Wszyscy słudzy Boga - Wycieczka (N.S.)
Stoję na środku wielkiego placu, obok mnie tłum ludzi, ale nikogo nie poznaję. Po jaką cholerę ja tutaj przyszłam, przecież nawet nie chciałam tutaj być! Mówili: będzie fajnie, przeżyjesz przygodę, poznasz ciekawych ludzi, schudniesz. No może i schudłam, ale nie z powodu tego, że przeszłam w huk kilometrów, a dlatego, iż moi znajomi mnie wystawili i jestem tu sama jak palec! Nienawidzę ich i tej głupiej wycieczki, no nienawidzę! Niech ja tylko wrócę do domu, ja im pokaże!
Znów idziemy, śpiewając jakieś durne, nic nie znaczące piosenki. Żebym chociaż słowa znała, to bym pośpiewała sobie, ale ani to rytmu nie ma, ani słów fajnych. Śpiewanie w kółko albo słuchanie jednej i tej samej książki. Nigdy więcej, naprawdę.
I następny przystanek, nie dobre żarcie, za które trzeba dziękować. Milion razy słyszałam tę śpiewkę, ale i tak nie chce mi się tego powtarzać. Mam dość. Miała to być fajna impreza, a to jakaś stypa.
Na szczęście jutro już do domu. To ostatni dzień tej szalonej zabawy i mam nadzieję, wiem to, że nigdy więcej nikt nie namówi mnie na żadną wycieczkę. Przebywanie wśród zapalonych chrześcijan przyprawia mnie o mdłości. Wolę wierzyć i wyznawać wiarę w samotności.
Komentarze (3)
Dziękuję. :)
Ogólnie ja nie wierzę, więc nie wybrałabym się na taką wycieczkę. Chociaż jakbym wierzyła to też bym nie poszła. Za leniwa jestem. Tekst chociaż krótki, fajnie się czyta. 5
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania