Z notatnika zamyślonego człowieka

“Refleksje egzystencjalne. Dla wielu nieodłączna część istnienia na świecie, który koniec końców musi człowieka do takich rozważań zmusić. Jednak też pierwszy krok do odpowiedzi na to stojące w awangardzie tych rozważań pytanie. A mianowicie: kim jestem? Odpowiedź zapewne prosta: Człowiekiem jestem. Zaiste, ale czymże, do licha, jest człowiek? Czy jest to sam jego byt, sama jego cielesność i wszelkie związane z tą cielesnością pokusy, które nierzadko człowieka do grzechów, w tym i ciężkich, prowadzą? A może to coś więcej? Co jeśli sama cielesność człowieka, jest tylko etapem początkowym, rozwoju człowieka narodzonego? Skorupka, która chroni nierozwiniętego jeszcze kurczęcia przed światem zewnętrznym? Jednak rodzi to też kolejne pytanie. Co jest na zewnątrz? Jakieś wartości wyższe, sfera sacrum? Bóg do którego mogę rzucić się stóp w chwilach słabości i wychwalać Go gdy ten pomógł mi w swej nieznającej miary dobroci i wszelkie zobowiązania jakie się z tym łączą, by być lepszym człowiekiem? Może jest to wiedza, rozum, poznanie innych, niegdyś niezrozumiałych dla nas myśli, zagadnień czy faktów prowadzących człowieka do odkrycia innych, bądź wynalezienia nowych rzeczy, służących teraźniejszym i przyszłym pokoleniom, będących na tymże nowym świecie, gdy już me rozważania się skończą? Może jest to waleczność? Ciągła walka, nie tylko już z przeciwnikami, adwersarzami, zbirami, łotrami, zdrajcami, blagierami, ale też walka najważniesza. Walka z samym sobą. Walka aby samemu nie stać się wspomnianym łotrem, zdrajcą czy blagierem. Albo walka, ze wszelkich sił danych jednostce, by ze skorupy niewolącej ją wyjść wreszcie jako kurczę gotowe na to co jest na zewnątrz. Kurczęcia, które z bezkształtnego białka i żółtka, staje się organizmem. Organizmem wzbogaconym o to, co nabył w procesie kształcenia, samorozwoju, walki. Jednakże samo już uświadomienie tego jest tylko ryską na wielkim murze skorupy ludzkich słabości, grzechów i wszystkiego co próbuje człowieka zniszczyć i upodlić. Ale to dalej ryska, mała, prawie, że nie widoczna dla ludzkiego oka, kreseczka, która nikogo prawie nie obchodzi. Ale co zrobić, aby się z niej wydostać? Niemądre to pytanie, każdy pewnie wie. Lepszym pytanie, będzie tu: j a k się z niej wydostać? Panie Boże, to jest trudne. Daj mi jednak siły, odwagi i chęci, które pozwolą mi zniszczyć mur. Mur skorupy z którą ja, zwykły szary człowiek, każdego dnia mierzyć się musi.”

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • Noico dwa lata temu
    Bardzo ciekawe refleksje.
  • Dekaos Dondi dwa lata temu
    PisarskiPlastuś↔Ciekawe rozważania. Temat rzeka zaiste↔Pozdrawiam?:)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania