Wybawienie

Cierniste pnącza oplotły moją szyję tak niespodziewanie, że nie zdążyłam nawet zarejestrować momentu, kiedy do tego doszło. Patrzę zamglonym wzrokiem, próbując przypomnieć sobie, jakim cudem znalazłam się w tak niekorzystnym położeniu. "Gdzie jestem?", "Co ja tu robię?". Po chwili dociera do mnie, że tego typu pytania nie mają obecnie żadnego znaczenia. To najważniejsze brzmi: "jak się wyswobodzić?".

 

Z jakiegoś powodu nie mogę posłużyć się rękami. Spoglądam na nie i stwierdzam, że nie są skrępowane. Dziwne... Wiję się zatem niczym piskorz, lecz szybko uzmysławiam sobie, że nieskoordynowane, podsycone paniką ruchy jedynie pogarszają moją i tak już nieciekawą sytuację. Ciernie zdążyły w niektórych miejscach przebić delikatną skórę, lecz póki co nie na tyle głęboko, by spowodować poważniejsze obrażenia. Nie ma co kusić losu. Zastygam więc i czekam.

 

Nagle dostrzegam przed sobą to... coś. Sylwetką łudząco przypomina człowieka, lecz doskonale zdaję sobie sprawę, że nim nie jest. Pozbawiony ust otwór gębowy najeżony ostrymi jak brzytwa kłami. Przyprawiający o gęsią skórkę złowieszczy i zarazem triumfalny uśmiech, zdający się wszem i wobec obwieszczać: "tak, to ja w tym świecie dzierżę pełnię władzy". Brak włosów, brwi ani nawet rzęs. Najgorsze są jednak hipnotyzujące, żółte ślepia, przeszywające mnie na wylot. Zupełnie jak u dzikiego, rozjuszonego kota, rzucającego wyzwanie swojemu przeciwnikowi.

 

Upiór chwyta za pnącza, aby pociągnąć je ku sobie, wywołując tym samym istną fontannę krwi wokół mojej szyi. Wiem, że tego właśnie pragnie. Chce, bym cierpiała, nim ujdzie ze mnie życie. Może nawet wcześniej błagała o litość? Tak czy owak czuję, że nie ma dla mnie żadnej drogi ucieczki. To koniec. Już szykuję się na spotkanie z najgorszym, kiedy nagle...

 

Unoszę się gwałtownie na łóżku, próbując złapać oddech. W ułamku sekundy rozwieram posklejanie w ciągu nocy powieki. Koszmar minął, a w jego miejsce wskoczył tak dobrze mi znany obraz szarugi dnia codziennego.

 

Cóż, dobre i to.

 

Przynajmniej znów jestem...

 

Bezpieczna...?

 

L. A. T.

Średnia ocena: 2.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania