Wszystko w życiu jest tymczasowe
Wszystko w życiu jest tymczasowe i nie ma od tego żadnych wyjątków.
Jeśli coś idzie dobrze, to trzeba się cieszyć, ale też jednocześnie spieszyć, bo dobra passa nie będzie trwała wiecznie. Trzeba korzystać i wycisnąć ze szczęścia, jak najwięcej. I nie ma, że boli.
Jeżeli coś idzie źle, to też nie należy się martwić, bo nie będzie trwało w nieskończoność. Zła passa się odmieni, szczęście się uśmiechnie i poda rękę. Będzie dobrze, a w każdym razie dużo lepiej. To znaczy, chyba. Tak powinno być.
Można co prawda, gdzieś się schować, ukryć tak, żeby nikt nie znalazł, zniknąć niczym kamfora, albo pieniądze z portfela. Nie pokazywać się na oczy, bo jak ktoś zobaczy, to będzie dużo gorzej. Można to zrobić, ale wydaje mi się to być tchórzliwe.
Czy z dwojga możliwości: być albo nie być, wybrać tę drugą i nie przejmować się hamletowskimi rozterkami?
Czy też skierować się w stronę takiej opcji, żeby odważnie stawić czoła każdemu nudnemu i niesympatycznemu dniu, rozjaśnić go? Robić wszystko wręcz przeciwnie? Nie dać się, a tym samym przyspieszy się jego kres?
Kres. Koniec, bo to kiedyś się skończy. To wszystko minie.
Chyba...
Powinno w każdym razie...
Bo wszystko jest tymczasowe, jak mgła.
I chociaż jest tymczasowe, to jednak niezbędne do życia. Wszystko jest potrzebne.
Dawno już zrozumiałem, że wszystko co wydarzyło się, wydarza w tej chwili i jeszcze się zdarzy, jest i było mi bardzo, ale to bardzo potrzebne. Absolutnie każda dobra i zła chwila czegoś mnie nauczyła. Z każdego, dobrego albo złego wydarzenia, wyciągnąłem jakieś wnioski z których obecnie korzystam. Każdy dzień jest dla mnie nową lekcją.
W pełni zgadzam się z tym, że życie jest nieustannym zbieraniem doświadczeń. Zbieram je więc w sobie i, że tak zażartuję, kataloguje je w swojej głowie. Muszę przyznać, że zebrało się ich już całe mnóstwo. Mój kufer jednak nie jest wypełniony do końca.
Wciąż wydarza się coś, co jest dla mnie absolutnym novum. Wydarza się coś co potrafi mnie zaskoczyć i to bardzo. Czasem przerasta mnie, czasami radzę sobie z trudem, ale jednak radzę. Jakoś to ogarniam i z dumą mogę zapisać gdzieś na uboczu notatkę z kolejnego doświadczenia życiowego.
I tak to właśnie wygląda.
Mam nadzieję, że te różnorakie doświadczenia pomogą mi dobrze wykorzystać dany mi czas. Życie bowiem zostało mi podarowane tylko na określony czas. Nie wiem na jak długo. mój zegar wciąż tyka i odmierza kolejne sekundy, minuty, itd. Ileś tam tego się zawsze zbierze.
Chodzi o to, aby go nie zmarnować. Chodzi o to aby dobrze go wykorzystać.
Trzeba po prostu zacząć żyć.
Muszę zacząć żyć. Muszę zacząć cieszyć się każdym dniem. Traktować go jak prezent i wykorzystać do ostatniej sekundy. Nie mogę tracić czasu na jakieś pierdoły lub głupoty. Muszę skoncentrować się na rzeczach najważniejszych. Te rzeczy, które nie są ważne, na pewno mogę z czystym sumieniem pominąć. Nie przyniesie mi to żadnej straty. Wręcz przeciwnie - na pewno zyskam dużo więcej.
Komentarze (2)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania