Wszystko pod kontrolą

Mikroopowiastka

 

Od kilku dni mam doła. Czekam tylko, aż ciemność rozgości się za oknem, zakładam słuchawki i słuchając Cigarettes after sex, niedawno odkrytej kapeli, leżę na kanapie i spoglądam w sufit, próbując sobie jakoś ogarnąć ten niewielki kawałek świata, który mnie otacza. Czasem dopada mnie taka chandra, ale teraz trwa to zdecydowanie dłużej. Upłynęło prawie trzydzieści lat, odkąd ostatnio czułem taką pustkę. Wtedy miałem garstkę znajomych, teraz mam ich tysiące na facebooka a nikt, dosłownie nikt, nie zapyta: hej stary, co u ciebie, jak żyjesz?

Mówią, że myśli potrafią przyciągać i teraz mogę powiedzieć, że coś w tym jest. Kiedy jestem na etapie rozliczania się z ostatnich potknięć i porażek, dzwoni ktoś na messengera i to mnie całkowicie wytrąca z tego mojego stanu użalania się nad sobą i niedoskonałością innych. Nie wiem, kto to może być, ponieważ jestem w kuchni a telefon został w salonie ale postanawiam mimo to odebrać. Stukam w słuchawkę bezprzewodową i odbieram połączenie:

- Halo.

- Cześć.

Pierwsze zaskoczenie – dzwoni kobieta. Głosu nie kojarzę ale jest frapujący.

- Cześć – odpowiadam niepewnie a ona to od razu to wyczuwa i zaczyna mówić.

- Mam na imię Paula. Natknęłam się na jedno z twoich opowiadań w necie, które bardzo mi się spodobało, wyszukałam cię więc na fejsie, przeczytałam kilka kolejnych twoich opowiadań i postanowiłam, że muszę z tobą porozmawiać i oto jestem.

- Całkiem logicznie to wytłumaczyłaś, ale muszę ci powiedzieć, że mam gdzieś to wszystko co do tej pory napisałem i lepiej dla ciebie, żebyś zapomniała o tym co przeczytałaś – woda zaczęła się gotować w czajniku, więc go zdjąłem i zacząłem zalewać trzecią już dzisiaj kawę.

- Co robisz? – zapewne usłyszała dźwięk lejącej się wody do kubka i pomyślała sobie zupełnie coś innego.

- Próbuję trafić do kubka a to wcale nie jest takie łatwe, w dodatku po ciemku.

- Nie masz światła w łazience?

- Mam światło w całym mieszkaniu a nawet w całym cholernym bloku i całym pieprzonym mieście – wydaje mi się, że trochę podniosłem głos a przecież ta kobieta niczemu nie jest winna.

- Przepraszam. Skoro już zadzwoniłaś, muszę ci wytłumaczyć, dlaczego siedzę po ciemku. Otóż uważam, że tak jest lepiej pozbierać myśli.

- Aha. Skoro jesteś teraz w ciemnym mieszkaniu, to co widzisz za oknem?

- Na wprost kuchni w której teraz stoję, po drugiej stronie ulicy jest kwiaciarnia, obok lodziarnia o tej porze roku już zamknięta. Muszę ci powiedzieć, że źle trafiłaś albo spóźniłaś się o kilkadziesiąt godzin. Nie porozmawiasz ze mną na temat żadnych pieprzonych opowiadań.

- Trudno.

Przeszedłem do salonu, zamieszałem kawę, upiłem łyk i usiadłem na kanapie.

- Mimo tego, że nie będziemy rozmawiać o tym co kiedyś napisałem, nadal chcesz ze mną rozmawiać?

- Oczywiście.

- Osobiście, gdyby mi tak ktoś powiedział jak ja tobie, to puściłbym mu chyba wiązankę i wyzwał od świrów.

- Ale ty nie jesteś świrem.

- Skąd wiesz, przecież mnie nie znasz?

- Nie znam cię ale potrafię oceniać ludzi nawet po krótkiej z nimi rozmowie, nawet kiedy jest to tylko rozmowa telefoniczna.

- Zaskakujesz mnie coraz bardziej. Jesteś psychologiem?

- Nie.

- Więc kim jesteś?

- Twoją czytelniczką.

- Ciekawe. Skoro nie chcę rozmawiać z tobą o tym co kiedyś tam napisałem, to o czym chcesz rozmawiać?

- Chciałabym zobaczyć miasto w którym mieszkasz, twoimi oczami. Co widzisz za oknem?

- To jest pokręcone, ale zaczyna mi się podobać. Czy niedawno może oglądałaś film Ona?

- Nie, zdecydowanie wolę książki.

- Duży plus dla ciebie. Ok. Siedzę na pieprzonej kanapie, patrzę przez duże okno na miasto nocą. Pada deszcz, światła aut jak czerwone i białe krwinki krążą w tę i we w tę, odgłos rozchlapywanej wody na ulicy dochodzi aż tutaj na szóste piętro. Po drugiej stronie jest Pit Stop, dalej grecka knajpa, do której czasem lubię zajrzeć i zjeść coś dobrego. Światła, teraz akurat jest zielone i latarnie, mnóstwo latarni. Trochę drzew i tyle nic ciekawego.

- To dużo. Kiedy mówiłeś, zamknęłam oczy i to wszystko widziałam.

- A ty co robisz?

- Och, nic takiego, siedzę na oknie ósmego piętra, nogi mi zwisają na zewnątrz i słucham jak do mnie mówisz.

O w mordę, rozmawiam chyba z samobójczynią. Co ja mam teraz zrobić? Zachciało mi się odbierać telefon w ciemno.

- Jesteś tam?

- Pewnie. Słuchaj Paula, jeśli naprawdę masz tak na imię, jeśli chcesz, możemy porozmawiać o tych moich opowiadaniach. Co byś chciała wiedzieć?

- Naprawdę nie musimy. Powiedz mi jakiej muzyki słuchasz?

No przecież jej nie powiem, że słucham takiej muzy, żeby się jeszcze bardziej zdołować, bo ona jest jakaś pokręcona.

- Słuchaj Paula, żeby ci nie było głupio tak samej siedzieć, siądę i ja na oknie. Poczekaj chwilę – nie wierzę, że to robię, ale naprawdę siadam na okiennym parapecie, mokro i zimno mi w tyłek od blachy.

- Włącz kamerkę.

- Nie zobaczysz mnie, bo jest ciemno.

- To nic, włącz.

- Pod warunkiem, że zrobisz to samo.

Uruchamiam kamerkę, odsuwam nieco rękę z telefonem, ale po drugiej stronie jest tylko ciemność i cisza. Drugą ręką trzymam się kurczowo ramy okna, zdejmuję jedną słuchawkę i wołam ją po imieniu, coraz głośniej i głośniej ale w ekranie tylko pustka i cisza. Nagle głośny dzwonek do drzwi sprawia, że się przestraszyłem. Zdążyłem jeszcze zakląć.

 

*

 

- Czy pani chłopak brał zalecane mu leki?

- Nie wiem. Zawsze powtarzał, żebym się o niego nie martwiła, że ma wszystko pod kontrolą.

- Chyba nie do końca jednak miał wszystko pod kontrolą.

 

Manuel del Kiro

Średnia ocena: 4.5  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania