Wypadek

- Pora kłaść się spać! - rzekłem sam do siebie. Była godzina dwudziesta, a ja nastawiałem budzik na godzinę pierwszą w nocy. Po ustawieniu maksymalnej głośności budzika poszedłem wziąć gorący prysznic i naszykować się do snu. O godzinie dwudziestej, leżałem w łóżku pod ciepłą kołderką i już przysypiając oglądałem kolejny nudny program w telewizji - Nie ma co się męczyć, zapowiada się długa noc - pomyślałem i poszedłem spać. O godzinie pierwszej w nocy rozległ się budzik w całym mieszkaniu, przebudziłem się i od razu go wyłączyłem. Powoli ściągając się z łóżka ruszyłem w kierunku kuchni - pora zrobić kawę - powiedziałem a po chwili zapomniałem po co tu jestem, kolejne dwie minuty spędziłem na przypomnieniu sobie co ja to miałem zrobić. Po wypiciu kawy poszedłem umyć zęby i zmienić piżamę na coś.. bardziej normalnego. Po szybkiej zmianie ubrania ruszyłem do szafy w przedpokoju aby wyciągnąć swój kombinezon motocyklowy.

- Tęskniłem za Tobą - powiedziałem i wyciągnąłem go z szafy. Myślałem, że problemem będzie wciśnięcie się w niego, ale jednak leżał jak ulał. Po ubraniu kombinezonu dopiłem kawę, wziąłem klucze i wyszedłem z domu zamykając za sobą drzwi. Jeszcze tylko szybko sprawdziłem czy wszystko mam : dokumenty? są, klucze? są - czyli jest wszystko. Nigdy nie biorę ze sobą telefonu, nie chcę żeby ktoś przeszkadzał mi podczas jazdy. Zjechałem windą na dół, na piętro minus drugie, bo tam właśnie czekała moja miłość. Gdy do niej doszedłem, ściągnąłem pokrowiec, powiesiłem na wieszaku i włożyłem kluczyki w stacyjkę. W szafce obok leżał kask, piękny, czarny matowy.

- Trzeba Cię rozgrzać skarbie - po czym odpaliłem silnik, który wesoło zawarczał, maszyna zdawała się mówić "tęskniłam za Tobą". Odłożyłem klucze od domu do szafki. Usiadłem na motocykl po czym założyłem na głowę kask, zakładając go poczułem się doskonale, tak jakbym był w swoim żywiole, tak bardzo mi tego brakowało. Założyłem rękawiczki, jeszcze raz sprawdziłem czy mam dokumenty, włączyłem światła i powoli ruszyłem, aby przypomnieć sobie jak bardzo cudownym uczuciem jest ponowna jazda na swoim motocyklu. Zbliżając się do drzwi garażowych one zaczęły się powoli podnosić, po tym jak otworzyły się na oścież wyjechałem na parking przed wieżowcem, zawiał chłodny ale przyjemny wiatr, podjechałem do bramki, machnąłem koledze stojącemu w budce który wypuścił mnie z parkingu.

Teraz już byłem na drodze, miasto o tej porze było puste i przeraźliwie ciche. Jedyny hałas jaki można było spotkać to od czasu do czasu przewijające się samochody. Miasto spało. Gdy wyjechałem na ulicę, nie szarżowałem ze swoją maszyną, jeździłem powoli niczym kursant, który wsiadł trzeci raz na motocykl, starałem się wejść w łaski mojej maszynie i udało się.

Była już rozgrzana, rwała się do piekielnej jazdy, próbowała mnie do niej zachęcić przy każdym delikatnym ruchem manetką, lecz nie mogłem sobie na to pozwolić w mieście. Wyjechałem na drogę ekspresową, na obwodnicy mojego miasta. Tam poczułem w jakiej symbiozie żyję ze swoim motocyklem, każdy ruch, każda zmiana kierunku była doskonale rozumiana przez moją partnerkę, małe błędy wybaczała za każdym razem, wiedziała, że długo się nie widzieliśmy i muszę się przyzwyczaić. Z obwodnicy zjechaliśmy na krętą długą drogę prowadzącą z powrotem do mojego miasta. Tam poczułem jaką radość sprawia mi pokonywanie zakrętów na niej, każdy łuk pokonywany był z precyzją godną chirurga, ostry zakręt wolniej, łagodny szybciej, zawsze z ogromną niekłamaną przyjemnością. Czułem, że moja wybranka nie pozwoli mi jej opuścić w którymś momencie, trzymała mnie blisko siebie i nie pozwalała mi na wiele błędów. Czas mijał bardzo szybko, czułem, że powoli pora wracać do domu. Wyjechałem na prostą długą drogę, szybkie obejrzenie w lusterkach, nic nie widać - można sobie pozwolić. Najpierw kulturalnie nachyliłem się i zapytałem "Czy można?" po czym przekręciłem manetkę, poczułem jak przednie koło odrywa się od asfaltu i zaczyna szybować w powietrzu, cały motocykl sunie na jednym kole ze mną na pokładzie - pozwoliła mi. Teraz tak jakby ona postanowiła coś zaproponować, motocykl opadł na dwa koła i przyspieszył, zrozumiałem ją, chciała ciąć powietrze jeszcze szybciej. Nachyliłem się nad nią, wrzuciłem niższy bieg i odkręciłem manetkę prawie do końca. Za chwilę poprosiła o wyższy bieg, tak też zrobiłem, obroty momentalnie wzrosły prosząc o jeszcze jedną zmianę, nachyliłem się, przycisnąłem sprzęgło i wrzuciłem szóstkę. Manetka odkręcona do końca, obroty powoli rosły, ale czułem, że jej się to podoba, że ona chce więcej i więcej, jednak musiałem odpuścić, za chwilę zaczynało się miasto. Wkraczałem w ulice, które tak dobrze znałem, zwolniłem do przepisowej prędkości, bo widziałem czerwone światło, na horyzoncie świecił się już mój wieżowiec do którego zmierzałem. Nie zdążyłem dojechać do sygnalizacji a ta już zmieniła światło na zielone, więc postanowiłem przyspieszyć, abym nie musiał stać kolejnej tury. Będąc pewnym swojego pierwszeństwa, chciałem szybko przeciąć skrzyżowanie w momencie wjeżdżania na nie, kątem oka ujrzałem wyłaniający się samochód jadący z ogromną prędkością, wiedziałem, że już jest za późno, on jechał za szybko, ja za wolno, wiedziałem, że ja już nie zdążę przyspieszyć a on zahamować. W tej jednej sekundzie przez głowę przeleciało mi całe moje życie a po chwili.. Usłyszałem tylko pisk opon trących o asfalt i potężne uderzenie z prawej strony, świat zaczął się kręcić dokoła, wirować przeleciałem na drugą stronę skrzyżowania, poczułem okropny piękący ból przeszywający całe moje ciało, już wtedy wiedziałem, że nie skończy się to dobrze. Po potężnym upadku, porównywalnym upadkowi z szóstego piętra wylądowałem na asfalcie i nie byłem w stanie ruszyć niczym, głowa leżała bezwładnie na boku. Za chwilę moje oczy ujrzały sunącą kila metrów dalej moją maszynę. czułem, że świat mi się rozmazuje a łzy spływają bezwładnie po mojej twarzy, w tym samym momencie poczułem też coś ciepłego płynącego pod moim kombinezonem, to była krew. Resztkami sił próbowałem podczołgać się do swojej maszyny, żeby po raz ostatni móc ją dotknąć, udało mi się położyć na niej jedynie moją dłoń, później moje ciało odmówiło posłuszeństwa, łzy leciały ciurkiem, za mną zostawał ślad wody i krwi, a oczy powoli zachodziły mrokiem, teraz już byłem pewny - to koniec, ale wiedziałem, że umieram obok tego co dawało mi tyle szczęścia przez tyle lat.

Średnia ocena: 2.8  Głosów: 5

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (9)

  • Lady_Makbet 07.10.2015
    Po przeczytaniu tego mam mieszane uczucia - nikt normalny moment przed smiercią nie żegna sie z motorem czy samochodem tym bardziej, że w tym tekscie opisujesz śmierc w skutkach tragicznych... Całość jest sztuczna i mnie bardzo bawiła.
    Oprócz tego sporo błedów...powinnam dac ci 2 ale masz 3 na pocieszenie.
  • elenawest 07.10.2015
    tyle błędów, że szkoda gadać... powtórzeń, źle skleconych zdań. Zgadzam się z Lady_Makbet, nikt nie żegna się ze swoją maszyną w momencie, gdy wie, że umiera. rozumiem, ze to twoje pierwsze opowiadanie tutaj i dlatego dam ci 3. witamy na opowi :D
  • Neli 07.10.2015
    Ciebie, Twoje, Twój itd. piszemy wielką literą w listach, esemesach, mailach itd, jeśli do kogoś mówimy, rozmawiamy z kimś, to piszemy małymi literami.
    Przed aby, by, że, co, żeby, który, która stawiamy przecinki.
    Po pytajniku piszemy wielką literą.
    Po zwrocie do kogoś stawiamy przecinek.
  • Panderlul. 07.10.2015
    Neli wytknęła już wszystkie błędy, które mi również udało się wyłapa. Może jeszcze dodam, że w pierwszej części tekstu myśli bohatera według mnie powinnaś zapisać w nowej linijce jako "dialog".
    Tekst bardzo naciągany, nie wzbudził we mnie większych emocji, ale rozumiem, że może to być Twoje pierwsze podejście jeżeli chodzi o dłuższe opowiadania (nie sprawdzałam Twojego profilu, jeszcze). Cieszy mnie ilość opisów, chyba się starałaś/-eś, chociaż są one niekiedy zbyt "dokolorowane", jak to było np. w scenie śmierci bohatera.
    Dodatkowo popieram Lady_Makbet, kto w chwili śmierci żegna się z maszyną, przez którą właśnie umiera?
    Dałabym 2,5. Mam dobry humor.
    Więc daję trzy.
  • Rasia 07.10.2015
    Zacznę od błędów:
    1. W pierwszych pięciu linijkach użyłeś pięć razy słowa "godzina". To podchodzi pod jakieś mega wielkie powtórzenie.
    2. "powiedziałem a po chwili" - przed "a" przecinek
    3. Źle ułożone wtrącenia. Nie mogą być one jakby nowym zdaniem i zaczynać się z dużych liter
    4. "zmienić piżamę na coś.. bardziej normalnego" - trzy kropeczki*
    5. "Zbliżając się do drzwi garażowych one zaczęły się powoli podnosić" - bez one, wiadomo o co chodzi
    6. " po tym jak otworzyły się na oścież wyjechałem na parking przed wieżowcem, zawiał chłodny ale przyjemny wiatr, podjechałem do bramki, machnąłem koledze stojącemu w budce który wypuścił mnie z parkingu." - wystrzegaj się takich monstrualnie długich zdań. Podzieliłabym to na trzy, bo jako jedno nie brzmią składnie.
    7. "Z obwodnicy zjechaliśmy na krętą długą drogę" - przecinek po "krętą"
    8. "Czułem, że moja wybranka nie pozwoli mi jej opuścić w którymś momencie" - "w którymś momencie" jest zbędne, wystrzegaj się niepotrzebnych słów
    9. "Wyjechałem na prostą długą drogę" - to zdanie już było i nawet jak skręcił w nową, długą drogę, nie brzmi to najlepiej
    10. "Nie zdążyłem dojechać do sygnalizacji a ta już zmieniła światło na zielone" - przed "a" przecinek. Poza tym sformułowałeś to zdanie tak, jakbyś ożywił sygnalizację :o
    11. " ja za wolno, wiedziałem, że ja już nie zdążę" - jedno "ja" jest zbędne.
    12. "czułem, że świat mi się rozmazuje a łzy spływają bezwładnie" - duża litera na początku zdania, przecinek przed "a"
    Wyłapałam tylko te błędy, które mi się rzuciły w oczy. Nie analizowałam tekstu zbyt wnikliwie, ale jakoś mnie nie porwał. Nie mam zamiłowania do motoryzacji i naprawdę dziwi mnie, jeśli ktoś jest takim materialistą, że uosabia swój motor z kobietą... No ale dobrze, to Twoja postać, więc tego nie powinnam się akurat czepiać. W końcu nie tworzymy tylko idealnych postaci, bo to byłoby nudne. Jak na pierwszy tekst nie jest źle, ale musisz troszkę popracować nad budowaniem zdań i stopniowanie napięcia. Powodzenia w dalszym pisaniu, pozdrawiam :)
  • Numizmat 07.10.2015
    Cóż... Nie wiem jak to powiedzieć, więc powiem wprost: nie podobało mi się. Temat nieporywający jak dla mnie, poza tym masa błędów i dziwnych porównań, i niekorzystnie skleconych zdań. Praktycznie w co drugim zdaniu można by się do czegoś przyczepić, nie będę więc wypisywał błędów, bo zajęłoby to godzinę.
    Jedna rzecz mnie jednak zainteresowała "Czy można?" Wziąłeś to ze Zwiadowców, czy to przypadek? :)
  • Avenrey 07.10.2015
    Po pierwsze: dziękuję! Nie liczyłem na żadne oceny, a co dopiero "trójki".
    Zgadza się, to mój pierwszy tekst a opisaniu mam taką wiedzę jak i gotowaniu (umiem usmażyć jajecznicę i zagotować wodę na herbatę).
    Wszystkie komentarze przeczytałem, wyciągnę z nich wnioski i postaram się poprawić! :)
    Jeszcze raz, bardzo wszystkim dziękuję. :)
  • Avenrey 07.10.2015
    Numizmat, tak tekst "Czy można?" zostaŁ stamtąd zaczerpnięty, jestem fanem tej serii, przeczytałem całość. :)
  • Numizmat 08.10.2015
    Haha. Tak myślałem. Też przeczytałem wszystko i to stwierdzenie nie wydało mi się przypadkowe w tym kontekście :) Nie spodziewałem się tylko, że ktoś postanowi użyć go w stosunku do motocykla xD

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania