Z brzegów Warszawy
Chcę ci dać mały rachunek,
garstkę snu, odwieczny czas,
róż pełnej szklanki.
Szykujesz ciepłe dłonie,
a wyją znów kilometry.
Tak może bawią się rysie
w koniec upalnego lata,
szukają nad wodą
dwóch zgubionych cierni
Chcę ci dać mały rachunek,
garstkę snu, odwieczny czas,
róż pełnej szklanki.
Szykujesz ciepłe dłonie,
a wyją znów kilometry.
Tak może bawią się rysie
w koniec upalnego lata,
szukają nad wodą
dwóch zgubionych cierni
Komentarze (2)
Pierwsza najbardziej. "garstkę snu, odwieczny czas"→niby pewna sprzeczność, lecz czy na pewno?
Pozdrawiam:)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania