Odsłowienie
wcierała wiersze bez lubrykantu
by bardziej bolały
wykwitły czerwienią na skórze
wlewała wersy bez popijania
by topić oddechy
zatrzymać je w płucach na dłużej
a nocą a nocą wklejała słowa
w skrzydełka rumaków motylich
by niosły je w ogień spaliły znaczenia
by nie wróciły z podróży
Komentarze (49)
Bardzo dziękuję za pozostawienie słowa wysłowionego!
Ukłony :)
Ja chyba czasem nieświadomie sięgam po podobne środki wyrazu...
Ślicznie dziękuję za wizytę i komentarz!
Może to być poetka, ale niekoniecznie! No i myślę, że to obserwacja nieoceniająca. Podglądanie takie:D.
Bardzo dziękuję za odwiedziny i koment!
Że słowa bywają ważne, nawet bardzo, ale jednak mogą pozostać jeno opakowaniem, a prawdziwe meritum prezentu,
jest zapakowane w wiersz. Nie zawsze na wierzchu. Czasami wzmocni, a jednocześnie, czasami aż za dużo owego.
Tak jakoś pokrętnie zrozumiałem na swój sposób:)↔Pozdrawiam 🙂:)
Tytuł w znaczeniu został ten sam. Bo w tamtym chodziło o przedrostek "wy", jako ruch od siebie. Pomyślałam jednak, że to słowo będzie częściej rozumiane w swoim "normalnym" znaczeniu, co zmieni odbiór. "Od", choć gorzej mi brzmi, jest jednoznaczne.
Dzięki wielkie za wizytę i ciekawą Interpretację!
To skojarzenie jest świetne :D
Taki kontakt z wierszem jest możliwy i w przypadku twórcy, i odbiorcy (czytelnika).
W obu sytuacjach człowiek "staje się tym, co je". Staje się niejako wierszem, który pisze albo, który czyta.
A czasem może staje się nawet poezją.
Niektórzy ludzie potrzebują poezji na co dzień.
Pisanie i czytanie jest zawsze swoistą pracą. Wiąże się z przeżywaniem. Emocjami. Ale też wymaga czasem chłodu, analizy (w obu przypadkach).
Ciekawe jest tu u Ciebie zestawienie ćmy z pegazem (skrzydlaty rumak). Na skrzydłach pegaza przybywa natchnienie, a u Ciebie, Twoja bohaterka, wysyła słowa na zagładę:
... wklejała słowa
w skrzydełka rumaków motylich
by niosły je w ogień spaliły znaczenia
by nie wróciły z podróży
Wiersz jest o dwóch zjawiskach: nasłowieniu i odsłowieniu. O dniu i o nocy. A ponieważ "po nocy przychodzi dzień", po odsłowieniu przychodzi nasłowienie. Wiersz mógłby nosić tytuł "młyn". Albo - "sól".
Gęba aż mi się uśmiechnęła. Twoje spojrzenie jest bardzo bardzo blisko tego ci mi siedziało w głowie.
Szczególnie ze zmiennym cyklem — (nasłowienie, odsłowienie). Niektórzy tak przymusowo, kompulsywnie przyjmują (analizują,dekonstruują), świat, wiersze, bodźce, że potem z ulgą pozbywają się produktów rozkładu. Przyjmują, rozkładają, wydalają...
Co do tytułu, została nim druga część cyklu, bo to ona przynosi ulgę.
Napisałaś,że człowiek czasem staje się poezją. Zgadzam się i powiem więcej (przyznając pierwszeństwo Stachurze): wszystko jest poezją. W słowie koduje się świat.
Bardzo Ci dziękuję, Trzy Cztery, za głębokie wniknięcie w wiersz. :)
Gdy wiersz "dotyka" to największy komplement. Dziękuję!
Tak mnie się również zauważyło:
"...wkejała słowa"
"a nocą a nocą wkejała słowa" - powtórzenie, zakładam, że zamierzone, jednak (może, ale nie musi) wydawaje się pomyłką. Nie ma interpunkcji w wierszu, więc przecinek, ani wielokropek nie wyjaśni potrzeby użycia tego powtórzenia... może inny zapis?
Dodam tylko, że nie znam się na wierszach i poprawnym tychże zapisie, ale nie widzą mnie się te dwie noce ;)
Wielkie dzięki za wizytę i podzielenie się spojrzeniem!
Wychodzi minus braku interpunkcji. Takie lenistwo trochę wierszotwórcy, bo każdy odbiorca musi sam ułożyć "melodię", która spasuje. Ale i wolność większa.
Mnie to w głowie dobrze brzmi, ale nie twierdzę, że obiektywnie to też brzmi dobrze...
Tyle że ja to (w głowie) mówię bez przerwy, jako jedną całość. Nie chciałam tam wymuszać oddechu (mogłabym rozdzielić między dwa wersy), zapisałam po prostu jak słyszałam.
U Ciebie wyśpiewało się inaczej, dlatego Cię razi. Co więcej podejrzewam, że to ja raczej będę w mniejszości, bo zwykle moje wyczucie rytmomelodii jest gówniane albo, nie! lepiej brzmi "wyjątkowe" :D i zwykle czytam/słyszę inaczej (a ktoś mówi, że gdzieś tam jest nierytmicznie:D).
Bardzo mnie cieszy, gdy wiersz się wierci. W sensie, że jeżeli zostawia nawet najmniejszy dyskomfort (choćby taki brzmieniowy), to znaczy, że gdzieś tam się na moment zakotwiczył i nie przeszedł bez śladu. Bo treści, które są całkiem obojetne, nie wywołują żadnego swędzenia.
Także możliwość takiej dyskusji i wymiany spostrzeżeń jest dla mnie przyjemnością i wyróżnienieniem.
A tak w ogóle, to kiedyś takie zwykle rozmowy o utworze były normą. Teraz jakoś trudniej znaleźć...
Masz talenty akurat. Nie widziałam nierzeczowej wypowiedzi.
Ja lubię myśleć, że słowa są jednak na początku. Że powołują do życia światy. A że także zabijają, ranią, deformują rzeczywistość... Cóż, jak z magią — mamy białe i czarne słowa. :)
Dziękuję bardzo za wizytę i komentarz!
Pozdrawiam i miłego dnia
Tak, czasem dobrze móc się zrestartować... Dziękuję za ciekawe spojrzenie w głąb i poetycki komentarz! :)
Serdecznie dziękować!
Trzeba się jakoś pozbyć gówna, które w nas zalega.
Wierzę na słowo! :D
I nie tylko na słowo. Masz całkowitą rację:,D
Dziękuję.
Sorry, bełkot wyslowilem. XD
WKEJA czy WKLEJA?
"Próba godzenia się z czymś lirycznym" -
Podoba mi się to określenie. I na pewno nie jest bełkotem wysłowionym :). Kolejne ciekawe spojrzenie na wiersz. Bardzo się cieszę i ślicznie dziękuję!
"WKEJA czy WKLEJA?" — cholerka, najwidoczniej źle "wkeiłam" :D, już poprawiam, dzięki!
Pozdr.
Dziękuję za miłe słowa. Myślę jednak, że wyższą szkołą jazdy jest proza. Na pewno jeśli chodzi o poświęcony czas, poza tym, w poezji czasem można oszukać (poza klasykami), w prozie, umiejętności i braki od razu wychodzą.
Jeszcze raz dzięki, pozdrawiam!
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania