Z listów do...
- Na co Ci te chłopy? - spytał kiedyś dobry kolega.
Tak. Kończę ze wszystkimi. Dobrze, że Pan się nie odzywa. To zrobi pewnie dobrze Panu i Pańskiej żonie.
Proszę niech Pan się nie odzywa i będzie dla mnie autorytetem poprzez swoje milczenie, które złotem jest.
Tylko przez Was panowie wpadam w mętlik: duch staje się niespokojny i jestem wtedy wredną zołzą, bo się miotam w sobie, sama siebie gryzę, kąsam.
Nie potrzebuję facetów, tych żałosnych dominujących samców. Na cóż mi to potrzebne?
Jutro mam rozmowę z psycholożką. To bardzo miła ciepła kobieta.
Z Pana już się chyba wyleczyłam. Mam nadzieję.
Problem w tym, że marzy mi się wielka ciepła miłość. Takiej nie było. Takiej nie będzie. Jestem skazana na wieczne katusze. Maria Magdalena była jedna i jedna ona miała Jezusa mistrza.
Innej Marii nie będzie. Muszę znowu zacząć czytać psalmy i ewangelie. Biblia mnie domyka. Nie pozwala na wydobywanie złych słów.
Komentarze (10)
Nie wiem, może to syndrom sztokholski? xd
Pracowałam w miejscu, w którym każdy mężczyzna był na wagę złota, mimo iż kierownikiem był idiota, to praca w grupie składającej się w 95% z bab jest dla nie do zaakceptowania. Horror!
Mężczyźni są cucowni! I wkur*ia mnie, że nie chcą być mężczyznami.
ŚWIAT POTRZEBUJE MĘŻCZYZN!
I my, kobiety, również ich potrzebujemy.
Potrzebuję, żeby miły chłopiec przeprowadził mnie na drugą stronę ulicy???
Nie wyleczysz się z mężczyzn, to choroba niewyleczalna☺
Chciałabym widzieć tą klawiaturę, która Cię będzie władna pokonać...
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania