Z moim demonem.
Brzuch mój zwisa opaśle. Ja jem
i jem. Głos rozsądku uciszam kolejną porcją mięsiwa. Tak dobrego, że sam się zgadzam. Na utratę życia.
Życia młodego. Czyżbym nie miał w planach przekroczenia wieku Chrystusa?
Do kogo pójść, gdzie szukać ratunku. Jaka pomoc może być mi dana. Ja to wszytko odrzucam.
Sam na zagładę się wydam. W kręgle piekielnym jest dla mnie miejsce. Cerber czeka, żeby mnie przywitać. Ucisk w sercu czuję. Upadam i mrok w oczach moich niebawem zawita.
Lecę na spotkanie. Z moim demonem. Z brzuchem większym od mojego. Brutalnie otyłej sylwetce potwora się przyglądam. Wzrok na mnie kieruję.
Ja śmiało się patrzę i wierzyć w to nie mogę. To absurd i obłuda. Przez te jadło mózg mój nie pracuje. To moja twarz na ciele tego stwora.
Takie to było, widzenie z moim demonem. Nic mi już nie grozi. Leżę spokojnie. Bez trosk i zmartwień. Trumnę zamykają. Już nic mnie złego nie dopadnie.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania