Wyzwanie jednego dnia

Założyłam czapkę, ciepła kurtkę i wygodne buty. Przygotowałam się,.poznalam przeciwnika. Skinęłam głową, aby pokazać mu szacunek. Jeszcze jeden głęboki wdech i ruszam. Ciemno, tu zawsze jest ciemno, czasem tylko przecinający na pół niebo grzmot rozświetli drogę. O właśnie błysnęło, ale zamiast wskazać kierunek obnaża same polamane i spalone drzewa. W powietrzu czuć zapach leku, strachu i mokrej od ziemi łez. W oddali mrugają czasami jak świetliki światełka że szczęśliwych małych chatek. Kiedyś też będę miała taki domek, szczęśliwy domek, ale teraz jestem tu. Tu nie ma nic, choć nic to też coś. Są myśli, tysiące myśli., historii, wspomnień i ... Nawet jak są ciepłe i miłe to w tym miejscu wszystko robi się czarne i mroczne.

Straciłam nadzieję, koniec tej drogi nie istnieje!!!

Straciłam wiarę, że ktoś mnie uratuje. Zaraz jak ktoś uratuje? Ja tu jestem sama. Kurwa już wariuje. Tak to jest to, obłęd jest wyjściem. Przeczekam i zwariuje.

Czekam.

Czekam.

Czekam...

Jutro na szczęście nowy dzień i znowu założę czapke, ciepłą kurtkę, wygodne buty i się przygotuje...

Średnia ocena: 3.3  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania