Wymiociny Bogw
Przy stole z bazaltu, gdzie rak mózgi wierci,
Dwaj starcy zachłanni, szafarze mej śmierci,
Dzielą świat na połówki dłonią trędowatą,
Ciesząc się zbrodni atomowej zapłatą.
Pazerność ich dzika, jak małp w gnilnym lesie,
Gdy każda sekunda ryk rakiet już niesie.
Nierządnica stara, brzuch wzdęty i siny,
Wyschłym łonem czeka na krwawe dożynki.
Mordercy nienasyceni, w obłędu malignie,
Rozpuszczają nicość, aż wszystko zastygnie.
Mnich łypie na złoto, celebrytów rzesza
W perukach i rzygach na sznurach się wiesza.
Od Goga do Magoga – pożoga świat ściera,
W chciwości tych starców wszystko dziś umiera.
Przy stole z bazaltu, gdzie rak mózgi wierci,
Dwaj starcy zachłanni – szafarze mej śmierci.
Ich dłoń trędowata to zbrodni pochodnia,
W domach wariatów kipi atomowa zbrodnia.
A młodzi? Tchórzliwi, w tańcu ogłupiali,
Chcą tylko zabawy, gdy świat się już pali.
Głupcy bezmyślni, w lęku skomlą cicho,
Podczas gdy nad nimi budzi się złe licho.
Mnich łypie na złoto, Nierządnica gnije,
Wyschłe jej łono w rytm rakiet już bije.
Mordercy bez mocy, w malignie i gniciu,
Ostatni raz kłamią o „lepszym współżyciu”.
Od Goga do Magoga – rakieta świat ściera,
W zabawie i strachu wszystko dziś umiera.
Komentarze (1)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania