Wszechczas
Cześć i chwała bohaterom!
Dajcie nabój rewolwerom!
Dajcie okrzyk, ukłon w pas;
Przyszedł na wszechPolskę czas!
Falanga walczy, falanga czuwa, falanga wielką Polskę wykuwa!
Zielone flagi na ulicach miast, przyszedł na was najwyższy czas,
Na was prawdziwych, odważnych polaków, co wyzwolą wszechMatkę i wszechRodaków
Co zniewoleni ze wszystkich stron
Podnoszą tłumiony przez tyle lat ton.
Bracia! Bijcie w Zygmuntowski dzwon!
Nie straszny wam pedał, nie straszny wam Żyd, to oni przynoszą ojczyźnie wstyd.
Lance do boju! Pastorał w dłoń - tęczową zarazę goń, goń, goń,
Falanga walczy, falanga czuwa, falanga Żydów z Polski usuwa!
Brońcie kościołów przed czarownicami, co trącają krwawymi błyskawicami, czerwonymi jak piekło, czarnymi jak smoła - tak jak kapelan z ambony woła...
Falanga walczy falanga czuwa, falanga wiedźmy z Polski usuwa!
Głos z Jasnej Góry do wiernych kiboli, co każdy kościół pięścią obroni, a w każdej lewicy różaniec zwinięty, a po prawicy: pały, kije, łomy i pręty.
Falanga walczy, falanga czuwa, falanga tęczę z Polski usuwa.
Kwiecie młodzieży spod klubów znaków, wydaj patriotyczne pokolenie Polaków.
Bastionie Europy, synu dorzecza Wisły!
Nie straszny ci humanizm, nie straszny umysł ścisły. Serce płomienne, hart ducha i moc, wyjdź tak jak kiedyś w kryształową noc. Zrób porządek w
swym ojczystym kraju,
zapukaj do bram niebieskiego raju,
opuść głowę i spocznij na tym łez padole,
Na globie zalanym łzami - matole,
Coś za młodu w falandze swe życie zatracił,
Coś Za iddę ludzkim życiem zapłacił
Rozwijał drut na wschodniej granicy
Nie zważając na poświęcenie pokoleń krwawicy,
Na powstania, obozy, racławickie kosy
Teraz jak oprawcy zadzieracie nosy
Zamiast budować zgodę, mury budujecie,
Zamiast zacierać podziały
Okopy kopiecie
Falanga walczy, falanga czuwa, falanga niepolske z Polski usuwa!
Bastiony Europy..., obrońcy Wisły dorzecza
Sprowadźcie Polskę do średniowiecza,
Z falangą na sztandarze o swą rację
Się bijecie;
tym samym Polsce w twarz plujecie
Tak zwani patrioci, z kijami w dłoniach, ze swastykami na plecach w sercach i na skroniach,
Z kotwicą na piersi bez poszanowania znaku, odejdź że w końcu stąd wszechpolaku!
Oddani kibice, rodzimego klubu,
Za dnia patrioci, zaś kibole w nocy.
Uchowaj nas Boże od ichniejszej wszechmocy...!
Komentarze (3)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania