Z lotu ptaka
Znów mnie zamknąłeś w swoich oczach,
wyjść nie pozwalasz, trzymasz mocno,
a ja chcę tylko słońca dotknąć.
W jeziorze przejrzeć się, jak w lustrze,
lecz zanim wrócę, też kilka zaklęć rzucić falom,
niech mrok obudzą, świt rozpalą.
Aż po horyzont, gdzie dzień wstaje
i noc wygania, by krwią malować przebudzenie,
wtedy i ja nie jestem cieniem.
Ten cud mnie uczy szeptem mówić,
chlebem codziennym jest, powietrzem.
Tego nie oddam ci. Nie zetrzesz.
Komentarze (33)
Lecz tu nagle drugi wers zupełnie bez sensu:
"też kilka zaklęć rzucić falom,
niech się obudzą, świt rozpalą."
Bo niby jak, do cholery, woda ma cokolwiek rozpalić? To tak, jakbyś napisała, że gniew ma utulić do snu. Dla mnie to wers nastawiony na rym. A jeśli ma coś znaczyć, trzeba wyjaśnienia.
"i noc wygania, by krwią malować przebudzenie,
wtedy i ja nie jestem cieniem. "
A tu mamy piękne określenie tego, o czym w psychologii mówi się jako o powtarzaniu raz już wykonanych czynności. Raz krzyknąłem, zamiast się przyznać, więc będę robił to samo prawdopodobnie bardzo długo. I tu piękne zestawienie: "krew - ja ożywam (nie jestem cieniem)", co oznacza, że dzięki cierpieniu jeszcze tylko żyję - jakkolwiek wydaje się to nieprawdopodobne.
"Tego nie oddam ci. Nie zetrzesz."
Ostatnie dwa słowa to typowy przykład użycie słów wymuszonych przez rym, tak to widzę.
Ogólnie podoba mi się, szczególnie przez przyznanie się peelki do tego, że cierpienie ją trzyma przy życiu, ale poprawiłbym co nieco.
Pozdrox.
Opisałeś się, ale cóż... Miłego świętowania.
5
Przecież piszę, ''zamknąłeś mnie w swoich oczach'', a to znaczy, że chce, żebym skupiła się tylko na nim, a ja chcę oglądać wschody słońca, by później móc je opisać, czemu dałam wyraz w końcówce ''ten cud mnie uczy szeptem mówić'' . Napisałam też, że nie pozwolę sobie tego odebrać ''Tego nie oddam ci. Nie zetrzesz''
To tak, w wielkim skrócie, ''co autor miał na myśli''
Liczyłam na wyobraźnie, ale tutaj chyba muszę zacząć pisać dosłownie... smutek.
Opisałeś się, ale cóż..."
Pani Lauro, od pani trza się przede wszystkim uczyć odpowiadać na komentarz, ale tylko w przypadku, kiedy pani komentuje.
Co do wypowiedzi pana Antoniego, jest w niej wiele racji, szczególnie jeśli chodzi o końcówkę. Gdyby pani szanowna dopisała skąd "nie zetrzesz" miałoby to rączki i nóżki, a tak... Poza tym warto popracować nad rytmem. Teraz wiersz miejscami nie płynie.
Panie Antoni, fale rozpalą to oksymoron. Niech sobie rozpalają zatem, choć można zaśpiewać: "Ale to już było...", czyli zgrane do bólu głowy.
Pozdrawiam.
Zdaniem mym:
Znów siedzę w klatce twoich oczu
Niech rozbudzone, świt rozpalą.
W jezioro spojrzeć, jak w zwierciadło
Ten cud pozwala szeptem mówić
Powietrzem jest, chlebem codziennym
Tego nie oddam, nie uwięzisz.
Pozdrawiam:)
Pozdrawiam.
Jak sobie pomyślę, że tu wszystkie moje wiersze były tak odczytywane, jak przez "znawcę" Antoniego, to szkoda pióra i atramentu.
Trzymaj się ciepło.
Bardzo lubię komentarze Antoniego, jeśli napisze, że nie rozumie, to dla mnie sygnał, by wyrażać się jaśniej, choć powiada się, że to dobrze dla wiersza, gdy wielowymiarowy ?
Miej się dobrze ?
Jezeli Tobie na takim "znawcy" zależy, to niech tam.
Też miej się dobrze.?
Bo tu chodzi przede wszystkim o to, że faceci bywają zazdrosni, nawet o czas poświęcony na napisanie wiersza, bo wiedzą, że nie oni wtedy są na pierwszym planie. A kiedy masz jeszcze inne pasje, to już kaplica.
Dziękuję za Twoje spojrzenie. Jest dla mnie cenne.
Przepraszam, że nie od razu odpisałam, ale miałam ważny tel.
Pozdrawiam.
Niech bierze z dobrodziejstwem inwentarza albo wcale... ?
Dziękuję za komentarz. Pozdrawiam.
Miłego dnia.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania