Wzajemnie.
To nigdy nie znika zupełnie.
Zawsze zostaje smuga na tle błękitu,
czy pomarańczowa obwódka wokół źrenic.
Jak zaćmienie słońca i księżyc w nowiu,
jak ślad krwi na chodniku,
którego nie zmyje żaden deszcz.
Jak siedzenie opartym o nieistniejącą ścianę,
gdzie każda cegła znika pod dotykiem,
wbija się w tkankę i dziurawi płuca.
Aż nie zostanie w nich żaden haust,
chyba, że wstrzyknięty przez obce usta.
.
.
.
Z cyklu : Detoks.
Czerwiec, nowego roku pańskiego.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania