Wymiar śmierci - Rozdział 1
Był środek nocy, a księżyc świecił tak intensywnie, że oświetlał mi drogę powrotną do domu. W tamtym momencie potrzebowałam tylko gorącej kąpieli i wygodnego łóżka. Chciałam zatopić się w pachnącej i świeżo wypranej pościeli. Szłam powoli w kierunku domu, rozmyślając o ostatnich wydarzeniach, mających miejsce w moim życiu. Przypomniałam sobie słowa matki, kiedy krzyczała na mojego ojca. Mówiła, że nigdy mnie nie kochała i nie jestem jej biologiczną córką. Wspomniała też o tym, że taka przybłęda jak ja, nie powinna jej nawet nazywać matką. Na początku nie mogłam znieść tego jak mnie traktowała, ale z czasem zaczęło to po mnie spływać. Nie interesowało mnie już, co o mnie myśli, jak mnie nazywa i kim dla niej jestem. Jedyne o czym marzyłam to o wyprowadzeniu się z tego cholernego domu. Ojciec mimo, że był moim biologicznym rodzicem, nie traktował mnie lepiej, niż kobieta będąca jego żoną. Wracał z pracy wieczorem i nawet nie raczył ze mną porozmawiać. Starał się mnie unikać, bo nie chciał słyszeć o moich problemach. Gdy tylko próbowałam z nim porozmawiać od razu zmieniał temat. Definicja rodziny nie była mi znana.
Byłam już blisko domu, gdy nagle pod stopami poczułam jakiś przedmiot. Podniosłam nogę do góry, aby podnieść go z ziemi. Chcąc zobaczyć, co to za rzecz wyjęłam z kieszeni telefon i włączyłam latarkę. Skierowałam światło na znaleziony przedmiot i obróciłam go na drugą stronę. Był to jakiś stary zegarek w kształcie koła. Na jego górnej części znajdowały się jakieś znaki. Niektóre z nich były pozwijane, zaś inne proste. Z drugiej strony widniał wizerunek jakiejś kobiety. Wyglądała na królową, ponieważ na głowie miała koronę, a w jednej ręce berło. Jedyne, co dziwiło mnie w tym wizerunku to jej szpiczaste uszy, jak u elfa. Otworzyłam go, a w środku ujrzałam tarczę jaką posiada każdy zegarek i siedem wskazówek. Każda z nich miała inny kolor i taką samą długość.
- Znajdź mnie - Nagle usłyszałam jakiś głos. Nie miałam pojęcia, kto wypowiadał te słowa. Przestraszyłam się i upuściłam przedmiot na ziemię. Zegarek jednak nie upadł. Zaczął kręcić się w koło tuż na wysokości mojej twarzy. Czułam się jak zahipnotyzowana. Nie potrafiłam oderwać od niego wzroku. Po paru minutach przedmiot przestał sie kręcić i upadł na ziemię.
- Idź za czerwoną wskazówką - Usłyszałam polecenie i przykucnęłam wpatrując się w leżąca na ziemi rzecz. Czerwona wskazówka skierowana była w stronę lasu. Nie miałam zamiaru zapuszczać się tam w środku nocy w dodatku całkiem sama, dlatego ruszyłam do domu, ale po chwili poczułam ból w nodze. Narastał z każdą sekundą.
- Idź za wskazówką! - Głos tym razem był bardziej stanowczy.
- Kim jesteś? - Zapytałam, ale nie uzyskałam żadnej odpowiedzi.
Nic innego mi nie pozostało. Musiałam robić to, co kazał mi tajemniczy głos. Brzmiało to absurdalnie, ale każde sprzeciwienie się mu, wiązało się z nadchodzącym bólem.
Komentarze (1)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania