Wymiataka 4: Era Funk i New Wave
"Wymiataka 4: Era Funk i New Wave"
gatunek: fantastyka/czas wolny/podróże
Miasto Plażopastelohotelowo. Planeta Alternatywnopozytywnorzeczywistościolandia. Wiosna 1994.
Plażopastelohotelowo było nieduże i leżało u wilgotnych, subtropikalnych wybrzeży Kontynentu Imprez I Podróży, mieszczącego się na planecie Alternatywnopozytywnorzeczywistościolandia. Na wschodnich przedmieściach tej miejscowości znajdował się, zamieszkiwany przez głównego bohatera tej historii, parterowy, wolnostojący, jednorodzinny dom, który zawierał cztery sypialnie, siłownię, łazienkę połączoną z pralnią, kuchnię połączoną z jadalnią, salon, pokój hobbystyczno-rekreacyjny i przedpokój, a także suszarnię oraz spiżarnię.
Na podwórku, oprócz trawnika otoczonego ogrodem i żywopłotem, można było znaleźć także taras, podjazd i garaż, który skrywał w swoim wnętrzu wehikuł czasoprzestrzenny o nazwie: "Wymiataka Pięcioosobowe&Pięciodrzwiowe Dzieło Sztuki".
Barwne, żywiołowe centrum miasta skrywało w sobie piękne, cenne, pastelowe diamenty, którymi były kluby i hotele w stylu new wave. U relaksujących wybrzeży miejscowości znajdowała się przystań, która była często odwiedzana przez turystyczne, rekreacyjne jachty motorowe. Natomiast w środkowo-wschodniej części miasta, między przedmieściami a dużym parkiem, był rozstawiony piękny, fantastyczny park rozrywki, który nie pozwalał się nudzić.
A jeśli mowa o wschodnich przedmieściach, to nad tymi stronami miejscowości górował duży park, ogarniający swym zasięgiem lokalne, łagodne wzgórza. W jego sąsiedztwie mieścił się też basen kąpielowy, w którego pobliżu były obecne także korty tenisowe, boisko do siatkówki plażowej, skate park, kilka małych rzek oraz łąki.
Jednego słonecznego poranka, czworo trzydziestokilkuletnich, zaprzyjaźnionych współlokatorów wstało z łóżek w swoich sypialniach. Było wśród nich dwóch mężczyzn i dwie kobiety. Po obudzeniu się, wszyscy zebrali się w salonie, gdzie wesoło zatańczyli, a wtedy z nieba posypały się wesołe, złote fajerwerki w kształcie gwiazdek.
— Jakie odlotowe czasy! — wypowiedziała się jedna z przyjaciółek.
— Dokładnie! Klimatyczne tak bardzo niezwykle, że aż kosmicznie! — dodał jeden z przyjaciół.
— Macie czasami sny tak bardzo odlotowe, że na ich podstawie można by było napisać opowiadanie, a może nawet i powieść? — spytał drugi przyjaciel.
— Tak! — odpowiedziała druga przyjaciółka.
— Nawet dosyć często takie miewamy! — dodali pozostali.
— Jedziemy na relaksującą wyprawę. Dobry pomysł? — zaproponował ten, który wcześniej ocenił czasy jako kosmicznie klimatyczne.
— Genialny pomysł! Jedziemy! Zapowiada się piękna akcja do wykonania! — cieszyła się reszta.
Czworo współlokatorów skorzystało z łazienek, zjadło śniadanie, przebrało się, a wtedy poszło do garażu, gdzie stała czasoprzestrzenna rakieta, szybsza niż najszybsze lądowe zwierzę, a zwała się: "Wymiataka Pięcioosobowe&Pięciodrzwiowe Dzieło Sztuki". Wszyscy bardzo często bawili się zazwyczaj wspaniale, a kiedy przyszedł czas na wycieczkę w celu wypoczynkowym, to wówczas ekscytowali się aż tak bardzo mocno, że to prawie nierealne. I właśnie nadeszła pora na kolejną podróż rekreacyjną. Znowu było tak pięknie oraz wesoło, że niemal niemożliwie.
Otworzyli garaż. Wsiedli do pojazdu oraz wyjechali nim na podjazd. Zamknęli garaż, a wtedy odjechali w kierunku niezwykłego klubu towarzysko-rekreacyjnego, a ten był zarówno na zewnątrz, jak i od wewnątrz utrzymany w łagodnej, pastelowej kolorystyce. Przemierzyli jeden i pół kilometra drogi. Gdy znaleźli się na miejscu, to wjechali na parking otoczony dosyć rozległym ogrodem. Dookoła znajdowały się wesołe trawniki, uśmiechnięte żywopłoty, niezwykłe drzewa, zrelaksowane palmy oraz wyluzowane bananowce, a pośrodku zaś stał piękny, wspaniały, okazały budynek, emanujący lekkimi, radosnymi, słonecznymi barwami.
Podróżnicy wyszli z wehikułu. Rozejrzeli się dookoła. W tle leciał motyw w postaci szybkiej, zabawnej muzyki imprezowej. Wokół nich zaczęły fruwać marakasy, kastaniety, gitary, ksylofony, bębenki, puzony, a nawet pianina. Pod liśćmi skrywały się kolorowe nuty. Podróżnicy przeobrazili się w imprezowiczów. Latające instrumenty zostały na zewnątrz, podczas gdy oni weszli do fantazyjnego, czterokondygnacyjnego lokalu.
Wnętrza były urządzone w mieszance kilku różnych stylów: klasycystycznego, hiszpańskiego, francuskiego, włoskiego, kinowego, teatralnego, plażowego i imprezowego. Wiosną 1994, przyjezdni wybrali pomieszczenie numer 5, znajdujące się na drugiej kondygnacji. Zwiedzili je, a potem zatańczyli kilka lokalnych, wesołych tańców do zabawnych piosenek, granych na żywo przez fantastyczny zespół. Zjedli sałatki ryżowo-owocowe z ananasem i rodzynkami. Odpoczęli w niezwykłych sypialniach regeneracyjnych. Poczytali książki o istotach z egzotycznych, tropikalno-morskich planet, siedząc na kanapach bądź sofach.
Potem, czworo przyjaciół wstało, odłożyło książki oraz poszło na środek pomieszczenia a wtedy, wraz z dwadzieściorgiem trzydziestokilkuletnich miejscowych, urządziło imprezę taneczno-dyskotekową w stylu funk i new wave. Wydarzenie było tak bardzo oryginalne oraz przebojowe, że w ogrodzie nawet z jego powodu wylądował statek kosmiczny w kształcie talerza, aby je zobaczyć. Wszyscy mieli totalnie bardzo wielki ubaw.
Z sufitu zwisały kolorowe serpentyny i sypały się barwne, błyszczące gwiazdki. Po skończonej uroczystości, obiekt latający wrócił do dalekiego kosmosu, podczas gdy czwórka współlokatorów poszła do Wymiataki, weszła do środka i odjechała w stronę domu. Kiedy zostawiła pojazd w garażu oraz weszła do domu, to nadciągnął już półmrok. Wewnątrz swojej posiadłości, postacie usiadły na kanapach oraz włączyły telewizor. Oglądały teledyski i słuchały piosenek. Nie tylko z gatunków funk i new wave, ale także eurodance, pop oraz rock and roll. Słońce zaczęło zachodzić, a niebo przybrało piękne, ciepłe, jesienno-ogniste barwy.
— Dokąd pojedziemy następnym razem? — spytała jedna z przyjaciółek.
— To bardzo dobre pytanie — stwierdził jeden z przyjaciół.
— Może nad Jezioro Funkowe? — zaproponowała druga przyjaciółka.
— Myślę, że to optymalny pomysł — oznajmił drugi przyjaciel.
— Naszym zdaniem też — uznali jednogłośnie wszyscy pozostali.
Tymczasem, na tarasie zatańczyły zwierzęta leśne i ich zaczarowane cienie. Te stworzenia były wyjątkowe, magiczne. Od większości pozostałych, wyróżniały się barwami typowymi dla najfantazyjniej ubarwionych kwiatów i motyli.
Koniec.
Komentarze (2)
Pozdrawiam 😃
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania