Wyostrzone obrazy bycia kimś innym

Nie ma granicy, której byś nie przekroczyła.

Nie ma znaczenia kalendarz dat. Jesteś sobą,

i to się liczy. Wybacz, że zapomniałem – rocznica,

fajerwerki, i ten odświętny blichtr, jest niczym.

 

Kolorowe latawce, ptaki bez skrzydeł, zabawa.

Miałem ci tego nie mówić, ale tak pięknie prosisz:

jestem złodziejem, ukradkiem zmieniam znaczenie kart,

przemalowuję ordery. I o nic nie proszę.

 

Na kolanach odkrywanie lądów, safari za uśmiech,

piosenka dla dziecka. Czy naprawdę powinno się umrzeć,

by zacząć żyć? Moja miłość wygasła, liczę dni,

chwila, sekunda, i rozpuszczona szczodrość zatonie.

 

Kpij!

 

Maleńkie serce, malutka dłoń i więzy krwi. Wycieczka

w nieznane. Malujmy synu. Czy to żyrafa? Dlaczego

fascynują cię dinozaury? Narysujesz marzenie?

Nawet nie wiesz, ile pokonałem gór, by wrócić, ale

 

rozerwałem serce na strzępy. Po co mi one, gdy

kochać już nie potrafię. Mogę zostawić ci tylko mamonę,

i talię kart poznaczoną na zawsze, i ten mały liścik,

byś wspomniał czasami… mnie, który ukochał życie,

 

ale nie potrafił poukładać po sobie kart.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania