Wyżyny upadku
moja matko pogrążona w strachu
przed drabiną złamanych szczebli przyszłości
też się jej boję, bo jestem bliżej końca
ty spadniesz w ciszy
a ja połamie szczeble pod sobą
huk będzie straszny
wszyscy w końcu spadamy nie ma się czego bać
trochę mnie mierzi
osinowy kołek w twoich dłoniach
moim wyborem był dół drabiny
to okoliczności pchnęły mnie do upadku
nie odcinaj mi głowy
mój duch utknął a dole
tam
gdzie nigdy nie będzie czarnego lustra
Komentarze (3)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania