Z dziennika Anastazji rozdział 1
06.09.2014r.
Kolejny dzień w tej budzie przyprawia mnie o mdłości, no ale jakoś trzeba żyć. Mamy nie ma teraz w domu ani ojca. Jestem sama jak palec i sama ze swoimi problemami, o których nikt nie wie tylko mój dziennik. To on leczy moje rany, zadawane przez społeczeństwo i kiedy słyszę nauczycieli, że gnębionym w szkole trzeba pomagać to chce mi się śmiać. Dzisiaj po raz kolejny widziałam te parszywe mordy na korytarzu, które mówiły w moim kierunku wyzwiska, przekleństwa itp. To moja codzienność, już do tego przywykłam.
17.00
Wróciła matka, pewnie znowu gdzieś była ze swoim nowo poznanym kochasiem, tak ona zdradza ojca, który jest ślepy jak kret, ale ja o zdradach mu nie powiem. No ,bo po co ? Co z tego będę mieć ? Jeszcze większe problemy, a to jest ostatnia rzecz, o której marzę. Wiem, dzienniku, że gdybyś był człowiekiem to byś mnie walnął i powiedział, że mam przestać użalać się nad sobą i w tym momencie przestaję. Ja jestem optymistką, ale przez pryzmat kilku spraw, rzeczy jakie wydarzyły się w moim życiu, zmieniłam poglądy na temat ludzi i w ogóle...
23.45
Dobranoc dzienniczku! Jutro znowu będę widzieć moje ulubione mordy w szkole, taki sarkazm. Na razie cieszę się tą chwilą kiedy leżę w wygodnym, mięciutkim i ciepłym łóżku o jutrze staram się nie myśleć. Jeszcze raz dobranoc...
emilka11912
emilka.ak@interia.pl
Komentarze (1)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania