Wysłuchajcie mnie
Wysłuchajcie mnie
Wy, którzy ze mną płaczecie,
Bo straciłam co mi bliskie,
To, co dla mnie najcenniejsze.
Wysłuchajcie mnie matki,
Wysłuchaj mnie Kościele,
Bo nadeszła czarna pora,
Dziś odeszło boskie dziecię.
Kraje mi się serce,
Szlocha moja dusza.
Biała twoja krew,
Spuszczona twa główka.
Proszę nie smuć się matulu,
Łez słonych nie wylewaj.
Ukochanaś ty przez Kościół,
A dziś ja pójdę do nieba.
Wysłuchaj mnie mateczko,
Wysłuchaj mnie Kościele,
Radujcie się w ten czas,
Niech wam żal mnie nie będzie.
Raduje mi się serce,
Cieszy moja dusza.
Bordowa twoja krew,
Spuszczona twa główka.
*zainspirowane ,,Lamentem świętokrzyskim"*
Komentarze (22)
przymiotnik to tylko "biała"
a epitet to "biała krew"
a jak myślisz? Na pewno nie tobie, bo piszesz prozą z ambicjami na poetę. Dlaczego? Proza ma zdecydowanie więcej zwolenników. Tam wystarczy mieć tylko wiedzę o materii gdy rymowanki już domagają się talentu.
Powinieneś nie pysznić sie a skromnie bronić własnego sądu o swoim dziele. Piszesz wszak pod "publiczkę"
„Tam wystarczy mieć tylko wiedzę o materii gdy rymowanki już domagają się talentu.”
Pozwolę sobie zauważyć, iż wybitna proza to o wiele więcej aniżeli znajomość tematu — trzeba jeszcze ten temat przedstawić w sposób literacki, natomiast odmawiać talentu autorom takim jak Hemingway bądź Cortázar jest moim zdaniem lekką przesadą (chyba, że sam potrafisz napisać coś lepszego). Wiersz to pisarski sprint; opowiadanie to maraton, a jak wiadomo łatwiej przebiec krótki dystans. Do poezji wystarczy chwila iluminacji i kilka zgrabnych wersów pod ręką; w prozie wszystko musi być dokładnie zaplanowane: wątki, postacie, opisy, budowa scen; należy unikać powtórzeń i dosłowności; trzeba podsycać u czytelnika uczucie niedosytu; a przede wszystkim wymyślić zakończenie, które jest zaskakujące, a jednocześnie takie, że nie można sobie wyobrazić lepszego. Może dlatego pisanie poezji zbytnio mnie nie pociąga — nie jest wystarczająco dużym wyzwaniem, ponieważ (parafrazując powyższą wypowiedź): „w poezji wystarczą rymowanki, gdyż temat jest nieważny”.
Dodam jedynie, że prozaik zaczyna szunkć tematu, potem sprawdza własny "warsztat" i mając takie fundamenty tworzy "Chlopów"
Przeciwieństwem Saga rodu Dawida od pierwszego do siódmego dnia zlepkiem bredni vez pojącia o prawach natury.
Nie można popełniać takich gaf bo to prosta droga do wykpienia, czasem dobrych intencji.
Nie istnieli, a w katakumbach istniała wówczas komuna chrześcijan, kontynuowana do dziś w Watykanie.
Kalikat istniał już za Jezusa C. ozbaczał wówczas rozproszone indywidualności które po prostu modliły sie w domach. Aby mogły te jednostki łączyć się jako w sektach bywa musiało coś je mobilizować. W piątek to Maryja mogła zawidzić z najkrwawszymi łzami ale paciorków tam nie było bo się bali.Piotr też ze strachu wypierał aię. Lepiej nie poprawiać historycznego tekstu. Wyjdzie skromnie za to w prawdzie. Inaczej takie teksty stają się parszywą agitką.
W tekście jest o piątku kiedy "umierał" bóg w śmiertelnej skórze, a nie człowiek.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania