Z moim demonem.

Brzuch mój zwisa opaśle. Ja jem

i jem. Głos rozsądku uciszam kolejną porcją mięsiwa. Tak dobrego, że sam się zgadzam. Na utratę życia.

 

Życia młodego. Czyżbym nie miał w planach przekroczenia wieku Chrystusa?

Do kogo pójść, gdzie szukać ratunku. Jaka pomoc może być mi dana. Ja to wszytko odrzucam.

 

Sam na zagładę się wydam. W kręgle piekielnym jest dla mnie miejsce. Cerber czeka, żeby mnie przywitać. Ucisk w sercu czuję. Upadam i mrok w oczach moich niebawem zawita.

 

Lecę na spotkanie. Z moim demonem. Z brzuchem większym od mojego. Brutalnie otyłej sylwetce potwora się przyglądam. Wzrok na mnie kieruję.

 

Ja śmiało się patrzę i wierzyć w to nie mogę. To absurd i obłuda. Przez te jadło mózg mój nie pracuje. To moja twarz na ciele tego stwora.

 

Takie to było, widzenie z moim demonem. Nic mi już nie grozi. Leżę spokojnie. Bez trosk i zmartwień. Trumnę zamykają. Już nic mnie złego nie dopadnie.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania