Z ostatniej chwili.
Wczorajszej nocy.
Ukontentowany chłodnym piwerkiem, podirytowany kolejną porażką w gierce E&P, nadszedł piękny czas na puszczenie dymka na balkonie z moją piękną żoną. Dzieciaki śpią spokojnie, więc i cygar smakuje wysmienicie. Środek miasteczka, a jednak cisza idealna, jedynie słychać u sąsiada harmonijne dzwoneczki feng shui. Słyszę jakiś męski głos, im głosniejszy tym bardziej przekonuje mnie, że to bardziej monolog niż rozmowa z kimś. Gada przez telefon - myślę. Zza winkla wyłania się mężczyzna odziany w czarny płaszcz. Mruczy pod nosem. Idzie ciężkim równym krokiem. Patrzę jak na wariata z racji tego, że mówi sam do siebie. Nagle zatrzymuje się. Milczy. Zapomniałem o dzwoneczkach. Przypatruję się "wariatowi". Ten odwraca się na pięcie i rusza. Znów mruczy, coś mówi sam do siebie. Patrzę jak na wariata.
- Czegoś zapomniał - zaproponowałem żonie.
Zniknął za blokiem, słyszeliśmy czyjąś rozmowę. Monolog?
Tej nocy.
Ukontentowany chłodnym piwerkiem wrzucam tekst na opowi.pl., odpisuję na komentarz. Gram. Podirytowany kolejną porażką w gierce E&P stwierdzam, iż nadszedł czas na puszczenie dymka na balkonie z moją piękną żoną. Powietrze rześkie, dzieciaki śpią. Pięknie! Rozmawiamy o wszystkim i niczym. Słyszę z oddali znajomy mi mruk. Jakaś ciemna postać wyłania się zza bloku. Patrzę nań. Facet ubrany w czarny płaszcz z czarnym kapeluszem głośno stąpa przed siebie. Wyraźnie prowadzi monolog. Znam ten widok!
- Ciekawe, czy zawróci - szepnąłem próbując nie przerywać ciszy.
Facet zatrzymał się, spojrzał na drzewo i bez jakiegokolwiek zawahania odwrócił się i ruszył z powrotem. Mruczał coś pod nosem. Uniósł wzrok. Popatrzył na nas, po czym zamilkł. Głośno krocząc zniknął za blokiem. Słyszeliśmy tylko czyjąś rozmowę. Zdumieni weszliśmy do mieszkania.
- Może on do żywych nie należy - szepnęła żona.
Uspokajałem ją twierdząc, że facet był jakimś wariatem. Szczerze sam nie wiem co myśleć...
Historia oparta na faktach.
Komentarze (19)
Pozdrawiam :).
Wyśmienicie
„zaproponowałem żonie.”
Raczej: zasugerowałem. No bo co tak naprawdę zaproponował? Trzeba by dołożyć opisu.
Słuchawka w uchu, rozmowa telefoniczna, obserwacja prywatna, w pobliżu ani chybi schadzka niewiernego architekta z cycatą kelnerką pracującą „U Kota”. Sensacji nie ma, bo kelnerka to singielka, więc nie zdarzy się, że wynajęci są dwaj konkurencyjni detektywi, którzy na siebie wpadną i zaczną strzelać.
Tako rzekł Zaratustra.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania