Wygaszanie pasji

czasami marzy mi się, by panowała cisza,

ludzie prześcigali się w milczeniu. patrz: współcześni

kopiści mierzą, czyj ołówek jest krótszy,

którym da się napisać mniej.

 

każdy z nich - niczym gąbka do ścierania

toksycznego płynu, smutny jak ipsacjonista bez rąk,

absurdalny, niczym wysypujące się z gniazdka

prądowe kamyki. mniej trwały niż obraz na ekranie

telewizora, przed którym chciał spędzić życie,

ale mu się w porę odwidziało.

 

czasem, naprawdę rzadko, wyobrażam sobie bezobraz

(wiem, wszystkich nas on czeka, z każdym dniem

jesteśmy bliżej przezroczystych farb,

niewidzialnego płótna).

 

czego na nim nie będzie? ja w cekiniastym garniturze

(pożyczyłem od Michała Wiśniewskiego

na wieczne oddanie), robiący miny jak Jim Carrey.

moje zwierzę, które ociera się grzbietem o gwiazdy,

pozostawia na nich kłaki sierści.

 

ja spragniony atencji, wesoły, więc nierzeczywisty.

mój niedoszły morderca łypiący zza drzew.

wreszcie: szlachtowany zwierz, ja, w którym

eksplodowały wszystkie kolory świata

 

(wiem, nieszczęście nie do opisania. a i tak większość

osób, widząc rozmiary powstałego leju

wzruszy ramionami. niektórzy powiedzą beznamiętnie:

"nie chciał, więc nie ma").

Średnia ocena: 3.6  Głosów: 7

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania