Wynalazca

Prowadzę lombard z lepszym, lub gorszym skutkiem. Teraz jest od dłuższego czasu ten gorszy okres, zawdzięczam to kilkukrotnym wizytom prywatnym u lekarzy i pewnemu młodemu mężczyźnie. Przyniósł on kilka mało używanych rzeczy na sprzedaż, posiadał paragony zakupu, gwarancje i instrukcje obsługi. Okazał się swoimi dokumentami, poinformował, że jest właścicielem sprzętu. Został zmuszony, go sprzedać, lub zastawić, ponieważ potrzebuje pieniędzy na wyjazd. Spisałem z nim standardową umowę, wypłaciłem uzgodniona kwotę i wstawiłem towar na półkę do magazynu. Miał tam leżeć trzydzieści dni i po tym okresie w przypadku jego nie odebrania, mogłem wystawić go na sprzedaż. Jeszcze tego samego dnia miałem wizytę policji, sprawdzali wszystkie transakcyjne dokumenty. Niczego do zamknięcia lokalu nie znaleźli. Drugiego dnia miałem kontrolę skarbówki trwała tydzień. Później była wizyta z ZUS, tak było w koło przez pół roku. Ubezpieczenie, prąd, śmieci, wodę i czynsz za lokal przez ten czas płaciłem. Wszystko się skończyło jak młody mężczyzna, wrócił i odkupił zastawiony towar. Zwrócił go swojej byłej dziewczynie, córce bardzo wpływowej osoby w naszym mieście.

Otworzyłem lokal jak zawsze punktualnie, miałem fatalne samopoczucie z samego rana pokłóciłem się z żoną, poszło o jakąś nieistotną rzecz. Zastanawiałem się właśnie, skąd wziąć pieniądze na ZUS w wysokości 1095,37 zł, gdy wszedł klient niosący matę pod pachą.

- Dzień dobry, czym mogę służyć – zapytałem.

- Przyniosłem mój wynalazek do sprzedaży – powiedział kładąc wycieraczkę na ladę.

- Koła to pan nie wynalazł – odpowiedziałem z kpiną w głosie.

- Proszę się nie śmiać, to jest mata niwelująca wszystkie napięcia nerwowe. Wystarczy stanąć na nią bosymi stopami przez minutę. Po o tym czasie jest się pozbawionym wewnętrznego niepokoju, może pan wypróbować – mówił z powagą wynalazca.

Sprawdziłem wynalazek pod względem wystających szpilek, przewodów, ukrytych ostrzy nic takiego nie znalazłem. Położyłem wycieraczkę na podłodze, stanąłem butami i nic się nie stało. Ściągnąłem obuwie i skarpetki, stanąłem delikatnie bosymi stopami i nic. Dalej stałem i po chwili poczułem jak nagromadzone zmartwienia, złe emocje oraz napięcie nerwowe opuszcza mnie. Byłem w pełni uspokojony znowu pewny swoich umiejętności i wiedzy, nic mnie nie bolało, nerwobóle ustąpiły. Zacząłem się uśmiechać, nagle stałem się szczęśliwym wolnym człowiekiem. Negatywna energia otaczającego świata została odepchnięta ode mnie.

- Jaka jest gwarancja na to urządzenie i ile ono kosztuje – spytałem.

- Gwarancja jest dożywotnia i jak dla pana to po kosztach własnych jedynie sto złotych. Bardzo lubię uszczęśliwiać ludzi, a po uśmiechu pana widzę, że mi się udało – odpowiedział naukowiec.

Pal licho pieniądze raz mogę zaszaleć, wyciągnąłem z kasy i zapłaciłem. Jak po kilku godzinach sprawa zapłacenia składki ZUS powróciła, a z nią widmo kar, egzekucji, wizyty komornika. Stanąłem na wycieraczce i problem się zniwelował. Uświadomiłem sobie, za co płacić i tak prywatnie muszę chodzić do lekarza, a emerytury nie doczekam, wcześniej umrę, lub wszystko roztrwonią. Uśmiechnięty i zadowolony po raz pierwszy od lat wracam tramwajem do domu, pod pachą trzymam wycieraczkę. Widocznie emanuję pozytywną energią, wokoło, bo słyszę rozmowę dwóch pań.

- Patrz Krycha, jaki gość szczęśliwy, pewnie premie dostał albo awans na wysokie stanowisko.

- Mylisz się, w totka wygrał, nie jednak spadek odziedziczył – odpowiada druga.

- Jestem pewna, że dostał się w końcu do lekarza specjalisty – twierdzi pierwsza.

Dojechałem do swojego przystanku, wysiadam i pewnym krokiem idę do domu. Wchodzę do klatki schodowej i czuję dym papierosowy. Zbliżam się do źródła zapachu, na korytarzu pierwszego piętra stoi na bosaka sąsiad i pali papierosa.

- Przeziębi się pan sąsiedzie.

- Dym z papierosa przeszkadza tej cholerze w domu, tak mnie zdenerwowała, że wyszedłem na korytarz zapalić, tak jak stałem – odpowiada na powitanie.

- Proszę stanąć na wycieraczkę, właśnie ją kupiłem, będzie panu ciepło w nogi.

Położyłem na podłodze matę wynalazcy, sąsiad stanął, chwile jeszcze palił. Zauważyłem jak się prostuje, rozluźnia i uśmiecha.

- Patrz pan, moja żona ma jednak rację, palę to świństwo, majątek to kosztuje. Podatków naładowali i akcyz, wszystkiego im mało. Musze rzucić to palenie, trzeba się szanować i nie dawać robić się w konia – powiedział sąsiad uśmiechnięty, odchodząc w kierunku mieszkania.

Za jego przykładem poszedłem i ja do swojego mieszkania. Otwarłem drzwi wejściowe. Zaraz w przedpokoju natknąłem się na żonę, widać jej poranna złość nie przeminęła. Podparła się rekami pod boki i zwraca się do mnie podniesionym głosem.

- Co się tak głupio szczerzysz, humor mi na cały dzień popsułeś, za takie zachowanie powinnam przylać ci wałkiem. Wielka szkoda, że go nie mam, bo jak ciebie teraz widzę, to w pełni zasługujesz.

- Przepraszam za moje zachowanie, te dzisiejsze i te znacznie wcześniejsze – powiedziałem, przytulając i całując ją.

Moje zachowanie było dla niej wyjątkowe, takie okazywanie uczuć minęło mi kilka lat wcześniej. Ciekawość przyczyn mojego postępowanie doprowadziła ją prawie do furii.

- Masz mi natychmiast wyjaśnić, co się stało – rzekła to rozkazującym tonem.

Opowiedziałem dokładnie przebieg dzisiejszego dnia i zaproponowałem jej skorzystanie z wynalazku. Stanęła bosymi stopami na macie i po chwili powiedziała.

- To działa, miałam taki skurcz nerwowy w barku i teraz wcale nie boli – wypowiedziała zdanie łagodnym, spokojnym głosem.

Zjedliśmy razem skromny obiad w miłej atmosferze, było tak uroczo, spokojnie i mimo hałasu wiercenia udarem za ścianą romantycznie. Długo rozmawialiśmy ze sobą o tym, co nas dalej interesuje i w takiej atmosferze nastał wieczór. Przy kolacji odruchowo z przyzwyczajenia włączyłem telewizor, nadawali właśnie wiadomości. Temat jak zawsze szablonowy kłótnie polityczne, obiecywanie cudownej przyszłości, sondaże wyborcze, afery i nieudolność wymiaru sprawiedliwości. Tylko tym razem my przy tym programie śmialiśmy się, aż nam łzy pociekły i brzuchy rozbolały. Bez emocji byliśmy w stanie dostrzec, jaki jest to kabaret. Odmienny od tego, do którego kiedyś byliśmy przyzwyczajeni, w tym normalnym to widzowie płacą za występ i mają wpływ na grany repertuar. Ten w wydaniu polityków jest całkiem odmienny, na nic nie ma się wpływu i jeszcze oni sobie za każdy występ bardzo dobrze płacą.

Wynalazek naukowca odprężył nas i zrozumieliśmy. Szkoda naszego zdrowia i dobrego samopoczucia na przejmowanie się tym, na co najmniejszego wpływu nie mamy. Wszystko się dzieje poza nami i z wolą decydentów pociągających za sznurki w teatrzyku, w którym to my jesteśmy tylko kukiełkami.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • Anonim 20.07.2015
    dobre dobre, przydałaby mi się taka mata
  • Senezaki 20.07.2015
    Filip XD

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania