Temat niełatwy i nie jestem do końca przekonana, czy Autor sobie z nim poradził.
Zaczyna się od nękania dziewczynki przez rówieśników, jakby późniejsze wydarzenia miały związek. Dlaczego cichą, zdrową dziewczynkę nazywano pokraką, życzono jej śmierci, a jej twarz porównywano do gówna?
Bardzo dobrze pokazana została obojętność nauczyciela, ale czy możemy go winić za samoobronę? Nauczyciele szybko się wypalają, ale nie z winy dzieci, tylko z winy systemu.
Wracając do bohaterki, wygląda na to, że spadły na nią plagi egipskie, bo nie dość, że nie ma oparcia wśród kolegów/koleżanek z klasy, to jeszcze molestuje ją nauczyciel-zwyrodnialec.
Ile nieszczęść spadło na to biedne dziecko?
Nie za dużo?
I właściwie, czy to jest opowiadanie o ofierze molestowania, czy o biednym nauczycielu tłumaczącym się ze swojego amatorskiego podejścia do pracy?
Jeśli uważasz, że to opowiadanie to twoje magnum opus, to jesteś, Rycerzyku, kiwi...
Ptaszek kiwi ;)
w czasie przeszłym: uważałem
A jeśli miałbym się odnosić do tych wszystkich pytań, to musiałbym napisać to zupełnie od nowa, a tak szczerze to w ogóle nie potrafię napisać od nowa czegoś, co ma około trzy lata.
A ogólnie twój komentarz jest bardzo trafny, ale i tak: wstawiłem to opowiadanie bardziej z sentymentu i chcę jakoś dojechać do tego automatu po pięciu pierwszych publikacjach. Na poprawianiu lub przebudowaniu staroci aż tak mi nie zależy.
No i czy autor sobie poradził z tematem czy też nie to kwestia subiektywna. Zaznaczę jedynie, że nie bez powodu już potem nie sięgałem po aż tak trudne zagadnienia
Komentarze (4)
Zaczyna się od nękania dziewczynki przez rówieśników, jakby późniejsze wydarzenia miały związek. Dlaczego cichą, zdrową dziewczynkę nazywano pokraką, życzono jej śmierci, a jej twarz porównywano do gówna?
Bardzo dobrze pokazana została obojętność nauczyciela, ale czy możemy go winić za samoobronę? Nauczyciele szybko się wypalają, ale nie z winy dzieci, tylko z winy systemu.
Wracając do bohaterki, wygląda na to, że spadły na nią plagi egipskie, bo nie dość, że nie ma oparcia wśród kolegów/koleżanek z klasy, to jeszcze molestuje ją nauczyciel-zwyrodnialec.
Ile nieszczęść spadło na to biedne dziecko?
Nie za dużo?
I właściwie, czy to jest opowiadanie o ofierze molestowania, czy o biednym nauczycielu tłumaczącym się ze swojego amatorskiego podejścia do pracy?
Jeśli uważasz, że to opowiadanie to twoje magnum opus, to jesteś, Rycerzyku, kiwi...
Ptaszek kiwi ;)
A jeśli miałbym się odnosić do tych wszystkich pytań, to musiałbym napisać to zupełnie od nowa, a tak szczerze to w ogóle nie potrafię napisać od nowa czegoś, co ma około trzy lata.
A ogólnie twój komentarz jest bardzo trafny, ale i tak: wstawiłem to opowiadanie bardziej z sentymentu i chcę jakoś dojechać do tego automatu po pięciu pierwszych publikacjach. Na poprawianiu lub przebudowaniu staroci aż tak mi nie zależy.
No i czy autor sobie poradził z tematem czy też nie to kwestia subiektywna. Zaznaczę jedynie, że nie bez powodu już potem nie sięgałem po aż tak trudne zagadnienia
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania