Wyścig śmierci cz.5
Szymon: Hej Julka spóźnię się, trochę przepraszam :).
- Cholera – szepnął, do siebie Szymon schodząc z łóżka było już dziesięć po jedenastej. Nie było mowy że wyrobi się na spotkanie z Julią. - A mogłeś po prostu zasnąć jak normalny człowiek. Ubrał się, w pierwsze lepsze rzeczy po czym stwierdził że wygląda jak idiota i musi się przebrać, tak zleciało kolejne dziesięć minut. Gdy wybrał, wreszcie idealne ciuchy wybiegł z domu nawet nie czesząc się i nie jedząc śniadania. Gdy dotarł, na miejsce spotkania była już dwunasta. Na całe szczęście Julia czekała na nią przed wejściem. Podszedł do niej. - Kiedy powiedziałeś, trochę nie spodziewałam się że będzie to oznaczać godzinę. - zaśmiała się. - Wczoraj długo nie spałem i tak jakoś wyszło, że zapomniałem nastawić budzik. - Dziewczyna pokiwała głową i oboje weszli do budynku. Julia zamówiła dla siebie i Szymona kawę a chłopak wziął jeszcze kawałek sernika. - Więc.. - zaczęła Julka – Nie widziałam cię wcześniej w mieście. Od kiedy tu mieszkasz? - Od tygodnia – odpowiedział, Szymek przełykając ostatni kawałek sernika. To ten moment pomyślał, sobie zapytam ją – Słuchaj, nie wiesz może czy nie organizują tu gdzieś wyścigów samochodowych czy czegoś w tym stylu?
Dziewczynę zatkało. W tym momencie chłopak zaczął przeklinać się w myślach za to, że nie pomyślał o tym wcześniej. Przecież ja jej nawet nie znam a co jeśli ona jest, z tych złotych dziewczynek co w życiu by prawa nie złamały? A co jeśli mnie sprzeda? - A ścigałeś się już kiedyś? - zapytała, na co chłopak pokiwał głową. Julia wyjęła kartkę, długopis i zaczęła zapisywać jakiś adres. Gdy skończyła, podała mu papier. - Zjaw się o dwudziestej. Mam nadzieję, że masz jakieś auto. O i jeszcze jedno nie mówi nikomu że to ja ci powiedziałam. - Szymek schował kartkę do kieszeni i podziękował. Porozmawiali jeszcze chwilę i pożegnali się. W tym momencie chłopak uderzył się otwartą dłonią w czoło. - Ciekawe skąd mam sobie wytrzasnąć auto na dwudziestą. W dodatku takie którym mogę się ścigać. - Chyba mogę ci pomóc – usłyszał za sobą. Odwrócił się, by sprawdzić, czy to aby na pewno do niego. Stała tam dziewczyna na oko w jej wieku w dodatku kolejna blondynka, i dziwnie znajoma. - Przepraszam – zaczął – ale kim ty właściwie jesteś? - Mam na imię Wiktoria – podeszła do niego – I właśnie słyszałam, że potrzebny ci wóz. - To dobrze słyszałaś. - Skrzyżował ręce na piersi – Więc jeśli nie chowasz, żadnego w kieszeni to daj mi spokój. - Spławiasz każdą osobę, która chce ci pomóc czy jestem wyjątkiem? - zapytała z uśmiechem. - Spławiam każdą obcą osobę która twierdzi że chce mi pomóc – odgryzł się. - Hej, ja nie twierdzę, że mogę ci pomóc. Ja naprawdę mogę ci pomóc. - W sumie nie ma, wielu innych opcji a na powietrzu nie pojadę. - No dobrze – zgodził się wreszcie – Prowadź. Kiedy tak szli, Szymon przypomniał sobie skąd kojarzy tą osobę. - Jesteś jedną z kumpeli Julki? - zapytał. - Może, chociaż powiedziałabym że kumpele to jednak za dużo powiedziane. Jest znajomą jednej z moich przyjaciółek. - Chłopak pokiwał głową i już się nie odezwał. I oboje szli tak w milczeniu, podczas którego Szymek się zastanawiał, co skłoniło Wiktorię to tego by mu pomóc.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania