Ja po prostu bardzo nie lubię krzyku, podniesionego tonu i wymuszania, dociskania człowieka.
Z resztą... nie jestem wyjątkowa. Nikt tego nie lubi.
Więc tak się wyżej zastanawiam po co tak komuś robić?
Szpilka
O to to...
Druga strona, zależnie od osobowości i wytrenowanej w sobie cierpliwości, nie może 'kontenerować' w sobie wlewanych do ucha bluzgów w nieskończoność.
Szpilka
Też prawda.
Ale każdy coś powinien. Ale nie każdy ma tego świadomość.
A ten, który ma większą powinien być wyrozumiały wobec tego, który jest mniej czegoś świadomy. Tak sobie myślę :)
Krzykacz zazwyczaj nie chce się leczyć, bo uważa, że krzyczy, bo to jego cecha osobowości - ekstrawertyk, niby tak, ale ta cecha jest upierdliwa, i tyle :)
Szpilka
Kolejny raz zgadzam się. Ale, moim zdaniem, ten argument nie zwalnia mnie z potrzeby wyrozumiałości i zachęty krzykacza do podjęcia prób zmiany.
Nie zmienię się za krzykacza. Dam sobie spokój jeśli on upiera się przy swoim - to jego wolna decyzja. Ale nie znaczy to, że tracę nadzieję na jego zmianę. Ja mam upór czekania.
Piękna cecha - upór czekania :) Miałam trenera, który po przegranej ryczał na nas jak ranny zwierz, a potem przepraszał, bo on nerwowy, a my powinnyśmy wygrać, czyli to nasza wina.
Hmmmm, chyba wrzaskiem chciał zakrzyczeć własną niekompetencję.
Ciao, miło się z Tobą gwarzyło, do następnego kliknięcia :)
Komentarze (15)
z pozdrowieniami
Z resztą... nie jestem wyjątkowa. Nikt tego nie lubi.
Więc tak się wyżej zastanawiam po co tak komuś robić?
Krzykacz wyrzuca z siebie emocje i mu lżej, skrzyczanemu ciężej :)
O to to...
Druga strona, zależnie od osobowości i wytrenowanej w sobie cierpliwości, nie może 'kontenerować' w sobie wlewanych do ucha bluzgów w nieskończoność.
Nie powinno się czyjejś złości przyjmować na klatę, wrzask uszkadza system nerwowy.
Prawda. Czasem jednak robi się to świadomie, by krzyczącemu ulżyło.
Krzykacz powinien brać piguły na nerwy, a nie niszczyć nerwy otoczeniu :)
Też prawda.
Ale każdy coś powinien. Ale nie każdy ma tego świadomość.
A ten, który ma większą powinien być wyrozumiały wobec tego, który jest mniej czegoś świadomy. Tak sobie myślę :)
Krzykacz zazwyczaj nie chce się leczyć, bo uważa, że krzyczy, bo to jego cecha osobowości - ekstrawertyk, niby tak, ale ta cecha jest upierdliwa, i tyle :)
Kolejny raz zgadzam się. Ale, moim zdaniem, ten argument nie zwalnia mnie z potrzeby wyrozumiałości i zachęty krzykacza do podjęcia prób zmiany.
Nie zmienię się za krzykacza. Dam sobie spokój jeśli on upiera się przy swoim - to jego wolna decyzja. Ale nie znaczy to, że tracę nadzieję na jego zmianę. Ja mam upór czekania.
Piękna cecha - upór czekania :) Miałam trenera, który po przegranej ryczał na nas jak ranny zwierz, a potem przepraszał, bo on nerwowy, a my powinnyśmy wygrać, czyli to nasza wina.
Hmmmm, chyba wrzaskiem chciał zakrzyczeć własną niekompetencję.
Ciao, miło się z Tobą gwarzyło, do następnego kliknięcia :)
I ja dziękuję. Miło :)
do następnego...
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania