wypalony
w zwyczaju miałam, że papierosów tykać nie chciałam
lubiłam spadać, lecz wstawać nie wypada
nocą się śniłam, za dnia byłam blada
w ciszy widziałam, a krzykiem milczałam
sercem krwawiłam, choć nikt nie pytał o ranę
nie wypada pytać o to damę
więc uśmiech nosiłam jak dobrze zrobioną maskę
twarzy mej już w lustrze nie poznaję
widziałam masek tysiące ludzi miliony
a siebie w prawdzie już nie kojarzę
wypalam słowa jak papieros w dłoni
bez pośpiechu, czas mnie nie goni
Komentarze (1)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania