Ładne, nostalgiczne. Akcja powoli przyspiesza, a potem znowu zwalnia. Świetne. Tylko z czasem staje się trochę monotonne, nie chce się dalej czytać. Ale jest bardzo inspirujące i interesujące, daje do myślenia.
Z powodu monotonii daję 4, ale jest naprawdę fajne : )
Anonim15.12.2019
Dzięki za wizytę.
W moich tekstach czasem ważniejsza jest psychologiczna niedopowiedziana głębia niż wartości stricte literackie. A że daje do myślenia, to znak, że tekst robi robotę.
Pierwsze, przegadane. Za potokiem słów tak naprawdę nic nie wynika. W skrócie, zakochany, nieśmiały chłopak, chce potkać miłość swojego życia.... Kropka i the and. Jedyne co na plus, to spoko balansujesz napięciem, ale przy takim tekście, to poprostu następna naiwna wizja miłości małolata.
Anonim15.12.2019
Przykro mi, że nie widzisz w tym nic poza przegadaniem. Ale to może i dobrze, spokojniejszy jesteś.
Dzięki za komentarz,
Pozdrawiam.
Antoni Grycuk wiesz z punktu człowieka, który jest już w związku od dobrych kilku lat, jest to po prostu... infantylne. Hymm... Może to jednak kwestia perspektywy?
Ps: to co chciałeś uchwycić tu ma swoją naukową nazwę. Nazywa się to "kompleksem jeżozwierza", lękiem przed bliskością. Tylko naprawdę są dojrzalsze powieści opisujące to zjawisko. Mniej "laurowe".
Anonim15.12.2019
Lakion
skoro używasz słowa "naukowa", to podaj mi statystyki skuteczności metod naukowych w przezwyciężaniu takich przypadłości. Podpowiem, nawet jeśli znajdziesz, będą to liczby urągające poważnej nauce.
A zawiłości w tym tekście jest o wiele więcej niż tylko infantylne naukowe sformułowanie "kompleks jeżozwierza", zapewniam.
Dziwię się Lakion, że uważasz ten tekst za przegadany. Z punktu widzenia psychologicznego powinieneś być zafascynowany, bo jest tutaj taka głębia, że można czerpać garściami. Po pierwsze, dlaczego atrakcyjny facet, bo taki jest skoro kobiety na niego lecą, boi się nie bliskości, ale zaangażowania, odpowiedzialności. Po drugie dlaczego w takich momentach się wyłącza, a następnie wpada w panikę aż do wymiotów? Jaką rolę w tym zapętleniu, bo tym jest niezdecydowanie [rano chce, wieczorem czuje obrzydzenie] pełni Magda, bo być może tutaj właśnie tkwi przyczyna?
Mnie się tekst podoba szczególnie, że zostawia z pytaniami, na które sama muszę znaleźć odpowiedź. To właśnie jest siłą tego tekstu.
Anonim16.12.2019
betti,
sam nie wiem, czy traktować Twój komentarz poważnie, czy jak ironię, bo tak trochę brzmi.
Ale zakładam, że jednak tym razem to ja jestem co do Ciebie uprzedzony i widzę Cię w gorszych barwach. Bywa. Ułomek ze mnie, że tak Cię widzę ;)
Niemniej dzięki za czytanie i słowa.
A co do treści, napisałaś:
"boi się nie bliskości, ale zaangażowania, odpowiedzialności."
Widzisz, jakby człowiek pierwotny zobaczył samolot, powiedziałby, że to ptak. I nie ma w tym nic ujmującego temu człowiekowi - po prostu każdy używa porównań do schematów, które zna. Tyle że jeśli te schematy, wpojone nam przez psychologię popularną itp, są błędne, to błędnie interpretujemy to, co widzimy. (Mówimy, że to samolot, gdy wprawdzie jest to latający samochód Fantomasa ;) ) Chciałbym tylko zauważyć, że bohater wycofuje się wieczorem, by rano znów marzyć o tej samej kobiecie - czy to na pewno lęk? Hmmm? Czy lęk nie obrzydziłby mu tej kobiety? I po drugie: czy gdyby chodziło o zaangażowanie i odpowiedzialność, to nie przespałby się z taką jedną czy drugą kobietą? Czy nie tak postępuje "zwykły" facet, który boi się zaangażowania? Trzecie: czemu tak chętnie wybiera dziewczyny o imieniu Ania, skoro wyraźnie wspomina Magdę, którą zostawił pod opieką przyjaciela......., a wobec której, co przecież napisane, czuje się winny...
A czy te wymioty, to przypadkiem nie metafora drugiej metafory, czyli "mieszczenia pod żołądkiem"?
Antoni Grycuk marzy nie o tej samej, wszak te kobiety się zmieniają, a sposób zachowania jest wciąż taki sam. One umownie nazywane są ''Anią'', tak przynajmniej zrozumiałam.
Czuje się winny wobec Magdy, czy jednak ta wina nie wynika właśnie z powodu zachowania wobec kobiet, nieco dziwnego zachowania. Facet okazuje zainteresowanie i zaangażowanie do momentu, kiedy nie zobaczy zainteresowania drugiej strony, a kiedy to się dzieje, zaczyna odczuwać dyskomfort. Czyli najlepiej się czuje, kiedy nie jest pewien uczuć drugiej strony, z chwilą jednak kiedy poznaje te uczucia, traci zainteresowanie, mało tego zaczyna czuć obrzydzenie. No i teraz dlaczego tak jest? Trauma z okresu dojrzewania, bo być może wtedy został wyśmiany, wzgardzony?
Anonim16.12.2019
betti
chciałem dać do zrozumienia, że z Magdą był w parze, w całej tego okazałości, bo przecież zostawił ją pod opieką przyjaciela...... Czy więc wcześniej związałby się, gdyby to była trauma od dzieciństwa czy nastoletniości? I czy wyraźnie, ale metaforycznie nie jest powiedziane w tekście, dlaczego on czuje się winny?...
A co do imienia Ania. Napisałem:
Poznaję kolejną Anię, zbliżam się, marzę, i w ostatniej chwili się wycofuję. Nawet były o innym imieniu, ale zawsze jest identycznie.
Wyraźnie jest powiedziane, że tu chodzi o prawdziwe imię. Dlaczego bohater wspomina Magdę, a nie Anię, bo przecież musiał znać "jakąś" Anię, skoro tak chętnie wybiera babki o tym samym imieniu?... Czy to nie z powodu "mieszczenia pod żołądkiem?" Można tak gdybać i gdybać...
Antoni Grycuk to było do mnie bardziej niż do tekstu :P Ale cóż, działam na nią jak płachta na byka. Co do teorii psychologicznych, jest to jedne z najlepiej opisanych zjawisk. Dla mnie naprawdę nie ma tu nic nadzwyczajnego. Może nie wiem zboczenie zawodowe. I sorki Antonni skoro dwie osoby zwróciły na to samo uwagę (bo paraodoksalnie betii napisała to samo co ja powyżej) to musisz popracować nad formą przekazu, który nie jest czytelny, po za tobą samym. To czytelnik musi zrozumieć tekst, a nie ty. Ty doskonale wiesz co masz w głowie, a on musi to dostrzec. Dla mnie tekst i tak pozostaje zbyt cukierkowy. Bogatość świata pokazuje się po przez niejednoznaczność w odbiorze. Skoro tak różne osoby jak ja i betii odebraliśmy je tak samo, to hymmm... Tłumaczyć chyba nie muszę....
Choć jak piszę. Warsztatowo perełka. Tylko taka jakby mało realistyczna. Jeżeli miała pokazywać jakąś głęboką "prawdę", to jej po prostu tu nie widać.
Anonim16.12.2019
Lakion,
napisałeś:
"W skrócie, zakochany, nieśmiały chłopak, chce potkać miłość swojego życia...." oraz " to poprostu następna naiwna wizja miłości małolata." A później: "Może nie wiem zboczenie zawodowe." Nie wiem, co to za zawód, w którym używasz takich pejoratywnych słów oraz postrzegasz ten tekst jako taki, skoro zarówno betti (wcale tak samo nie odebrała tekstu jak Ty, co bezpośrednio napisała), Dekaos, jak jeszcze parę osób, które to czytało, uważają go za niejednoznaczny i wielowarstwowy. Oczywiście masz prawo do swojej oceny, jak ja mam prawo do oceny Twojego zawodu i komentarza. I doskonale zdaję sobie sprawę, że tekst nie jest dla wszystkich. To, co Ty uważasz za cukierkowe, będzie dla niektórych, słodko-gorzkie. Bo czy nie gorzkim jest fakt świadomości bohatera o swojej "chorobie" i czy nie gorzkim jest fakt metaforycznych wymiotów?
I teksty wcale nie muszą być dla każdego. Na pewno nie będę pisał kolejnych tomów, w których wszystko jest szablonowe i zrozumiałe dla wszystkich, bo to już było.
Lakion ja nie odebrałam tego tekstu jako cukierkowy. Ja go odebrałam, jak wcześniej napisałam, jako zapętlony, trudny i drogą dedukcji staram się dojść do sedna problemu, Czy tak się nie robi? Tu nie ma gotowych i oczywistych odpowiedzi, dlatego ten tekst mnie zatrzymał. Dziwię się, że ciebie nie...
W psychologii, jest coś takiego jak warunkowanie. Oznacza to, że ludzie z natury unikają rzeczy, które im się źle kojarzą, a szukają tych, które im sprawiają przyjemność. Jeżeli ktoś unika ludzi, to zawsze dlatego, iż spotkała go jakaś przykrość z ich strony (jak sama zresztą zauważyła betii sugerując traumę i krzywdę). Tymczasem w twoim opowiadaniu, tego cierpienia nie czuć. Raczej jest to istne romantyczne uniesienie, co powoduje brak jakiegokolwiek racjonalnego wytłumaczenia jego zachowania. To właśnie pisałem mówiąc, iż jest to obraz naiwny, dziecinny. Za każdym ludzkim lękiem stoi cierpieniem tu tego nie da się po prostu wyczuć.
betti też się nad tym zastanawiam, ale skoro nie jest do żadna forma bólu związana z strachem przed ludźmi związana z cierpieniem - jak zaznacza sam autor- to co?
Lakion jaki strach, on się przecież nie boi kobiet. Tutaj jest coś w psychice i to tak głęboko schowane, że bohater nie może tego przeskoczyć. Nie potrafisz wejść w psychikę ofiary?
Lakion to jeszcze jedna podpowiedź. Jest ''Ania'', tak cały czas główny bohater nazywa swoje kobiety, może tylko takie o tym imieniu wybiera. Co ma więc wspólnego Ania z jego wycofywaniem się ze zbliżeń z innymi kobietami?
betti tylko dlaczego wybiera właśnie Anię? :P I czy Ania to metafora, czy należy brać ją dosłownie? Jak sama widzisz, zbyt wiele niedopowiedzeń by nadać temu sens.
To jeszcze inaczej. Przychodzi do ciebie facet i mówi, że bardzo kochał Anię, że ciągle pamięta. Umawia się z różnymi kobietami, najczęściej wybiera te o tym właśnie imieniu, jednak kiedy ma dojść do zbliżenia wycofuje się.
Z jednej strony marzy o tym, żeby się przełamać, stąd te ranki,kiedy chce zadzwonić, jednocześnie wieczór zmienia wszystko.
No i co wtedy takiemu doradzasz? Śmiejesz się, że jest dziecinny, że zachowuje się jak małolat, przy czym małolat jedyne o czym potrafi myśleć, to właśnie o seksie, bo hormony szaleją i on się nie wycofa przed stosunkiem.
betti w takim wypadku są trzy możliwości. Pierwsza nieśmiałość pacjenta, która się skądś wzięła. Nie mylić tu z introwertyzmem, bo introwertyk wchodzi w relacje z innymi tylko na innej płaszczyźnie. Drugi to, że z Anią wiąże się coś co wywołało lęk, a więc afekt. Określony impuls emocjonalny. Może to być na przykład śmierć ukochanej Anny. W trzecim wypadku jest to ból spowodowany w bardziej bezpośredni sposób. Jeden z moich pacjentów unikał kontaktów z kobietami ponieważ był molestowany przez matkę. Tak czy inaczej wykładnią wszystkich tych sytuacji jest ból, który wywołany jest z różnych przyczyn. Skoro ból jako główną przyczynę wykluczamy - zgodnie z wolą autora - to co to jest? Właśnie. Tajemnica Poliszynela.
betti nie wiem czy wiesz, ale bardzo często psychoterapia właśnie polega na konfrontacji z przyczyną tej pustki. Wtenczas ludzie uczą się akceptować własne emocje i zaczynają zdawać sprawę, że mają prawo do bólu.
Lakion no i mamy... wypieramy ból, nic nie czujemy, jest tylko wszechogarniająca pustka i są podejmowane przez pacjenta próby wyjścia - nie udają się.
Co ma więc w takiej sytuacji zrobić ze sobą pacjent?
betti zaakceptować ból jako element życia. Ból nas uczy. Doceniamy dzięki niemu to co dla nas jest ważne. Problem polega na tym, że w tym tekście nie ma bólu!
Lakion nie rozumiesz tego tekstu ani nie rozumiesz głównego bohatera. Zobaczyłeś jeden obraz i się go trzymasz, a tu trzeba poskładać obrazki jak puzzle. Może przemyśl i później popiszemy?
Antoni Grycuk przyczyn może być wiele. Każdy człowiek na różne bodźce inaczej reaguje. Dlatego w psychologii nie ważne są same bodźce, a efekt które wywołują. Na jednego człowieka na krzyczysz o podkuli ogon, drugi cię wyśmieje, trzeci da ci w łeb, a czwarty oleje. Nie znając kontekstu danego wydarzenia nie wiesz co z czego się bierze i w jaki sposób wpłynie na zachowanie danej osoby. Dlatego uważam to opowiadanie za dosyć dziecinne. Tak właśnie postrzegają rzeczywistość dzieci. Nie dostrzegają wzajemnych z sobą powiązań, tylko samo zdarzenie. Moim zdaniem opisałeś coś co zaobserwowałeś, ale sam dokładnie nie rozumiesz co. Inni zaś starają się doszukać czegoś, co według nich chciałeś im przekazać. Życie mój drogi nie jest czarno białe. Nigdy nie ma jednej przyczyny i jednego skutku. I taka właśnie jest dobra literatura, nie jest jednoznaczna i nie nadaje nikomu jednego konkretnego wyjaśnia rzeczywistości.
Anonim16.12.2019
Lakion
nie, przyczyna jest zawsze ta sama.
Anonim16.12.2019
ps.
swoja drogą starałem się napisać ten tekst niejednoznacznie, co tez analizowałem później. A że Ty tego nie widzisz... Nie mogę byc odpowiedzialny za sposób pojmowania i postrzegania przez każdego czytelnika.
Antoni Grycuk skoro przyczyną zawsze jest taka sama według ciebie, to sam to słuchasz do jednej idealnej prawdy. Sorki, ale jeżeli coś takiego słyszę to odbiór nigdy nie będzie wieloznaczny. Jedna płaszczyzna się nie rozczłonkuje i nie będzie to brzmiało wieloznacznie. Zresztą nie brzmi.
Antoni Grycuk ufff… nie ma to jak atak na brak argumentów :) Ale spoko... I właśnie o tym mój drogi pisałem. Aby pisać dojrzale, samemu trzeba być dojrzałym :) Pozdrawiam i bez odbioru.
Anonim16.12.2019
Lakion
dojrzałość zaczyna się od niemówienia o bohaterze "małolat". Słabo to świadczy o "psychologu"...
Antoni Grycuk nie martw się, też się buntowałem jak ktoś mówił o mnie w ten sposób jak byłem młody. Teraz żałuję, że nikt raczej tego o mnie nie powie :P Ale jak mówię, wszystko jest kwestią perspektywy.
AG↔Mam wrażenie, że to już czytałem kiedyś?
Pierwsze skojarzenie z tekstem→to człowiek chodzący w kółko, który nie bardzo wie, jak wyjść z okręgu.
Chciałby i nie chciałby równocześnie. Najlepiej czuje się poza, ale też nie całkiem.→Tak jakoś to widzę.
Lepiej podziel na osobne akapity. Lepiej się czyta. Pozdrawiam:)
Anonim15.12.2019
Tak, czytałeś to kiedyś "poza kolejnością" ;)
Tak, to o człowieku chodzącym w kółko, o ile kółkiem nazwiemy podświadome wymuszenia.
Dzięki za słowa.
Ciekawy tekst. Przeczytałam kilka komentarzy, również interesujące. Zgodnie z tym co bardzo trafnie napisałeś ("po prostu każdy używa porównań do schematów, które zna.") i ja mam swój własny obraz i tłumaczenie zachowań bohatera. W jakimś wyimku, bo na pewno nie wszystko udało mi się zobaczyć.
Dla mnie bohater czuje się dobrze, dopóki ma kontrolę nad tym co się z nim dzieje. Dopóki planuje, prowadzi w rozmowie, sam przejawia inicjatywę, to idzie do przodu. Kiedy dochodzą bodźce, na które nie jest przygotowany, natychmiast wycofuje się. Brnąc dalej w ten mój obraz, myślę, że bohater źle się z tym czuje. Bardzo chciałby zrobić coś, od czego nie będzie mógł uciec (np. skoczyć ze spadochronem), coś czemu będzie mógł się w końcu poddać. Marzy o tym.
Elementem, którego kompletnie nie umiem wpasować w tę moją wizję jest Magda. Skądinąd wydaje się też kluczem do tej historii (która też z racji tej niewiadomej może mówić o zupełnie czym innym).
Intrygujący tekst, mam nadzieję, że ma konkretne rozwiązanie, w sensie, że nie jest nastawiony na efekt Lyncha (niemrugającą staruszką na przykład :)))
Anonim16.12.2019
I fajnie, że postrzegasz tekst po swojemu. Pisząc go, miałem na celu wywołać w czytelniku zastanowienie nad stereotypem "uciekania od odpowiedzialności". Bo mówi się, że faceci są tacy sami, tylko jedno im w głowie. A tu zonk. Co więcej, często pozorna płytkość w postaci uciekania od odpowiedzialności to cos zbliżonego. Tak więc "zło" nie jest tak jednoznaczne, jak mogłoby się wydawać.
A co do Magdy - to raczej jej słowa są kluczem do prawdy.
A najprawdziwszym kluczem, choć nie dosłownym, w wielkiej przenośni, są Twoje słowa:
"Bardzo chciałby zrobić coś, od czego nie będzie mógł uciec, coś, czemu będzie mógł się w końcu poddać."
Antoni Grycuk to niestety napiszę ci, że tym tekstem ten stereotyp powieliłeś ☺️ Każda relacja z drugim człowiekiem wiąże się z ryzykiem i jest ono nieodzownym czynnikiem w relacjach z innymi ludźmi. Nigdy nie wiesz jakie koto ma intencje, czy rzeczywiście ma je czyste itd. Odpowiedzialność to właśnie umiejętność wzięcia na siebie ryzyka związanego z takimi relacjami. Skoro ktoś unika za wszelką cenę kontaktów z innymi, to także unika odpowiedzialności wychodzącej z tej że relacji. Napisałeś tekst potwierdzający, że faceci to duzi chłopcy ???
A i by nie było, nie jest to żaden przytyk. Też to przerabiałem, z tym że jakieś 10 lat temu. To oznacza tylko, że jesteś młodym jeszcze człowiekiem, a jak wiadomo. Każdy wiek ma swoje prawa :)
Nie za bardzo przemawia do mnie ten tekst. Może to dlatego, że temat związków nie jest jeszcze moim problemem i nie umiem poczuć tego co główny bohater. Błędów nie dostrzegam.
Wycofania w l.mnogiej, bo z realu i jednocześnie z marzeń (fontanna).
Zmetaforyzowany tekst bardzo.
Refleksja nad nierozumieniem i brakiem bycia zrozumianym.
Brak decyzyjności, bo brak oswojonego terytorium.
Podoba mi się sposób ujęcia problemu.
Pozdrawiam.
Anonim17.12.2019
Wrotycz,
prawdą jest, że metafor kilka tam upchałem. I cieszy mnie, że to zostaje zauważone.
Niemniej jednak chciałem, aby główne przesłanie nie było metaforą. Mimo iż wszystko skłania ku temu.
Są pewne mechanizmy psychologiczne, które mogą - u niektórych osób - doprowadzić do takiego kuriozum.
Dzięki za wizytę i słowa.
Ożesz, jaki wciągający tekst. Dawno mnie nic tak nie wciągnęło, jak to opko. Nie wiem co takiego w nim jest, chyba dobrze podana szczerość. Bardzo na tak, choć lekkiego smuta mi wstrzyknąłeś.
Anonim17.12.2019
Cieszy mnie, że tekst tak Cię wciągnął. To znak, że dobrze ująłem temat.
A co w nim jest? Chyba wielowarstwowość bohatera, mimo iż pozornie w tekście jest sporo niepotrzebnych faktów, to one tworzą prawdziwość - tak myślę.
Smut, który Ci zadałem, musiał być. Nie da się prawdziwie opisać takiej historii bez wywoływania ciężkich uczuć.
Komentarze (86)
Z powodu monotonii daję 4, ale jest naprawdę fajne : )
W moich tekstach czasem ważniejsza jest psychologiczna niedopowiedziana głębia niż wartości stricte literackie. A że daje do myślenia, to znak, że tekst robi robotę.
Pozdrawiam.
Dzięki za komentarz,
Pozdrawiam.
skoro używasz słowa "naukowa", to podaj mi statystyki skuteczności metod naukowych w przezwyciężaniu takich przypadłości. Podpowiem, nawet jeśli znajdziesz, będą to liczby urągające poważnej nauce.
A zawiłości w tym tekście jest o wiele więcej niż tylko infantylne naukowe sformułowanie "kompleks jeżozwierza", zapewniam.
Pozdrawiam.
Mnie się tekst podoba szczególnie, że zostawia z pytaniami, na które sama muszę znaleźć odpowiedź. To właśnie jest siłą tego tekstu.
sam nie wiem, czy traktować Twój komentarz poważnie, czy jak ironię, bo tak trochę brzmi.
Ale zakładam, że jednak tym razem to ja jestem co do Ciebie uprzedzony i widzę Cię w gorszych barwach. Bywa. Ułomek ze mnie, że tak Cię widzę ;)
Niemniej dzięki za czytanie i słowa.
A co do treści, napisałaś:
"boi się nie bliskości, ale zaangażowania, odpowiedzialności."
Widzisz, jakby człowiek pierwotny zobaczył samolot, powiedziałby, że to ptak. I nie ma w tym nic ujmującego temu człowiekowi - po prostu każdy używa porównań do schematów, które zna. Tyle że jeśli te schematy, wpojone nam przez psychologię popularną itp, są błędne, to błędnie interpretujemy to, co widzimy. (Mówimy, że to samolot, gdy wprawdzie jest to latający samochód Fantomasa ;) ) Chciałbym tylko zauważyć, że bohater wycofuje się wieczorem, by rano znów marzyć o tej samej kobiecie - czy to na pewno lęk? Hmmm? Czy lęk nie obrzydziłby mu tej kobiety? I po drugie: czy gdyby chodziło o zaangażowanie i odpowiedzialność, to nie przespałby się z taką jedną czy drugą kobietą? Czy nie tak postępuje "zwykły" facet, który boi się zaangażowania? Trzecie: czemu tak chętnie wybiera dziewczyny o imieniu Ania, skoro wyraźnie wspomina Magdę, którą zostawił pod opieką przyjaciela......., a wobec której, co przecież napisane, czuje się winny...
A czy te wymioty, to przypadkiem nie metafora drugiej metafory, czyli "mieszczenia pod żołądkiem"?
Czuje się winny wobec Magdy, czy jednak ta wina nie wynika właśnie z powodu zachowania wobec kobiet, nieco dziwnego zachowania. Facet okazuje zainteresowanie i zaangażowanie do momentu, kiedy nie zobaczy zainteresowania drugiej strony, a kiedy to się dzieje, zaczyna odczuwać dyskomfort. Czyli najlepiej się czuje, kiedy nie jest pewien uczuć drugiej strony, z chwilą jednak kiedy poznaje te uczucia, traci zainteresowanie, mało tego zaczyna czuć obrzydzenie. No i teraz dlaczego tak jest? Trauma z okresu dojrzewania, bo być może wtedy został wyśmiany, wzgardzony?
chciałem dać do zrozumienia, że z Magdą był w parze, w całej tego okazałości, bo przecież zostawił ją pod opieką przyjaciela...... Czy więc wcześniej związałby się, gdyby to była trauma od dzieciństwa czy nastoletniości? I czy wyraźnie, ale metaforycznie nie jest powiedziane w tekście, dlaczego on czuje się winny?...
A co do imienia Ania. Napisałem:
Poznaję kolejną Anię, zbliżam się, marzę, i w ostatniej chwili się wycofuję. Nawet były o innym imieniu, ale zawsze jest identycznie.
Wyraźnie jest powiedziane, że tu chodzi o prawdziwe imię. Dlaczego bohater wspomina Magdę, a nie Anię, bo przecież musiał znać "jakąś" Anię, skoro tak chętnie wybiera babki o tym samym imieniu?... Czy to nie z powodu "mieszczenia pod żołądkiem?" Można tak gdybać i gdybać...
napisałeś:
"W skrócie, zakochany, nieśmiały chłopak, chce potkać miłość swojego życia...." oraz " to poprostu następna naiwna wizja miłości małolata." A później: "Może nie wiem zboczenie zawodowe." Nie wiem, co to za zawód, w którym używasz takich pejoratywnych słów oraz postrzegasz ten tekst jako taki, skoro zarówno betti (wcale tak samo nie odebrała tekstu jak Ty, co bezpośrednio napisała), Dekaos, jak jeszcze parę osób, które to czytało, uważają go za niejednoznaczny i wielowarstwowy. Oczywiście masz prawo do swojej oceny, jak ja mam prawo do oceny Twojego zawodu i komentarza. I doskonale zdaję sobie sprawę, że tekst nie jest dla wszystkich. To, co Ty uważasz za cukierkowe, będzie dla niektórych, słodko-gorzkie. Bo czy nie gorzkim jest fakt świadomości bohatera o swojej "chorobie" i czy nie gorzkim jest fakt metaforycznych wymiotów?
I teksty wcale nie muszą być dla każdego. Na pewno nie będę pisał kolejnych tomów, w których wszystko jest szablonowe i zrozumiałe dla wszystkich, bo to już było.
Pozdrawiam.
ps. a jaki jest Twój zawód?
Najwyraźniej autor chciał coś przekazać, ale nikt na razie nie wie co :P
Z jednej strony marzy o tym, żeby się przełamać, stąd te ranki,kiedy chce zadzwonić, jednocześnie wieczór zmienia wszystko.
No i co wtedy takiemu doradzasz? Śmiejesz się, że jest dziecinny, że zachowuje się jak małolat, przy czym małolat jedyne o czym potrafi myśleć, to właśnie o seksie, bo hormony szaleją i on się nie wycofa przed stosunkiem.
Jak będziesz z takim człowiekiem rozmawiał?
Co ma więc w takiej sytuacji zrobić ze sobą pacjent?
Istnieje również coś takiego że jak się zrobi coś raz to potem się to powtarza.... Ale co ja wiem skoro w nogach śpię...
niestety się mylisz.
nie, przyczyna jest zawsze ta sama.
swoja drogą starałem się napisać ten tekst niejednoznacznie, co tez analizowałem później. A że Ty tego nie widzisz... Nie mogę byc odpowiedzialny za sposób pojmowania i postrzegania przez każdego czytelnika.
dojrzałość zaczyna się od niemówienia o bohaterze "małolat". Słabo to świadczy o "psychologu"...
Pierwsze skojarzenie z tekstem→to człowiek chodzący w kółko, który nie bardzo wie, jak wyjść z okręgu.
Chciałby i nie chciałby równocześnie. Najlepiej czuje się poza, ale też nie całkiem.→Tak jakoś to widzę.
Lepiej podziel na osobne akapity. Lepiej się czyta. Pozdrawiam:)
Tak, to o człowieku chodzącym w kółko, o ile kółkiem nazwiemy podświadome wymuszenia.
Dzięki za słowa.
Pozdrawiam.
Dla mnie bohater czuje się dobrze, dopóki ma kontrolę nad tym co się z nim dzieje. Dopóki planuje, prowadzi w rozmowie, sam przejawia inicjatywę, to idzie do przodu. Kiedy dochodzą bodźce, na które nie jest przygotowany, natychmiast wycofuje się. Brnąc dalej w ten mój obraz, myślę, że bohater źle się z tym czuje. Bardzo chciałby zrobić coś, od czego nie będzie mógł uciec (np. skoczyć ze spadochronem), coś czemu będzie mógł się w końcu poddać. Marzy o tym.
Elementem, którego kompletnie nie umiem wpasować w tę moją wizję jest Magda. Skądinąd wydaje się też kluczem do tej historii (która też z racji tej niewiadomej może mówić o zupełnie czym innym).
Intrygujący tekst, mam nadzieję, że ma konkretne rozwiązanie, w sensie, że nie jest nastawiony na efekt Lyncha (niemrugającą staruszką na przykład :)))
A co do Magdy - to raczej jej słowa są kluczem do prawdy.
A najprawdziwszym kluczem, choć nie dosłownym, w wielkiej przenośni, są Twoje słowa:
"Bardzo chciałby zrobić coś, od czego nie będzie mógł uciec, coś, czemu będzie mógł się w końcu poddać."
Dzięki za wizytę i kilka słów.
Pozdrawiam.
Pozdrawiam i czekam na wieści. Poczekam, aż będziesz.
Pozdrawiam.
nie tylko Ty masz problemy ze zrozumieniem bohatera.
Dzięki za wizytę.
Pozdrawiam
Na Boga, rozwiązałeś zagadkę!
Ano trudno, zgadzam się.
Dzięki.
Zmetaforyzowany tekst bardzo.
Refleksja nad nierozumieniem i brakiem bycia zrozumianym.
Brak decyzyjności, bo brak oswojonego terytorium.
Podoba mi się sposób ujęcia problemu.
Pozdrawiam.
prawdą jest, że metafor kilka tam upchałem. I cieszy mnie, że to zostaje zauważone.
Niemniej jednak chciałem, aby główne przesłanie nie było metaforą. Mimo iż wszystko skłania ku temu.
Są pewne mechanizmy psychologiczne, które mogą - u niektórych osób - doprowadzić do takiego kuriozum.
Dzięki za wizytę i słowa.
Pozdrawiam.
A co w nim jest? Chyba wielowarstwowość bohatera, mimo iż pozornie w tekście jest sporo niepotrzebnych faktów, to one tworzą prawdziwość - tak myślę.
Smut, który Ci zadałem, musiał być. Nie da się prawdziwie opisać takiej historii bez wywoływania ciężkich uczuć.
Dzięki za słowa i za wiztynunek.
Pozdrawiam
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania