Poprzednie części: Z Anegdoty Pana Lecha Dyblika
Z anegdoty Lecha Dyblika
Milicjant prowadzący przesłuchanie obywatela, który rozrzucał na Placu Czerwonym ulotki,
pyta zatrzymanego:
- A dlaczego te kartki są czyste, niezapisane.
- Wszyscy wiedzą o co chodzi.
Komentarze (1)
- Nazwisko - pyta milicjant.
- Adolf Grain Braun.
- No, jak to pisze pan Niemcy won z Polski, a nazywa się pan po niemiecku?
- A, bo ja jestem człowiek kwantowy.
- Kwantowy? Co to znaczy?
- To znaczy, że jestem w super pozycji i odpowiadam w zależności od tego co mi do łba strzeli.
- A, czyli świr?
- I tak i nie, takie w zjawisku fizycznym gender.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania