Wybaczam ci, mamo

W nocy obudził mnie dzwonek mojego telefonu komórkowego. Zaspana i półprzytomna, wysunęłam się z spod kołdry, wzięłam telefon i wyszłam na korytarz, by pozmawiać. Nie chciałam budzić mojego męża, Ricka, który musiał wcześnie wstać do pracy.

Spojrzałam na wyświetlacz: dzwonił nieznany numer. Odebrałam po chwili wahania. Pomyślałam, że musiało się to być coś naprawdę poważnego, skoro ktoś próbował się do mnie dodzwonić w środku nocy.

- Halo?

- Czy rozmawiam z panią Janet Hathaway? - spytał jakiś męski głos.

Poczułam nieprzyjemne ciarki na plecach. Miałam bardzo złe przeczucia. Czułam, jak gardle rośnie mi wielka gula.

- Zgadza się – odpowiedziałam.

- Nazywam się Eric Jackson – imię i nazwisko tego mężczyzny słyszałam pierwszy raz w życiu – i jestem ratownikiem medycznym. - na te słowa zmiękły mi kolana. Czułam się, jakbym miała za chwilę zemdleć - Pani matka została ciężko ranna w wypadku samochodowym. Jest w stanie krytycznym, i obawiam się, że w ciągu kilku następnych godzin umrze.

Wypuściłam telefon z rąk. Nogi się pode mną ugięły i upadłam na podłogę. Serce waliło mi jak młot. Moja matka? Łzy zakręciły mi się w oczach. Nie mogłam w to uwierzyć. Spojrzałam na leżący na podłodze telefon.

- Halo?! Jest tam pani?! - krzyczał ratownik medyczny.

Usiadłam na podłodze i objęłam ręce kolanami. Ogarnęła mnie szalona rozpacz. Miałam ochotę wyć ze smutku. Łzy ciekły mi strumieniami po twarzy. Znów czułam się tak jak wtedy, gdy straciłam ojca: osamotniona i porzucona.

Zasnęłam. Obudziłam się zmęczona i zziębnięta. Spojrzałam na telefon leżący obok mnie i momentalnie przypomniałam sobie, co się wydarzyło. Łzy ponownie zakręciły mi się w oczach. Rick wyszedł z sypialni. Przystanął, zaskoczony, na mój widok. Po chwili, widząc stan w jakim się znajduję, tulił mnie do siebie.

- Mama miała wypadek – wyznałam, połykając łzy.

Rick zesztywniał i odsunął się ode mnie. Dłonią podniósł moją brodę tak, by spojrzała mu prosto w oczy.

- Nie myśl o niej – powiedział lodowatym tonem.

- Jak możesz?! - krzyknęłam oburzona, odpychając jego rękę. - To moja matka! - ustałam na chwiejnych nogach i trzęsłam się, nie tylko z zimna.

- Zapominasz chyba, co przez nią przeżyłaś – stwierdził zimno.

Nie miałam siły, by się z nim kłócić. Podeszłam do niego i objęłam w talii.

- Wiem, że masz wielki żal do niej – odezwałam się spokojnie. - Ale zrozum, że ja, pomimo tego wszystkiego, co się stało, to wciąż moja matka i bardzo ją kocham.

Rick przytulił mnie, ale powiedział ani słowa. Temat mojej matki był w naszym domu bardzo drażliwy i nie raz wybuchały przez niego awantury.

- Pozwól mi się z nią pożegnać – poprosiłam cicho. - To jej ostatnie godziny – przyznałam i łzy ponownie zakręciły mi się w oczach. Byłam zbyt wrażliwa, by mówić o tym spokojnie.

- Dobrze – odparł w końcu Rick, a mnie ulżyło. - Ale na mnie nie licz – wymknął się z moich objęć i odszedł.

Popatrzyłam za nim i doszłam do wniosku, że lepiej będzie, jak nie będę go o nic więcej już dzisiaj prosić. Rick potrafił być bardzo nieprzyjemny, kiedy się denerwował.

W drodze do szpitala rozmyślałam o szczęśliwych chwilach, które przeżyłam z mamą tuż po śmierci ojca. Było ich bardzo niewiele, ale na myśl o nich zawsze robiło mi się ciepło na sercu. To dzięki nim zachowałam taki obraz mamy, jaki zawsze chciałam mieć w pamięci: serdecznej i kochającej swoją jedyną córkę.

Niespodziewanie w mój umysł wdarł się obraz Grega, mojego ojczyma i drugiego męża mamy, który był gwałtownym i wiecznie podminowanym człowiekiem, z którym naprawdę ciężko się nam żyło. Rozumiałam, że mama go nie kochała, wyszła za niego tylko ze względu na to, że był bogaty. Znosiła dzielnie obelgi ze strony wiecznie wymagającego męża, by zapewnić mi lepszy byt. Nigdy jej tego nie zapomnę.

Było coś, przed czym mama nie mogła mnie uchronić: przed Gregiem. Mój ojczym, kiedy tylko skończyłam czternaście lat, zaczął do mnie przychodzić regularnie, co noc. Jak to mówił, byłam jego „zabaweczką”.

Mama próbowała mu się przeciwstawiać, ale była zbyt słaba, by go pokonać. Często zatykałam uszy, kiedy słyszałam, że Greg ją bije, tylko dlatego, że stanęła w mojej obronie. Po tych „razach”, które mama otrzymała, nie robiła już nic. Pozwalała, by Greg mnie molestował. Nienawidziłam jej wtedy z całego serca. Wierzyłam, że prawdziwa matka powinna zrobić wszystko, żeby ochronić swoje dziecko przed krzywdą.

Po kilkunastu latach, po wielu terapiach u psychiatrów, wciąż nie potrafiłam zrozumieć jej zachowania. Jednak nie miałam już do niej żalu, czułam się wreszcie na tyle silna, by jej wybaczyć. Moje uczucie do niej na nowo się odrodziło.

W szpitalu dowiedziałam się, że matka leżała na oddziale intensywnej opieki medycznej. Lekarze nie dawali jej żadnych szans na przeżycie.

Kiedy weszłam do sali, gdzie leżała, przypomniałam sobie każdą noc, kiedy krzyczałam, by mi pomogła, ale ona nie przychodziła. Bała się Grega. Bała się go, bo w szale mógł ją zabić.

Podeszłam do jej łóżka i popatrzyłam na nią. Wyglądała tak pięknie, jakby spała. Nic się nie zmieniła przez te wszystkie lata. Nadal miała te same jasnobrązowe włosy i jasną skórę. Łzy pociekły mi z oczu i poczułam ściskający mnie w sercu ból.

Dotknęłam jej dłoni, która była tak zimna, jakby już nie żyła.

- Wybaczam ci, mamo – wyszeptałam cicho, płacząc.

Godzinę później mama zmarła. Choć wiedziałam, że i tak wkrótce to nastąpi, to nie mogłam się z tym pogodzić. Kiedy roztrzęsiona, wychodziłam ze szpitala, ktoś za mną zawołał:

Pani Hathaway! Niech pani poczeka!

Otarłam szybko łzy z oczu i odwróciłam się do mężczyzny, który mnie zatrzymał.

Pani mama dała mi ten list kilka tygodni temu. Miałem go przekazać pani po jej śmierci. To odpowiednia pora.

Wręczył mi szarą kopertę. Podziękowałam mu i otworzyłam ją. W środku znajdowała się mała karteczka z odręcznym pismem mamy. Zaczęłam czytać:

 

Najdroższa Janet,

jeśli czytasz ten list, to znaczy, że mnie już nie ma wśród żywych. Chciałam byś wiedziała, że zawsze Cię kochałam. Żałuję, że nie potrafiłam być przy Tobie, kiedy mnie potrzebowałaś. Przepraszam Cię za to, że nie byłam taką matką, jaką chciałaś, żebym była. Przepraszam, że byłam zbyt słaba, żeby Cię przed nim ochronić. Mam nadzieję, że będziesz potrafiła mi kiedyś wybaczyć i ufam, że kiedyś znów się zobaczymy.

Na zawsze kochająca Cię,

Olivia.

Średnia ocena: 4.7  Głosów: 7

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (6)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania