Z lotu ptaka
Stała na schodach, patrzyła w dół i myślała, że to zaledwie trzynaste piętro. Ładniejszy widok rozciągał się z dwudziestego trzeciego, ale wtedy nie brała pod uwagę, że kiedyś zechce nauczyć się fruwać. Zresztą, skąd mogła przypuszczać, że pewnego dnia wyrosną jej skrzydła. A wyrosły. Nie, żeby jakieś imponujące, ot zwykłe, z jakimi inni spacerowali po ulicach, może nawet nie wiedząc, że je mają. Pojawiały się zazwyczaj w zgarbionych, jakby przyciśniętych do ziemi plecach, obciążonych kamieniami.
Niektórzy nazywali takich ludzi żywymi trupami, coś w tym było, wystarczyło spojrzeć im w oczy, by zderzyć się ze śmiercią. Jednak ich nie obchodziła śmierć, tak samo obojętni byli na życie.
Już w bidulu dała sobie słowo, że nigdy nie będzie miała dzieci. Po tym, co przeszła, zrozumiała, że nie ma nic trwałego. Cudowne dzieciństwo w jednej chwili może zamienić się w koszmar z najgorszego filmu. Dlatego zdecydowała, że nie da życia komuś, kto może skończyć jak ona. W szarych, odizolowanych na ogół, zimnych gmachach.
Z tego powodu zawsze była sama, owszem miewała partnerów, ale ilekroć któryś z nich naciskał na trwały związek, dzieci, momentalnie odchodziła. Napisała scenariusz i kurczowo trzymała się wytycznych.
Skupiła się za to na karierze, podróżach, zapełniała szafy markowymi ciuchami, torebkami, drobiazgami, które miały za zadanie wypełnić pustkę.
Z czasem zaczęła udzielać się charytatywnie, ale i to szybko zamieniło się w namiastkę prawdziwych potrzeb, i każdego dnia było tylko gorzej.
Nie mogła zabić w sobie kobiety – matki, tym bardziej że biologiczny zegar tykał i tykał, nie dając niczym zagłuszyć, zepchniętych na margines, tęsknot.
Jedyny i zawsze skuteczny sposób, czyli powroty do bidula, z upływem lat zamazywał i formy, i kształty wspomnień.
Stała na trzynastym piętrze. Wszystko już było za nią, przed nią jedynie samotność w wygodnym gniazdku, z pięknymi widokami na wschody i zachody.
Komentarze (156)
"W odróżnieniu od dzieci wychowujących się w rodzinnych domach, pobyt w tym miejscu wyrobił u niej pewien rodzaj cwaniactwa, które rodziło się z ciągłej walki z dziećmi tam przebywającymi. Walcz, nie przebieraj w środkach, żadnych reguł, zasad. Wykorzystaj każdy możliwy sposób, nawet uznawany za okrutny lub niemoralny. Najważniejsze osiągnąć cel, leprze miejsce..."
I nie zapominaj, że mam niezwykły dar do opisów ludzi i ich zachowania w różnych sytuacjach.
stała, patrzyła, myślała (ła, ła, ła)
stojąc, patrzyła, myślała (ąc, ła, ła)
stała, patrząc, myślała (ła, ąc, ła)
Jakby o nas wszystkich.
Zwłaszcza w świetle ostatniego zdarzenia z piosenkarzem...
Zakończył bym jednak
...
Popatrzyła w dal za horyzont.
Za wcześnie na lot.
Po skrzydłach nie zostało śladu...
Pozdrawiam serdecznie,
Miłego dnia
Bardzo Miłego ❤️ i nie próbuj fruwać.
AM26 Pierwszy lot do CIEBIE
nawet nie wiem kiedy
wyrosły mi skrzydła
trochę speszony
rozglądałem się po ludziach
jadących ze mną do pracy
nic nie zauważyli
tak myślałem
bo przeciskając się
nie przeszkadzały
są i niematerialne
ciekawe czy będzie można
z nimi latać
byłoby to piękne
pomyślałem o tobie
dawno chciałem cię zobaczyć
pierwszy lot na spotkanie z ...
tak spełniają się marzenia
10.2024 andrew
Kawę już piłem, może coś słodkiego...
Dziękuję za pozdrowienia i również pozdrawiam.
Miłego dnia
Ach, ten mój wierszyk, napisany w biegu po Twoim. Warto mieć skrzydła, ale z lotem trzeba być ostrożnym...
Pozdrawiam ❤️
Pozdrawiam❤
Niby nic odkrywczego, ale napisane tak sugestywnie, że aż Cię pocieszają że wszystkich stron... Ja tam się o Ciebie nie boję; gdyby wszyscy na opowi finalizowali podobne rozważania, to wiatr by tu tylko hulał. Ostatnio nie mogłem się powstrzymać i skomentowałem "Lecę donikąd" Elizy Masłowskiej.
Ale jest coś innego w Twoim tekście, coś o czym kiedyś dawno napomknęłaś, ostatnio w jakimś komentarzu i dzisiaj znowu. Albo przypadek, albo mocno to w Tobie tkwi...
Tak czy inaczej miłego i spokojnego dnia i tygodnia, Grafka.
przed nią jedynie samotność w wygodnym gniazdku, z pięknymi widokami na wschody i zachody.
Patrząc, wyrastały jej skrzydła.
Jesteś pewny?
"Zaraz przyjdzie Szpilka z Miodkiem,
może znów ze złotym środkiem?"
Ogólnie na duuuże TAK, ale... nie podoba mi się to: "Pojawiały się zazwyczaj w zgarbionych, przyciśniętych do ziemi plecach."... być może, że czegoś nie zrozumiałam, więc proszę o wyjaśnienie - "pleców przyciśniętych do ziemi" = czy to w znaczeniu "pozycji horyzontalnej/nieskończonej"... kiedy już "leżymy na łopatkach", a skrzydła zaczynają ostatkiem sił wyrastać?
Pozdrawiam.
Chodzi mi o to, że jeśli zgarbione, to nie mogą być *nawet jakby* - przyciśnięte do ziemi... ja to czytam tak, jak wcześniej wspomniałam = czasami trzeba dobrze upaść, żeby pozwolić skrzydłom na ich wyrośnięcie/rozumiesz mnie, prawda?
A co powiesz na taki zapis = na zgarbionych i tych przyciśniętych do ziemi plecach?
Nie poprawiam. Ale dziękuję za sugestie.
"Patrząc na cuda, wyrastały jej skrzydła".
Mak, to osioł, nawet skopiować dobrze nie potrafi... xD
"Mak, ależ się mylisz, moje pióro jest bardzo dobre, i to nie jest moja opinia, chociaż zgadzam się z nią... xD"
Graf, napisz o krytykach z Ridero i ich opinij na temat twojego pisania, bo tu wygląda na to, że nie wiedzą z kim dyskutują.
A może nie powinnam się dziwić, że tam się wydajesz... 🤣
Hmmm... te "zabawne smaczki" - zabrzmiały lekko ironicznie/przepraszam, jeśli się mylę.
Nie wiem czy jesteś kobietą, czy mężczyzną... ja 'jestem z Venus' i tę puentę = "Patrząc na te cuda, wyrastały jej skrzydła."... zrozumiałam/przeczytałam 'po venusjańsku' i bardzo mi się spodobała.
Stała na schodach, patrzyła w dół i myślała, że to zaledwie trzynaste piętro. Ładniejszy widok rozciągał się z dwudziestego trzeciego, ale wtedy nie brała pod uwagę, że kiedyś zechce nauczyć się fruwać. Zresztą, skąd mogła przypuszczać, że pewnego dnia wyrosną jej skrzydła. A wyrosły. Nie, żeby jakieś imponujące, ot zwykłe, z jakimi inni spacerowali po ulicach, może nawet nie wiedząc, że je mają. Pojawiały się zazwyczaj w zgarbionych, jakby przyciśniętych do ziemi plecach, obciążonych kamieniami.
Niektórzy nazywali takich ludzi żywymi trupami, coś w tym było, wystarczyło spojrzeć im w oczy, by zderzyć się ze śmiercią. Jednak ich nie obchodziła śmierć, tak samo obojętni byli na życie.
Już w bidulu dała sobie słowo, że nigdy nie będzie miała dzieci. Po tym, co przeszła, zrozumiała, że nie ma nic trwałego. Cudowne dzieciństwo w jednej chwili może zamienić się w koszmar z najgorszego filmu. Dlatego zdecydowała, że nie da życia komuś, kto może skończyć jak ona. W szarych, odizolowanych na ogół, zimnych gmachach.
Z tego powodu zawsze była sama, owszem miewała partnerów, ale ilekroć któryś z nich naciskał na trwały związek, dzieci, momentalnie odchodziła. Napisała scenariusz i kurczowo trzymała się wytycznych.
Skupiła się za to na karierze, podróżach, zapełniała szafy markowymi ciuchami, torebkami, drobiazgami, które miały za zadanie wypełnić pustkę.
Z czasem zaczęła udzielać się charytatywnie, ale i to szybko zamieniło się w namiastkę prawdziwych potrzeb, i każdego dnia było tylko gorzej.
Nie mogła zabić w sobie kobiety – matki, tym bardziej że biologiczny zegar tykał i tykał, nie dając niczym zagłuszyć, zepchniętych na margines, tęsknot.
Jedyny i zawsze skuteczny sposób, czyli powroty do bidula, z upływem lat zamazywał i formy, i kształty wspomnień.
Stała na trzynastym piętrze. Wszystko już było za nią, przed nią jedynie samotność w wygodnym gniazdku, z pięknymi widokami na wschody i zachody.
Patrząc na te cuda, wyrastały jej skrzydła.
że co? Ja tu z litości, a Ty mi tak...
Po co te kłamstwa, 'uczciwy człowieku'?
Osioł, to wyzwisko?
Tutaj panuje prosta zależność, nie ważne jak piszesz - jeśli dajesz komuś faktyczną korektę to rób to bez złośliwości inaczej grupa zaczepionych przyjdzie razem i ci twoje skrzydła wyrwą.
Bazowa psychologia.
Ale dyskusja xd
Patrząc - imiesłów przysłówkowy współczesny, współczesny, bo czynność w nim wyrażona, musi odbywać się równolegle z czynnością będącą orzeczeniem, i, tu najważniejsze, czynność wyrażoną imiesłowem oraz czynność ujęta w orzeczeniu MUSI wykonywać ten sam podmiot.
Tu mamy dwa podmioty: patrzącą kobietę i skrzydła, które wyrastają.
Patrząc, zauważyła wyrastające skrzydła.
Zmieni się zasady gramatyki, bo taki kaprys ma Swoją drogą, jakie marne jej oczytanie, jeśli błędu broni.
NO!
- Panie, co pan robi?
- Latam sobie.
- Przecież tak się nie da!
- Jak nie da? Przecież ja latam.
- To ja też tak bym mógł?
- No pewnie.
- To co mam zrobić?
- Stań pan na barierce, zamachaj pan rękami i skacz. Tylko machaj pan!
Turysta niepewnie stanął na barierce, ale przemógł się, skoczył i oczywiście spadł.
A tamten popatrzył na to z góry i mruknął do siebie:
- Jak na anioła stróża, to kawał gnoja ze mnie...
Wiele dzieci straciło życie, ile gra dalej nie wiadomo.
Słabo wygląda sama treść. Piszesz pod tezę, że macierzyństwo stanowi kwintesencję i cel kobiety, co jest oczywistą bzdurą, bo jest wiele wartościowych osób bezdzietnych. Tak, osób, bo kobieta na razie sama w ciążę nie zajdzie, więc dlaczego kierujesz swe słowa tylko do kobiet? Według ciebie celem życia faceta nie jest posiadanie dziecka? Hipokryzja, i to spora.
Ponadto, nie ma tu nic nowego. Porównania do aniołów, latanie, zgarbione plecy, martwe oczy, straszne bidule. Zero oryginalności, zero czegoś, co zostaje w pamięci. Takie sobie nic.
Na razie szukają psychogów, czy ktoś kiedyś ich potrzebował, potem trzynaste piętro i skrzydła. Na to pewnie chciała zwrócić uwagę, póki nie za późno.
Pozdrawiam
Pseud się nade mną znęca... PÓŹNIEJ O SOBIE NAPISZE. I nazbierało mi się tematów...
wciąż czekamy, aż się przeleje.
Tutaj wszystkim wciąż jeszcze mało -
najważniejsze, że coś się dzieje...
nic nowego, stare dzieje... że tak banałem polecę
Nikogo nie gani.
Pozdrawiam
Jutro dam hit o młodych działaczach ... Właśnie skończyłem.
Może się spodoba.
Chciałbym mieć tyłu czytelników co Ty. Możesz być dumna.
Na pamięć znają to co piszesz.
Spijają moje słowa... xD
Bardzo ❤️
"Pojawiały się zazwyczaj w zgarbionych, jakby przyciśniętych do ziemi plecach, obciążonych kamieniami." - chyba "na plecach", skoro mowa o skrzydłach. A i tak patrzę i te "przyciśniętych" trochę niefortunnie, bo przyciśnięte to bardziej "dotykające" ziemi, a nie "zmierzające/opadające ku niej". Nie wiem, to już kwestia autorska...
"Z tego powodu zawsze była sama, owszem" - tutaj, po owszem, dałbym myślnik, dwukropek lub średnik. Ogólnie coś mocniejszego, twardszą, dłuższą pauzę, choć przecinek też może być. Kwestia subiektywna.
"Patrząc na takie cuda, wyrastały jej skrzydła" - i to nieszczęsne ostatnie zdanie. Owszem, z kontekstu można się domyśleć o co chodzi, jak się czyta szybko to się nie zauważa, ale jak już się wczytać... No, błąd to błąd. Najlepiej po prostu trochę inaczej napisać to zdanie.
Niektórzy tak potrafią tylko "materialnie", a może "egoistycznie", skupiając się głównie na sobie (w domyśle"), innym te nasze instynkty, potrzeby naturalne są dużo bardziej potrzebne, bo jednak są mocno zakorzenione i w odczuwaniu szczęścia i spełnienia. A to spełnienie dla każdego człowieka jest różne i ważne, by odkrywać czym to spełnienie indywidualnie, introspektywnie. Tutaj też jest trochę po chrześcijańsku, czyli też jest w sensie duchowym - że trzeba też zaspokoić potrzeby duszy.
Po 'sama' średnik, po 'owszem' myślnik...
Nieważne zresztą...
Tak, jak nie wpadnie — to by znaczyło — napisałaś niezrozumiale?
"ciekawe czy ktoś wpadnie na to, jaka ich tutaj rola”
Pozdrawiam
Podpuścił Cię, a później wykorzystał, co za typ. Tylko szuka gdzie zadymę zrobić
https://www.michaelzingraf.com/en/group/blog/investment/top-5-reasons-to-invest-in-a-penthouse
Niemniej dziękuję, że Ty zauważyłeś...
Maryja surogatka
Pierwsza i jako taka
powinna być
surogatek patronką.
Po co Jezusowi
matka nastolatka?
Czyżby 13-to, 15-to
latki już nie były
dziewicami teraz i zawsze?
Maryja jest dowodem
na podmiotowe traktowanie
kobiet.
Że wyda na świat płód
dowiedziała się
niemal w ostatnim momencie.
Czy była zapładniana
oczywistym to nie jest.
Boski płód nie powstaje
w ludzkim ciele.
Ta matczyna
zastępczość Maryi
tłumaczy opryskliwe,
gburowate odnoszenie się Jezusa do niej.
Z zapisów ewangelistów
wynika, że ona ostatnia
dowiedziała się,
że jest żyw
jako sam buk.
Kiedy już zmarła
odebrał martwemu ciału dusze:
"Oto od teraz zostanie twoje drogocenne ciało przeniesione do Raju, a święta Twoja dusza do Niebios, do skarbów Ojca Mojego, do nadprzyrodzonej światłości”
W ten sposób zabrał jej szanse na powrót do życia.
Parafianuie, nieswiadomi takiej synowskiej perfidii wyklepują do niej za litanią litanie, a te trafiają na ...Berdyczców.
Szkoda waszego czasu, synelek ją ubezwłasnowolnił aż do paruzji, jak byle jakiego umarlaka.
Katolicy, kochajcie swoje matki
przynajmniej do czasu kiedy jeszcze nie jesteście bogami.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania