WYCHOWAWCA Cz.2 ( sprawdź cz. 1)
Rozdział 3
Eryk zabrał mnie na imprezę do swojego mieszkania. Była to impreza bardzo towarzyska. Dla paru zaufanych osób. Brakowało mi w naszym towarzystwie Karola. Pod każdym względem mi go brakowało. Jego czułości, pocałunków, miłości...nawet nie było mi dane powiedzieć mu, że między nami koniec. W końcu złamał prawo ulicy. Siedziałam zamyślona na tej starej sofie w mieszkaniu Eryka z wzrokiem wbitym w zabrudzoną, żółtą ścianę z krzyżem, z której sypał się tynk. Momentalnie przypomniałam sobie o jego mamie.
-Koleś, a gdzie twoja matka? Przecież ona choruje...
-W pokoju obok, zasypia.-powiedział, nalewając mi wino do lampki .
-Wino i joint. Czy jest piękniejsze połączenie?-rozmarzył się Adam.
W powietrzu unosił się zapach gandzi, czerwonego wina i starych szaf. Wszystko w tym mieszkaniu było stare, a zasłony i pościel śmierdziały dymem papierosowym.
Kanapa z lat PRL-u czerwona i niska, ale wygodna. Stół był drewniany i obdrapany, pełen popielniczek, butelek wina i gazet. Za oknem lało, rozpętała się burza. Siedzieliśmy w ciszy, dopóki Andrzej się nie odezwał.
-Musimy teraz znaleźć kogoś, kto będzie sprzedawał to chujstwo za Karola . Nie wyrobimy się do końca miesiąca z tym wszystkim. Wiecie co potem będzie .
-Kogoś znajdę.- burknął Eryk .
-Kurwa, masz czas do jutra, dobrze o tym wiesz .
-A co jeśli nikogo nie znajdziesz?-wtrąciłam się, dopalając resztkę blanta.
Chłopcy spojrzeli po sobie jakby zmieszani .
-Może mieć kłopoty.
-I to duże.
-Zrobię to.- powiedziałam, nie zastanawiając się nad konsekwencjami.
-Nie ma mowy.-Eryk pokręcił głową, otwierając kolejne wino.
-Ale Eryk..
-Nie kurwa i już !- wrzasnął, a ja podskoczyłam ze strachu.
-Spokojnie.- Adam chwycił go za ramię.- o
Ona chciała dla ciebie dobrze.
Eryk schował twarz w dłoniach. Nastała grobowa cisza.
- To może ja...-zerwałam się z miejsca, a Andrzej pociągnął mnie gwałtownie za rękę w dół .
-Zostan Syntia.- machnął ręką.
-Przepraszam was.-wydukałam ze łzami w oczach.
-Chciałaś dobrze, to się rozumie.-powiedział Szymon, gasząc peta w popielniczce.
Czy naprawdę chciałam wejść w świat handlu?- to pytanie wybrzmiewało w mojej głowie do końca wieczora.
Wróciłam do domu i nie przywitawszy się z mamą, udałam się pod prysznic. Resztki zmartwień spływały po moim ciele jak wodospad.
-Syntia?- usłyszałam głos mamy, dobiegający zza drzwi.
-Co chcesz?!- wrzasnęłam naburmuszona .
-Nic..-westchnęła i odeszła, a ja wróciłam do oblewania się gorącą wodą.
Cała łazienka razem z lustrem była zaparowana. Stanęłam przed swoim odbiciem z wrogim wyrazem twarzy. Kosmyki ciemnych włosów opadały bezwiednie na moją ciemną karnację.
-Suka...-wycedziłam chłodno do swojego odbicia.-Nikt cię nie chcę...
Podeszłam do swojej torby i wyciągnęłam z niej swój największy ratunek . Kiedy przyłożyłam ostrze do przedramienia, myślałam tylko o jednym.
Żeby ból ukoił ból .
Rozdział 4 wkrótce .
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania