy temu
    Cain Aha, dobrze.
    Zastanowię się nad tym i spróbuję napisać wstęp od nowa, biorąc pod uwagę wasze komentarze. (●'◡'●)
  • zsrrknight 9 miesięcy temu
    *tak jak zauważył Cain - ta, te, to + dość sporo powtórzeń - chyba na początku już są trzy bardzo podobne zdania ze słowem "planeta"
    *a propos tytułu: "Wstęp", ale do czego? Raczej powinno to wyglądać tak: tytuł + "wstęp"/podtytuł etc. No bo tak to raczej czytelnika nie zachęca sam "wstęp" do nie wiadomo czego

    Sucha ekspozycja, ponadto powtórzenia i to nawet nie słów, a informacji - mam wrażenie jakby co najmniej połowa tego tekstu w kółko powtarzała to samo. Na plus, że przynajmniej piszesz w miarę poprawnie, więc musisz pracować przede wszystkim nad formą i treścią - by była akcja, fabuła, narracja - wszystkie te elementy, które składają się na powieść/opowiadanie etc.
    Dlatego sugestia ćwiczenia - spróbuj napisać ten wstęp nie za pomocą ekspozycji, a sceny. Pokaż np. zmagania tych ludzi z potworami, jakąś może bardziej "personalną" historię z jakimś konkretnym bohaterem, no ogólnie chyba wiesz, o co chodzi - show don't tell. I żeby nie było: "show" też można, a nawet czasem trzeba, ale na pewno nie w taki sposób.
  • MarkOWinzow 9 miesięcy temu
    Całuję twoje ręce. Dzięki, będę pracował nad tym. (●'◡'●)
  • Dekaos Dondi 9 miesięcy temu
    MarkOWinzow↔Dałbym mniej powtórzeń→typu: ta, jej, była itp.→oraz pokawałkował tekst.
    Tak bym napisał subiektywnie, początek...

    Cała przyroda kryła w sobie tajemniczą moc, której nie sposób było zrozumieć. Lasy otaczały miasta każdej nocy. Niezwykle piękne i pełne magii, przyciągały wzrok czymś nieokreślonym, co zapierało dech w piersiach. Wspomniana noc, wyjątkowa, lecz nie dziwna, miała wygląd nieco inny – las wyglądał niczym biała mgła, pełzająca w powietrzu...
    Pozdrawiam:)
  • Dekaos Dondi 9 miesięcy temu
    A sam tekst, w sensie treści, zachęca:)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania